Do konkursu zgłosiło się trzydziestu uczestników, przekazując 69 prac. Jury (dr hab. Jarosław Perszko, prorektor Politechniki Białostockiej, artysta rzeźbiarz, ks. dr Jarosław Jóźwik, kanclerz Akademii Supraskiej, proboszcz parafii prawosławnej w Topilcu, Ewa Zalewska, przedstawicielka Muzeum Ikon) do drugiego etapu wybrało dwadzieścia prac.
W lutym ogłoszono wyniki. Pierwszą nagrodę zdobyła Krystyna Kvyk z Ukrainy za ikonę „Apokalipsa”, drugiej nie przyznano, trzema równoległymi trzecimi podzieliły się Solomia Kazanivska z Ukrainy („Zstąpienie do otchłani”) i Joanna Zabagło z Polski za dwie ikony, „Chrystus Dobry Pasterz” i „Chrystus Emmanuel”.
Ikony do października będą wisiały w muzeum na wystawie stałej.
Konkurs wzbudził spore zainteresowanie wśród piszących ikony, a w miarę upływu lat i nagłośnienia konkursu, który przeprowadzany ma być co roku, będzie ono rosło.
Ikona stała się modna, na warsztaty ikonopisania zgłaszają się osoby w żaden sposób z tradycją prawosławia nie powiązane i w ogóle jej nie znające. Ikona jest w ich ujęciu formą malarstwa sakralnego, a stawiane jej ograniczenia i reguły ich – jak uważają – nie wiążą. To po prostu naturalne dzieło sztuki, sztuki religijnej.
W Polsce wykształciło się kilka środowisk malarzy ikon – w Warszawie, Krakowie, Poznaniu,
przede wszystkim przy kościołach i rzymskokatolickich instytucjach religijnych, jedno z najprężniejszych związane jest ze wsią Nowica w Beskidzie Niskim. Krąg wyrósł też z pracowni przy krakowskiej parafii prawosławnej przy Szpitalnej. Ceniona jest ona za rzetelne, klasyczne podejście do ikony, troskę o wysoki poziom.
Muzeum, rozsyłając do różnych pracowni informację o konkursie, zastrzegało, że nadesłane prace muszą wyrastać z kanonu. Ten warunek został spełniony.
Niepokój budzi jedynie to, że współczesne ikony, przekazane do muzeum, od samego początku, z założenia, nie będą służyły modlitwie. Wiszące w muzeach ikony na ogół mają za sobą dramatyczną przeszłość – ktoś je uratował przed zniszczeniem, odebrał przemytnikowi, kupił jako obiekt kolekcjonerski. Z drugiej strony warto wziąć pod uwagę cele, jakim ma służyć muzeum – edukacyjne przede wszystkim, a żadnym zaś stopniu nie religijne.
Muzeum w Supraślu ogłosiło już kolejny konkurs. Z niecierpliwością czekamy zatem na nowe objawienie piękna
Dorota Wysocka, fot. autorka
Numer 4(394) Kwiecień 2018
fot.Anioł zjawiający się kobietom niosącym wonności. Ikona z końca XV wieku.

fot.Anioł zjawiający się kobietom niosącym wonności. Ikona z końca XV wieku.
Nowa epifania piękna

W lutym ogłoszono wyniki. Pierwszą nagrodę zdobyła Krystyna Kvyk z Ukrainy za ikonę „Apokalipsa”, drugiej nie przyznano, trzema równoległymi trzecimi podzieliły się Solomia Kazanivska z Ukrainy („Zstąpienie do otchłani”) i Joanna Zabagło z Polski za dwie ikony, „Chrystus Dobry Pasterz” i „Chrystus Emmanuel”.
Ikony do października będą wisiały w muzeum na wystawie stałej.

Ikona stała się modna, na warsztaty ikonopisania zgłaszają się osoby w żaden sposób z tradycją prawosławia nie powiązane i w ogóle jej nie znające. Ikona jest w ich ujęciu formą malarstwa sakralnego, a stawiane jej ograniczenia i reguły ich – jak uważają – nie wiążą. To po prostu naturalne dzieło sztuki, sztuki religijnej.
W Polsce wykształciło się kilka środowisk malarzy ikon – w Warszawie, Krakowie, Poznaniu,

Muzeum, rozsyłając do różnych pracowni informację o konkursie, zastrzegało, że nadesłane prace muszą wyrastać z kanonu. Ten warunek został spełniony.
Niepokój budzi jedynie to, że współczesne ikony, przekazane do muzeum, od samego początku, z założenia, nie będą służyły modlitwie. Wiszące w muzeach ikony na ogół mają za sobą dramatyczną przeszłość – ktoś je uratował przed zniszczeniem, odebrał przemytnikowi, kupił jako obiekt kolekcjonerski. Z drugiej strony warto wziąć pod uwagę cele, jakim ma służyć muzeum – edukacyjne przede wszystkim, a żadnym zaś stopniu nie religijne.
Muzeum w Supraślu ogłosiło już kolejny konkurs. Z niecierpliwością czekamy zatem na nowe objawienie piękna
Dorota Wysocka, fot. autorka
Twoja opinia