Dlatego boję się, że choć odważna w otwieraniu nowych horyzontów, choć pisana jako „użyteczna”, w formie bardziej eseju, niż wykładu, jednocześnie podbudowana solidnym warsztatem naukowym, nie uczyni szerokiego wyłomu we wszechpanującym postrzeganiu kultury Rzeczypospolitej jako monolitu polsko-łacińskiego, zwłaszcza w roku obchodów100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę, kiedy poza rok 1918 rzadko się zagląda.
Ze stratą dla dziedzictwa kultury Rzeczypospolitej.
Tymczasem Andrzej Romanowski, polonista, profesor, związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, redaktor naczelny Polskiego Słownika Biograficznego, publicysta, woła w swojej książce o szerszy oddech, o uwzględnienie ruskiego komponentu, tu literackiego, w kulturze Rzeczypospolitej. To książka „Wschodnim pograniczem literatury polskiej. Od średniowiecza do oświecenia”. Rzecz ukazała się w serii Biblioteka Literatury Pogranicza (tom 27), redagowanej właśnie przez autora. I jest wychodzeniem poza granice – wytyczane przede wszystkim przez język polski. Bo jeśli Rzeczypospolita była projektem wspólnotowym, to jej kultura, w tym literatura, musiała przekraczać ramy jednego języka.
Romanowski pyta – czy wystarczą wyłącznie kryteria językowe, by danego pisarza nazwać na przykład polskim? A jeżeli tworzył w kilku językach, co zwłaszcza było znane na wschodzie tego polsko-litewskiego dwójpaństwa, tworzącego od 1569 roku Rzeczpospolitą. Przecież używano tam w piśmie, więc i w literaturze, mowy ruskiej, cerkiewnosłowiańskiej, litewskiej, polskiej, łaciny, potem i tak zwanej mowy prostej, wyrastającej z ruskiej, która wchłonęła wiele polonizmów z pogranicza. Ale, według Alfredasa Bumblauskasa, w Wielkim Księstwie Litewskim używano także dwóch języków niemieckich – pruskiego i inflanckiego, czeskiego i arabskiego.
Albo jak spojrzeć na instytucje, które były wielojęzyczne. Choćby działająca w ostatniej ćwierci XVI wieku Akademia Ostrogska, założona przez ruskiego kniazia Konstantego Wasyla Ostrogskiego, najbogatszego możnowładcę w Rzeczypospolitej, była cerkiewno-rusko-łacińsko-grecką. A młodsze od niej gdzieś o pół wieku Kolegium Mohylańskie, założone przez ruskiego metropolitę Piotra Mohyłę, pochodzącego z rodu mołdawskich hospodarów, jeszcze dodatkowo posługiwało się językiem polskim.
Za Januszem Tazbirem autor zaznacza, że w przedrozbiorowej Rzeczypospolitej ludzie posługujący się językiem polskim stanowili mniejszość. W XVII stuleciu innymi językami niż polski posługiwało się 60 procent mieszkańców szlacheckiego państwa, głównie mową ruską. A już na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego, wchodzącego w coraz bliższy mariaż z Koroną Polską od 1385 roku, Rusini stanowili około 90 procent mieszkańców i mowy ruskiej używali w literaturze, w kronikach, pismach, dyplomacji, w kancelarii wielkoksiążęcej i nie tylko na dworze w Wilnie, w zasadzie aż do 1696 roku, kiedy decyzją Sejmu została ona stamtąd wyprowadzona, ale nawet na dworze królewskim w Krakowie.
W Krakowie? A w jakimż języku mogli dworzanie zwracać się do Władysława Jagiełły, przynajmniej na początku jego panowania, zrodzonego z matki Rusinki Julianny Twerskiej, wyrastającego w ruskim otoczeniu w Witebsku czy w Wilnie, w którym stało już za jego życia wiele cerkwi i w którym na dworze jego ojca Olgierda ruski był językiem urzędowym?
Ale to nie Jagiełło przybył pierwszy do Krakowa z ruską mową. Kiedy ostatni Piast – Kazimierz Wielki – zajął w połowie XIV wieku całą Ruś Halicką i część Włodzimierskiej, opierając się o Hospodarstwo Mołdawskie, mowa ruska, obok łaciny, musiała wkroczyć jako kancelaryjna na dwór królewski w Krakowie. Bo jakżeż można było porozumieć się z możnymi ruskimi rodami z tamtych ziem, zanim nie zostały one spolonizowane? A proces polonizacji i latynizacji trwał przecież ze dwa wieki.
Czy więc do kategorii przypadku należy zaliczyć krakowskie druki z końca XV wieku? Jakie były? Cerkiewnosłowiańskie, czyli do kultury ruskiej należące. Zjawisko dziś niepojęte, zdumiewające, kiedy etniczny Niemiec Szwajpold Fiol, drukuje cyrylicą etnicznym Rusinom w stolicy Królestwa Polskiego liturgiczne cztery księgi i to w łącznej objętości ponad tysiąca stron. Pierwsze cyrylickie w świecie. I pierwsze druki o takim rozmachu w Polsce. Aż został Fiol oskarżony 21 listopada 1491 roku o herezję, stanąwszy w Krakowie przed sądem biskupim, uwięziony. Drukarnię zamknięto. To był pierwszy akt polskiej cenzury kościelnej – komentuje autor.
Andrzej Romanowski analizuje i kulturę druku, jakże istotną dla rozprzestrzeniania literatury. Zagląda do Wilna, czyli drugiej stolicy tego dwójpaństwa. I tu też widzi, że pierwsze druki były ruskie. Pierwsza w dziejach Wilna drukarnia tłoczyła księgi wyłącznie cyrylickie, za sprawą Franciszka Skoryny „lekarza rodem z Połocka, niewątpliwie prawosławnego” – czytamy. Drukarnia została założona w 1522 roku w domu burmistrza Jakuba Babicza w dzielnicy Wilna zwanej Ruskim Miastem. Na pierwsze wileńskie druki litewskie trzeba było czekać aż do 1629 roku, czyli ukazały się one 137 lat po pierwszych cyrylickich. Drukarstwo cyrylickie miało w Wilnie monopol przez ponad pół wieku, aż do 1571 roku, do wkroczenia drukarstwa łacinką.
Ale dominującą pozycję piśmiennictwa cyrylickiego potwierdziła w Wilnie kancelaria wielkiego kniazia Zygmunta Jagiellończyka, ogłaszając w 1529 roku w mowie ruskiej Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli zbiór praw. W tym samym wieku przygotowała jeszcze dwie kolejne jego redakcje, także w mowie ruskiej (1566 i 1588). Drugi statut zalecał: pisar ziems’kij majet’ po rusku literami i słowy ruskimi wsi listy, wypisy i pozwy pisaty, a nie innym jazykom i słowy.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Anna Radziukiewicz
Andrzej Romanowski, Wschodnim pograniczem literatury polskiej. Od Średniowiecza do Oświecenia, ss.324, Kraków 2018
Ruskie okno polonisty

Ze stratą dla dziedzictwa kultury Rzeczypospolitej.
Tymczasem Andrzej Romanowski, polonista, profesor, związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, redaktor naczelny Polskiego Słownika Biograficznego, publicysta, woła w swojej książce o szerszy oddech, o uwzględnienie ruskiego komponentu, tu literackiego, w kulturze Rzeczypospolitej. To książka „Wschodnim pograniczem literatury polskiej. Od średniowiecza do oświecenia”. Rzecz ukazała się w serii Biblioteka Literatury Pogranicza (tom 27), redagowanej właśnie przez autora. I jest wychodzeniem poza granice – wytyczane przede wszystkim przez język polski. Bo jeśli Rzeczypospolita była projektem wspólnotowym, to jej kultura, w tym literatura, musiała przekraczać ramy jednego języka.
Romanowski pyta – czy wystarczą wyłącznie kryteria językowe, by danego pisarza nazwać na przykład polskim? A jeżeli tworzył w kilku językach, co zwłaszcza było znane na wschodzie tego polsko-litewskiego dwójpaństwa, tworzącego od 1569 roku Rzeczpospolitą. Przecież używano tam w piśmie, więc i w literaturze, mowy ruskiej, cerkiewnosłowiańskiej, litewskiej, polskiej, łaciny, potem i tak zwanej mowy prostej, wyrastającej z ruskiej, która wchłonęła wiele polonizmów z pogranicza. Ale, według Alfredasa Bumblauskasa, w Wielkim Księstwie Litewskim używano także dwóch języków niemieckich – pruskiego i inflanckiego, czeskiego i arabskiego.
Albo jak spojrzeć na instytucje, które były wielojęzyczne. Choćby działająca w ostatniej ćwierci XVI wieku Akademia Ostrogska, założona przez ruskiego kniazia Konstantego Wasyla Ostrogskiego, najbogatszego możnowładcę w Rzeczypospolitej, była cerkiewno-rusko-łacińsko-grecką. A młodsze od niej gdzieś o pół wieku Kolegium Mohylańskie, założone przez ruskiego metropolitę Piotra Mohyłę, pochodzącego z rodu mołdawskich hospodarów, jeszcze dodatkowo posługiwało się językiem polskim.

W Krakowie? A w jakimż języku mogli dworzanie zwracać się do Władysława Jagiełły, przynajmniej na początku jego panowania, zrodzonego z matki Rusinki Julianny Twerskiej, wyrastającego w ruskim otoczeniu w Witebsku czy w Wilnie, w którym stało już za jego życia wiele cerkwi i w którym na dworze jego ojca Olgierda ruski był językiem urzędowym?
Ale to nie Jagiełło przybył pierwszy do Krakowa z ruską mową. Kiedy ostatni Piast – Kazimierz Wielki – zajął w połowie XIV wieku całą Ruś Halicką i część Włodzimierskiej, opierając się o Hospodarstwo Mołdawskie, mowa ruska, obok łaciny, musiała wkroczyć jako kancelaryjna na dwór królewski w Krakowie. Bo jakżeż można było porozumieć się z możnymi ruskimi rodami z tamtych ziem, zanim nie zostały one spolonizowane? A proces polonizacji i latynizacji trwał przecież ze dwa wieki.
Czy więc do kategorii przypadku należy zaliczyć krakowskie druki z końca XV wieku? Jakie były? Cerkiewnosłowiańskie, czyli do kultury ruskiej należące. Zjawisko dziś niepojęte, zdumiewające, kiedy etniczny Niemiec Szwajpold Fiol, drukuje cyrylicą etnicznym Rusinom w stolicy Królestwa Polskiego liturgiczne cztery księgi i to w łącznej objętości ponad tysiąca stron. Pierwsze cyrylickie w świecie. I pierwsze druki o takim rozmachu w Polsce. Aż został Fiol oskarżony 21 listopada 1491 roku o herezję, stanąwszy w Krakowie przed sądem biskupim, uwięziony. Drukarnię zamknięto. To był pierwszy akt polskiej cenzury kościelnej – komentuje autor.
Andrzej Romanowski analizuje i kulturę druku, jakże istotną dla rozprzestrzeniania literatury. Zagląda do Wilna, czyli drugiej stolicy tego dwójpaństwa. I tu też widzi, że pierwsze druki były ruskie. Pierwsza w dziejach Wilna drukarnia tłoczyła księgi wyłącznie cyrylickie, za sprawą Franciszka Skoryny „lekarza rodem z Połocka, niewątpliwie prawosławnego” – czytamy. Drukarnia została założona w 1522 roku w domu burmistrza Jakuba Babicza w dzielnicy Wilna zwanej Ruskim Miastem. Na pierwsze wileńskie druki litewskie trzeba było czekać aż do 1629 roku, czyli ukazały się one 137 lat po pierwszych cyrylickich. Drukarstwo cyrylickie miało w Wilnie monopol przez ponad pół wieku, aż do 1571 roku, do wkroczenia drukarstwa łacinką.
Ale dominującą pozycję piśmiennictwa cyrylickiego potwierdziła w Wilnie kancelaria wielkiego kniazia Zygmunta Jagiellończyka, ogłaszając w 1529 roku w mowie ruskiej Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli zbiór praw. W tym samym wieku przygotowała jeszcze dwie kolejne jego redakcje, także w mowie ruskiej (1566 i 1588). Drugi statut zalecał: pisar ziems’kij majet’ po rusku literami i słowy ruskimi wsi listy, wypisy i pozwy pisaty, a nie innym jazykom i słowy.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Anna Radziukiewicz
Andrzej Romanowski, Wschodnim pograniczem literatury polskiej. Od Średniowiecza do Oświecenia, ss.324, Kraków 2018
Twoja opinia