Home > Artykuł > Starosielski batiuszka

Starosielski batiuszka

Pójdźmy do źródeł historii wspólnoty. Szukam jej ze dwa kilometry od obecnej cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy, wzniesionej na cmentarzu przy ulicy Węgierskiej. Okolica jak z zamkniętego rozdziału. Zimowe słońce łamie się w tysiącach rozbitych szyb umarłego zakładu, w którym w socjalistycznej Polsce naprawiano wagony i lokomotywy. Idę długą kładką nad torami. W dole kataklizm przemian, który pognał stąd życie jak zeschłe liście. Z kładki skręcam w lewo. Mijam rozległy i kolorowy plac zabaw, pasujący do naszych karnawałowych czasów. Za nim budynek. Stoi prostopadle do torów. Architektura nie z tej epoki – gzymsy, pilastry, naroża, nisze. Na nim krzyż. Łaciński. Stoi tu od 1919 roku, od odzyskania przez Polskę niepodległości, kiedy rozpoczęła się poniewierka wielu prawosławnych wspólnot. W Starosielcach cerkiew odebrano. Nie wiem, jak wyglądała z kopułami. Teraz ma namiotowy dach. I wejście tam gdzie był ołtarz.
Możemy iść jeszcze głębiej. Starosielce to inaczej Stare Sieło, czyli stara wieś. Taką nosiło przed wiekami nazwę. W nim mieszkała głównie ludność ruska. A sioło, założone przed 1547 rokiem, należało do dóbr Michna Raczkowicza. Czy miało cerkiew? Może i tak w zlewających się dziś ze Starosielcami Klepaczach jest miejsce zwane Cerkwiskiem.

Bujny rozwój Starosielc nastąpił w końcu XIX wieku. Wtedy przy linii kolejowej, prowadzącej z Białegostoku, do którego było pięć kilometrów, w kierunku Grajewa, powstał w 1872 roku zakład konstrukcji stalowych. Starosielce przekształcają się w miasteczko pracowników kolei. Wielu specjalistów i zwykłych pracowników przybywa tu z głębi imperium, zatrudniając się także w zakładach zaplecza remontowego „dróg żelaznych”. Młodych specjalistów kształci się w kolejowej szkole.
Miejscowi i przybysze potrzebowali cerkwi.
Poświęcono ją opiece Świętych Braci Cyryla i Metodego. „Białostocki obywatel” – tak się podpisał – donosił w cerkiewnej gazecie w 1901 roku, że 15 lipca tłumy oczekiwały na stacji w Starosielcach na przybycie pociągu z Białegostoku z biskupem Joachimem. Władykę powitał wojskowy chór, uczniowie kolejowej szkoły, która przylegała szczytem do cerkwi. Powiewały kolorowe flagi. A z drewnianej dzwonnicy, wzniesionej obok cerkwi w staroruskim stylu, zwisały girlandy wieńców, plecionych z dębowych liści. Pod nogi biskupa sypano kwiaty. Władyka wyświęcił nową cerkiew, zamysł budowy której przedstawił katecheta o. Michał Pieszkowski, a dyrektor kolejowej szkoły Piotr Kradikow inicjatywę zaakceptował.
Cóż władyka zobaczył? Podłogę w cerkwi wyłożoną terakotą, w ołtarzu i na solei – parkietem, jednorzędowy, rzeźbiony w dębowym drewnie piękny ikonostas, z ikonami wykonanymi przez mistrzów z Kijowa, wzorującymi się na ikonach, znajdujących się w kijowskim soborze św. Włodzimierza. Były i pozłacane, w greckim stylu utensylia, wyszywane złotą nicią chorągwie. Zobaczył dzwonnicę z siedmioma dzwonami. I mógł się dowiedzieć, że starosielską wspólnotę tworzy 593 mężczyzn i 510 kobiet, a w szkole uczy się 220 uczniów. Ujrzał jedno z najpiękniejszych w grodzieńskiej guberni cerkiewnych wnętrz.
Cztery lata po wyświęceniu zbudowano jeszcze dom parafialny o 12 pokojach, cztery gospodarcze budynki, wykopano studnię. 
Komentarz „Białostockiego obywatela”: Białostocki i sokólski ujezd zamieszkują w przygniatającej większości rzymscy katolicy. Tu prawosławne cerkwie powstają bardzo rzadko.

Cieszyła zaledwie przez czternaście lat. Pierwsza wojna spowodowała masową ucieczkę, zwłaszcza prawosławnych, w głąb Rosji. Cerkiew stała przy torach. Łatwo było załadować do wagonu wszystko, co znajdowało się w jej wnętrzu. Już do niej nic nie wróciło. „Urząd Miasta, kierując się zrozumieniem i potrzebami (…) dotychczasową cerkiew św. św. Cyryla i Metodego przekazuje kościołowi katolickiemu, którym kieruje ks. Paweł Grzybowski”, czytam w jednym z dokumentów, zgromadzonych przez o. Jana Troca. Do dziś Starosielce czczą pamięć ks. Grzybowskiego, oddając pod jego patronat jedną z głównych swoich ulic, biegnących przy prawosławnej cerkwi i cmentarzu. Dawna cerkiew otrzymuje nowe wezwanie – Maryi i św. Stanisława Biskupa Męczennika.
W spisie kościołów i duchowieństwa archidiecezji białostockiej przeczytamy: „Kościół p.w. imienia Maryi i św. Stanisława Biskupa Męczennika, przy ulicy Szkolnej został zbudowany w latach 1901-1902 jako kaplica szkolna. W latach 1919-1959 pełnił funkcję kościoła parafialnego”. Dalej o tym, że w 1959 roku wybudowano w Starosielcach nowy kościół rzymskokatolicki i że obok niego stoi „kościół stary-dawniejszy”.
Ani słowa o byłej cerkwi, również na tablicy, przytwierdzonej do fasady dzisiejszej świątyni.
Prawosławnym po wojnie ostała się tylko kapliczka na cmentarzu, czyli na miejscu, w którym dziś stoi parafialna cerkiew. Trzeba było ją rozbudować. Kamień węgielny pod rozbudowę wyświęcono 28 sierpnia 1928 roku, a już na Wprowadzenie Bogarodzicy do Świątyni 4 grudnia tego samego roku kaplicę poświęcono. Wspólnotą najpierw opiekował się proboszcz z Choroszczy, potem duchowni z katedralnej cerkwi św. Mikołaja w Białymstoku.
Chcieli ją zabrać w okresie międzywojennym neounici, którzy szczególnie aktywnie działali w sąsiednich Fastach. 8 czerwca 1930 roku na Świętej Trójcy wtargnęli do cerkwi i odsłużyli Liturgię. Ale starosielska wspólnota była stosunkowo silna. Należało do niej wtedy 170 domów z prawie pół tysiąca prawosławnymi. Obronili się przed neounitami. Po drugiej wojnie stopniała, ponieważ wiele rodzin zostało zmuszonych przez polskie podziemie do opuszczenia ojcowizny i udania się do „raju”, czyli Związku Radzieckiego. Tak było m.in. w Choroszczy, Zaczerlanach, Topilcu, Krupnikach.
W 1961 roku wspólnota liczyła 406 wiernych.
Tamtą międzywojenną cerkiewkę utrwalił ktoś na akwareli.
Ucierpiała ona w czasie drugiej wojny. Była uboga i mała. O. Michał Chomczyk, będąc od 1966 roku proboszczem starosielskiej parafii, składał niezliczone wizyty – jak pisze o. Jan Troc – u urzędników, prosząc ich o pozwolenie – nie, nie na budowę cerkwi, bo wiedział, że takiego nikt w PRL-u nie da, tylko na rozbudowę. I udało się! W 1972 roku otrzymał je. Pod pretekstem rozbudowy, zaczął wznosić wraz z parafianami nową cerkiew. Siedem lat ją budowano. Ze starej cerkwi pozostała jedynie wschodnia ściana z przedstawieniem Matki Bożej. Projekt nowej, o harmonijnej i zwartej bryle, na planie koła, wykonał architekt Michał Bałasz, proponując przykrycie jej jedną półsferą. Władyka białostocki i gdański Nikanor 25 maja 1979 roku wyświęcił ją. Przy o. Michale Chomczyku ogrodzono cmentarz i rozbudowano dom parafialny, doprowadzono wodę do parafialnej posesji z miejskiego wodociągu.
Kiedy proboszczem wspólnoty był o. Andrzej Bierezowiec (1985-1989), parafię podzielono. Powstała bowiem w lutym 1989 roku nowa wspólnota na Słonecznym Stoku. Tworzyli ją także starosielscy parafianie.
15 grudnia 1989 roku władyka białostocki i gdański Sawa, mianował o. Jana Troca proboszczem parafii w Starosielcach. Jaka była jego droga do Starosielc? Pierwsza parafia to Topilec.
– Szukam batiuszki – mówi parafianin.
– Ja nim jestem – odpowiada młodziutki wtedy o. Jan.
– A ślubu udzielić umie? – pyta z powątpiewaniem.
– Po ślubie przyszedł i pocałował mnie w rękę – wspomina o. Jan.
W Górowie Iławeckim służył sześć lat. Tam od swoich parafian, których akcja Wisła zagnała tu z Kodnia, Białej Podlaskiej, Chełmszczyzny, uczył się głębokiej wiary. Cerkiewny starosta Stefan Ciodyk wyjeżdżał z domu do cerkwi, z konewką mleka dla batiuszki, o czwartej nad ranem. O szesnastej wracał autobusem z powrotem.

Parafia ciągnęła się na przestrzeni gdzieś stu kilometrów wzdłuż i wszerz, obejmując między innymi Lidzbark Warmiński, Sępopol, Dobre Miasto, w Bezledach opierając się o granicę ze Związkiem Radzieckim.
W Lidzbarku Warmińskim w ewangelickiej kirsze, przekazanej przez władze na cerkiew, oszklił batiuszka ponad sto okien. Pomagał mu Włodzimierz Bandałowski. Do Lidzbarka jeździł motocyklem. Finansowo jakoś sobie radzili, bo matuszka Anatolia pracowała w kasie PKS-u w Górowie Iławeckim.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz
fot. autorka

Odpowiedz