Home > Artykuł > Nigdzie tak nie ma

W Cieplicach nie byłam przez trzy lata. I nigdy, z moich ob-
serwacji, Cieplice nie zmieniły się tak bardzo jak w ostatnim okresie – mnóstwo domów przy ulicy Cieplickiej, nie remontowanych dziesiątkami lat, teraz świeci nowymi elewacjami i oknami, nadrzeczny bulwar, wraz z nową tężnią, ulokowaną w sanatoryjnej dzielnicy, zaprasza do spacerów, aquapark przyciąga mnóstwo gości. A od tych atrakcji do Prawosławnego Domu Opieki św. Stefana 5-10 minut drogi.
– Dom ma to, czego dziś nie mają nawet pięciogwiazdkowe hotele w Cieplicach, czy pobliskim Karpaczu – zauważa o. Mariusz Kiślak, kierownik placówki – rozległy, ogrodzony plac, czy raczej wypoczynkowy ogród, tak samo doskonały dla dzieci, jak i seniorów. I ma oczywiście cerkiew, która wkomponowała się w dom, jak i w dusze tu wypoczywających, prawosławnych, protestantów i katolików, wszak jest on otwarty dla wszystkich, pod warunkiem, że miejsc nie wykorzystają prawosławni.
Ośrodek też się zmienia. Ma dobrego gospodarza. Wymieniono w nim okna, wyremontowano prawie wszystkie łazienki, odświeżono pokoje. Jarosława Pietruczuka spotkamy nieustannie krzątającego się przy domu, jak przy własnym – złota rączka, która zrobi remont, naprawi, zaopatrzy, przystrzyże trawę i żywopłoty, zadba o bezpieczeństwo lokatorów.
Sprawnie funkcjonujący tandem kierownika i konserwatora sprawia, że nie zatrudnia się tu mnóstwa osób jak w każdym hotelu, tylko absolutne minimum. Ale wtedy pracę trzeba kochać i pozostawać do dyspozycji gości wtedy, kiedy tego oni potrzebują.
– Miałem wielkie szczęście, że spotkałem władykę Jeremiasza, który mi zaufał i powierzył prowadzenie domu – mówi o. Mariusz. – I mam szczęście do władyki Jerzego, który tak samo jak jego poprzednik dom traktuje jak placówkę misyjną, a nie biznesową. Dlatego rodzice, posyłający dzieci do nas na kolonie, ale również seniorzy, pytają często: – Dlaczego tak tanio?
Mamy ten komfort, że dom zarabia na swoje utrzymanie, dlatego możemy pozwolić sobie na niedrogą ofertę, nieraz poniżej kosztów.
– Działania domu dofinansowuje Fundacja św. Stefana ze środków pochodzących z 1% podatku, bo taka powinna być misja Cerkwi, a na niektórych zarabiamy – tłumaczy o. Mariusz.
Także panie pracujące w kuchni, Emilia Karczyk z Głuszycy koło Wałbrzycha i Halina Łeńko z Karpacza, szanują gości do tego stopnia, że nawet kilka godzin czekają z gorącym posiłkiem, gdy ci spóźniają się, wracając na przykład ze Śnieżki, czy jadąc z Hanoweru. Tego w innych stołówkach czy restauracjach nie ma. Pewien profesor mikrobiologii, Niemiec, ewangelik, wykładający w Hongkongu, brał udział z żoną w językowym kursie w Cieplicach. Po powrocie napisali: „Dziękujemy za pobyt i wspaniały kurs. Zjeździliśmy cały świat, ale u was jedzenie było lepsze niż w pięciogwiazdkowych hotelach”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz
fot. autorka

Odpowiedz