Home > Artykuł > Czystość rąk i serca

Czystość rąk i serca

Do Symbolu wiary po wsze czasy weszła niezwykła, tragiczna i złożona postać Poncjusza Piłata. Jako średniej rangi urzędnik cesarski prawdopodobnie zniknąłby w mrokach dziejów. Jednak zrządzeniem Opatrzności, z jego udziałem odbył się jeden z największych dramatów w dziejach ludzkości i wydarzenie, które zmieniło bieg historii. Za sprawą Ewangelii słowa prefekta Judei i słynny gest umycia rąk podczas procesu Jezusa z Nazaretu stały się ponadczasowymi symbolami oportunizmu i bezradności wobec sytuacji, która przerosła zwykłego człowieka.

W swym odwiecznym zamyśle Bóg przewidział czas, miejsce i okoliczności odkupicielskiej ofiary Chrystusa. W ten plan wprzęgnięci zostali rozmaici ludzie – Judasz, Piotr, Herod Antypas, Arcykapłan i lud, rzymski prefekt i wielu innych. Bóg przewidział, jak wszyscy oni postąpią i jaką podejmą decyzję, ale nikt z nich nie został pozbawiony wolnej woli i możliwości wyboru. Sam Chrystus oznajmił to uczniom, mając na myśli tragiczną postać Judasza: Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził (Mt 26,24). Zupełnie nieświadomie w najsłynniejszym procesie świata wziął udział i wbrew sobie, symbolicznie umywając ręce, skazujący wyrok na Jezusa wydał cudzoziemiec, rzymski prefekt Poncjusz Piłat.
Podczas wielkopostnych nabożeństw kilkakrotnie odczytuje się końcowe rozdziały wszystkich czterech Ewangelii. Wprawdzie skrótowo, jednak przekonywująco przedstawiły one złożoną postać Piłata i uwieczniły jego słowa oraz gesty. Historycy (Józef Flawiusz, Filon z Aleksandrii, Tacyt, Euzebiusz z Cezarei) dokładniej i każdy po swojemu opisali jego dziesięcioletnie twarde rządy w prowincji cudotwórców, rebeliantów i proroków. Prefekt jawi się jako zimny, pragmatyczny urzędnik, dla którego najważniejsze są porządek i spokój. Piłat nie lubił Żydów za ich niepojętą megalomanię i poczucie wyjątkowości. Nawet nie próbując ich zrozumieć, kilkakrotnie do żywego obraził ich uczucia religijne. Rozsierdził ich, to eksponując w twierdzy sztandary, to znów tarcze z wizerunkiem i inskrypcjami cesarza, potem nakazując wybicie monet z insygniami „boskiego cezara”, a kolejny raz zajmując skarbiec świątynny na budowę akweduktu. Żydzi donieśli na Piłata aż do Rzymu, więc prefekt nie darzył ich sympatią. Mało znacząca prowincja była niewdzięczną placówką, istną beczką prochu. W narodzie, nieliczącym nawet miliona ludzi, liczne sekty i stronnictwa polityczne toczyły ze sobą nieustanne spory, a niemal wszystkie łączyła z trudem skrywana nienawiść do rzymskich okupantów. Poncjusz Piłat był sumiennym urzędnikiem, który wiedział, że spokojne panowanie Rzymu w Judei jest możliwe jedynie przy kompromisowej współpracy z żydowskimi elitami. Zawarł niepisany sojusz i z saduceuszami, i z arcykapłanami, a zwłaszcza z Kajfaszem, którego zastał na stanowisku arcykapłana i pozostawił na nim aż do końca swej prefektury. Arcykapłani byli ludźmi dalekowzrocznymi i roztropnymi. Słusznie przeczuwali, że rewolta przeciw Rzymowi skończy się dla Żydów tragedią. Dlatego godzili się na współpracę z Rzymem, jednak pod warunkiem, że namiestnik zachowa liczne prawa ich religii.
Na święto Paschy, by zapobiec ewentualnym rozruchom, prefekt przybywa ze swej siedziby w Cezarei Nadmorskiej do przepełnionej tysiącami pielgrzymów Jerozolimy. I oto w piątek rano przyprowadzają do niego człowieka, który podaje się za „króla żydowskiego”, więc podważa władzę cesarską. Prefekt wie od informatorów, że człowiek ów był oskarżony przez Sanhedryn głównie o bluźnierstwo, bo „podawał” się za Mesjasza. Piłat nie chce się zajmować religią, ale Jezusa oskarżają o polityczne przestępstwa. Odbywa się przesłuchanie, w trakcie którego Piłat nie znajduje w podsądnym winy. Rozumie, że Żydzi wysługują się nim w swoich rozgrywkach, więc chce postawić na swoim. Małżonka Klaudia Proсula podpowiada mężowi, by oszczędził niewinnego człowieka. Piłat podejmuje trzy próby uniewinnienia Jezusa. Odsyła go do Heroda, który władał Galileą i teraz właśnie był w Jerozolimie. Następnie każe Chrystusa wychłostać, lecz nie zabić i ukazuje skazańca tłumowi ze słowami „Oto człowiek”, licząc na współczucie. Nie znajduje współczucia, więc proponuje uwolnienie Jezusa z okazji Paschy zgodnie z żydowskim zwyczajem. Jednak z dwóch więźniów Żydzi głośno domagają się uwolnienia Barabasza (imię znaczy „Syn Ojca”). Ewangelia przedstawia go jako mordercę, chociaż mógł to być jeden z żydowskich antyrzymskich powstańców, tzw. sykariuszy (nożowników). Żydzi na czele z kapłanami są zawzięci i nieustępliwi, szantażują Piłata. „Jeśli go uwolnisz, nie jesteś lojalny wobec cesarza, tolerujesz uzurpatorów”. Namiestnik wiedział, że to nieprawda, ale mając na uwadze ostatnią skargę na niego w Rzymie, wolał ustąpić. Niebezpieczeństwo zamieszek przesądziło o decyzji. Piłat, widząc że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz (Mt 27,24). Namiestnik wydaje zgodę na ukrzyżowanie, ale jednocześnie chce zdjąć z siebie winę, umyć ręce od całej sprawy. Dosłownie i w przenośni.
To dziwne „umycie rąk” ze strony Piłata, człowieka nie zajmującego się religią podbitego narodu, przeszło do historii jako jeden z najsłynniejszych gestów oraz frazeologizmów biblijnych. Oznaczało „zrzucić z siebie odpowiedzialność za to, co się dzieje, co ma się stać, co się stało, oświadczyć, że jest się niewinnym”. Rzadko kto samodzielnie odkryje biblijną genezę tego gestu. Tymczasem pochodzi on z Księgi Powtórzonego Prawa i pojawia się w kontekście znalezienia ciała człowieka, którego zabójca jest nieznany. Prawo nakazywało złożyć ofiarę z młodej jałowicy poprzez złamanie jej karku. Następnie wszyscy starsi najbliższego miasta mają umyć ręce nad jałowicą, której kark złamano w rzece, i wypowiedzieć następujące słowa: Nasze ręce tej krwi nie wylały, a oczy nasze jej nie widziały (Pwt 20,6-7.) Gest ten przywołany jest także w Psalmach: Umywam moje ręce na znak niewinności (Ps 25,6), Czy więc na próżno zachowywałem serce czyste i w niewinności umywałem ręce? (Ps 72,13). Niektórzy znawcy przedmiotu uważają, że Piłat, jako rdzenny Rzymianin, nie mógł wykonać tego typowo żydowskiego gestu.
Jeszcze inni wskazują na rozpowszechnienie się tego gestu w wielu ówczesnych kulturach (np. Wergiliusz w „Eneidzie”) oraz na fakt, że Piłat przebywał w Palestynie już od sześciu lat i mógł go poznać na miejscu. Tak czy owak, według Ewangelii użył tego gestu, aby jego postawa była zrozumiała dla tłumu, który bądź nie wszystko słyszał, albo nie wszystko rozumiał, jeśli proces odbywał się po grecku lub łacinie. Jedno jest pewne – w obu biblijnych przypadkach gest umycia rąk pojawia się w kontekście czyjejś śmierci, za którą umywający ręce nie chce wziąć odpowiedzialności.

Kontrowersyjna czy negatywna postać?
O Piłacie, podobnie jak o Judaszu i innych, często mówi się jako o „narzędziu zbawienia”, że te osoby „musiały” się tak zachować, inaczej nie wypełniłby się Boży plan. Jednak to Bóg w swym niepojętym uniżeniu oddał się dobrowolnie w ręce ludzi takich, jakimi oni są. Zbawienie dokonało się nie dzięki Judaszowi i Piłatowi, ale „pomimo” ich postawy. Tym niemniej już Ewangelie (zwłaszcza Łukasza), napisane kilkadziesiąt lat po procesie Chrystusa, zauważalnie wybieliły postać Piłata. Jego osobowość analizowali bibliści, filozofowie, pisarze i politycy. Niektórzy wręcz uważali, że w Nowym Testamencie Piłat jest jedyną postacią, która zasługuje na szacunek (Fryderyk Nietzsche), albo że może on być archetypem polityka, który zdał egzamin w obliczu wyjątkowo trudnego dylematu (Tony Blair). Są głosy (np. Giorgio Agamben „Piłat i Jezus”), że prefekt stanął przed wielkim problemem etycznym, samą istotą zła. Czy da się je należycie ocenić? Czy możliwy i celowy jest wybór mniejszego zła, poświęcenia jednego człowieka, by uniknąć krwawych zamieszek? W zależności od stanu wiedzy interpretatorów, prefekt Judei jawi się raz jako okrutny tyran, innym razem jako złoczyńca i antysemita, jako człowiek słaby i zmęczony, niezdolny bronić swych przekonań, albo też jako stereotypowy, pozbawiony wrażliwości rzymski urzędnik, natomiast według innych ocen jako nawrócony chrześcijanin, a nawet… święty. Koptowie uznali Piłata za świętego, podczas gdy nasza Cerkiew uznaje za świętą jedynie żonę prefekta Klaudię Proculę. Ojcowie I Soboru włączyli imię Piłata do Wyznania Wiary nie w uznaniu dla jego postawy i zasług, lecz dla podkreślenia, że Chrystus był historyczną postacią, która urodziła się, żyła, umarła i zmartwychwstała w konkretnej epoce, za panowania realnych władców. Imię namiestnika rzymskiego znalazło się w Wieruju także w celu potępienia mroku pogaństwa i ulotności „królestwa z tego świata”. Oto niewinny człowiek był skazany na śmierć w majestacie tego rzekomo wspaniałego prawa rzymskiego, a wykonawcą tego prawa był Piłat. Jednak w odniesieniu do Chrystusa to prawo okazało się nic nie warte, jak zresztą cała konstrukcja religijno-państwowa.

Nie naśladujmy Piłata
Za sprawą rzymskiego namiestnika gest umycia rąk stał się ponadczasowym symbolem oportunizmu, lawiranctwa, ugodowości i unikania odpowiedzialności. Piłat okazał się nie tyle pragmatykiem, co tchórzliwym populistą i karierowiczem. Skazał na śmierć człowieka, w którym wprawdzie nie widział ani Mesjasza, ani proroka, ale też nie wierzył w jego winę. Rozsądził niedbale, pospiesznie i nierzetelnie nawet w świetle rzymskiego prawa. Gdyby zbadał prawdziwe oskarżenia, Żydzi musieliby odejść z niczym, a nawet mogliby zostać skazani za calumniae, oszczerstwo, umyślne wniesienie bezpodstawnej skargi. Zamiast okazać stanowczość, Piłat bał się narazić zwierzchnikom w Rzymie, żydowskim elitom, a nawet histerycznemu tłumowi. Ucieczka od odpowiedzialności to w istocie ucieczka od własnego sumienia. Starczyło mu przyzwoitości, by stwierdzić niewinność podsądnego, ale nie starczyło odwagi, by konsekwentnie bronić swego stanowiska. Umycie rąk nie rozwiązało jego wewnętrznego rozdarcia i konfliktu. Woda nie zmaże wyrzutów i niepokoju serca. Sprawiedliwość i dobro kosztują, ich cena bywa nieraz bardzo wysoka. Piłat nie chciał jej płacić za zwykłego, jego zdaniem, człowieka.
Piłat staje się wzorem tych spośród nas, którzy biernie godzą się na zło wokół siebie, udając przed sobą, światem i Bogiem, że byli bezradni, że nic nie mogli zrobić, że „takie były czasy”. Ludzie aż nazbyt często uciekają się do gestu Piłata, łatwo umywają ręce od odpowiedzialności za haniebne czyny i słowa. Umywamy ręce mimo przekonania, że powinniśmy nawet wbrew większości stanąć po stronie prawdy i człowieka niesłusznie atakowanego. Przyzwalamy na to bezprawie, nie wychylamy się, by ta obrona nie obróciła się przeciwko nam. Boimy się podejrzenia o współudział, a poza tym „po co mi problemy, lepiej się nie mieszać”. Tak, niekiedy można odnieść wrażenie, że wszyscy jesteśmy Piłatami.
Żydzi, zarówno w czasach Chrystusa jak wcześniej i później, umywali ręce i to wiele razy w ciągu dnia. Zawsze chodziło im nie tyle o higienę, co o wykonanie przepisu prawa religijnego. Obmywanie rąk miało religijny sens – oznaczało troskę o czystość serca. Nie chodziło zatem o wzgląd na ludzi, jak to miało miejsce u Piłata, lecz o wzgląd na Boga. Szybko jednak ta czynność stała się zewnętrznym znakiem, któremu nie odpowiadało wewnętrzne nastawienie. W odpowiedzi na krytykę za ignorowanie rytualnego mycia rąk Chrystus oznajmił, że przed Bogiem ważna jest czystość nie rąk, lecz serca. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,21-23).
Zło i dobro wychodzą z serca człowieka. To my kształtujemy serce. My czynimy nasze życie albo dobrym, albo złym. To my za to jesteśmy przed Bogiem odpowiedzialni! Ten, który wziął na siebie winy nas wszystkich, wzywa nas nie tylko do uznania swej winy, ale też wzięcia odpowiedzialności za każdy czyn, a więc i za grzech.

o. Konstanty Bondaruk
fot. www.wikipedia.org

Odpowiedz