Home > Artykuł > Z zapisków żołnierza

Z zapisków żołnierza

A kiedy będę umierać, skoro umierać mam, Ty nie bądź przy tym i nie radź, ja już potrafię sam (…) Niechaj złożą mnie w ziemię czerstwą, Tam gdzie padnę, na świecie gdzieś, Niechaj wspomną moje żołnierstwo i niepodległą pieśń – pisał w swoim wierszu kapral Stefan Kowalewicz. Był rok 1943, wokół rozciągała się Palestyna, a on od czterech lat był na wojnie.
Urodził się we wsi Leśna pod Hajnówką, w rodzinie Aleksandra i Głafiry Kowalewiczów, 23 grudnia 1901 roku. Od ósmego roku życia mieszkał we wsi Litwinowicze (parafia Telatycze). Tu się ożenił, tu gospodarzył na szesnastu hektarach, tu na świat przyszło sześcioro jego dzieci. Swoją żołnierkę rozpoczął od czynnej służby w wojsku polskim, w 1922 roku ukończył szkołę podoficerską w Komorowie i w stopniu kaprala został przeniesiony do rezerwy.
Na wojnę wyruszył 3 września (został zmobilizowany do 9 DT w Brześciu). Miał przed sobą krótką kampanię wrześniową, sowieckie łagry, służbę w Armii Andersa. Cały czas nie rozstawał się ze swoim zeszytem, w którym prowadził niemal codziennie zapiski. Zapiski, choć miejscami nieczytelne albo niezrozumiałe, z uwagi na wojskowe skróty, także kontekst zdarzeń, są rzadkim pisemnym świadectwem z pierwszej linii wojennych wydarzeń. Kończą się 14 lipca 1946 roku, na powrocie do kraju. Ten powrót też był podszyty dużym lękiem. Po pierwsze do końca nie był pewien, po której stronie granicy znalazły się Litwinowicze, po wtóre w nowym ustroju mógł się obawiać o swój los. Obawy nie były bezpodstawne. Latem 1948 roku, po donosach życzliwych ludzi z rodzinnej wsi, zainteresowała się nim bezpieka, ale że w kwietniu 1945 roku zginął pod Kaliningradem, wówczas Kőnigsbergiem, wcielony do Armii Czerwonej jego najstarszy syn, dała spokój. Pogarszający się stan zdrowia i przebyte na Bliskim Wschodzie choroby przyczyniły się do przedwczesnej śmierci. Odszedł 18 marca 1950 roku. Prezentujemy fragmenty jego dziennika.

ROK 1939

3 IX Sobota. Trzeci dzień mobilizacji. Mój odjazd z domu do Brześcia, godz. 8.30.
4-5 XI Bombardowanie. Dostaliśmy umundurowanie. Swoje cywilne ubranie oddałem dla Kuźmy Kiryłowogo.
12 IX Uciekł koń. Razem z Nikiforem Dziewaszukiem otrzymałem rozkaz odnaleźć konia. Przez trzy dni szukaliśmy konia.
15 IX Idziemy do Brodów. Silne bombardowanie lotniska. Dziesięć samolotów zniszczonych, zapalony transport z amunicją, miasto puste, ludność się ukryła. Przy Czerwonym Krzyżu dostaliśmy sucharów i herbaty. Szpital zbombardowany. Przy kościele leżą zabici ludzie i konie. W krzakach zbombardowani Cyganie ze swoimi budami. Od oficera informacyjnego otrzymuję wiadomość, że nasza kolumna transportowa znajduje się w lesie koło Radziwiłowa. Dołączyliśmy.
17 IX Miałem służbę. Zawiadomiono, że wojska sowieckie idą z pomocą dla Polski. Kierunek nazad przez Brody, na Halicz, do Rumunii.
19 IX Sasów. O północy rozbrojenie. Niewola. Dwa dni pędzono nas do tyłu, miejscowych – z paskiem na rękawie – zwolniono. Wóz odebrano. Pieszo maszerujemy do Brodów. Ja przy Iwanie Zińczuku ze skaleczoną nogą, odstaliśmy od kolumny. Chciano mi odebrać buty.
23-25 IX Szepetówka. Na polu wygruzka, rewizja, po 30 do wagonu. Dwie noce w lesie przy ogniskach – biały mróz.
25 IX Przeszliśmy do koszar, spanie na cemencie, reumatyzm w plecach i krzyżu. Bardzo marne wyżywienie, pogłoski, że puszczą do domu.
1 X Wieczorem załadowali nas w wagony – Żytomir-Kijów.
4 X Nowogród Wołyński. Barak nr 5. Rewizja, spisanie.
8 X Sprzedałem jedną parę bielizny za 8 rubli. Dałem Janowi Sułkowskiemu 450 kopiejek. Kupiliśmy chleb we dwóch – zamieniliśmy za jego szelki.
19-22 XI Rozsyłanie po robotach. Chleb – 10 rubli, gotują obierki i buraki pastewne. Jadłem po śmietnikach cebulę i surowe buraki.
23 XI Odjazd z Nowogrodu Wołyńskiego. Dano zepsute mięso, wszyscy mamy biegunkę.
26 XI Marganiec. Robota w lesie. Kilogram chleba na dzień, zupa na obiad, kasza i porcja mięsa – 100 gr. Do nowego roku nie było źle.

ROK 1940
1 I-28 III W trzecich koszarach. Oddzielili 105 ludzi i mnie. Dają 400 g chleba i raz zupy owsianej 0,5 litra na dzień.
14 IV Zabroniona praca w kopalni. Nie wypuszczono. Jedzenie dwa razy po 400 g chleba, rano zupa 0,5 l, na obiad zupa i kasza (kutia).
22 V Odjazd z Margańca na wschód. Wcześniej rewizja szczegółowa, po 70 osób do wagonu. W Charkowie staliśmy dzień i noc. Przybyły jeszcze dwa transporty, z Zaporoża i Krzywego Rogu.
24 V Połączono trzy transporty w jeden. Reflektory, telefon, kierunek na północ przez Moskwę.
5 VI Przybyliśmy do łagru Lesopunkt Komi SSR w liczbie 200 osób, zostałem w I punkcie.
7 VI Poszliśmy do pracy, wyładowywanie desek z barki – doki. Po 5 miesiącach i 15 dniach zacząłem palić machorkę.
3 VII Przemaszerowaliśmy do 12 punktu do swoich 700 ludzi. Robota przy budowie kolei, wożenie ziemi taczkami. Norma 100%: 900 g chleba i II kocioł jedzenia. 125% normy – 900 g chleba i III kocioł, zezwolenie na zakup 200 g chleba; od 25% do 60% normy 500 g chleba i I kocioł, 60% do 100% – 700-800 g chleba i I kocioł.
31 VIII Wymarsz na 11 punkt. Skaleczyłem łomem głowę nad okiem – 10 dni zwolnienia.
17-28 IX Byłem naradczykiem (odpowiedzialnym). Trzy razy moja brygada dostała premię.
17-28 X Po zmianie punktu pracowałem jako telefonista, dyżur 24 godz. i 24 godz. odpoczynku.
18 XI Roboty leśne: stawianie metrów i palenie gałęzi. Odśnieżanie drogi, torów, kopanie rowów odwodnych.

ROK 1941
15 VII Odjazd z północy.
20 VIII Łagier pod Wiaznikami (314 km od Moskwy). Przez mikrofon ogłoszono, że między sowieckim prawitielstwom a rządem polskim w Londynie został zawarty dogowor. Amnestia dla polskich grażdan. Po paru dniach wyjechaliśmy do Tatiszczewa (saratowska obłast’).
29 VIII Tatiszczewo. Wstąpiłem do wojska.
15 IX Formowanie 5 Dywizji, zostałem przydzielony do 15 batalionu artylerii piechoty, życie w namiotach.

ROK 1942
12 I Wyjazd 5 Dywizji Piechoty do Dżałał Abat.
13 II W drodze. Kzyl-Orda, pachnie wiosną, śnieg znika stopniowo, pustynia porosła wielką trawą, ludzie jeżdżą na wielbłądach i osłach.
14 II Taszkient, zakupy – jabłka, rodzynki, fistaszki orzechy, dynie susz. 40, 50 rubli za kilogram. Z Taszkientu pojechaliśmy na zachód, wagony z cywilami w innym kierunku.
18 II Dolina Fergańska między górami Pamiru i Tienszanu (5700 m) – budowa namiotów, zachorowałem na grypę.
27 II Fasowanie umundurowania angielskiego.
28 II Ćwiczenia „strzelanina ostra”, 8 rannych, 4 ciężko.
24 IV Dnie bardzo gorące, a noce zimne, czasami szron. Otrzymujemy dziennie 600 gram chleba, 20 gram cukru, rano i wieczorem pół a na obiad litr zupy. Ceny miejscowe u Uzbeków i Kirgizów (lepioszka – 5-10 rubli, jajko 5-10 rubli, szklanka siomuszek 3 kopiejki, 1 kg chleba 40 rubli, orzech włoski 1 sztuka 20-25 kopiejek, mleko 4-5 rubli, machorka samosiejka szklanka 5-7-10 kopiejek).
5 V Potrącenie 5 procent dla rodzin cywilnych z Polski.
1 V – do 21 VI Trzytygodniowy kurs dokształcający dla podoficerów, chodzę. Kilka słów po uzbecku: Salem-alejkum – dzień dobry, nicz pól – ile kosztuje, bodryń – ogórek, iszak – osioł.
7 VII Przyjeżdżał Jego Ekscelencja ksiądz biskup Gawlina.
10 VIII W drodze. Stacja Kagan. Wielka rzeka Amu-Daria. Pustynie piaszczyste, diuny (wydmy) porośnięte krzakami drzew saksaułowych, które z dala wyglądają jak jałowiec, a z bliska jak skrzyp.
11 VIII Wciąż pustynie, sto kilometrów od Aszchabadu, silnie nagrzane powietrze wygląda jak woda, jest to złudzenie (miraż). Od miasta Kokand do samego Krasnowodzka mieszkają „Turkmeny”. Kobiety pod brodą, na ubraniu noszą okrągłe blaszki (wyglądają jak kwiat). Od Aszchabadu do Krasnowodzka spotyka się czasami tereny zaludnione i półpustynie niemal bez zarośli. 80 km od Krasnowodzka widać wodę, po lewej stronie toru zatoka.
12 VIII Wyładowaliśmy się pięć kilometrów od Krasnowodzka.
13 VIII Maszerowaliśmy ze wszystkimi rzeczami do portu, zdaliśmy rosyjskie pieniądze. Załadowaliśmy się na statek. Odjazd godz. 9.30 wieczorem.
14 VIII Płyniemy w kierunku południowo-zachodnim, od obiadu w południowym. Pod wieczór widzimy brzeg. Z początku drzewa, jak słupy telefoniczne. O godz. 9 stanęliśmy w odległości 2 km od brzegu, przeładowano nas na dwukrotnie mniejsze statki. Zachorowałem na czerwonkę (dyzenterię).
15 VIII Przemaszerowaliśmy pod sześcioosobowe namioty z merli.
16 VIII Dostaliśmy żołd 128 riali (1 funt angielski). Port, do którego przyjechaliśmy, to Pahlawi (Persja, Iran). Przyjechaliśmy do takiego kraju, że wszystko czego dusza zapragnie w każdym miejscu możesz nabyć. Przekupniów wielka ilość i handlarzy moc. Wieczorem słyszymy krzyki szakali – krzyczą jak małe dzieci, zaczynają naraz wszystkie. We dnie szakale siedzą w norach po zaroślach. Jajka, kiełbasa i wszystkie południowe smakołyki a przeważnie żubrówka idą w ruch…
19 VIII Otrzymaliśmy nowe kolonijne drelichy i kapelusze. Zdaliśmy stare drelichy i sukienne umundurowanie, dostaliśmy cztery pary skarpet. Po łaźni przeprowadziliśmy się do 5 obozu. Czysty. Różnica czasu między Warszawą i Teheranem wynosi 2,5 godziny. Waluta irańsko-perska: toman – 10 riali. Funt angielski – 128 riali.
27 VIII Wyjechaliśmy z Pahlawi. Szoferzy perscy, 21 żołnierzy w jednym wozie, kierunek wschód, przeszło 250 km. Bardzo marna górzysta droga z ostrymi skrętami i przepaściami – tylko dla miejscowych szoferów. Drzewa oliwkowe podobne do wierzby albo łozy, drobne liście, owoce jak żołądź, w środku duża pestka. Dalej w górach znika zadrzewienie.
28-29 IX Droga lepsza, miejscami szosa asfaltowa. Nocowaliśmy w Chamandin, angielskim punkcie przejściowym. Drugie samochody większe, po 25-35 ludzi. Wspaniałe widoki, straszne wzniesienia do trzech kilometrów wysokości i zakręty wariackie.
30 IX Bardzo wysokie góry, strome skręty. Dużo wilków i dzikich świń. Dzieciom ropieją oczy, muchy naczepne jak u bydła. Jazda od obiadu strasznie męcząca, powietrze jak w gorącym piecu. Dużo wojska kolonialnego – Anglicy. Pod wieczór, godz. 5, przejechaliśmy granice Iraku. Nad rzeką widoczne lasy palmowe, śliczne widoki. Dwadzieścia kilometrów od granicy obóz angielski, nocleg, wiatry z piasku.
5 IX Kanakin. Po kwarantannie przemaszerowaliśmy 2 km w inne miejsce za rzekę.
6 IX Kupiłem zegarek za 3 funty.
11 IX Defilada 5, 6 i 7 Dywizji przed gen. Andersem.
24 IX Pogadanka księdza kpt. o ślubach i rozmnażaniu.
28 IX Silny huragan piaskowy – poprzewracał namioty.
7 X Defilada przed gen. angielskim, dowódcą 10 armii na Wschodzie.
16 X Przemowa gen. Szyszko-Bogusza. Siatki od komarów i moskitów, falangi skorpiony i węże.
7 XI Przejście do wkopanych, przygotowanych na porę deszczową namiotów. Setny dzień walki pod Stalingradem.
8 XI Dostaliśmy działa wypożyczone.
26 XI Przegląd ćwiczeń przez głównodowodzącego na Wschodzie, gen. Wilsona. Jeszcze kąpiemy się w rzece.
22 XII Rozpoczął się kurs przygotowawczy dla kierowców samochodów, ja też zostałem wyznaczony.
25 XII Po nabożeństwie przemowa gen. Andersa. Nazwał 5 Dywizję Piechoty pierwszym swoim dzieckiem stworzonym w Tatiszczewie w bardzo ciężkich warunkach, mówił o swojej opiece nad 5 DP i obronie przed wciągnięciem do wspólnych działań z Sowietami.

ROK 1943
13 III Koniec kursu kierowców samochodowych – ja 4.
22 VI Otrzymaliśmy działa i działa przeciwlotnicze.
8 VI Zwiedziłem Bagdad. Rynek ulice kryte, każda z innym towarem.
4 VII Wypadek śmiertelny gen. Sikorskiego po starcie z Gibraltaru do Wielkiej Brytanii. Zginęło 17 osób. Żałoba 2 tygodnie.
27 VII Nowy rozkład zajęć. Pobudka dla dział. służbowych 4.15, ćwiczenia przy działach na stanowisku od 4.30 do 6.00. Dla reszty baterii o 6.00, 6.15 modlitwa, 6.30 herbata. 6.50 zbiórka i raport poranny, 7-8 zajęcia, od 8 rano do 5 wieczorem przerwa tropikalna, 5-7 zajęcia. Upały do 80 stopni i chamsiny (trąby powietrzne).
13 IX Trzytygodniowy kurs techniczno – samochodowy.
27 IX Wyjazd z Habbanijji do Palestyny – Hil 609 (Julis).
14 X Wycieczka religijna (prawosławna) do Jerozolimy.
29 X Wycieczka do Jerozolimy z kapelanem.
14-15-16 XI Przepustka do Hajfy – wydałem 8 funtów na zakupy.
24 XI Wstawiłem ząb i koronę (6 funtów).
27 XII Wspólna wigilia w YMCA. Chodzę na kurs zwiadowczy.

ROK 1944
6-8 I Przepustka prawosławna do Jerozolimy z ojcem kpt. Sawiczem, wspólna kolada w cerkwi Marii Magdaleny w Getsemani z siostrami i o. Serafinem, także śniadanie.
18 I Przepustka do Jerozolimy. Jeździliśmy nad Jordan.
25 I Odjazd z Palestyny do Egiptu, miejsce postoju Kassasin.
5 II Wypadek na rowerze, dwa tygodnie zwolnienia.
15 III Skradziono mi 4 dinary, zegarek (10 funtów), obsadkę, ołówek.
21 III Żołd wypłacony na miesiąc na przód, do 20 kwietnia. Pakowanie i przygotowanie do wyjazdu do Europy.
7 IV Odjazd z Port Saidu 9-piętrowym statkiem. Spanie w hamakach.
16 IV Prawosławna Wielkanoc, na przepustkę do Bari (80 km).
28 IV Wyjazd z działami na stanowisko pod Cassino. Kopanie działobitni. Ogień nękający przeciwnika.
3 V Święto, wolne od kopania schronów i odwodów. Dalsze przygotowanie do ofensywy.
11 V Godz. 23.15 Ofensywa na Monte Cassino. Całe niebo jak łuna, ziemia drżała jak piersi, huk bez przerwy do 5 rano. Wystrzelono 84 pociski artyleryjskie.
12 V Samoloty i rzadsze strzały (dziś wystrzelono w nocy 494 pociski armatnie).
13 V Trochę spokoju. Godz. 20.45 ogień nawałowy z naszej artylerii.
14 V Samolot nasz uszkodzony, zapalił się i z wyciem spadł. Pilot wyskoczył na spadochronie. Nocny nalot nieprzyjaciela.
16 V Lotnictwo nasze poszło na robotę (…), nawałowy ogień od 19 do północy. I od 5 rano powtórnie.
18 V Godz. 10.30, polskie oddziały weszły na górę Monte Cassino (2015 m n.p.m.). Wsparcie naszej piechoty – artyleria. Od dnia 11 do 17 nie było czasu na spanie, a o jedzeniu nikt nie myślał, tylko o spaniu. Trzy pociski padły w to miejsce, gdzie miało być pierwsze działo.
19 V Wróg okłada, także po moim budynku.
21 V Godz. 5, duży ogień naszej artylerii dla wsparcia piechoty. Przed południem wróg silnie okłada, potem my, to on, to my.
22-23-24 V To my, to on, to on, to my. Nocami jego naloty.
25 V Zajęta góra Monte Cairo, wróg stracił piękne oko i spokój.
27 V Zupełny spokój. Otrzymałem zawiadomienie z 14 sądu w sprawie mojej kradzieży.
31 V Odjazd na odpoczynek.
15-16 VI Służba i raport karny za nieobudzenie ordynansa kpt. Różyckiego, który spał w mieście.
20 VI Wyjazd na front, 135 mil, posterunek w Casalbordino.
28 VI Front. Strzelamy między miastami Ferno, Macerata, Camerano. Obrona przeciwlotnicza, z brenem, na stanowisku ja i Sajkowski. Bieżeńcy biegną w naszą stronę.
2 VII Zajęcie nowego stanowiska przed wschodem słońca. Jeden zabity, dwóch rannych. I działo obsługa. Katastrofa. Reginia – złamane żebra, Piekiełko – ręka, Pluta – ślepa kiszka, Golonko – skaleczona ręka. Po południu zmiana stanowiska. Silnie strzelamy, nocami naloty nieprzyjacielskie. Wino na froncie od 10 do 50 lirów, jajka od 5 do 15 lirów.
10-17 VII Ciężkie boje. Wróg bije artylerią ciężką i moździerzami, my odpowiadamy.
17 VII 6.25. Ofensywa pod Ankoną na Łysą Górę. Silne działania lotnicze. Zginął dowódca 6 batalionu, jeden żołnierz ciężko ranny, i dwóch lekko.
18 VII Ankona zdobyta, front przesuwa się na północ.
23 VII Pamiętna noc. Mikołaj Sajkowski, mój wspólnik, został ranny w plecy. Dwa metry od jego głowy wybuchł pocisk, wszystko wyrwało spod jego głowy, koc podrzuciło i przestrzeliło kilkanaście razy.
28 VII Nad ranem natarcie wroga, nieudane. Bije ciężka nowozelandzka i nasza, wróg po linii ognia. My do ogólnego wsparcia.
30 VII Nasz nalot, 12 bombowców i 4 myśliwce.
3 VIII „Via strada” jazda – droga. Naprzód. My też naprzód. Trzy osoby zginęły, cztery ranne. Za nami Anglicy.
18 VIII Silna wymiana ognia artyleryjskiego, nocą jeszcze wzmocniona.
19 VIII Pewien Polak zmuszony do służenia w armii niemieckiej (najprawdopodobniej chodzi o Ślązaka – am), nosił jedzenie dla oficera na posterunku, przebrał się za Włocha i zgłosił się do nas w niewolę.
29 VIII-2 IX Naprzód siedem mil. Artyleria wali całe dnie i noce.
5 IX Wyjazd na odpoczynek do Monte Granave.
10 IX Nabożeństwo i odznaczenie Krzyżami Walecznych.
17 IX Wycieczka do Rzymu na pięć dni.
28 IX Dentysta, 3 koronki i ząb biały metalowy 1200 lirów.
2 X Odebrałem mundury sukienne po przeróbce.
3 X Odjazd na front adriatycki. Stanowisko wozów i kuchni za Rimini.
5 X LKM zajął pozycję przy baterii pod stogiem. Dostarczono amunicję po 400 na działo. Wróg silnie nas okłada z przodu, z lewa i z tyłu. Zginęło dwóch żołnierzy, czterech rannych. Nocami oświetlają reflektorami.
9 X Wyjazd na stare miejsce postojowe, do Monte Granave.
12 X Powrót na front środkowoadriatycki.
23 X Potrójna ofensywa, biją przez całą noc, noc i dzień walą.
24 X Pod wieczór kanonada, nad rankiem trzykrotna kanonada.
25 X Biją i biją, dzień, noc i rano.
28 X Skok przez góry i skręty sakramenckie. Stanowisko nad samą rzeką z tyłu, wozy w dolinie rzecznej. Śpimy, w dziesięciu, w oborze. Dobrze, strzela się mało.
31 X List z Rechowodu – biuro pomocy radzieckich wojsk. Cztery funty z dn. 1 IX 1944 roku na list wysłany z pieniędzmi do domu dnia 29 II 1944. Silny deszcz do północy – wozy zalane, wyciąganie do dnia.
2 IX Skok 7 km, przed Predappio, miejsce urodzenia Mussoliniego.
3 XI Śpimy w modelarni dla szybowców – dobrze.
4 XI Strzelamy, wróg też. Chodziłem do kościoła, widziałem pochówki rodziny Mussolinich.
13 XI W kościółku w Predappio pochowany por. Dyl i kapr. Bykowski z łączności.
15 XI Wieczorem wróg puścił 3 serię, ostatnia trafiła w ciągniki 6 batalionu, spaliła cztery wozy i amunicję, 200 metrów od nas.
10 XII Nalot na Forli. Dwa samoloty niemieckie, jeden zbity. Trzy bomby zrzucono, 40 żołnierzy i 40 cywilów zabitych.
11 XII Nasz bombowiec został zbity, sześciu z jego obsługi wyskoczyło na spadochronach.
12 XII Na oszczędności wpłaciłem 5000 lirów, konto 25 741. Pogadanki polityczne, weneryczne, śpiewy kościelne, prawa konstytucyjne.
22 XII Wyjazd na front. Monte Mauro. Naloty.
23 XII Śnieg. Mikołaj Sajkowski wyleciał na minie.
31 XII Nasze lotnictwo i my jak zwykle służba przy wysuniętym LKM. Śpimy w małym namiocie. Ognisko przed namiotem pali się od 7 do 18.

ROK 1945
15 I Wyjazd na stanowisko ruchome „Zakopane” pod Monte Mauro. „Poco spalare” propaganda, dobę strzelamy, druga odpoczywamy.
2 II Przejazd na nowe stanowisko po Anglikach. Śnieg ginie, deszcz, wielkie błoto, pachnie wiosną. Pije się wino.
12 II Zakończenie obrad Wielkiej Trójki, rozwiązanie na naszą niekorzyść.
13 II Komisja lekarska sprawdzenie kategorii – C.
4 III Nabożeństwo prawosławne w Predappio.
5 III Naprzód, objęcie stanowisk po Nowozelandczykach. Zgubiłem plecak. Zawartość: ubranie przerobione sukienne, dwie pary skarpet białych, dwa ręczniki, osiem drogich chusteczek do nosa z Palestyny, dwie pary bielizny i sweter, dwie pary skarpet cywilnych z Port Said w Egipcie, maszynka do golenia, 12 razy po 5 żyletek, 3 zęby złote, funty: 1 iracki, 2 palestyńskie, 2 egipskie, 2 angielskie i dwa po 5 złotych z domu. Pamiątki z pudełeczka najdroższe – religijne, medalik, krzyżyk, łańcuszek.
19 III Kwitną śliwy w ogrodach, teatr Forli – Faenz.
4 IV Przyjazd na wysunięte stanowiska dla nękania.
13 IV Miasto Castel – Bolonezo całkiem zniszczone, pod działobitnią jego bunkry – prawdziwe koszary.
17 IV Naprzód 4 km przed Castel San Pietro. Strzelamy dużo. 140 pocisków.
20 IV Naprzód 8 km za San Pietro, 16 km od Bolonii. Widowisko straszne – silnie zniszczone, palące się budynki.
23 IV Czyszczenie dział, czyszczenie wozów, zwiedzanie Bolonii.
26 IV Przegląd dział. Podpadłem za niewyczyszczone działo. Raport – ustna nagana.
5 V Prawosławna spowiedź, 10 km od Bolonii.
6 V Wielkanoc. Nabożeństwo prawosławne w garnizonie, 4 km od Castel San Pietro. Obecni trzej generałowie.
7 V Urlop we Florencji na pięć dni.
27 V Nabożeństwo prawosławne Grotte Mare. Otwarcie szkoły podoficerskiej.
4 VI Do Ankony na badania (liszaj).
22 VIII Wymiana pieniędzy na odjazd do Egiptu – trzy miesiące żołdu 22 funty i 10 funtów na podróż.
17 IX Wycieczka do grot w Castellano.
11 X Przyjazd do Port Saidu nad kanałem w Egipcie.
16 X Przepustka do Kairu na dwa dni, kupiłem walizkę i buty.
20 X Przeniesiony do Batalionu Wartowniczego.
15 XII Zachorowałem na isjasz, zostałem zabrany do izby chorych.
18 XII-12 II 1946 19 Szpital wojskowy El Kantara, koło Kairu, neurologia.

ROK 1946
14 VII Powrót do Polski statkiem z Włoch.

oprac. Ałła Matreńczyk

You may also like
Zamordowane wsie
Z Bożą pomocą
Swój człowiek
Jak ocalała Jasna Góra

Odpowiedz