Home > Artykuł > Da se nikad ne zaboravi!

Da se nikad ne zaboravi!

21 lat temu, 24 marca 1999 roku, NATO rozpoczęło bombardowanie Serbii. Na narodzie serbskim dokonano zbrodni pod kryptonimem operacyjnym „Miłosierny Anioł”.

Serbia podobno miała zostać ukarana za nadmierne użycie siły wobec części swoich obywateli, albańskich rebeliantów (czytaj: separatystów), z południowej serbskiej prowincji Kosowo i Metochia, o których w dyplomatycznym języku państw, określających się jako „wspólnota międzynarodowa” (również w Polsce) mówiono eufemistycznie – bojownicy o wolność, czy też partyzanci.
Od połowy lat dziewięćdziesiątych serbskie siły bezpieczeństwa musiały bronić konstytucyjnego porządku kraju przed rebelią części albańskiej mniejszości narodowej, na czele której stała organizacja zbrojna, nazywająca się Wyzwoleńczą Armią Kosowa (skrót w języku albańskim UCK).
UCK powstała w 1994 roku. Źródłem jej finansowania był głównie handel narkotykami. Jej podstawowym celem była secesja i utworzenie z południowej serbskiej prowincji niezależnego albańskiego państwa Kosowa, a celem ostatecznym realizacja dziewiętnastowiecznego planu utworzenia Wielkiej Albanii (połączenie Albanii z obszarami zamieszkałymi przez Albańczyków w innych krajach bałkańskich – Serbia, Macedonia, Czarnogóra, Grecja).

Organizacja ta do ataków terrorystycznych po raz pierwszy przyznała się w 1996 roku, kiedy to jej członkowie przeprowadzili zamachy bombowe na obozy dla serbskich uchodźców z Chorwacji, znajdujące się na terenie Kosowa i Metochii (w czasie największych czystek etnicznych w 1995 roku ponad dwieście tysięcy Serbów zostało wygnanych przez „demokratyczne” władze Chorwacji, za co na ten kraj nie spadło nawet „b” od bomby).
UCK przyznała się do zabicia w 1997 roku około 50 osób, a w roku 1998 trwała już regularna wojna między serbskimi siłami bezpieczeństwa i oddziałami UCK. W lipcu, przed ofensywą serbskiej policji, UCK kontrolowało jedną trzecią terytorium Kosowa i Metochii. Walki zostały przerwane po rozbiciu sił albańskich oraz w obliczy gróźb rozpoczęcia bombardowań NATO.
W 1998 roku albańscy separatyści dokonali 1884 akcji terrorystycznych, w których zginęło 115 policjantów i 173 cywilów, a porwano 292 osoby (31 zabito, nieznany jest los 142, uciekło 9 osób, a 110 wypuszczono na wolność).
W okresie od 1 stycznia 1999 do 7 marca 1999, a więc na dwa tygodnie przed rozpoczęciem bombardowań, przeprowadzono 421 akcji terrorystycznych, w których zginęło 11 policjantów i 77 cywilów, porwano 34 osoby (5 zabito, nieznany jest los 9, 5 uciekło, a 15 wypuszczono).
Reasumując, w przeciągu mniej niż dwu i pół roku w Serbii uzbrojeni Albańczycy z UCK zamordowali 462 osoby, a po 151 zaginął ślad.
Czy jest jakiekolwiek państwo na świecie, które pozwoliłoby na podobną rebelię na własnym terytorium i nie zrobiłoby wszystkiego w celu stłumienia jej i zniszczenia paramilitarnych jednostek, porywających i zabijających z zimną krwią cywilów?
Warto w tym miejscu przypomnieć, że UCK w połowie lat dziewięćdziesiątych widniała na liście zagranicznych organizacji terrorystycznych, sporządzanej przez Departament Stanu USA, tak też określił ją specjalny wysłannik Billa Clintona ds. Bałkanów, Robert Gelbard (23 lutego 1998). Pomimo tego UCK została usunięta z listy organizacji terrorystycznych, o czym informował Wall Street Journal Europe z 11 stycznia 2001 roku.
Pierwsze bomby spadły na Serbię 24 marca 1999 roku o godzinie 19.45. Naloty trwały codziennie przez jedenaście tygodni, dokładnie 78 dni. NATO rozpoczęło bombardowania, używając początkowo 650 samolotów, ale pod koniec akcji w „obrocie” było już około 1600 maszyn (dwie trzecie to samoloty bojowe). Wykonano dziesiątki tysięcy nalotów i zrzucono kilkadziesiąt tysięcy ton bomb.
Podczas bombardowań używano amunicji ze zubożonym uranem (zatruwających na wiele, wiele lat glebę i wodę, czego wynikiem jest wzrost chorób nowotworowych), bomb kasetowych (rozpryskujących się na małe ładunki, których duży procent nie wybucha i jest szczególnym zagrożeniem dla dzieci przez wiele lat) oraz bomb grafitowych (niszczących system energetyczny, w wyniku czego cierpią przede wszystkim cywile).
W bombardowaniach NATO zginęło około dwóch tysięcy cywilów – obywateli ówczesnej Jugosławii (w tym 90 dzieci) oraz ponad tysiąc żołnierzy i policjantów. Najwięcej cywilów zginęło w atakach na wieś Koriša (87), kolumnę samochodów (75), pociąg przejeżdżający przez most w wąwozie Grdelica (55), miasteczko Surdulica (25), miasteczko Aleksinac (17), budynek Telewizji Serbskiej w Belgradzie (16), Niš – drugie po wielkości miasto w Serbii – (15). Zraniono lub odniosło obrażenia około sześciu tysięcy osób. Bezpośrednie szkody materialne sięgają 30 miliardów dolarów.
W wywiadzie dla Radio Belgrad 2 prof. Noam Chomsky w październiku 2008 roku stwierdził, że w przypadku Kosowa i bombardowania Serbii jest niesłychanie trudno, a wręcz niemożliwe, ujawnienie nawet podstawowych faktów, nawet tych zawartych w dokumentacji Departamentu Stanu i NATO. Według niego stosunek wobec Serbii stał się częścią religijnej fundamentalistycznej doktryny o interwencji humanitarnej, a każda próba ujawnienia elementarnych dowodów skutków bombardowań napotyka na straszliwy opór. Profesor Chomsky za najważniejszy dowód uznaje wypowiedź jednego z najwyższych przedstawicieli administracji Billa Clintona, zastępcy Sekretarza Stanu Strobe Talbota, który w czasie bombardowań Serbii odpowiadał w Departamencie Stanu za sprawy wschodnioeuropejskie, a rok temu polecił książkę swojego współpracownika Johna Morrisa słowami: – Jeżeli chcecie się dowiedzieć, co tam się wydarzyło, powinniście przeczytać tę książkę.
A co John Morris w niej napisał? Bombardowanie Kosowa i Serbii nie było umotywowane żadnymi względami humanitarnymi, lecz nieprzeprowadzeniem przez Serbię reform.
Zakończenie bombardowań nastąpiło 10 czerwca 1999 roku o godzinie 13.15, zaś cierpienia Serbów jeszcze długo nie ustawały.
Od opuszczenia przez serbskie siły bezpieczeństwa Kosowa i Metochii, zgodnie z porozumieniem pokojowym i Rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244, w okresie od 10 czerwca 1999 do 17 marca 2004 ponad 250 000 osób musiało opuścić swoje domy, w obawie przed albańskim terrorem. W tym okresie Albańczycy zamordowali i porwali około 2500 osób, zburzyli i spalili ponad 80 000 domów oraz około 150 świątyń prawosławnych.
Według danych serbskiej organizacji pozarządowej „Fond za humanitarno pravo” tylko od czerwca do grudnia 1999 roku w Kosowie i Metochii ponad tysiąc Serbów zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach.
Od 17 do 19 marca 2004 roku, w Pogromie Marcowym, w ciągu trzech tylko dni, Albańczycy wzniecili zamieszki (w których wzięło udział 50 tysięcy ich rodaków), zabijając ośmiu Serbów, wyganiając z domów 4012, zrównując z ziemią siedem serbskich wsi, paląc 561 serbskich domów, niszcząc 35 świątynie prawosławne.
Ówczesny rzecznik prasowy policji UNMIK Derek Chapel powiedział wtedy: – Oczywiste jest, że ta fala przemocy była zaplanowana. Generał Lewis MacKenzie napisał w artykule dla kanadyjskiego „National Post” w 2004 roku: „Uczestniczyliśmy i pośrednio popieraliśmy ich kampanię przemocy dla czystego etnicznie i niezależnego Kosowa”.
Według oficjalnych danych serbskiego rządowego Centrum Koordynacyjnego ds. Kosowa i Metochii, od czerwca 1999 do kwietnia 2004 roku przed terrorem Albańczyków uciekło z prowincji do innych częściach Serbii oraz do Czarnogóry 287 000 osób (w tym około 230 000 Serbów).
Liczba osób, które przed terrorem Albańczyków opuściły swoje domy i znalazły schronienie w pozostałych jeszcze serbskich enklawach (czytaj: gettach) w Kosowie i Metochii wynosi 20 000.
lutego 2008 roku Albańczycy w Kosowie i Metochii ogłosili niepodległość. Albańscy separatyści, mający poparcie USA oraz dwudziestu dwóch państw Unii Europejskiej (secesji serbskiej prowincji nie uznały Grecja, Hiszpania, Cypr, Rumunia i Słowacja) i pod osłoną kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy NATO i międzynarodowych policjantów utworzyli na terenie Serbii kolejne albańskie państwo (obok Albanii). Najwyższe władze Serbii deklarują, że nigdy nie uznają nielegalnej secesji Kosowa i Metochii i nadal prowadzić będą walkę o integralność terytorialną wszelkimi środkami politycznymi i dyplomatycznymi. W tym celu Serbia zgłosiła do Zgromadzenia Ogólnego ONZ projekt rezolucji z prośbą o wysłanie do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości zapytania o legalność ogłoszenia niepodległości przez tymczasowe władze Kosowa i Metochii.
Na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ 8 października 2008 roku za wysłaniem zapytania głosowało 77 krajów, 74 wstrzymało się od głosu (w tym kraje UE), a przeciwko były USA, Albania, Wyspy Marshalla, Mikronezja, Palau i Nauru. Wydanie opinii w tej sprawie zajmie Trybunałowi do dwóch lat. Do dziś tzw. niepodległe Kosowo uznało 55 krajów (do ONZ należą 192 państwa).
Serbów od dziesięciu laty nurtuje pytanie – jak to możliwe, że najbardziej rozwinięte kraje europejskie oraz USA wybrały na sojuszników albańskich terrorystów, organizację terrorystyczną (UCK) oraz albańskich polityków, byłych dowódców UCK, mających krew na rękach: Agim Cheku – były premier, Ramush Haradinaj – były premier, Hashim Thaci – obecny premier, którzy nadal w Kosowie i Metochii stoją na czele klanów rodowych, zajmujących się najokropniejszymi rodzajami przestępczości zorganizowanej, takimi jak handel ludźmi czy organami wewnętrznymi porwanych osób.
Jedną z możliwych odpowiedzi znajdujemy w książce „Eksperyment Kosowo” austriackiego dziennikarza i publicysty Hannesa Hofbauera, który uważa, że bombardowania Jugosławii bez mandatu ONZ rozpoczęły proces łamania prawa międzynarodowego i zastępowania go prawami człowieka, które jednak w odróżnieniu od całkowicie przejrzystego prawa międzynarodowego można tłumaczyć wedle potrzeb i uznania. W łamaniu prawa międzynarodowego Hofbauer widzi powrót do kolonializmu: „Celem sił imperialnych (NATO i EU) jest utworzenie na Bałkanach, na obszarze zamieszkałym przez Słowian, niesłowiańskich ośrodków i dzięki nimi przejęcie kontroli nad tamtejszymi bogactwami naturalnymi”.
Teoria ta zdaje się znajdować potwierdzenie w opiniach ekspertów. Gazeta.pl w dniu ogłoszenia nielegalnej niepodległości Kosowa i Metochii informowała, że znajdują się tam piąte pod względem wielkości na świecie pokłady węgla brunatnego, który zalega płytko i jest tani w wydobyciu, a na stronie Stosunkimiedzynarodowe.pl można przeczytać, że tamtejsze bogactwa naturalne – złoża węgla, złota, niklu, ropy – nie były wykorzystane z powodu ciągłych konfliktów, braku środków i nieumiejętnej administracji, a odbudowa Kosowa będzie finansowana między innymi z pieniędzy amerykańskich i brytyjskich firm, które zajmą się także wykorzystaniem wspomnianych surowców naturalnych.
Bardzo smutna wiadomość (rzeczywistość) dla wszystkich ludzi i krajów bezgranicznie oddanych i ślepo wierzących w tzw. zachodnią demokrację, ucieleśnioną w USA i państwach Unii Europejskiej.

Vladan Stamenković
fot. archiwum autora

Odpowiedz