Home > Artykuł > W czasach epidemii

W czasach epidemii

W 1883 roku Niemiec Robert Koch odkrył bakterię przecinkowca cholery. Był to przełom w diagnozowaniu tej groźnej choroby i podejściu do jej leczenia. Zanim jednak do tego doszło, przez ponad pół wieku doprowadziła ona do śmierci milionów ludzi w Azji i Europie. Zmutowana bakteria cholery po raz pierwszy pojawiła się w 1816 roku w Bangladeszu, dlatego była nazywana cholerą azjatycką. Siedem lat później ujawniła się na terytorium Imperium Rosyjskiego. Na Podlasie przybyła po raz pierwszy w 1831 roku, w okresie wielkich ruchów wojsk, związanych z wojną polsko-rosyjską (powstaniem listopadowym).

EPIDEMIA W 1831 ROKU

Przed 10 stycznia 1831 roku na linii Goniądz-Drohiczyn rozlokowały się jednostki wojsk rosyjskich, liczące ponad 40 tysięcy żołnierzy. Duży garnizon stacjonował w Bielsku i okolicach, a przy ulicy Litewskiej istniał szpital (lazaret) wojskowy. I tu właśnie w końcu marca 1831 roku odkryto pierwsze ognisko choroby. Powołany wówczas do działania Bielski Powiatowy Komitet do Walki z Cholerą, wspomagający działania Bielskiego Sądu Powiatowego, zalecił niezwłocznie wyizolowanie ulicy Litewskiej. Jej mieszkańcom zakazano opuszczania domów. Wokół zabudowań ulicy rozstawiono warty w liczbie ponad stu żołnierzy. Wyjazdy z miasta nadzorowała policja, która sprawdzała, czy nie opuszczają go mieszkańcy ulicy Litewskiej. Komitet zalecił przeniesienie wojskowego lazaretu na Hołowiesk, gdzie znajdował się folwark skarbowy, zarządzany przez Wincentego Hilchena. Pod cmentarz choleryczny wyznaczono teren na Klementynowie, przy drodze do Widowa.
W skład Powiatowego Komitetu do Walki z Cholerą wchodzili burmistrz, naczelnik miasta, ratman magistratu, doktor powiatowy, naczelnik policji, horodniczy oraz marszałek szlachty. Działania Komitetu wspomagali mieszkańcy, pełniący obowiązki dozorców rewirowych. Na piętnastu ulicach (tyleż było i rewirów) znajdowało się wówczas 311 domów. Dozorcy mieli zwracać uwagę na czystość i porządek w obejściach oraz pilnować wypełniania przez mieszkańców zaleceń epidemiologicznych. Do ich ogłaszania zobowiązano proboszczów cerkwi i kościołów oraz żydowskich rabinów z całego powiatu.
Działania izolujące ulicę Litewską do pewnego czasu dawały pozytywny rezultat. Jeszcze 15 kwietnia 1831 roku powiatowy lekarz Fryze informował, że epidemia ogranicza się do tej ulicy. W ciągu dziesięciu dni zmarło tam 17 osób, w tym 14 żołnierzy, zaś osiem osób wyzdrowiało. Rozprzestrzenianie się epidemii było jednak tylko kwestią czasu i przypadku. Akurat w połowie kwietnia ze służby wojskowej w Bielsku powracał jeden z mieszkańców wsi Krzywa. Po drodze zatrzymał się na nocleg w karczmie w Ladzie. Do domu powrócił już bardzo słaby – okazało się, że jest zarażony cholerą, o czym 15 kwietnia donosił lekarz Fryze.
Od tego czasu epidemia zaczęła się rozprzestrzeniać w okolicznych wsiach. W dniach 21-22 kwietnia odnotowano pierwsze przypadki cholery w podmiejskim Augustowie i Widowie. W pierwszej wsi w ciągu dwóch dni zmarło dwanaście osób. Doktor Fryze raportował do Komitetu o konieczności „uczynienia karantyny”, aby nikt z wsi nie mógł wyjeżdżać i wychodzić. W tym czasie pomocy potrzebującym udzielał tu „wolno praktykujący” doktor Nahumowicz. We wsiach miejskich praktykował także felczer z wojskowego szpitala, czyniąc to jednak bez wiedzy Sądu Powiatowego, czym przyczynił się do rozprzestrzenienia epidemii. Okazało się, że po pobycie felczera w podmiejskim Parcewie zachorowały tam dwie osoby. Dramatyczna sytuacja panowała nadal w Augustowie, gdzie do 29 kwietnia zmarło kolejnych 21 osób. W tym miesiącu odnotowano także pierwsze przypadki cholery w Kleszczelach.

Na początku maja epidemia pojawiła się w Szerniach we włości orlańskiej, o czym donosił zarządca majątku Orla Franciszek Kotkowski. Prosił Komitet o pozostawienie na miejscu cyrulika (felczera) Alkona, który był jedynym takim specjalistą w Orli. Do doktora Fryzego tymczasem zaczęły z terenu docierać niepokojące informacje o niegrzebaniu zmarłych na cholerę, na co zwrócił uwagę policji. Przy wyjeździe do wsi zalecił policjantom nacierać się spirytusem kamforowym. Poprosił także o wyznaczenie miejsc targowych poza Bielskiem, aby ludzie ze wsi nie musieli do niego wjeżdżać.
Rozprzestrzenianie cholery zbiegło się z działania wojennymi w rejonie Puszczy Białowieskiej. Jedna z większych potyczek rozegrała się w maju 1831 roku w Hajnówce. Ciągnące z Bielska polskie wojska generała Dezyderego Chłapowskiego spotkały się tam z rosyjskim pułkiem ułanów generała Lindena. Rozbity pułk był zmuszony do ustąpienia w głąb puszczy. W pościg za powstańcami, przez Dubiny i Narewkę, ruszył generał Gołowin, co wymusiło prowadzenie wojny partyzanckiej. Regularne oddziały polskie powróciły tu w lipcu 1831 roku, kiedy wojska generała Dembińskiego spotkały się na moście w Narewce z generałem Różyckim.
W połowie czerwca 1831 roku ogniska cholery zaczęły się pojawiać na terenie amtu klejnickiego, jednostki administracyjnej, obejmującej kilkadziesiąt wsi skarbowych na zachodnich przedpolach Puszczy Białowieskiej i Ladzkiej. Pierwsze przypadki cholery odnotowano tu 22 czerwca w Osówce, Koryciskach i Radźkach. W następnych dniach choroba pojawiła się w Łosince, Puciskach, Kojłach i Czyżach. Mieszkańcom amtu klejnickiego zakazano wyjazdów do miasta na targi, czego szczególnie nie chcieli przestrzegać ludzie z Nowego Kornina. Do miasta docierali, pomimo wart rozstawionych na gościńcach i drogach. Niełatwe zadanie mieli w tym czasie przedstawiciele lokalnej administracji, wśród nich oberwójtowie. Ich obowiązkiem było objeżdżanie wsi w celu rejestrowania chorych i ozdrowiałych. Komitet donosił, że zdesperowani ludzie takowego oberwójta wkoło obstępują, tak jakby koniecznie onego chcieli zarazić.
Największe nasilenie epidemii cholery miało miejsce w lipcu, kiedy gospodarze wyszli do żniw. Mimo środków zaradczych choroba zaczęła się rozprzestrzeniać poza amt klejnicki. Od 13 lipca kolejne jej ogniska odnotowywano m.in. w Szczytach-Dzięciołowie (tu w ciągu siedmiu dni zmarło 12 osób), Pilikach, Dubiczach Murowanych, Kamieniu, Hryniewiczach Małych, Mochnatem, Malinnikach, Kleszczelach, Brańsku, Kuraszewie, Zubowie i Treszczotkach.
W tych trudnych chwilach dużą rolę odegrali duchowni, zarówno jako duszpasterze, jak też osoby posiadające pewną wiedzę medyczną. Z jednej strony musieli się podporządkowywać zarządzeniom władz cywilnych, z drugiej być ze swymi parafianami, pokrzepiać ich duchowo, udzielać sakramentów, odprawiać ceremonie pogrzebowe. Wiele światła na to rzucają zachowane dokumenty Powiatowego Komitetu Ochrony, przechowywane w Archiwum Państwowym w Białymstoku.
Asesor Rogowski, pełnomocnik Komitetu w amcie klejnickim, monitował, aby władze cywilne zwróciły uwagę proboszczom na ograniczenie praktyk religijnych w czasie trwania epidemii. Do informowania o tym parafii zobowiązano dziekana bielskiego o. Adama Kostycewicza. Na przełomie czerwca i lipca 1831 r. pisał on w tej sprawie do parocha z Łosinki o. Benedykta Telakowskiego, zalecając mu zawieszenie tradycyjnych procesji wokół wsi oraz „niewyjeżdżanie z cerkiewnymi sługami do wsiow”. Ojciec Benedykt Telakowski starał się jednak przekonać dziekana co do ważności kontynuacji obrzędów, ponieważ parafianie „przez pobożność zwykli są chodzić często do Cerkwi i prosić Wszechmogącego o Dobro powszechne i przekrócenie panujących chorób, o przedłużenie wieka”.
Niebawem o. Benedykt Telakowski napisał do samego Imperatora Mikołaja I Pawłowicza prośbę o anulowanie powyższych zakazów, gdyż, jak stwierdził, прихожане без обходов могут попасть в страх и унынiе. Jak ważna i ofiarna była działalność łosińskiego duchownego w czasie epidemii, świadczą słowa późniejszego dokumentu: On ieden dosięgnionych morową zarazą cholerą w ich domach z Krzyżem Świętym i Świętościami religii, osobiście nawiedzał, pocieszał, ośmielał, leczył nawet i dawał lekarstwa własnym kosztem, nie szczędząc własnego życia iako i swey rodziny, żony i licznych dzieci odzywając do parafian: „Wy wszyscy u mnie podług Świętey Religii, iako podobne iesteście dzieci moye”.
Ojciec Benedykt Telakowski był synem o. Symeona Telakowskiego, proboszcza, założonej w 1778 roku parafii w Łosince. Ukończył Gimnazjum Białostockie oraz szkołę dla duchowieństwa w Żyrowicach. Po powrocie do powiatu bielskiego, od 1813 roku pracował jako zastępca inspektora szpitala wojskowego w Bielsku; posiadał więc wiedzę medyczną. W 1817 roku przyjął święcenia kapłańskie, zaś dziewięć lat później został proboszczem parafii w Łosince. W tym też roku komisja heraldyczna potwierdziła jego prawa szlacheckie.
Korespondencja o. Benedykta Telakowskiego wiele nam mówi o genezie obchodów pól, organizowanych do dziś w wielu prawosławnych podlaskich wsiach. W niektórych z nich, na rozdrożach, zachowały się jeszcze dziewiętnastowieczne, drewniane (czasem kamienne) krzyże „choleryczne”. Według tradycji, taki krzyż mężczyźni powinni byli zrobić w ciągu jednego dnia, z jednego pnia drzwa. Kobiety zaś miały wytkać ręcznik o długości „stiny” (4 metry) i zawiesić go na krzyżu. Niesiono go potem procesyjnie i wkopywano na rozdrożu. Jak głosi tradycja, po ofiarowaniu krzyża epidemia ustępowała. Na terenie parafii Pasynki takie dziewiętnastowieczne krzyże zachowały się we wsi Ogrodniki, Saki oraz Zubowo. W Studziwodach podobne, wotywne krzyże ustawiono w dwóch miejscach – w centrum wsi oraz na skrzyżowaniu Mielnickiego Hostincia i drogi do Pilik. Potem zamieniły je nowe, ufundowane w XX wieku.
Epidemia cholery w okolicach Bielska trwała jeszcze przez cały sierpień 1831 roku. Straszne żniwo choroba zebrała w parafialnych Pasynkach, gdzie w ciągu czterech tygodni zmarło 28 osób. Wiele rodzin straciło gospodarzy, dzieci opłakiwały swych rodziców, rodzice dzieci. Ulżyć cierpieniom chorych i ograniczyć rozprzestrzenianie choroby starał się orlański cyrulik Alkon, który na zlecenie lekarza powiatowego Fryzego przez szesnaście dni praktykował w Pasynkach i przez osiemnaście w Bielsku. Inny cyrulik, Szymsze Boruchowicz z Bociek, przez dwadzieścia dni leczył w Czyżach, Kojłach, Dubiczach Osocznych i Łosince.

Niezwykle aktywny był także doktor medycyny Nahumowicz. 17 lipca, kiedy skończył pracę w bielskich lazaretach wojskowych, poprosił Komitet o skierowanie go w teren wiejski. Zasugerował, aby do pomocy przydzielono mu 2-3 cyrulików i wyznaczono w każdej z wsi po trzy stodoły, oddalone od zabudowań. W jednej ze stodół mieli być umieszczeni chorzy na cholerę, w drugiej podejrzewani o zakażenie, w trzeciej ozdrowieńcy. Do dzisiaj możemy zobaczyć w podlaskich wsiach stodoły bardzo oddalone od zabudowań. To także pamiątka po tamtych czasach epidemii.
Trudna sytuacja panowała w tym czasie w Narwi i okolicach. Asesor Rogowski pisał do Komitetu Ochronnego: Doszło do moiey wiadomości, iż w mieście Narwi, we wsiach Tyniewicze, znayduje się cholera, co przekonywują gęste mogiły przy Cerkiewce Tyniewickiey. Pytał także, czy Żydzi mogą zjeżdżać się do Narwi na nadchodzące święta Jom Kipur. Jak informował doktor Fryze, epidemia w tych okolicach trwała jeszcze 3 września. Ostatnie ogniska choroby w okolicach Bielska odnotowano we wrześniu w Ploskach, po czym zaczęła zanikać.
Straty ludnościowe mieszkańców Podlasia w wyniku epidemii cholery z 1831 roku były ogromne, o czym świadczą wybrane liczby. Na terenie parafii Czyże w tymże roku zmarło 294 osób, z czego blisko połowa na cholerę (to około 10 procent wszystkich parafian). W należących do Radziwiłłów dobrach zabłudowskich cholera zabrała prawie 300 istnień ludzkich. Największą liczbę zgonów odnotowano w Kamionce – 43, Ostrówkach – 43 i Gnieciukach – 35 osób (to około 20 procent ich populacji). Stosunek zmarłych do ogólnej liczby chorych wynosił w dobrach zabłudowskich 43 procent i nie odbiegał od średniego wskaźnika w całym państwie.
Ogólny bilans epidemii cholery z 1831 roku dla Imperium Rosyjskiego był tragiczny. Zachorowało w sumie blisko 467 tysięcy osób, z czego zmarło ponad 167 tysięcy. Bardziej brzemienna w skutkach była tylko epidemia z 1848 roku, kiedy w państwie rosyjskim zachorowało 1 mln 700 tys. osób, z czego zmarło ponad 690 tysięcy. Wówczas jednak „morowe powietrze” Podlasie ominęło.

EPIDEMIA W 1855 ROKU
Brzemienna w skutkach dla Podlasia była natomiast pandemia cholery z 1855 roku, którą poprzedziła epidemia tyfusu. W tym czasie trwała wojna krymska, z czym były związane przemieszczenia wojsk na terenach, oddalonych od teatru walk. W końcu 1854 roku do Bielska skierowano Lejb Gwardii Pułk Izmajłowski, stacjonujący wcześniej w rejonie Oszmian. Dowodził nim generał książę Urusow. 9 listopada żołnierze dotarli do Sokółki, 11 listopada byli w Białymstoku, 13 listopada w Wojszkach, w następnym dniu już w Bielsku. Sztaby poszczególnych batalionów rozmieściły się w Bielsku, Klejnikach i Boćkach. W końcu listopada dowódcą pułku mianowano pułkownika Aleksandra Iwanowicza Delingsgauzena.
W końcu 1854 roku wśród żołnierzy i oficerów pułku, a potem ludności cywilnej Bielska i okolic, wybuchła epidemia tyfusu. Podczas organizowania pomocy medycznej dla chorych żołnierzy zaraził się sam pułkownik Delingsgauzen. Zmarł 15 stycznia 1855 roku i został pochowany na luterańskiej części bielskiego cmentarza (zachował się okazały nagrobek). 26 lutego 1855 roku dowódcą Pułku Izmajłowskiego mianowano pułkownika Kuszelewa. 16 lipca pułk otrzymał rozkaz przemieszczenia się do Mariampola w Królestwie Polskim. Z Bielska żołnierze wymaszerowali 21 lipca. Dwa dni pułk odpoczywał w Wojszkach, po czym udał się w kierunku Białegostoku.
W tym czasie w Bielsku i okolicach trwała już na dobre epidemia cholery. Księga metrykalna parafii prawosławnej św. Michała odnotowała jej pierwszą ofiarę – 6 lipca 1855 roku zmarł, przebywający wówczas w Bielsku, 24-letni Roman Szatyłowicz z Kleszczel, tydzień później odeszła jego żona Maria.
Największe śmiertelne żniwo w parafii św. Michała epidemia zebrała w mieszczańskiej wsi Widowo. Pierwszą ofiarą cholery była sześcioletnia dziewczynka Marta Osipowna Babulewicz, zmarła 16 lipca. Od 22 lipca we wsi w przeciągu tygodnia cholera zabiła 26 osób. Najtragiczniejszym okazał się dzień 27 lipca, kiedy odeszło dziesięć osób, wśród nich sześcioro dzieci do sześciu lat. Ostatnia zmarła w Widowie na cholerę dwuletnia Katieryna Filimonowna Sereda. 16 sierpnia 1855 roku księga metrykalna odnotowała ostatnią ofiarę cholery w parafii św. Michała – 26-letnią Paraskę Ostaszewiczową z Augustowa. Śmiertelność wśród dzieci i ludzi młodych sięgała więc 60 procent.
Podczas trwającej ponad miesiąc epidemii cholery w Widowie zmarło 37 osób (i to jedynie z części wsi, należącej do parafii św. Michała; druga część należała do parafii św. Mikołaja). Odzwierciedlają to także ogólne statystyki. W 1854 roku we wsi było 308 parafian cerkwi św. Michała, zaś dwa lata później – tylko 251. W nieodległych Spiczkach w sierpniu 1855 roku zmarło na cholerę 18 osób. Ogółem, w parafii Michajłowskiej w lipcu i sierpniu odnotowano z tego powodu 74 zgony, co stanowiło prawie połowę ogólnej ich liczby (w 1855 roku na terenie parafii zmarło 166 osób). We wrześniu epidemia ustąpiła, a w całej parafii odnotowano tylko dwa zgony z innych przyczyn. Podobnie było w miesiącach następnych.
Dostępne dane z innych parafii tylko potwierdzają, jak brzemienna w skutkach była epidemia cholery z 1855 roku. Na terenie parafii Czyże zmarło wówczas 378 osób, w tym ponad połowa z powodu cholery i szkarlatyny. Podobnie było w parafii Boćki, gdzie odeszło w sumie 145 osób. W parafii Czarna Cerkiewna zmarło 71 osób, z czego połowa na cholerę.
Przykładem o. Benedykta Telakowskiego z Łosinki, duchowni nie opuszczali w tych trudnych chwilach chorych i ich rodzin. W księdze metrykalnej parafii św. Michała w Bielsku znajdujemy adnotacje, że proboszcz parafii o. Stefan Bielawski (1787-1870) wszystkich chorych spowiadał i udzielał im sakramentu Eucharystii. Zmarłych zaś chował na cmentarzach parafialnych wraz z psalmistą Dorofiejem Hołonkiewiczem. Wiemy także, że podczas epidemii cholery z 1855 roku, swoją wiedzę medyczną wykorzystywał dla potrzebujących o. Andrzej Kostycewicz, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Pasynkach.
Podobnie jak w 1831 roku, również i teraz w wielu miejscowościach fundowano ofiarne krzyże, które wyświęcano podczas procesyjnych obchodów pól. Urodzony w 1935 roku mieszkaniec Widowa Andrzej Białokozowicz wspomina opowieść dziadków: Коб остановіті помуор одiн епiскоп людям посоветов: за одну добу мужчыны повiнны поставiтi штыры крэсты, а кобеты напрастi i наткатi полотна на ручнiкi, коб нэслi на iх крыжы. По совету так i зробiлi. Взялi таксамо двое тэлят – блiзнюкуов, взялi соху i тымi блiзнюкамi обышлi всёй сельскi полiеток. Помор остановiвсе.
Tak brzemienne wydarzenia, jakimi były wielkie epidemie cholery na Podlasiu, sprzyjały także powstawaniu opowieści na poły legendarnych. Jedną z nich przytoczył wspomniany Andrzej Białokozowicz: „W tym czasie w pewnej chatce, każdego wieczoru, zapalała się świeczka. Zainteresowało to jednego z mieszkańców i postanowił zakraść się do niej. Tak też zrobił. Pewnego dnia zakradł się do owego domu, schował się w podpiecek i przeczekał tam do wieczora. Po zapadnięciu zmierzchu na stole zapaliła się świeczka, a do domu weszło dwanaścioro młodych ludzi. Zasiedli przy stole i zaczęli radzić, kogo by tej nocy uśmiercić. Po zakończonej naradzie zwrócili się do człowieka, który ukrywał się pod piecem, jakby od początku wiedzieli, że on tam siedzi. Karą za ciekawość było to, iż każdego poranka miał przejść całą wieś i każdego martwego pochować. Tak też robił. Przechodził wieś, zbierał ciała i wiózł chować. Zaś dwanaścioro braci każdego wieczoru pukało w okna mieszkańców i sprawdzali, co robią. Jeśli zastawali domowników w modlitwie, to dom pozostawiali w spokoju. Jeśli jednak rodzina spała, to nie dane jej było więcej się obudzić”.

EPIDEMIA W 1892 ROKU
Wiek dziewiętnasty zamyka jedna z najdramatyczniejszych epidemii cholery – z roku 1892. Rozpoczęła się w maju na terenie Persji, skąd przedostała się na Kaukaz i rejony nadkaspijskie. W końcu czerwca zaczęła się rozprzestrzeniać w guberniach nadwołżańskich, zaś od lipca w centralnych i zachodnich, by w sierpniu dotrzeć na Litwę, Łotwę i ziemie polskie. W ciągu niespełna czterech miesięcy, na terenie Imperium Rosyjskiego zachorowało ponad 600 tysięcy ludzi, z czego połowa zmarła.
Wiedziano już w tym czasie, że rozprzestrzenianiu się choroby sprzyja brak dostępu do czystej wody i niehigieniczne warunku bytowo-sanitarne. Dlatego też władze guberni grodzieńskiej i bielski samorząd starały się ograniczyć zasięg epidemii. Na posiedzeniach z 8 i 17 lipca 1892 roku Bielska Powiatowa Komisja Sanitarna podjęła szereg postanowień, które szybko wprowadzono w życie.
Bielsk postanowiono podzielić na 17 rewirów sanitarnych, przydzielając do nich 23 sanitariuszy – wolontariuszy ze stanu mieszczańskiego. Ich zadaniem było egzekwowanie utrzymywania w czystości ulic, podwórzy, sklepów, zajazdów, miejsc targowych, pracowni rzemieślniczych i domów, gdzie kwaterowali żołnierze. Sanitariusze mieli także nadzorować porządek wokół publicznych studni oraz sporządzić spis studni prywatnych z dobrą, zdrową wodą. Ich właściciele nie mogli innym mieszkańcom zabraniać czerpania z nich wody.
Istotną kwestią było także wywożenie nieczystości. W tym celu Komisja Sanitarna wyznaczyła trzy miejsca poza miastem – nieopodal wiatraku przy ulicy Staroruskiej (Litewskiej), przy drodze do Pietrzykowa – na ziemi należącej do senatora Gartkiewicza oraz na gruntach Hołowieska, należących do pułkownika Smulskiego. Komisja zaleciła przy tym zwiększyć miejski tabor asenizacyjny. Zwróciła także uwagę na potrzebę likwidacji starej miejskiej rzeźni i wzniesienie nowej. Nakazała mieszczanom trzymać zwierzęta gospodarskie w chlewach, aby nie wałęsały się po ulicach. Zwrócono mieszkańcom powiatu uwagę na zwiększenie własnej odporności, poprzez dobre odżywianie się. Rozpoczęto przy tym kontrole jakości produktów spożywczych u handlujących, zniesiono miejską marżę na chleb i wołowinę oraz ograniczono wywóz mięsa poza powiat przez stacje kolejowe: Bielsk, Gregorowce, Kleszczele i Strablę.
Dużym problemem były warunki bytowe. W wielu domach drewniane podłogi nie miały przewiewów, leżały na ziemi, były przegniłe, a do wnętrz izb z podwórzy przesiąkały nieczystości. Komisja zaleciła wymianę podłóg, jak również rozbiórkę nieużytkowanych, drewnianych budynków, będących rozsadnikiem grzybów i bakterii. Komisja poprosiła też policję o niezwłoczne wykwaterowanie i skierowanie do miejsc pochodzenia ludzi bez zameldowania, którzy kątem mieszkali w różnych, bielskich domach. Niestosujących się do tych wszystkich zaleceń policja mogła pociągać do odpowiedzialności karnej.
Komisja zwróciła się do duchownych parafii prawosławnych i katolickich oraz rabinów o aktywny udział w jej pracach i informowanie parafian o zaleceniach sanitarnych. Poproszono proboszczów o zorganizowanie przy parafiach rad opiekuńczych (popieczytielstw), sprzyjających walce z epidemią.
Komisja Sanitarna postanowiła zabezpieczyć w kasie miejskiej odpowiednie środki na zakup środków dezynfekcyjnych. Zwróciła się także do władz gubernialnych o wyasygnowanie tysiąca rubli na zorganizowanie przy szpitalu powiatowym oddziału zakaźnego.
Tym razem epidemia cholery do powiatu bielskiego nie dotarła. Oddajmy w tym miejscu głos o. Andrzejowi Jaruszewiczowi, proboszczowi Uspieńskiej parafii prawosławnej
w Czyżach, tak doświadczonej w czasie epidemii z 1855 roku. Na kartach kroniki parafialnej, pod rokiem 1892, duchowny odnotował: „Cholera, która nawiedziła ojczyznę, naszej parafii nie dotknęła. Jej zbliżanie się do nas wywołało jednak wzrost uczuć religijnych, szczególnie we wrześniu. Wówczas były odprawione liturgie i zorganizowane procesje wokół wsi (Czyże, Rakowicze, Podreczany) lub odsłużone same liturgie (Zbucz, Kojły, Osówka). I Bóg nas wybawił – epidemia tej choroby powiat bielski ominęła”.
Widzimy więc, jak ważny był wysiłek modlitewny pokoleń naszych przodków. Liturgie, obchody pól, fundowanie krzyży przydrożnych – wszystko to było wyrazem ich pobożności oraz ufności w Boże miłosierdzie.

Doroteusz Fionik
fotografie ze zbiorów autora

Odpowiedz