Home > Z kraju > Wywiad z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem

Wywiad z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem

Redakcja „Przeglądu Prawosławnego”, pragnąc zaprezentować sylwetki kandydatów na urząd Prezydenta RP, a w szczególności ich stosunek do zamieszkujących w naszym kraju mniejszości narodowych i wyznaniowych, wysłała 14 maja identyczne wiadomości do sztabów wyborczych wszystkich kandydatów z prośbą o udzielenie odpowiedzi na cztery pytania. Otrzymaliśmy jedynie odpowiedzi od dwóch kandydatów, które zamieściliśmy w lipcowym numerze „Przeglądu Prawosławnego”.

10 czerwca otrzymaliśmy wiadomość następującej treści:

——————————————————————————

Szanowny Panie Redaktorze,

Przepraszamy najmocniej za zaistniałą sytuację – przesyłam poniżej sprostowanie sztabu:

Ze względów technicznych niezależnych od wydawcy Miesięcznika „Przegląd Prawosławny”, odpowiedzi kandydata na prezydenta RP Władysława Kosiniaka-Kamysza dotarły do redakcji w czasie uniemożliwiającym dodanie ich do drukowanego miesięcznika. Sztab Władysława Kosiniaka-Kamysza zapewnia, że ze względu na szacunek dla wszystkich wiernych, jego intencją było udzielenie odpowiedzi w możliwie najszybszym terminie, zawiniły niestety kwestie techniczne.

Odpowiedzi na pytania prześlemy jutro.

Pozdrawiam

Agnieszka Petelicka

—————————————————————————-

11 czerwca otrzymaliśmy odpowiedzi od Władysława Kosiniaka-Kamysza, które zamieszczamy poniżej.

Potęgę I Rzeczypospolitej tworzyło wiele narodów, należących do różnych religii i wyznań. Jeszcze w II Rzeczypospolitej  mniejszości narodowe i wyznaniowe  stanowiły ponad 30 procent społeczeństwa. Po II wojnie Polska stała się krajem niemal jednolitym narodowo i wyznaniowo. Według spisu powszechnego z 2011 roku wszystkie mniejszości narodowe i etniczne stanowią zaledwie jeden procent społeczeństwa. Mniejszości mają problem z zachowaniem swojej tożsamości. Jak widzi Pan rolę prezydenta w realizowanej przez państwo polityce wobec mniejszości?

Władysław Kosiniak-Kamysz: – Bardzo dziękuję za propozycje rozmowy i za to, że rozpoczęli Państwo te rozmowę od nawiązania do tradycji I i II Rzeczypospolitej. Tak, Polska historia i Polska kultura bez ogromnego wkładu narodów mniejszościowych byłaby niepełna i zupełnie inna. Sowiecka i stalinowska polityka masowych przesiedleń  i  rozdzielania ( a w miarę możliwości skłócania) narodów zamieszkujących dawną Rzeczpospolitą  uczyniła ze współczesnej Polski kraj niemal mono etniczny. Na szczęście tylko niemal. Jestem przekonany, że jako państwo powinniśmy pielęgnować i wzmacniać te grupy mniejszościowe, które pozostały na naszym terytorium. I że jest to inwestycja, która opłaci się zarówno mniejszościom narodowym jak Polakom. Jako prezydent Rzeczypospolitej zamierzam powołać swojego pełnomocnika do spraw mniejszości narodowych. Właśnie dlatego, że pogranicza kulturowe są najbardziej płodne i inspirujące.  Nie zapominam i o tym, że – jak twierdzi wielu historyków – właśnie styk katolicyzmu i prawosławia był fundamentem polskiej tolerancji religijnej w XVI wieku. Nie dlatego, że byliśmy inni od krajów rozdzieranych religijnymi wojnami. Dlatego, że nasi przodkowie zdawali sobie sprawę, iż spór z prawosławnymi mieszkańcami Polski może doprowadzić do upadku Rzeczpospolitej. Nota bene porzucenie polityki tolerancji w XVII i XVIII wieku było jednym z czynników, które doprowadziły do rozbiorów i upadku państwa.  Mniejszości są cenną wartością i będą mogły liczyć na moje wsparcie i zainteresowanie. Dodać wypada, że jednym z wielkich zadań jaki stoją zarówno przed władzami państwowymi jak przed organizacjami mniejszościowymi jest  budowanie pomostów z nową imigracją. Przyjeżdżają do Polski, czy to do pracy czy na studia, czy z myślą o osiedleniu się setki tysięcy Ukraińców i Białorusinów. Za chwile może okazać się, że jest ich już nie jeden a trzy czy cztery procent wśród mieszkańców Polski. Potrzebujemy  tych imigrantów. W odróżnieniu od gastarbeiterów napływających do Niemiec czy Francji nasi sąsiedzi ze wschodu są nam bliscy językowo i cywilizacyjnie. Dogadujemy się zwykle bez potrzeby sięgania po tłumaczy. Jest wielkim wspólnym  zadaniem , by ci przybysze czuli się w Polsce jak najlepiej. Jak Państwo widzą z każdego punktu widzenia: historycznego, kulturowego ale także politycznego i ekonomicznego polityka otwarcia na mniejszości jest koniecznością. Jako Prezydent Rzeczypospolitej zrobię wszystko, by mniejszości narodowe i wyznaniowe czuły każdego dnia, że są u siebie w domu, tak jak mawiali nasi przodkowie „wolni z wolnymi i równi z równymi”.

W ostatnich latach w Europie i w Polsce aktywizują się środowiska, ulegające ksenofobicznym nastrojom i nacjonalistycznej ideologii. W Polsce znajduje to wyraz w demonstrowanej niechęci wobec  uchodźców i niektórych mniejszości. Dla prawosławno-białoruskiej mniejszości bolesna jest heroizacja, np. poprzez corocznie organizowane marsze w Hajnówce, tych żołnierzy wyklętych, którzy są odpowiedzialni za pacyfikację prawosławnych wsi w latach 1945-1946 na Białostocczyźnie, co zgodnie z ustaleniami śledztwa  IPN, zakwalifikowano jako zbrodnię ludobójstwa. Jakie działania podejmie Pan jako Prezydent, by zapobiec pogarszaniu relacji  między polsko-katolicka większością i białorusko-prawosławną mniejszością?

Władysław Kosiniak-Kamysz: – Tym co być może szczególnie odróżnia moją kampanie prezydencką od rywali jest bardzo mocne podkreślenie, że prezydent ma obywateli Rzeczpospolitej łączyć a nie dzielić. Spór o historię jest zawsze trudny. Ale powiem jasno i krotko: gloryfikowanie ludzi, którzy splamili ręce krwią pobratymczą, krwią niewinnych ofiar, jest niedopuszczalne. Niech historycy w swoich opracowaniach ważą winy i zasługi, ale w przestrzeni publicznej zło nie może być gloryfikowane. Polacy i Białorusini od wieków żyli w zgodzie. Będę przekonywał, że tak powinno być nadal. Wierzę, że polityka jednoczenia obywateli przekona różnych działaczy, by powstrzymali się od sypania soli na niezabliźnione rany. Ale powiem jasno, kiedy argumenty nie działają państwo ma obowiązek sięgnąć po narzędzia prawne dla obrony wspólnoty. Historia Polaków i Białorusinów nie dzieli, ale mamy w naszych wspólnych dziejach sprawy trudne i niejednoznaczne. Jako lider ruchu ludowego wskażę choćby fenomen białoruskiej „Hromady” z epoki międzywojennej. Bardzo szybko została ona zawłaszczona przez inspirowanych  z Moskwy komunistów, ale przecież u swoich źródeł była „Hromada” autentycznym, oddolnym ruchem ludowym społeczności białoruskiej. Brak porozumienia pomiędzy władzami państwowymi a mniejszością białoruską doprowadził do tego, że jedna z najciekawszych organizacji ludowych II Rzeczypospolitej został przejęta przez obce mocarstwo. Uczmy się na błędach przeszłości. Naszym zadaniem, a zadaniem Prezydenta Rzeczpospolitej w szczególności , jest łączyć a nie dzielić. Niestety marsze o których Państwo wspomnieli w pytaniu bardzo mocno dzielą.

Depopulacja najbardziej dotknęła południowo-wschodnią część województwa podlaskiego, zamieszkałą głównie przez białorusko-prawosławną mniejszość. W ciągu ostatnich 20 lat w powiecie hajnowskim ubyło ponad 20 procent mieszkańców, podczas gdy w sąsiednim powiecie wysokomazowieckim zamieszkałym przez Polaków w zdecydowanej większości katolików) spadek sięgnął 6 proc. Głównym powodem migracji jest utrata miejsc pracy. Zerwany związek z rodzinną ziemią powoduje rozmywanie się tożsamości, bądź jej całkowitą utratę. Czy jako Prezydent podejmie Pan działania  służące powstrzymaniu dalszej  społeczno-gospodarczej degradacji tych obszarów?

Władysław Kosiniak-Kamysz: – Najlepszą odpowiedzią na zagrożenia związane z depopulacją jest rozwój gospodarczy. Dla powiatu hajnowskiego szansą jest zarówno turystyka – Puszcza Białowieska jest w końcu jedną z najwspanialszych w Europie – jak rozwój rolnictwa. Jednym ze źródeł powodzenia w powiecie wysokomazowieckim jest właśnie mleczarstwo i rozwój gospodarki regionu. Macie Państwo szansę na to, by sięgnąć do środków europejskich na rozwój eko rolnictwa, by wykorzystać status zielonych płuc Europy. „Zielony Ład” ma być jednym z priorytetów polityki Unii Europejskiej w najbliższych latach. Postaram się jako Prezydent, by Bruksela dostrzegła w Państwa regionie jedno z centrów takiej polityki w skali całej Europy.

Jedną z szans poprawienia sytuacji ekonomicznej tego obszaru jest ułatwienie ruchu transgranicznego między Polską i Białorusią. Czy Pan, jako Prezydent, będzie zabiegał o większe (wprowadzenie ruchu bezwizowego) otwarcie polsko-białoruskiej granicy?

Władysław Kosiniak-Kamysz: – Oczywiście motorem rozwoju może być także status obszaru nadgranicznego. Mój konkurent wyborczy zasiadający obecnie w Pałacu Prezydenckim zapomniał o Białorusi. Nie wymienił jej nawet  w swojej Strategii Bezpieczeństwa Państwa. Nie ukrywam, mamy z modelem ustrojowym współczesnej Białorusi kłopoty. Ale widać też szanse, że Białoruś zbliży się do Zachodu. Otwarcie granicy musi być decyzją uzgodnioną z Brukselą. Będę o tym przekonywał partnerów unijnych. Rozwinięta i niepodległa a także jak najbardziej demokratyczna Białoruś leży w polskim interesie. Otwarta granica takiej ewolucji na pewno będzie sprzyjać. Nieodżałowanej pamięci Jerzy Giedroyć dostrzegał, iż Białoruś jest kamieniem zwrotnikowym całego Międzymorza. Prezydent Andrzej Duda niestety obiecuje  bronić niepodległości Gruzji i Mołdawii a o Białorusi zapomniał. Ja nie zapomnę. Zaś co do rozwoju regionu – Podlasie jest w jakimś sensie ostatnim kawałkiem dawnej Rzeczpospolitej. Mieszkają tu Polacy i Białorusini, Tatarzy i Litwini, mamy imponujące zabytki i dziewiczą przyrodę. Jeżeli zyskam Państwa zaufanie będę robił wszystko, aby wasz region był wizytówką Polski.

Odpowiedz