Home > Artykuł > Na ziemi niczyjej

Diakon Cerkwi w Czarnogórze Kosta Dojič wraz z trzynastoletnim synem Dymitrem przez siedem dni koczowali na ziemi niczyjej, między granicą Bośni i Hercegowiny i Czarnogóry. Wracali do swego domu w Nikšiciu, gdzie czekała na nich pochodząca z Białegostoku matuszka Jola z dwójką młodszego rodzeństwa.

– Na przejściu granicznym – mówił nam w rozmowie telefonicznej – wszystko przebiegało zgodnie z obowiązującymi procedurami. Inspektor sanitarny wydał pozwolenie na wjazd, ale gdy zapytał o miejsce pracy i usłyszał, że jestem prawosławnym duchownym, wszystko się zmieniło. Pojawił się naczelnik i oświadczył, że wjechać do Czarnogóry nie możemy (Kosta oprócz obywatelstwa serbskiego posiada także obywatelstwo Kanady).

Matuszka Jola z prośbą o pomoc zwróciła się do organizacji broniących praw człowieka. Interweniowała także polska ambasada (Dymitr urodził się w Polsce i ma polskie obywatelstwo). O sytuacji, w jakiej znaleźli się Kosta i jego małoletni syn, lokalna telewizja wyemitowała reportaż. Po siedmiu dniach zwłoki władze zmieniły zdanie i zezwoliły, z poleceniem odbycia czternastodniowej kwarantanny, na powrót do domu.

Po bombardowaniach Jugosławii 16-letni Kosta wraz z rodzicami wyjechał do Kanady, gdzie mieszkał przez pięć lat. Chcąc studiować teologię, przyjechał do Belgradu. Jako student pojechał na organizowany przez Syndesmos (Światowa Organizacja Młodzieży Prawosławnej) obóz do Mińska na Białorusi, gdzie poznał prawosławną dziewczynę z Polski, z którą w 2005 roku wziął ślub.

Po dwóch latach wyjechali do Kanady, a w 2012 roku – Kosta bardzo chciał służyć w serbskiej Cerkwi – osiedli w Nikšiciu, gdzie przyjął diakońskie święcenia i pracuje jako koordynator unijnych projektów. Jola pracuje jako psychoterapeutka.

Zapytany, jak się czuł siedząc w upale – nocowali w samochodzie – na niczyjej ziemi, Kosta z uśmiechem odpowiada, że dobrze. – Pracujący na przejściu odnosili się życzliwie, a ojcowie z leżącego po bośniackiej stronie granicy monasteru w święto Vidovdan odwiedzili nas, przywożąc priczastije.

(ecz)

Odpowiedz