Z o. FIODOREM POUNYM proboszczem parafii Wszystkich Świętych w Mińsku rozmawia Ilona Jurewicz
Ilona Jurewicz: – W tym roku na Białorusi przeprowadzono międzynarodową akcję „Ku chwale wspólnego Zwycięstwa”. Włączono w nią cerkiew-pomnik Wszystkich Świętych w Mińsku. Skąd idea takiej akcji?
O. Fiodor Pouny: – Akcję poświęcono 75-leciu zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Zwycięstwo odniosło w niej wiele narodów piętnastu radzieckich republik. Na terenie Białorusi jest ponad siedem tysięcy żołnierskich mogił z czasów drugiej wojny. Z każdej z nich wzięto po garści ziemi i wsypano do 128 kapsuł. Każda reprezentuje inny administracyjny rejon. Ale to nie było mechaniczne działanie. Miejsce pochówku porządkowano. Zdobywano o nim jak najwięcej historycznych danych. Pracowały przy tym dzieci i młodzież. Szklane kapsuły dostarczono do cerkwi-pomnika, gdzie 8 maja tego roku miała miejsce uroczysta ceremonia ich umieszczenia. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko osobiście umieścił siedem kapsuł, które reprezentują Mińsk i sześć innych głównych administracyjnych centrów kraju.
– Ile krajów wzięło udział w przedsięwzięciu? – Dwanaście i jedenaście miast-bohaterów Związku Radzieckiego. W ten sposób przedsięwzięcie stało się międzynarodowe i symboliczne. Jego imieniem nazwano nawet uroczystości 9 maja i paradę. Ono rzeczywiście sławiło wspólne zwycięstwo. Transmisję z tej uroczystości oglądano w różnych punktach ziemi.
– 75 lat od zakończenia wojny oznacza, że przy życiu zostali tylko nieliczni jej świadkowie.
– Dlatego ta akcja miała i inny wymiar – dać początek nowemu wymiarowi pamięci. Weterani byli gwarantem zachowania historycznej prawdy, która służy przekazywaniu wartości. Ale przeliczyli się ci, którzy myśleli, że już można zaczynać faktograficzne zabawy na temat drugiej wojny światowej, jako że milknie głos świadków. Nie wzięli pod uwagę duchowej strony problemu. Bo świadkiem śmierci ludzi jest jeszcze i ziemia, przesączona krwią i pamięć rodzinna i nieśmiertelne dusze tych, którzy zginęli. Te dusze są teraz w królestwie niebiańskim, stały się wojskiem, siłami dobra.
– W styczniu tego roku otrzymał Ojciec ziemię z Oświęcimia i Hajnówki. Wcześniej przekazano do cerkwi-pomnika ziemię z Warszawy.
– Tak, ziemia z Polski też jest u nas. – Tworzycie nową, narodową kulturę pamięci.
– Opartą na modlitwie, dokładnej historycznej wiedzy i szacunku wobec przodków. Nasz cel – zachowanie pamięci o każdym Białorusinie, który zginął w czasie wojny. Ziemia w kapsułach to nie tylko przywołanie faktu o śmierci na tej ziemi ludzi, ale daje i inny wymiar – pamięć o nieśmiertelnych duszach zmarłych. Ikona Zmartwychwstania Pańskiego, główna w krypcie, przypomina o przyszłym zmartwychwstaniu, czyli o naszym powszechnym spotkaniu, które częściowo już teraz przeżywamy podczas modlitwy za zabitych.
– Chyba nie ma na Białorusi rodziny, która by nie przeżyła bólu straty bliskiej osoby w czasie drugiej wojny.
– Każdą rodzinę dotknęła tragedia tej wojny. Dlatego idea pielęgnowania pamięci o tragicznie zmarłych podczas wojny znalazła wielki rezonans w społeczeństwie i stała się katalizatorem jednania się narodu, porozumienia i dialogu. Krypta wychowuje. W kapsułach znalazła się ziemia, która wyznacza bojowy szlak od Kurska do Berlina. Można powiedzieć, że 25 milionów zaginionych dusz patrzy na odwiedzającego kryptę i widzi go na przestrzał. Kiedy to sobie wyjawisz, momentalnie przychodzi świadomość prawdziwych wartości i odpowiedzialności przed przodkami za swoje życie.
– W styczniu tego roku byliście, Ojcze, na uroczystościach z okazji 75 rocznicy wyzwolenia Oświęcimia.
– Jestem wdzięczny burmistrzowi Oświęcimia, Januszowi Chwierutowi, za serdeczne przyjęcie i przekazanie ziemi z obozu śmierci. To wielki zaszczyt być zaproszonym na takie uroczystości. Uczynienie byłych więźniów głównymi bohaterami ceremonii – to ważna decyzja. Ich wspomnienia budziły różne uczucia. Muzyczny podkład napawał smutkiem. To wszystko pozostawiło niezatarte wrażenie. Ale zostało niedopowiedzenie. Uroczystość była poświęcona wyzwoleniu Oświęcimia. Wyzwoliła go Armia Czerwona i jest to wspólna dla Polski i krajów wschodnich Słowian stronica historii. O tym nie powiedziano. Dlatego cała uroczystość wydała mi się jednostronna.
– Taka teraz tendencja.
– Także i inna – mówić głośno o holokauście Żydów, ale przemilczać holokaust innych narodów. Przecież w obozach śmierci ginęli ludzie różnych narodowości. Ale ten fakt świata nie interesuje, bo nie leży w jego politycznych interesach. Tę niedobrą tendencję obserwuję i w naszym kraju, w dialogu z żydowską wspólnotą, jaką prowadzi się wokół obozu śmierci Traścianiec.
– Na Białorusi w czasie drugiej wojny zginął co trzeci jej mieszkaniec. Żaden kraj nie poniósł takiej ofiary. Zniszczono mnóstwo wsi i miast. Stworzono tu także obozy śmierci. Jak na Białorusi pielęgnuje się pamięć o tych, którzy stali się ofiarami wojny, kto zmagał się z hitlerowskim najeźdźcą?
– W kalendarzu świąt mamy dwa wolne dni poświęcone Wojnie Ojczyźnianej. Jeden obchodzimy 9 maja. Dla Białorusinów to nie jest po prostu święto zakończenia wojny, ale Dzień Zwycięstwa, które nazywamy Wielkim. To dzień tradycyjnie poświęcony weteranom i upamiętniany paradą. To dzień radosny, choć ze łzami w oczach, a dzień smutku to 22 czerwca. To zasadnicza różnica. Inny wolny dzień to dzień Niepodległości Republiki Białoruś, obchodzony 3 lipca, czyli dzień wyzwolenia Mińska spod niemieckiej okupacji. Jak widzicie, zwycięstwo w Wojnie Ojczyźnianej weszło do narodowej samoświadomości, tak samo jak i poszanowanie pamięci o jej bohaterach, pamięci o tych, którzy zginęli.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)