Home > Artykuł > Polichromie na jubileusz

„Była piękna, słoneczna pogodna. Również radośnie i słonecznie było w sercach wszystkich parafian” – odnotowała 1 sierpnia 1970 roku, w dzień poświęcenia cerkwi św. Eliasza w Dojlidach, parafialna kronika. Pół wieku później, na Ilju, też było słonecznie i radośnie – parafia ukończyła, jakby honorując jubileusz, nowe polichromie. Na święto tradycyjnie już przybyło wielu wiernych, a Liturgię odprawił arcybiskup Jakub we współsłużeniu z biskupem supraskim Andrzejem i kilkudziesięcioma duchownymi.

Prorok Eliasz jest najczęściej wspominanym prorokiem w Nowym Testamencie – zwrócił się do wiernych arcybiskup Jakub. – Razem z prorokiem Mojżeszem uczestniczy w Przemienieniu Pańskim na górze Tabor, a Jezus porównuje go do św. Jana Chrzciciela.

Czego możemy się nauczyć od żyjącego trzy tysiące lat temu proroka? – pytał. I przypominał: Eliasz zabiegał o wiarę w prawdziwego Boga, prosił Boga o ukaranie swego narodu, by ten do Boga powrócił, modlił się o znak. Tym znakiem okazała się susza i głód.

– Choć wszystko wokół nas się zmienia, człowiek pozostaje ten sam – podkreślił władyka. – Człowiek to jego serce i jego dusza, człowiek to jego relacje z bliźnim i Stwórcą.

Dlatego powinniśmy dbać o relacje z Bogiem, powinniśmy pamiętać, jaki jest cel naszego życia. A Bóg, tak jak kiedyś, posyła nam znaki, tyle że albo nie potrafimy, albo nie chcemy ich dostrzegać. – W tym roku tym znakiem okazała się epidemia koronawirusa. Zostaliśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji, zabroniono nam uczestnictwa w nabożeństwach. Podobnie jest także w kwestiach moralności. Narzuca się nam mainstreamowe ideologie. Czy wszyscy dobrze odczytali Boży znak?

Władyka zwrócił uwagę, że nasze prawdziwe duchowe życie zależy od trzech składowych, codziennej modlitwy, spowiedzi, także codziennego podsumowania dnia, żeby zdać sobie sprawę ze swych złych uczynków i prosić Boga o wybaczenie oraz częstego przystępowania do Eucharystii.

Po Liturgii, w czasie krestnego chodu, poświęcono pomnik bieżeńców (piszemy o tym na stronie 37). To już kolejny projekt prof. Jerzego Uścinowicza na dojlidzkim cmentarzu. Poprzedni, w formie kapliczki, upamiętniał tych, którzy zginęli podczas wojny i tuż po niej.

– Święto parafialne jest zwykle okazją do podsumowań ostatnich dokonań w parafii – podkreślił arcybiskup Jakub. – A tu, w Dojlidach, są one dobrze widoczne.

Władyka przyznał, że często przejeżdża obok budowanej przez parafię św. Eliasza „już pokrytej, okładanej klinkierową cegłą cerkwi św. Grzegorza Peradze w Dojlidach Górnych”, wspomniał o poświęconym, choć nie finansowanym przez parafię, pomniku bieżeńców, odnotował ukończenie polichromii, które „wyszły” ze świątyni, zajmując niemal całą podsień dzwonnicy.

A dojlidzcy parafianie przyzwyczaili się, że swego nastojatiela, o. Anatola Fiedoruka, mogą spotkać przy cerkwi już o szóstej rano, że gdy jedni fachowcy odchodzą, przychodzą kolejni. Rozmach przeprowadzanych prac jest bardzo duży.

Te w zaprojektowanej przez Adama Stalony-Dobrzańskiego, w nawiązującym do staroruskiego, nowogrodzkiego stylu, cerkwi, zaczęły się od wymiany dziewięciu długich i wąskich okien (w starej stolarce szyby w czasie sroższych zim pokrywały się jedno- -dwucentymetrową warstwą lodu). Potem wymieniono instalację centralnego ogrzewania i elektryczną, założono system wentylacyjny, zmieniono boazerię, wyremontowano przedsionek i dzwonnicę, na której z okazji 500-lecia najstarszej w obecnych granicach Białegostoku prawosławnej parafii zawisły nowe dzwony. A tuż przed świętem pojawiły się nowe drzwi. Szereg prac stolarskich wykonali nieodpłatnie dwaj parafianie – starosta Jarosław Buraczewski i Eugeniusz Kościukiewicz.

A przecież równolegle powiększono o blisko połowę cmentarz (to właśnie na tej, nazywanej przez parafian „leśną”, części stanął pomnik bieżeńców), zbudowano budynek gospodarczy ze sklepikiem ze zniczami i toaletami, wcześniej w opuszczonym przez mniszki domu parafialnym urządzono Dom Spokojnej Starości, a na osiedlu Dojlidy Górne rozpoczęto i prowadzono budowę nowej cerkwi św. Grzegorza Peradze, którą od kilku lat w okresie od późnej wiosny do wczesnej jesieni wypełniają modlitwy akatystów (pielgrzymki do Gruzji, bo troska o życie duchowe nie przestaje być głównym priorytetem, stały się wręcz dojlidzką specjalnością).

– Kiedyś, gdy podczas mego proboszczowania w Czarnej Białostockiej budowałem i cerkiew, i dom parafialny, odwiedził parafię o. Aleksy Nesterowicz, ówczesny dojlidzki proboszcz. – Otiec Anatolij, chram uże stoit, no nado jego ukrasit, kak niewiestu krasotoju – powiedział.

Teraz nadszedł czas, by ukrasit także dojlidzką cerkiew. Nie po raz pierwszy, dodajmy, bo to już trzecie polichromie w życiu parafii. Pierwsze, jeszcze w powiększonej kaplicy Rydygierów, wykonał prof. Jerzy Nowosielski, kolejne – już na ścianach obecnej świątyni – Józef Łotowski, autor malowideł także w białostockim soborze św. Mikołaja.

Nowe polichromie powierzono dwóm młodym ikonografiom, Grzegorzowi Prokopiukowi i Adamowi Sokołowskiemu.

Grzegorz Prokopiuk, absolwent ChAT i student Bielskiej Szkoły Ikonograficznej, ikonograf z dwunastoletnim stażem i doświadczeniem przy muralach, ma za sobą pracę pod okiem Jarosława Wiszenko przy polichromiach w katedrze we Wrocławiu i w Międzylesiu. – W zasadzie jestem samoukiem – lubi podkreślać, wspominając że pierwszą ikonę napisał na pierwszym roku studiów, kierując się własną intuicją, a malarstwem interesował się od dziecka.

Adam Sokołowski, absolwent Uniwersytetu w Białymstoku i studium teologiczno-ikonograficznego na Uniwersytecie w Białymstoku jest, można powiedzieć, jego uczniem. – Plakat o warsztatach ikonograficznych prowadzonych przez Grzegorza wypatrzyła moja narzeczona. „To coś dla ciebie” – nawet nie musiała mnie długo przekonywać. Choć niewiele na ten temat wiedziałem, urodziłem się i wychowałem w rodzinie katolickiej, obejrzałem dwudziestominutowy film w Internecie, w którym Grzegorz opowiadał o pisaniu ikon. Bardzo mnie to zafascynowało, wybrałem się na warsztaty. Potem ożeniłem się, przyjąłem prawosławie, to była samodzielna decyzja, nikt mnie do tego nie nakłaniał. Dziadek żony, prawosławny duchowny, nawet mnie stopował: „Nie spiesz się, zastanów się, przemyśl”. A na warsztatach musiało mi nieźle pójść, skoro kilka lat później Grzegorz zaproponował mi współpracę w dojlidzkiej cerkwi.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Ałła Matreńczyk

fot. Jarosław Charkiewicz, Grzegorz Prokopiuk, Adam Sokołowski, Piotr Łozowik, autorka

Odpowiedz