Home > Artykuł > Jedno dzieło, dwóch autorów

Jedno dzieło, dwóch autorów

Ikona Przemienienia Pańskiego Jerzego Nowosielskiego i realizacja Leona Tarasewicza site-specific (czyli sztuka związana z konkretnym miejscem), znów (przypomnijmy wystawę „Światło” w Akademii Supraskiej) wykorzystująca malarskość efektów świetlnych, składają się na otwartą 22 sierpnia w Muzeum Ikon w Supraślu wystawę „Przemienienie”. To robiąca wrażenie, minimalistyczna wystawa, w której prace dwóch autorów połączyły się w jedność.

Termin wernisażu, 22 sierpnia, był symboliczny. To tuż po tak ważnym w prawosławiu święcie Przemienienia Pańskiego, które w Polsce nieodłącznie kojarzy się ze Świętą Górą Grabarką. Właśnie na Grabarce, na obozie ikonograficznym, Jerzy Nowosielski i Leon Tarasewicz, mistrz i uczeń, spotkali się po raz pierwszy. To spotkanie dało początek następnym, wypełnionym rozmowami o teologii, filozofii, sztuce. Wystawa jest kolejnym spotkaniem, tym razem już dwóch dojrzałych artystów. Nowosielski ikony Przemienienia malował przez całe życie. Ta, która jest prezentowa na wystawie, pochodzi ze zbiorów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

– Nie o wszystkich wiemy, bo nie każdy kolekcjoner chce się publicznie chwalić zbiorami – mówił o. Henryk Paprocki. – Kiedy ogląda się przedstawienia Przemienienia pędzla Nowosielskiego od połowy lat 50. XX wieku aż do schyłku życia profesora, widać, że ten temat był mu niezwykle drogi i drążył go całe życie. Bo w kulturze malarstwa cerkiewnego ikonografa, czyli twórcę ikon, uważa się za dojrzałego artystycznie wówczas, kiedy potrafi sobie poradzić właśnie z ikoną Przemienienia. Sztuka ikony jest sztuką operowania światłem, które jest odblaskiem światłości samego Boga. Dlatego ikona, która mówi o Przemienieniu – przypomnijmy sobie opis ewangeliczny, że na górze Tabor Chrystus zajaśniał, stał się promienny – stawia przed mistrzem sztuki ikony poważne zadanie. Profesor Nowosielski całe życie zmagał się z tym tematem, zarówno w formie ikony, jak i fresków w kościołach i cerkwiach. Ten temat był mu bliski, bo wiąże się w ogóle z przemianą świata, czyli problematyką eschatologiczną, o której lubił rozmawiać. Był bardzo wyczulony na kwestię końca roku liturgicznego w prawosławiu, kiedy dwa święta – Przemienienia Pańskiego i Zaśnięcia Bogarodzicy – wyznaczają punkt docelowy ludzkości. Jego Przemienienia są przeróżne – różnią się kolorystyką od zieleni do granatu, sposobem przedstawiania postaci.

Na wernisażu obecna była też Anda Rottenberg, krytyk sztuki, była dyrektor Państwowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie. – Mam poważny problem z zajęciem stanowiska wobec tej wystawy – przyznała. – Obserwuję twórczość Leona Tarasewicza od jego debiutu i wielokrotnie zadawałam sobie pytanie: o co mu chodzi w tym malarstwie? Podobnie zadawałam sobie takie pytanie o malarstwo Jerzego Nowosielskiego, kiedy malował świeckie obrazy. I nagle dotarło do mnie, że i jeden, i drugi próbują namalować dowody na istnienie Boga – każdy w inny sposób.

– To najmniejsza wystawa, jaką zrobiłem w swoim życiu – opowiadał Leon Tarasewicz, ale też kosztowała wiele wysiłku. Wyjaśniał, że długo po całej Polski musiał szukać odpowiedniej farby fluorescencyjnej. Światła o odpowiedniej barwie udało się znaleźć dopiero w Hiszpanii.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Natalia Klimuk

fot. Muzeum Ikon w Supraślu

Odpowiedz