Home > Artykuł > Piknik na cmentarzu

Cmentarzy staroobrzędowców jest na Suwalszczyźnie 29, może nawet ze dwa więcej, jeszcze nierozpoznane – mówi dr Krzysztof Snarski, kustosz w Muzeum Okręgowym w Suwałkach. – Kilka, w Gabowych Grądach, Wodziłkach, Suwałkach, jest zadbanych, ogrodzonych, wciąż odbywają się na nich pogrzeby, większość wygląda na opuszczone, nie ma na nich śladów po drewnianych krzyżach, a i po kamiennych nieliczne, i tylko regularnie usypane, porośnięte trawą kopczyki grobów dowodzą przeznaczenia tego miejsca. Nikt się nimi nie opiekuje, bo w okolicy nie mieszkają już żadni staroobrzędowcy.

W sierpniu tą niewielką społecznością (mieszka ich w Polsce od tysiąca do dwóch, z czego największa grupa, około sześciuset, właśnie na Suwalszczyźnie) wstrząsnęło odkrycie, że we wsi Białogóry w gminie Giby na Sejneńszczyźnie ktoś kupił taki opustoszały cmentarz jako działkę rekreacyjną, zaczął plantować teren i budować wiatę, wykopując przy okazji nieco kości, które wraz z ziemią trafiły na wysypisko. Przez prasę, radio, telewizję przetoczyły się słowa oburzenia, w relacjach odmieniano słowo skandal, głos zabierali nie tylko współwyznawcy, ale i osobistości ze świata kultury i nauki.

Co wydarzyło się w Białogórach? Alarm podnieśli przedstawiciele społeczności staroobrzędowej, ktoś z miejscowych przekazał im wiadomość, że na cmentarz wjechał buldożer, a oni zawiadomili władze wszystkich szczebli, z ministerstwami Sprawiedliwości oraz Kultury i Dziedzictwa Narodowego włącznie, policję, prokuraturę.

Szybko ustalono, że właściciele działki, małżeństwo z Białegostoku, ludzie o wysokiej i ugruntowanej pozycji zawodowej (sędzia i lekarz, prosili o zachowanie anonimowości) kupili ziemię w maju od prywatnego właściciela, który nabył ją w 2012 roku od gminy. W dokumentach, jak oświadczyli, nie było najmniejszej wzmianki o cmentarzu. Planowali zamienić ten teren w miejsce wypoczynku swojej rodziny z małymi jeszcze dziećmi. Okolica w istocie jest urokliwa. Działka, niewidoczna z drogi, łagodnie schodzi nad jezioro. Pusto, cicho, ładnie. Nie, nikt im o grobach nie wspomniał – zapewniali. Odpowiedzialnością za braki w dokumentacji obciążali gminę. Urząd Gminy także się wszystkiego wyparł. Tak, sprzedali działkę, niedrogo, bo chętnych początkowo nie było, ale na żadnych mapach cmentarz nie był zaznaczony. Nikt o nim nie wiedział, a jak wiedział, nie powiedział.

Tymczasem miejscowi o mogiłkach i ich lokalizacji wiedzieli dobrze. Według nich ostatni pogrzeb odbył się tam w 1946 roku. Z danych spisu powszechnego sprzed stu lat, w 1921 roku, w którym zadano pytanie o narodowość i wyznanie wynika, że we wsi w 25 domach mieszkały 133 osoby, w tym 81 staroobrzędowców. Po wojnie bardzo szybko zniknęli z okolicy, część w czasie wojny wywieźli Niemcy, reszta wyjechała. Od czasu do czasu ktoś na groby bliskich przyjeżdżał, potem i te wizyty ustały.

A o białogórskim cmentarzu pamięć zachowała się nie tylko we wspomnieniach najstarszych mieszkańców. Pierwsza o nim wzmianka pochodzi z połowy XIX wieku. Z lat 20. ubiegłego stulecia zachowała się mapa, na której nekropolia jest zaznaczona.

– Z mapy tej wynika, że prace trwały dokładnie w miejscu cmentarza – mówił dziennikarzom prezes Naczelnej Rady Staroobrzędowców w Polsce Janusz Jewdokimow. – Właściwie dwóch cmentarzy. Przy samym jeziorze odbywały się pierwsze pochówki. Ta górka im się po prostu zapełniła, w związku z czym przenieśli pochówki bliżej drogi. Przy samej linii brzegowej na górce, gdzie są już wylane fundamenty, był stary cmentarz. Droga, która prowadzi do działki, przechodzi przez cmentarz.

– Będziemy interweniować u wszystkich polityków, będziemy uruchamiać wszystkie instytucje Unii Europejskiej. Nie chcemy żadnych ziem, siedlisk, żadnych kamienic, chcemy tylko swoje miejsca kultu odzyskać. Chcemy, żeby one były upamiętnione – dodaje.

Urząd Gminy nic o cmentarzu nie wiedział, starostwo jednak wątpliwości nie miało Wicestarosta sejneński Antoni Baudzis zapewnił: – Nikt z Urzędu Gminy Giby nie wystąpił wcześniej do nas z wnioskiem o konsultacje dotyczące warunków zabudowy tej działki. Gdyby tak było, to byśmy wskazali, że jest tam cmentarzysko, które nawet posiada kartę ewidencyjną zabytków.

Rzeczywiście kartę taką posiada. Podlaski wojewódzki konserwator zabytków, prof. Małgorzata Dajnowicz, gdy zwrócono się do niej o objęcie cmentarza w Białogórach ochroną konserwatorską, wyjaśniła, że od 1991 roku cmentarz znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków. W 2010 roku listę tę aktualizowano i Urząd Gminy Giby sam wówczas przypomniał, że w Białogórach znajduje się cmentarz. Prof. Dajnowicz uznała, że w tej sytuacji potrzebuje on ochrony wyższego rzędu i zapowiedziała wciągnięcie go do rejestru zabytków.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Dorota Wysocka

fot. autorka

Odpowiedz