Home > Artykuł > Nie odwrócił się plecami

Należy do najbardziej znanych na świecie Japończyków. Dyplomata i współpracownik służb wywiadowczych. Przez Izrael uhonorowany tytułem „Sprawiedliwego wśród narodów świata”, przez Polskę, pośmiertnie, Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej (1996) i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (2007).

Uchodźcy musieli pokonać główną przeszkodę – otrzymać zgodę na przejazd przez ZSRR. Chiune Sugihara spotkał się z Władimirem Diekanozowem, zastępcą Narodowego Komisariatu Spraw Zagranicznych ZSRR. Przekonał go o konieczności otwarcia korytarza dla polskich Żydów – uchodźców przez terytorium radzieckie. Diekanozow naświetlił ten problem Kremlowi, nie zapominając o możliwości zwerbowania pośród nich agentury do pracy w innych krajach oraz możliwości zarobienia na ich przewozie transsyberyjską magistralą (160 dolarów od osoby). W końcu, na posiedzeniu Biura Politycznego 29 lipca 1940 roku zapadła, podpisana przez Stalina, „zgoda na przejazd tranzytem przez ZSRR Żydów uchodźców z byłej Polski”.

Sugihara nie przestawał wydawać wiz. Cały sierpień 1940 roku spędził za biurkiem, pracując od ósmej rano do późnych godzin nocnych. Według ówczesnych japońskich zasad wiza była wystawiana własnoręcznie. Każdego dnia Sugihara wydawał miesięczną normę (przydział) wiz. Zdarzało się, że pióro pękało mu w palcach. Wielu uchodźców nie miało pieniędzy na opłacenie wizy. Wielu brakowało niezbędnych dokumentów. Sugihara podpisywał wszystko. Nowe władze Litwy odebrały budynek konsulatu. Sugihara pracował w hotelu „Metropol” do końca sierpnia 1940 roku, kiedy władze radzieckie zażądały od niego opuszczenia terytorium ZSRR. Ostatnie wizy wypisywał na dworcu kolejowym i w przedziale wyjeżdżającego do Berlina pociągu. Według niektórych świadków, kiedy pociąg ruszył z dworca w Kownie, Sugihara wyrzucił przez okno odprowadzającej go grupie Żydów pieczęć konsulatu i blankiety wiz, żeby sami mogli podrabiać te papiery. W dokumentach konsulatu zarejestrowano 2139 tranzytowych wiz wydanych przez Sugiharę. Wiza najczęściej była wydawana na całą rodzinę, dlatego tylko z oficjalnie wydanych wiz skorzystało do sześciu tysięcy osób. Liczba podrabianych wiz nie jest znana. Żydzi, którzy dostali pieczęć konsulatu i blankiety wiz, nie znali języka japońskiego i w japońskich hieroglifach się nie orientowali. Często jedna wiza była po prostu wielokrotnie kopiowana. Można sobie wyobrazić zdziwienie japońskich pograniczników, którzy na statku, który dotarł do Tsurugi, odkryli trzydzieści osób o imieniu i nazwisku Jakob Goldberg.

Z Japonii około tysiąca Żydów – uchodźców zdążyło przedostać się do USA przed napaścią Japonii na Pearl Harbor. Inni osiedli w mieście Kobe, gdzie istniała wspólnota rosyjskich Żydów. Najwięcej zostało skierowanych przez władze japońskie do Szanghaju. Praktycznie wszyscy szczęśliwie przeżyli II wojnę światową.

Los Żydów, którzy pozostali na Litwie, był tragiczny. Do momentu napaści Niemiec na ZSRR na Litwie mieszkało od 225 do 265 tysięcy Żydów, w tym 13-15 tysięcy uchodźców z Polski, którzy z różnych przyczyn nie skorzystali z możliwości wyjazdu z japońskimi wizami. Przyłączenie Litwy do ZSRR przesunęło holokaust Żydów na Litwie o rok, ale nasiliło wrogość Litwinów, którzy obwiniali ich za sowietyzację kraju. Zabójstwa Żydów rozpoczęły się w pierwszych dniach wojny. Od razu przyjęły zorganizowane formy. I tak 25 czerwca 1941 roku do Kowna przybył dowódca Einsatzgruppe A Franz Stahlecker. Inspirował liderów litewskich nacjonalistów do rozpoczęcia pogromów. Od 25 do 29 czerwca w Kownie zginęło około 4 tysięcy osób. 4 i 6 lipca tysiące Żydów zostało zabitych w dziewiątym forcie kowieńskiej twierdzy. Komendant Einsatzgruppe 3 Karl Jager 1 grudnia 1941 roku sporządził dokładny raport o dokonaniach jego komanda. Zgodnie z nim pododdział w bliskiej współpracy z litewskimi ochotnikami zabił 136 421 Żydów. Na koniec stycznia 1942 roku w wyniku masowych egzekucji, śmierci z chłodu i głodu na Litwie zginęło 185 000 Żydów (80 proc. przedwojennej populacji).

Później Chiune Sugihara powie: „Byłem pewien, że postępuję prawidłowo. W uratowaniu wielu istnień niczego nieprawidłowego nie ma. Duch człowieczeństwa, dobroczynności, sąsiedzkiej współpracy – właśnie w nich tkwi przyczyna, z powodu której kontynuowałem to co zostało rozpoczęte ze zdwojoną odwagą”.

W końcu sierpnia 1940 roku Sugihara na zawsze porzucił Kowno. Nie został ukarany przez swoje kierownictwo z MSZ za niesubordynację. W dalszym ciągu ceniono go jako wybitnego dyplomatę i specjalistę „od spraw rosyjskich”. Przydatność Sugihary jako wywiadowcy przewyższała rozdrażnienie z powodu niezrozumiałego incydentu w Kownie.

Skierowano go do Pragi, stolicy Czechosłowacji. Tutaj także przebywało wielu rosyjskich migrantów, byłych białogwardzistów, i funkcjonowała prawosławna cerkiew, z przyszłym świętym męczennikiem, biskupem czeskim i morawsko-śląskim, Gorazdem. Tutaj zastał znajome mu jeszcze z Harbinu środowisko. Zabrał ze sobą także porucznika Leszka Daszkiewicza. Współpraca Japończyków z polskim wywiadem trwała.

Trwała też polityczna gra Japonii z Niemcami. 27 września 1940 roku Niemcy, Włochy i Japonia podpisały tzw. Pakt Berliński. Porozumienie to uwzględniało prawo umawiających się stron do bilateralnych stosunków z ZSRR.

Korzystając z tego prawa Japonia 13 kwietnia 1941 roku podpisała z ZSRR pakt o neutralności. Zostało to skrajnie negatywnie przyjęte w Niemczech i Włoszech, kraje te traciły bowiem sojusznika w przygotowywanej wojnie z ZSRR. Japonia rozwiązywała sobie ręce w opracowaniu planu wojny o Wielką Azję Wschodnią przeciwko USA, Holandii i Wielkiej Brytanii. Zapobieżenie konfliktowi z ZSRR leżało teraz w interesie Japonii, ponieważ walczyć na dwa fronty nie chciała. Ale na Dalekim Wschodzie ZSRR trzymał w dalszym ciągu duże jednostki wojskowe. Dlatego wojna Niemiec z ZSRR była dla Japonii bardzo wygodna, doprowadziłaby bowiem do przerzucenia znacznej części radzieckich wojsk z Dalekiego Wschodu na zachód. Japońscy dyplomaci w dalszym ciągu starali się odkryć prawdziwe zamiary Niemiec. I kiedy w japońskim MSZ pojawił się pomysł otwarcia konsulatu w Kőnigsbergu, najbliżej położonym od radzieckiej granicy dużym niemieckim mieście, najlepszą kandydaturą na stanowisko konsula okazał się Chiune Sugihara.

Przybył do Kőnigsbergu w marcu 1941 roku. Tak naprawdę konsulat w tym mieście nie był potrzebny. Władze niemieckie rozumiały, że właśnie został otwarty legalny ośrodek wywiadu, ale zaakceptowały to, licząc na udział Japonii w wojnie przeciwko ZSRR.

Ale w 1941 roku Japonia musiała się przekonać, że ZSRR będzie związany wojną z Niemcami. Po to m.in. otworzyła konsulat w Kőnigsbergu. Sugihara przywiózł ze sobą Leszka Daszkiewicza. Wiosną 1941 roku Niemcy dość dużo wiedzieli już o Sugiharze. Rozumieli, że mają przed sobą doświadczonego pracownika wywiadu, wiedzieli, że współpracuje on z polskim wywiadem. W takich warunkach prowadzenie działalności wywiadowczej na terenie Prus Wschodnich było trudne. Sugihara potrzebował nowych kontaktów, nowych ludzi, nowych twarzy. Na kim mógł się oprzeć? Niemców należało wykluczyć. Pozostawali Rosjanie, prawosławni, byli białogwardziści. Wybór był nieduży. Wszystkie oczekiwania spełniał Jurij Siergijewicz Arsieniew, brat profesora uniwersytetu w Kőnigsbergu, a w okresie międzywojennym także studium Teologii Prawosławnej na Uniwersytecie Warszawskim Nikołaja Arsieniewa, Rosjanin, prawosławny, były białogwardzista.

Jak doszło do tej znajomości? Rodzinę Arsieniewych Sugihara poznał od razu po przyjeździe do Kőnigsberga. Profesor Nikołaj Siergijewicz Arsieniew pod nieobecność duchownego stał na czele prawosławnej wspólnoty w tym mieście. Prowadził ewidencję parafian, podtrzymywał z nimi stałe więzi, organizował nabożeństwa. Raz w miesiącu w wynajmowanym pomieszczeniu gimnazjum w historycznej części miasta Lobenicht przyjezdny duchowny służył nabożeństwo. Najczęściej był nim o. Aleksander Awajew z Wojnowa. Sugihara z rodziną przyjechał do Kőnigsberga podczas Wielkiego Postu, Paschę prawosławni świętowali 20 kwietnia. Okres Wielkiego Postu i Świąt Paschalnych był najlepszym okresem do zawarcia znajomości z Nikołajem Arsieniewem i jego bliskimi. Zrozumiałe jest też zainteresowanie Arsieniewych japońskim konsulem, który nieoczekiwanie okazał się prawosławnym chrześcijaninem. Trzeba pamiętać też, że ojciec braci Arsieniewych był znanym rosyjskim dyplomatą. Punktów wspólnych było więc wiele. Bracia Arsieniewowie, dobrze obeznani ze światem polityki, musieli zdawać sobie sprawę, że Sugihara, jak większość dyplomatów, pełni także misję wywiadowczą.

Swoje służbowe obowiązki Sugihara wypełniał uczciwie. W artykule „Sprawiedliwy wśród narodów świata. Chiune Sugihara”, opublikowanym w czasopiśmie „Historia nowa i najnowsza” (5/2014), Ilja Altman powołuje się na rozpaczliwe raporty naczelnika policji Prus Wschodnich do Berlina o japońskim dyplomacie, który rozjeżdża się po całej prowincji, odnotowuje przemieszczanie wojsk i ewakuacje dzieci z regionów przygranicznych. Naczelnik policji apeluje o odwołanie japońskiego konsula.

Tymczasem Sugihara kieruje do Tokio swoje doniesienia. I tak 9 maja 1941 roku po raz pierwszy zapewnia, że wojna Niemiec z ZSRR jest nieunikniona. 29 maja donosi o utworzeniu przy uniwersytecie w Kőnigsbergu i sztabie I wojskowego okręgu kursów języka rosyjskiego. Od kogo Sugihara mógł się dowiedzieć o kursach języka rosyjskiego przy uniwersytecie? Bezpośrednio od prof. Nikołaja Arsieniewa. Kontaktowali się przecież dość często. Mógł też dowiedzieć się od Jurija Arsieniewa, sekretarza technicznego japońskiego konsulatu. A ten z kolei od swego brata.

Na początku lipca Sugihara informuje Tokio: „30 maja zauważyłem, że między wszystkimi punktami na wschód od Kőnigsbergu przeciągnięto polowy telefon. Wzdłuż szosy między Tilsit i Ejtkuny (dzisiaj odpowiednio miasto Sowietsk i osada Czernoszewskoje) regularnie wznoszone są platformy dla ustawienia ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy. Na głównych ulicach w Tilsit nasypane są kupy piasku, na wszystkich placach miasta i nawet w ciasnych zaułkach jest bardzo dużo samochodów. Wszystko to zapowiada początek wojny”. W końcu Sugihara podał dokładną datę wojny.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Georgij Briukow

tłum. Ałła Matreńczyk

Odpowiedz