Home > Artykuł > Nie wszystkiemu są winni Serbowie

Nie wszystkiemu są winni Serbowie

Utworzony w 1993 roku Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii, którego głównym prokuratorem została szwajcarska prawnik Carla del Ponte, dotychczas osądził 22 osoby. Za zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości na wieloletnie więzienie skazano dwudziestu serbskich przywódców, generałów i oficerów – aresztowany przez serbską policję w Belgradzie w 2001 roku prezydent Slobodan Milošević zmarł w 2006 roku w haskim więzieniu na „atak serca”. Trybunał w trwającym pięć lat procesie nie znalazł podstaw do jego skazania i z powodu śmierci podejrzanego sprawę umorzył. Choć w wojnie domowej, a taką był konflikt w byłej Jugosławii, każda ze stron ma swoje racje i każda popełniała zbrodnie, to zgodnie z ukształtowaną przez propagandę państw uczestniczących w bombardowaniach Jugosławii opinią, wszystkiemu winni byli Serbowie. Nie dziwi więc, że za zbrodnie popełnione na Serbach skazano tylko jednego chorwackiego generała, jednego generał armii Bośni i Hercegowiny i jednego żołnierza Armii Wyzwolenia Kosowa.

I oto po przeszło dwudziestu latach, ku wielkiemu zaskoczeniu dużej części specjalizujących się w tematyce bałkańskiej obserwatorów, do aresztu w Hadze trafił prezydent (wcześniej podał się do dymisji) samozwańczego państwa Kosowa Hasim Thaci i trzej inni dowódcy Armii Wyzwolenia Kosowa (UCK) – cała czwórka jest oskarżona o zorganizowanie i nadzorowanie obozów, w których w nieludzkich warunkach przetrzymywano, torturowano i zabijano Serbów i przedstawicieli innych, nie popierających UCK, narodowości. Od części więzionych – przed ich zabiciem – pobierano organy wewnętrzne, by sprzedać je bogatym ludziom w „cywilizowanej” części świata.

Choć o zbrodniach UCK wiedziano, to w polskiej prasie długo o nich milczano. Przypomniała „Rzeczpospolita” z 29-30.08.2020 roku, zamieszczając fragmenty książki szwajcarskiej prawniczki.

Przemoc, strach i ubóstwo zamykają usta świadkom – pisze Carla del Ponte w swoich wspomnieniach „Madame prokurator”. Pokaźny fragment tej książki jest poświęcony Kosowu.

„Mieliśmy szereg doniesień o zarzucanych UCK zbrodniach. Biuro prokuratora otrzymywało informacje o tym, że w latach 1998 i 1999 żołnierze Armii Wyzwolenia Kosowa przetrzymywali setki Serbów, Romów, Albańczyków i członków innych grup etnicznych. Niektórzy z jeńców trafiali do tworzonych naprędce obozów jenieckich, innych trzymano w piwnicach wypełnionych wodą, w klatkach dla bydła. Niektórych bito, niektórych gwałcono, niektórych torturowano, na niektórych dokonano egzekucji, inni ро prostu zniknęli. Otrzymywaliśmy informacje о wykorzystywaniu cywilów jako ludzkich tarcz, о egzekucjach w pobliżu jeziora, о wywożeniu ciał ofiar i żywych więźniów na teren Albanii (…)”.

Z czasem okazało sie, że Kosowianie posunęli się krok dalej. „Dowiedzieliśmy się, że podczas letnich miesięcy 1999 roku Albańczycy wywieźli ciężarówkami od setki do trzystu uprowadzonych przez kosowską granicę do północnej Albanii. Początkowo trzymano ich w opustoszałych magazynach i innych lokalizacjach, w tym w miasteczkach Kukës i Tropolje” – pisze del Ponte. „Zgodnie z informacjami dziennikarzy, niektóre młodsze osoby, w lepszej kondycji, były dobrze karmione, badane przez lekarzy, nigdy ich nie bito. Przewieziono je do innych lokalizacji koło Burrel, w tym żółtego budynku położonego dwadzieścia kilometrów od Burrel. Jedno z pomieszczeń tego budynku, jak donosili dziennikarze, zostało zamienione w zaimprowizowaną klinikę chirurgiczną. Tam lekarze pozyskiwali od uprowadzonych organy wewnętrzne. Były one potem przemycane przez lotnisko Rinas w pobliżu Tirany celem sprzedaży do transplantacji. Ofiary przymusowych zabiegów trzymano przy życiu do momentu wycięcia innych organów. Те, które zorientowały się w swoim losie, błagały, bу odebrać im życie natychmiast. Wśród porwanych były kobiety z Kosowa, Albanii, Rosji i innych krajów słowiańskich. Niektóre źródła potwierdziły, że szczątki grzebano w pobliżu żółtego domu” – relacjonowała prawniczka. Wszystko za wiedzą liderów UCK.

„Sukces UCK – pisze Radosław Czarnecki na portalu strajk.eu – leżał przede wszystkim w poparciu mediów głównego nurtu. Kształtowały one skrajnie jednostronny, zupełnie fałszywy obraz wydarzeń w Kosowie. Zawdzięcza to również zaangażowaniu amerykańskiej firmy Ruder Finn, jednej z największych na świecie prywatnych agencji komunikacyjnych, piarowych, obsługującej korporacje, rządy i organizacje non-profit. Zajmowała się ona również (zlecenia na miliony dolarów) czarnym PR-em Serbii podczas konfliktów w Chorwacji i Bośni. O terrorze UCK milczano”.

Informacje o bezpośrednim udziale przywódców UCK w haniebnym procederze były dostępne od dawna. Jeszcze przed ogłoszeniem oderwania Kosowa od Serbii – Polska jako jedna z pierwszych uznała niepodległość Kosowa, czego dotychczas nie uczyniło blisko sto państw, w tym Hiszpania i Słowacja – pisała o tym w autobiograficznej książce „The Hunt” (Polowanie) Carla del Ponte.

Zachodnie, także i polskie, mainstreamowe media, przedstawiające UCK jako legendarnych, niosących na „chore Bałkany” zachodnie wartości bojowników, informacje te nie tylko zignorowały, ale podważały wiarygodność Carli del Ponte. „Znawcy tematu – pisał Zbigniew Parafianowicz (Dziennik – Gazeta Prawna 20.04.2008) – nie mają złudzeń: żądna sławy Szwajcarka radykalnie zmienia front, by zbudować sobie nową markę. Kiedyś zdobyła sławę jako tropicielka Miloszevicia, Karadżicia i Mladicia. Źli ludzie Bałkanów przeszli jednak do lamusa. Dzisiaj trzeba otworzyć kolejny rozdział. Będą nimi Albańczycy”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Eugeniusz Czykwin

Odpowiedz