Home > Sami o sobie > Pomnik Sąsiadów

Pomnik Sąsiadów

Idea ufundowania pomnika mieszkańców Orli, którzy zginęli w Holokauście, zrodziła się w mojej głowie ponad dekadę temu. Właśnie wtedy z przyjacielem, Dariuszem Horodeckim, wydaliśmy album z fotografiami „Orla – historia zapisana obrazem” i zorganizowaliśmy wystawę starych zdjęć Orli i jej mieszkańców. Na nich widać przekrój społeczeństwa orlańskiego. Dziś o naszych współmieszkańcach Żydach mało się mówi, przypomina o nich tylko synagoga i kilkadziesiąt okaleczonych zębem czasu macew na żydowskim cmentarzu.

Dekadę temu, kiedy odwiedziłem w Hajfie ostatnią żyjącą Żydówkę orlańską – panią Sarę Wajsztajn – rozmawialiśmy o sposobie upamiętnienia narodu żydowskiego w Orli, który współistniał z autochtonami. Dałem słowo szacownej pani, że nie odpuszczę tego zadania i zrobię coś konkretnego.

Potrzeba jednak było sporo czasu, by klimat działań w Orli stał się ku temu przyjaźniejszy. Zanim swoje myśli przełożyłem w czyny, wziąłem udział w programie Liderzy PAFW oraz stałem się jednym z Liderów Dialogu w Fundacji Forum Dialogu, zajmującej się budowaniem pozytywnych relacji polsko-izraelskich. Dzięki temu rozszerzyłem swoją wiedzę o judaizmie i nawiązałem kontakty w kraju i świecie. Wróciłem również do zaangażowania w sprawy samorządowe. Zostałem kolejny raz wybrany radnym Gminy Orla i sołtysem swojej miejscowości. Wszystko to pozwoliło mi na realizację postawionego przed sobą celu.

Założyłem (by nie komplikować), że pomnik ufunduję sam, bo to ułatwi zadanie. Długo myślałem nad ostateczną formą upamiętnienia sąsiadów Żydów. Jedynym moim powiernikiem i doradcą w tej kwestii stała się moja żona Jola. Jej opinie uważałem za ostateczne. Inspiracją napisu stało się spotkanie z profesorem Janem Grossem na jednej z konferencji Forum Dialogu. Po spotkaniach z przedstawicielami Komisji Rabinackiej podjąłem decyzję o znaku pamięci Żydów w Orli i miejscu ustawienia pomnika.

Skupiłem się na naszym orlańskim chworesie, czyli cmentarzu. Dziś pozostały tam tylko macewy z kamienia polnego, gdyż piękne pomniki z cegieł, przykryte dachówką, zostały z czasem zniszczone i nie ma praktycznie po nich śladu. Ustaliłem, że do budowy wykorzystam miejscowy kamień. Przecięto go w Zabłudowie, a ja przywiozłem kamień na swoje podwórze. Ustaliłem treść napisu, a o pomoc w jego zaprojektowaniu poprosiłem panią Halinę Chwojko z gminnego ośrodka kultury w Orli. Napis wykonał, kamień oszlifował i ustawił pan Andrzej Weres, który przy okazji wykrył pomyłkę w nazwie miesiąca w języku hebrajskim i ją poprawił.

Kolejnym elementem powstającego pomnika była wykonana z metalu menora. Za inspirację posłużyła mi menora z twierdzy Masada w Izraelu. Materiał na nią ufundowała jedna z organizacji pozarządowych w Orli, której prezesuję. Wykonawcami zostali panowie Piotr Gałuszewski i Jan Gałuszewski z Antonowa. Ocynkowanie konstrukcji sfinansowaliśmy z przyjaciółmi.

Tekst na macewie zapisano w czterech językach, które rozbrzmiewały na rynku i ulicach Orli – po hebrajsku, w jidisz, po polsku i w miejscowej gwarze. Znajdują się tam znaki graficzne Gwiazdy Dawida i Menory oraz data – 4 listopada 1942. To dzień ostatecznej likwidacji getta orlańskiego i data zamykająca żydowską historię Orli. Jest to również dzień poświęcony Kazańskiej Ikonie Matki Bożej. Do dziś w Orli mówi się, że na Kazańsku Żydów z Wuorli wywozili.

Na początku roku z przyjaciółmi – Kariną Jaroszewicz, dyrektor GOK w Orli, Ewą Żukowicką, prezesem Fundacji Futurum i Dariuszem Horodeckim, prezesem Fundacji EDM – opracowaliśmy projekt pod hasłem „Co w nas zostało żydowski sąsiedzie”. Zakładał on szereg działań propagujących kulturę żydowską, a w działaniach tych została ujęta fundacja pomnika ku czci żydowskich mieszkańców Orli.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Marek Chmielewski, fot. autor

Odpowiedz