Home > Artykuł > Myśli na nowy rok

Podczas noworocznego molebna słyszymy fragment Ewangelii według św. Łukasza, którego zasadniczy sens polega na tym, że oto wypełniło się proroctwo Izajasza (Iz 61,1-2, 58,6) i Zbawiciel – Jezus Chrystus przychodzi do nas, by zwiastować miłościwy rok Pana (Łk 4,19). W języku cerkiewnosłowiańskim, w odniesieniu do roku, użyte jest słowo błagoprijatnyj, czyli „dobry, pomyślny, oczekiwany, dogodny, sprzyjający człowiekowi, czyli bardzo przyjemny”. Ten czas ma być dla ludzi wyjątkowo dobry, ponieważ Bóg nawiedza nas i otacza czułą, miłosierną opieką.

W troparionie brzmią słowa: „Stwórco wszelkiego stworzenia, który czas i lata swą władzą ustanowiłeś; pobłogosław nowy krąg roku Twej dobroci, zachowując w pokoju ziemię i wierny lud Twój; przez modlitwy Bogarodzicy, i zbaw nas”. W cerkiewnosłowiańskim oryginale użyte jest określenie wieniec leta, jednak tu nie chodzi o wieniec lub koronę, jak podczas ślubu, leсz o figurę geometryczną, koło, okrąg, zamknięty, roczny cykl. Koniec jednego roku automatycznie i płynnie staje się początkiem nowego. Krąg obrazuje wieczność. Podobnie jak linia koła wraca do początku, tak ziemskie życie powraca do punktu wyjścia, do Boga.

Zarówno u proroka Izajasza (Iz 61,2), jak i ustami Chrystusa w Ewangelii (Łk 4,19), ta nowa epoka, nowy rok, jest nazwany „Pańskim” i „łaskawym” (cs. błagoprijatnym), „przyjemnym”. Według biblistów, pisząc o „roku łaski Pana” prorok Izajasz miał na myśli tzw. „rok jubileuszowy”, obchodzony po siedmiu siedmioleciach. Był to rok odpoczynku od prac, wyzwolenia niewolników i darowania długów. Natomiast Pan przychodzi z podobnym poselstwem: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11,28-30). Przez całe stulecia każdy rok nazywano „rokiem Pańskim”, Annus Domini, Leto Hospodnie. To pojęcie niosło w sobie głęboką myśl, że wszystko jest w rękach Bożych. Bóg dzierży w swych rękach „epoki i lata”. Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności (Jk 1,17). Od Niego zależy nasze doczesne życie i życie wieczne.

Bożym darem, jakże fascynującym i tajemniczym, jest czas naszego ziemskiego życia. Sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące i lata to są nasze ludzkie próby podziału wieczności na odcinki, aby lepiej ogarnąć, rozstawić, zmierzyć i ocenić ten ułamek wieczności, na który przypadło nasze życie. Ten dar życia, jak kosztowne naczynie, mamy zwrócić Bogu napełniony dobrymi uczynkami i z czystym sercem. Jako Boże stworzenie, nosiciel obrazu i podobieństwa Bożego, człowiek jest dziedzicem wieczności. Jednak jego pobyt na ziemi jest krótki i z każdą chwilą zbliża się ku końcowi. Na tym świecie nie tyle mieszkamy, co bywamy, jesteśmy tu raczej gośćmi i przybyszami. To dlatego czas życia trzeba dobrze wykorzystać. Apostoł zachęca: W czynieniu dobra nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze (Ga 6,9-10). Ze wszystkiego, co w życiu trwonimy – siły, zdrowie, pieniądze – czas jest najcenniejszy. Jeżeli wszystko pozostałe jeszcze w jakimś stopniu można naprawić lub czymś zrekompensować, to straconego czasu w żaden sposób nie da się przywrócić. Znamy powiedzenie: nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Tak, bo rzeka płynie i to już nie jest ta sama woda. Podobnie jest z czasem. Każda chwila jest sama w sobie cenna i niepowtarzalna. Niesie nowe, unikalne możliwości, których można nie zauważyć, umyślnie lub mimo woli zlekceważyć i upuścić, tzn. bezpowrotnie stracić.

W Liście do Efezjan św. apostoł Paweł pisze: Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana (Ef 5,15-17). Apostoł radzi mądrze rozporządzać czasem, bo dni nie tylko bezpowrotnie mijają, ale niosą też rozmaite niebezpieczeństwa. Gdy w modlitwie „Ojcze nasz” prosimy „wybaw nas od złego”, to nie chodzi o jakiekolwiek zło, zwykłe przeciwieństwo dobra. Cerkiewnosłowiańskie pojęcie łukawyj sugeruje szatana wraz z jego uczynkami i działaniem. Również rosyjskie łukawyj oznacza „chytry”, „podstępny”, „nieszczery”, „złośliwy” i „kłamliwy”, dokładnie taki, jaki jest szatan. Prócz tego, że „zły”, czas jest podstępny i zwodniczy, zaskakuje nas i przynosi przykre niespodzianki. Często sprawy przybierają niepożądany obrót i zniweczone zostają nasze misterne plany. Pewnych rzeczy nie zdążamy zrobić na czas i nie daje się już tego odwrócić. Iluż to rzeczy właśnie nie zdążyliśmy zrobić w upływającym roku!

Istnieje powiedzenie: „Jak spotkasz Nowy Rok, taki on będzie dla ciebie”. Oczywiście, dobrze jest spotkać Nowy Rok z modlitwą, podziękować Bogu za miniony i poprosić o błogosławieństwo na kolejny. Jednak to wątpliwe, że gdy przeżyjemy te nocne chwile i godziny, a potem cały dzień z modlitwą, w skupieniu i w filozoficznej zadumie, to cały rok nam upłynie tak rozsądnie, pobożnie i mądrze. Natura, charakter, przyzwyczajenia i zewnętrzne okoliczności mocno korygują nasze wcześniejsze plany. Tym bardziej nie wydaje się to słuszne w przeciwstawnej postawie. Nie sposób sobie wyobrazić, że kiedy ktoś spotka Nowy Rok na hucznej zabawie i pierwszy dzień „nowego” roku przeżyje za suto zastawionym stołem, ucztując z przyjaciółmi, to tak beztrosko będzie balować przez cały rok. Właśnie to huczne świętowanie Nowego Roku, zwłaszcza przez naszych prawosławnych braci na Wschodzie, praktycznie dwutygodniowe bachanalia, do tego w okresie postu przed Bożym Narodzeniem według kalendarza juliańskiego, co roku jest dla Cerkwi kłopotliwe i przykre. W świetle tego powszechnego amoku, za każdym razem ujawnia się problem z dwoma kalendarzami, żywotność sowieckiej tradycji wraz z podmianą znaczenia choinki i św. Mikołaja. Co roku uwidacznia się ta nienormalność, że świecki Nowy Rok, wszak datowany od narodzin Chrystusa, staje się ważniejszy od Jego przyjścia na świat, Narodzenia! Przecież nawet to miałkie pozdrowienie: „Z Nowym Rokiem! Z nowym szczęściem” pojawiło się, jak na ironię, w czasach wielkiego terroru i Anna Achmatowa z goryczą pisała: „Z Nowym Rokiem. Z nową niedolą”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk

Odpowiedz