Home > Artykuł > Sens wołania na pustyni

Styczeń jest pod wieloma względami szczególnym miesiącem. To nie tylko początek świeckiego nowego roku, ale i miesiąc, kiedy świętujemy narodzenie, obrzezanie, chrzest Jezusa Chrystusa, czyli właściwie „Objawienie Pańskie”. Postacią drugoplanową, ale niezwykle ważną, okazuje się św. Jan Chrzciciel, Poprzednik i Chrzciciel, który sam siebie nazwał „głosem wołającego na pustyni”.

Słowa: „Głos wołającego na pustyni” należą do najbardziej znanych fraz biblijnych. W potocznym rozumieniu oznaczają daremne apele, których nikt nie słucha i nie zamierza wykonywać. Wiemy z obserwacji, jak często nawet słuszne, mądre i pożyteczne wezwania są ignorowane i lekceważone. W rezultacie człowiek, próbujący przemówić do rozumu, sumienia czy świadomości ludzi jest zmuszony tego zaniechać i zrezygnować. W przeciwnym razie okazuje się być naiwny i wystawia siebie na pośmiewisko. Wszyscy czterej ewangeliści wkładają słowa o „głosie” w usta św. Jana Chrzciciela (Mt 3,3; Mk 1,3; Łk 3,4; J 1,23). Jednak pochodzą one z proroctwa Izajasza: Głos się rozlega: „Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką” (Iz 40,3-5). Ten motyw powrotu podjęli prorocy Baruch i Malachiasz (Ba 5,7; Ml 3,1). Proroctwo Izajasza wypełniło się przeszło pięćset lat przed narodzeniem Chrystusa. Wówczas za zgodą króla Cyrusa 42 tysiące Żydów powróciło do swojej ojczyzny. Ten powrót, faktycznie w kilku etapach i grupach, prorok określa jako triumfalny pochód z Bogiem na czele i poprzedzony przez herolda. Wysłannik nawołuje, by pustynne bezdroża przysposobić do nadejścia drogich gości. Proroctwo Izajasza ewangeliści i św. Jan Chrzciciel tłumaczyli i rozumieli jako nadejście Jan Chrzciciel, obraz Jamesa Tissota S Mesjasza. Jego objawienie się ludowi zapowiadał ostatni starotestamentowy prorok Jan. Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie (J 1,30).

W duchowym sensie pustynia symbolizuje naród izraelski, natomiast nierówności i przeszkody to liczne grzechy ludzkie. Z ich powodu Jan Chrzciciel groźnie i stanowczo wołał: „Nawracajcie się”, „opamiętajcie się”, „zmieńcie swoje życie, postawę i myślenie”. Ewangelista stwierdza: Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy (Mk 1,5). Gdy przywódcy religijni posłali do Jana delegację z zapytaniem: kim on jest? – Zbawicielem, Eliaszem, czy jakimś innym prorokiem? – Jan zaprzeczył i powtórzył słowa Izajasza o sobie: Ja jestem głosem wołającego na pustyni; Prostujcie drogę Pana (J 1,23). Na pytanie, dlaczego w takim razie chrzci, Jan im odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała (J 1, 25-27). On was będzie chrzcić Duchem Świętym i ogniem (Łk 3,16).

Jan Chrzciciel w pierwszej kolejności surowo potępił powszechny grzech pychy – jakoby samo pochodzenie od Abrahama gwarantowało uprzywilejowaną relację z Bogiem: Plemię żmijowe (…) z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Na pytania o konkretne kroki Jan miał dla każdego jakąś praktyczną radę: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Pazernym celnikom powiedział: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Żołnierzom nawykłym do rabunku oznajmił: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie (Łk 3,7-14).

Niejednoznaczny sukces

Jeszcze przed narodzeniem Jana Archanioł Gabriel oznajmił jego ojcu Zachariaszowi: Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; (…). Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych – do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały (Łk 1,14-17).

Pomimo spełnienia przepowiedni o wielkości Jana, jego osobiste życie trudno uznać za udane. Odkąd matka Elżbieta uciekła z małym synkiem przed siepaczami Heroda na pustynię, większość życia spędził w samotności, na odludziu. Gdy objawił się ze swoim poselstwem, ludzie szli do tego niezwykłego ascety, ponieważ był człowiekiem wiarygodnym, bezkompromisowym i prostolinijnym. Był wręcz radykalny, nie dobierał słów, ale często tylko tak można poruszyć ludzkie sumienia. Konkretne, nawet ostre i stanowcze słowa pomagają człowiekowi stanąć w prawdzie z samym sobą i podjąć trudne decyzje. Jako widomy znak nawrócenia Jan obrał chrzest w rzece Jordan. Był to trudny akt, wymagał publicznego wyznania grzechów, ale prorok uważał, że tylko dzięki przemianie wewnętrznej można odkryć w Jezusie zapowiadanego Mesjasza.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk

Odpowiedz