Home > Artykuł > To nie ozdoba

Prawosławna antropologia, czyli nauka o człowieku głosi, że ludzkie ciało jest świątynią Świętego Ducha, a zdobywanie łaski Bożej jest celem ludzkiej egzystencji. Św. apostoł Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian pisze: Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (…) Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście (1 Kor 3,16-17), a także: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga. (…) Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6,19-20).

W Starym Testamencie w Księdze Kapłańskiej jest stwierdzenie jednoznacznie i stanowczo zakazujące wykonywania tatuażu: Nie będziecie nacinać ciała (…). Nie będziecie się tatuować. Ja jestem Pan (Kpł 19,28). Ta zasada była przestrzegana we wczesnochrześcijańskich wspólnotach, zatem nie było konieczności tworzenia wiążących się z nią soborowych kanonów. Ojcowie Cerkwi w swoich dziełach również o tym nie wspominali, gdyż wykonywanie tatuaży, wywodzących się z tradycji pogańskiej, nie było praktykowane wśród wyznawców Chrystusa. Jedynie św. Efrem Syryjczyk (306-373), autor wielkopostnej modlitwy, w „Komentarzu do Księgi Kapłańskiej” pisał o zakazie wykonywania przez chrześcijan jakichkolwiek nieusuwalnych znaków na ciele za pomocą trwałych barwników.

Cerkiew prawosławna negatywnie odnosi się do wykonywania tatuażu. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boże nie powinien udoskonalać i modyfikować swego wizerunku. Wynika to z szacunku do ciała zarówno jako współdziedzica duszy w wieczności, jak i z kontekstu eucharystycznego misterium. Z tego powodu w tradycji prawosławnej nie jest akceptowana także kremacja zmarłych.

Słowo tatuaż wywodzi się z języka tahitańskiego z grupy języków polinezyjskich i oznacza malowidło, znak. Ten termin został użyty po raz pierwszy przez podróżnika i odkrywcę Jamesa Cooka w napisanej przez niego relacji z podróży dookoła świata, wydanej w 1773 roku w Londynie. Tatuaż bierze swój początek ze świata pogańskiego, gdzie był symbolem poddaństwa, uległości i pewnej przynależności. Praktykowali go m.in. Wikingowie, Słowianie, Germanie, Galowie. W czasach starożytnych informował o pochodzeniu z danego plemienia i rodu, a także był używany do piętnowania niewolników i przestępców. Jednak najczęściej pełnił funkcję szamańsko-magiczną, powiązaną z kultem duchów zmarłych przodków i zawsze miał tło filozoficzne lub religijne. W średniowieczu wykorzystywano tatuowanie jako lżejszą karę cielesną, której podlegali złodzieje i fałszerze, a z czasem stało się ono atrybutem świata kryminalnego. Pod koniec XIX wieku zaczęto tworzyć tatuaże artystyczne, czyli o funkcjach ozdobnych, które zyskały popularność w drugiej połowie XX wieku. W ostatnich dekadach można zaobserwować rozszerzenie ich wpływu na szersze spectrum klas społecznych. Przyczyną tego zjawiska jest kulturowa komercjalizacja, propagowana przez media, jak również chęć ekspresji własnej indywidualności.

Obecnie tatuaż stara się aspirować do miana specyficznie pojętej sztuki. Według niektórych szacunków około stu milionów dorosłych Europejczyków ma tatuaż. Zgodnie z wynikami badań, prowadzonych w ramach różnych dyscyplin naukowych, najczęstszymi powodami ich wykonania są chęć pokazania się jako ktoś oryginalny, podążanie za modą, ukryte kompleksy psychospołeczne, brak pewności siebie, potrzeba ukrycia swej słabości, wyraz buntu. Tatuowanie jest skorelowane z większą skłonnością do podejmowania ryzyka i korzystania z różnych używek, a także wiąże się z mniejszym konformizmem społecznym i większym prawdopodobieństwem wejścia w konflikt z prawem. Ponadto osoby wytatuowane częściej bywają negatywnie oceniane i przypisuje się im pejoratywne cechy szczególnie w środowiskach pracodawców, personelu medycznego i nauczycieli.

Wiele osób traktuje tatuaż jako rodzaj narzędzia, dzięki któremu konstruuje i wyraża swoje „ja”. Jest to bardzo wyraźna tendencja we współczesnym indywidualistycznym społeczeństwie, gdzie coraz bardziej obserwuje się osłabienie wszelkich więzów ogólnoludzkich, a każda jednostka stara się ujawniać własną tożsamość. Zatraca się pojęcie wspólnoty, które w chrześcijaństwie powinno odgrywać kardynalne znaczenie, a coraz bardziej przejawia się niestety indyferentyzm i egocentryzm. Są to skutki braku prawdziwego duchowego doświadczenia i rozeznania.

W dzisiejszych czasach wyjaśnienie młodym ludziom, dlaczego nie należy robić tatuażu, jest dość trudne. W tej sytuacji można przytoczyć słowa św. apostoła Pawła: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść (1 Kor 6,12). Obecnie decyzja o wykonaniu trwałego rysunku lub napisu na ciele poprzez nakłucia lub nacięcia skóry i wypełnienie tych miejsc odpowiednimi barwnikami wynika zazwyczaj z pobudek czysto estetycznych. Jednak nie usprawiedliwia to faktu, że towarzyszy temu często niska świadomość znaczenia pewnych symboli o ewidentnym okultystycznym, demonicznym przesłaniu. Nie brakuje osób, które przez lata noszą na skórze symbol, nie zdając sobie sprawy, co się za nim kryje. Określone znaki umieszczane „niewinnie” na ciele niosą konkretną złą, negatywną, często antychrześcijańską treść. Brak tej wiedzy nie oznacza, że nie będą one wpływały na życie duchowe człowieka. Ich oddziaływanie może być bardzo znamienne, a nawet zgubne.

Znane są przypadki, że naniesienie na skórę tatuażu zmieniło diametralnie charakter i życie człowieka. Spokojna i dobra córka stała się drażliwa, kłótliwa i arogancka, a przykładny mąż stał się nie do zniesienia. Szczęśliwa kobieta po wykonaniu tatuażu doświadczyła wielu problemów, które skończyły się dopiero wraz z jego usunięciem, co było niezwykle kosztownym i długotrwałym zabiegiem. Zatem chrześcijanin w trosce o swoją duszę powinien zawsze zachowywać ostrożność, rozwagę i czujność. Znamienne są słowa św. apostoła Pawła: Nieustannie się módlcie! (…) Wszystko badajcie! (…) Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła (1 Tes 5,17-22). Św. Augustyn w dziele „Objaśnienia Psalmów” pisał: „Dawniej przemocą nakłaniano chrześcijan do wyrzeczenia się Chrystusa, dzisiaj stosuje się podstępy i czyni się to tak, by nie stwarzać pozoru, że się ich oddala od Chrystusa”.

Na świecie obecnie prowadzone są badania kliniczne, dotyczące wpływu tatuażu na zdrowie człowieka i jego negatywnych skutków oraz zagrożeń, jednak szczegółowe rezultaty będą możliwe do zaprezentowania dopiero za kilka, a nawet kilkadziesiąt lat. Wobec gwałtownie wzrastającej popularności wykonywania tatuaży rośnie także wiedza o wysokim prawdopodobieństwie wystąpienia poważnych powikłań zdrowotnych, odległych w czasie i niestety jeszcze nie do końca zbadanych.

Europejska Agencja Chemikaliów z siedzibą w stolicy Finlandii Helsinkach poinformowała, że tusze używane do robienia tatuaży mogą zawierać toksyczne chemikalia przyczyniające się do alergii skórnych, bolesnych blizn i długotrwałych podrażnień, które w konsekwencji znacząco podwyższają ryzyko pojawienia się chorób nowotworowych. Analiza barwników, stosowanych przez tatuażystów, przeprowadzona przez zespół naukowców z Wydziału Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach wykazała, że zawierają one znaczącą domieszkę toksycznych metali ciężkich, m.in. arsenu, chromu, cynku, kadmu, ołowiu i rtęci. Tusz czerwony zawiera siarczek rtęci, żółty – siarczyn kadmu, zielony – arsen, czarny – benzopiren. W tuszach znajdują się także ftalany i węglowodory, które podczas rozkładu obciążają nerki i wątrobę.

W Europie nie istnieją żadne regulacje prawne dotyczące składu pigmentów używanych do tatuaży. Najczęściej stosuje się barwniki produkowane w krajach azjatyckich ze względu na ich relatywnie niski koszt. Uzasadniony niepokój powinien wywołać fakt, że w tych pigmentach badania laboratoryjne niejednokrotnie wykazywały pozostałości tonerów do drukarek komputerowych. Według stanowiska Krajowego Centrum Informacyjnego do spraw REACH i CLP tusze do tatuażu nie są kosmetykami ani wyrobami medycznymi, zatem ich produkcja i dystrybucja nie podlegają tak rygorystycznym wymaganiom, jakie muszą spełniać firmy farmaceutyczne, czy kosmetyczne.

Od wielu lat prof. Jørgen Serup, szwedzki dermatolog ze Szpitala Uniwersyteckiego Bispebjerg w Kopenhadze, ostrzega przed nanocząsteczkami pochodzącymi z tuszy do tatuaży, które mogą przenikać przez skórę do układu limfatycznego, a następnie krążyć w zasadzie po całym organizmie, dostając się do nerek, wątroby, śledziony, płuc. W badaniu opublikowanym w „British Journal of Dermatology” stwierdzono, że niektóre nonocząsteczki mogą wywierać toksyczny wpływ na mózg, a nawet uszkadzać nerwy.

Francuscy i niemieccy naukowcy z Europejskiego Ośrodka Synchrotronu Atomowego w Grenoble we Francji potwierdzili, że nanocząsteczki z tatuażu wraz z krwią trafiają do węzłów chłonnych, będących częścią układu odpornościowego, i zostają w nich na całe życie. W badaniu zastosowano promieniowanie synchrotronowe, wykorzystywane w astronomii, jak również podczas badań nad nowymi lekami. – Węzły chłonne zabarwiają się pigmentem z tatuażu. Jest to kwestia nanocząsteczek, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia człowieka, jednak nie wiadomo, jak dokładnie wpływają na organizm w dłuższej perspektywie – powiedział Bernhard Hesse, jeden z autorów badań, którego wyniki opublikowano w tygodniku „Nature”, jednym z najbardziej prestiżowych czasopism naukowych, wydawanym od 1869 roku.

Niewątpliwie tatuaże nie są obojętne dla zdrowia człowieka. Proces ich wykonywania obarczony jest pewnym ryzykiem infekcji bakteryjnych i wirusowych, a także różnorodnymi procesami zapalnymi. Szkodliwych, niebezpiecznych efektów tatuowania nie da się należycie kontrolować i problemy zdrowotne mogą ujawnić się dopiero po latach. Naukowcy apelują do zwolenników tatuaży o ostrożność i rozwagę, a skutki trwałego zdobienia ciała coraz częściej porównywane są do konsekwencji palenia tytoniu i nadmiernego korzystania ze słońca. Pewne obawy budzi także fakt, że obecnie osoby dokonujące ingerencji w tkanki ciała ludzkiego nie muszą się legitymować żadnymi uprawnieniami do prowadzenia tego typu działalności.

Wiele osób decyzję o wytatuowaniu się podjęło pod wpływem impulsu, bez dłuższego namysłu. Często po latach ludzie żałują, że wykonali na swej skórze nieusuwalny rysunek, gdyż jest już niemodny, nie pasuje do zmieniającej się osobowości właściciela. Zabieg usunięcia nie jest prosty, natomiast kosztowny i pozostaje po nim widoczna blizna. Tatuaże stają się coraz powszechniejsze i zamiast świadczyć o oryginalności, zaczynają być zwyczajnie pospolite i banalne. Być może nadejdzie taki czas, że wyjątkowi będą ci, którzy nie mają tatuaży. Osoby zastanawiające się nad ich wykonaniem powinny kilka razy przemyśleć swoje plany, aby później tego nie żałować.

Kilka lat temu na lotnisku w Monachium w hali odlotów byłem świadkiem, jak grupa młodych Niemców pogardliwie spoglądała na ponadosiemdziesięcioletnią staruszkę, której pomarszczone ręce były całe pokryte wielobarwnymi tatuażami. Nietrudno było zauważyć jej zafrasowania wobec ironicznych, uszczypliwych komentarzy podróżnych. Zapewne starsza kobieta kilkadziesiąt lat temu nie spodziewała się, że jej „modne” tatuaże staną się obiektem kpin i złośliwości młodego pokolenia.

Na międzynarodowym obozie na Świętej Górze Atos, organizowanym cyklicznie przez prof. Dimitra Oikonomou z uniwersytetu w Oxfordzie, spotkałem pielgrzyma z wytatuowanym prawie całym przedramieniem.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Andrzej Charyło

fot. pravoslavie.ru

Odpowiedz