Home > Artykuł > Prawosławie podzielone

Metropolita wołokołamski Hilarion (Ałfiejew), kierujący oddziałem stosunków zewnętrznych ruskiej Cerkwi patriarchatu moskiewskiego, udzielił obszernego wywiadu greckiej gazecie „Kathimerini”,
naświetlając przyczyny konfliktu między patriarchatem konstantynopolitańskim i moskiewskim i pogłębiającego się rozłamu w światowym prawosławiu.

Na pytanie o sytuację w światowym prawosławiu po kryzysie cypryjskim (pisaliśmy o nim w trzech ostatnich wydaniach PP) metropolita odpowiada, że ocenia ją jako bardzo niebezpieczną, krytyczną i smutną. „Następuje rozłam prawosławnego świata, zainicjowany przez patriarchę Konstantynopola Bartłomieja [dotyczy uznania tomosu o autokefalii tzw. Prawosławnej Cerkwi Ukrainy – red.] i niestety, póki co, pogłębia się. (…) Ruska Cerkiew Prawosławna ze smutkiem obserwuje rozwój rozłamu,. Metropolita o sugerowanych kompromisach mówi, że Cerkiew stoi na straży dziedzictwa, które otrzymała od przodków i nie ma prawa rozprzedawać go teraz. Na odwrót, ruska Cerkiew zabiega o utwierdzenie jedności i można obecnie obserwować zdumiewające przejawy jedności jej episkopatu, duchownych i wiernych na jej całym kanonicznym terytorium. Widać także jedność episkopatu Rosji i Ukrainy, bez względu na złożoną sytuację polityczną między dwoma krajami. „I kiedy mówią nam – może dajcie autokefalię ukraińskiej Cerkwi, wtedy wszystkie problemy się rozwiążą, chciałoby się zapytać: po pierwsze, jakie problemy można rozwiązać tą drogą, po drugie, dlaczego mamy narzucać autokefalię ukraińskiej Cerkwi, jeśli ona tego nie chce? Ukraińska Cerkiew bardzo jasno, ustami całego episkopatu, oświadczyła, że w pełni odpowiada jej status samodzielności, który teraz posiada [od 30 lat – red.]. Idea autokefalii wśród cerkiewnego ludu jest skrajnie niepopularna, tym bardziej że została w pełni skompromitowana przez raskolników”.

Hierarcha stwierdził, że ruska Cerkiew dalej będzie umacniać wewnętrzną jedność, a to co czynią bracia z Cerkwi cypryjskiej, greckiej, aleksandryjskiej niech pozostanie kwestią ich sumienia – odpowiedzą za to przed Bogiem. Wyjaśnił, że ruska Cerkiew nie zrywa kontaktów z innymi Cerkwiami, a jedynie z hierarchami danej lokalnej Cerkwi, którzy pozostają w kontaktach ze strukturami raskolników, zgodnie z zasadą świętych kanonów, które zabraniają uznawania osób, niemających kanonicznej chirotonii.

Drzwi do dialogu zamknął konstantynopolitański patriarcha – czytamy w wywiadzie. Kiedy w sierpniu 2018 roku patriarcha ruskiej Cerkwi Cyryl przyjechał do Konstantynopola, żeby osobiście spotkać się z patriarchą Bartłomiejem, nakreślił przed gospodarzem całą sytuację (metropolita Hilarion uczestniczył w tamtym spotkaniu). Metropolita stwierdził w czasie wywiadu, że patriarcha Bartłomiej był dezinformowany – przez ukraińskich raskolników, ukraińskie władze i swoich niekompetentnych doradców. Nie wiadomo dlaczego, byli oni przekonani, że jeśli tylko zostanie podpisany tomos o autokefalii, mnóstwo hierarchów ukraińskiej kanonicznej Cerkwi od razu pomknie do nowo utworzonej „Cerkwi”. Patriarcha Bartłomiej mówił, że 25 biskupów już jest gotowych to uczynić. Patriarcha Cyryl studził oczekiwania gospodarza, mówiąc że przejdzie jeden-dwóch. Rzeczywiście, spośród prawie stu hierarchów przeszło do nowej struktury tylko dwóch biskupów, przy czym jeden pomocniczy. Dodaje, że w każdej epoce znajdzie się ktoś sprzedajny. W otoczeniu Chrystusa było dwunastu apostołów, a jeden z nich, Judasz, wydał Chrystusa.

Kanoniczna Ukraińska Prawosławna Cerkiew to ogromny organizm – czytamy – który skupia 12,5 tysięcy parafii, ponad 250 monasterów, tysiące duchownych, teraz ponad stu biskupów, miliony wiernych. Tymczasem w dwóch rozłamowych strukturach jest razem około 6 tysięcy parafii, kilka dziesiątków monasterów i wystarczy odwiedzić monastery kanonicznej Cerkwi i raskolników, żeby zobaczyć, gdzie są mnisi, a gdzie ich praktycznie nie ma. To samo dotyczy wiernych.

Metropolita Hilarion proponuje tak spojrzeć na sytuację na Ukrainie: „Nagle, z dnia na dzień, patriarcha Bartłomiej objawia, że Ukraina jest kanonicznym terytorium patriarchatu Konstantynopola. Wyobraźcie sobie, że macie dom, w którym mieszkacie z waszymi dziećmi, w którym mieszkali wasi rodzice, babcie i dziadkowie, wszyscy przodkowie przez ponad trzysta lat. I nagle przychodzi jakiś człowiek i mówi: «Wiecie, wiele lat temu ten dom był przekazany waszej rodzinie w tymczasowe użytkowanie przez naszą rodzinę. Znaleźliśmy jakieś tam dokumenty i dlatego idźcie precz z tego domu, a my do niego wprowadzimy nowych ludzi». To właśnie nastąpiło na Ukrainie. (…) Bardziej absurdalnej sytuacji nie można sobie wyobrazić”.

O prześladowaniach kanonicznej Cerkwi hierarcha mówi, że rzeczywiście takie były przy prezydencie Petro Poroszence – siłą zabierano cerkwie, napadano na duchownych – wszystko to zapisano na elektronicznych nośnikach, na papierze. Patriarcha Bartłomiej, jak donoszą media, ma zamiar przybyć w 2021 roku na Ukrainę. Metropolita Hilarion sugeruje, by w swym napiętym grafiku znalazł także czas na spotkanie z rodzinami duchownych, którzy zostali wyrzuceni ze swoich cerkwi.

Obaj rozmówcy dochodzą do bardzo ważnej, a mało rozjaśnionej kwestii, mogło się zdawać owianej tajemnicą. Grecki dziennikarz stwierdza: „Konstantynopol bardzo często obwinia was o to, że nie przyjechaliście na sobór na Krecie, chociaż do ostatniej minuty uczestniczyliście w jego przygotowaniu”.

„Myślę, że rzeczywiście część winy leży po naszej stronie i trzeba przyznać, dopuściliśmy się bardzo dużej pomyłki” – odpowiada metropolita. „Temat autokefalii był omawiany przez cały przedsoborowy proces, ale nie udało się dojść do pełnej jednomyślności. Ustaliliśmy, że w dalszym ciągu autokefalia nie będzie nadawana jedynie na podstawie decyzji patriarchy ekumenicznego, że to musi być jednogłośna decyzja wszystkich lokalnych Cerkwi. Zostało tylko ustalić, w jakim porządku umieszczone zostaną podpisy pod tomosem o autokefalii – ale nie udało się w tej kwestii porozumieć. Co wtedy nastąpiło? Patriarcha Bartłomiej rozesłał pisma do wszystkich lokalnych Cerkwi z propozycją zdjęcia tematu autokefalii z obrad wszechprawosławnego soboru. Zgodziliśmy się z nią i to był nasz wielki błąd.

Uwierzyliśmy patriarsze Bartłomiejowi, który przed wszystkimi delegatami lokalnych Cerkwi powiedział: «Uznajemy metropolitę Onufrego i pozdrawiamy go jako jedyną kanoniczną głowę prawosławia na Ukrainie». To były jego słowa i uwierzyliśmy w nie. Pomyśleliśmy, jeśli tak mówi patriarcha ekumeniczny, jeśli tak obiecuje, odbądźmy posiedzenia soboru, a potem będziemy zastanawiać się nad tematem autokefalii. A nie powinniśmy byli mu wierzyć, oszukał nas”.

Metropolita Hilarion mówi, jak dalej rozwijała się sytuacja. Od udziału w soborze odżegnały się Cerkwie bułgarska, potem antiocheńska, gruzińska i nawet serbska zauważyła, że sobór należy odłożyć. „W sytuacji, kiedy cztery Cerkwie odmawiają udziału, co mamy robić? Tym bardziej, że zawsze uważaliśmy, że sobór powinien być rzeczywiście wszechprawosławny i jeśli jakąś decyzję podejmuje się pod nieobecność choćby jednej Cerkwi, traci on legitymizację. Wtedy patriarcha Cyryl napisał list do patriarchy Bartłomieja z prośbą, by przeprowadzić pilne przedsoborowe spotkanie, żeby rozwiązać problemy i mimo wszystko zaprosić na sobór wszystkie Cerkwie. Otrzymał odpowiedź od patriarchy Bartłomieja – oto leży przed moimi oczyma, numer 676 z 9 czerwca: «Proponowane przez Waszą Świętą Cerkiew nowe nadzwyczajne wszechprawosławne przedsoborowe spotkanie uznajemy za niemożliwe, to znaczy do jego zwołania nie ma normatywnej bazy». Kto uznał, że jest ono niemożliwe? Dlaczego? Zostały jeszcze dwa tygodnie do soboru. Dlaczego nie uczyniono wszystkiego, by wszyscy uczestniczyli w soborze? Dowiedziawszy się, że kilka Cerkwi nie będzie na soborze, powiedzieliśmy, że też nie pojedziemy. Teraz mówią, że gdybyśmy pojechali na sobór na Krecie, to żadne wydarzenie, które miało miejsce po soborze, nie nastąpiłoby. Słyszałem to praktycznie od wszystkich greckich biskupów, z którymi się spotykałem. Ale przepraszam, dlaczego by to nie nastąpiło? Znaczy, w ten sposób patriarcha Bartłomiej zechciał się zemścić? W poczuciu zemsty postanowił dać autokefalię raskolnikom, legalizować Filareta Denisenko, na którego nałożono anatemę? Jeśli uważacie, że tak jest rzeczywiście, to o czym tu rozmawiamy?

Gdybyśmy pojechali na sobór, to przede wszystkim musielibyśmy stwierdzić, że brak mu legitymizacji z powodu nieobecności trzech Cerkwi. To znaczy zerwalibyśmy obrady soboru – przyjechalibyśmy i trzeba byłoby wracać.

Niektórzy mówią, może od początku nie chcieliście jechać na sobór? Przypominam, do wszechprawosławnego soboru przygotowywaliśmy się od 1961 roku. W tamtym roku zestawiliśmy katalog soborowych tematów (około stu) i nad każdym z nich pracowaliśmy. Potem mówią nam: katalog skracamy do dziesięciu – pogodziliśmy się z tym. Potem ogłaszają, że temat dyptychów wypada, bo jest zbyt złożony. I z tym się pogodziliśmy. Na koniec powiedziano, że i temat autokefalii trzeba zdjąć. I znów się zgodziliśmy. Cały czas szliśmy na ustępstwa, podporządkowując się decyzjom przyjmowanym bez naszego uczestnictwa.

W ciągu całego przedsoborowego procesu proponowaliśmy stworzenie międzyprawosławnego sekretariatu soboru – tego nie uczyniono i całe przygotowanie prowadzono na Fanarze. I kiedy przyjeżdżaliśmy na spotkania, wydawano nam gotowe dokumenty. Cały proces przygotowania był zorganizowany bardzo źle –faktycznie lokalne Cerkwie zapraszało się tylko do pasywnego uczestnictwa. I oto źle przygotowany sobór źle się zakończył”.

Dziennikarz wraca do pytania o autokefalię ukraińskiej Cerkwi, postawionego już na początku lat 90. minionego wieku, do tego, że obecny metropolita Onufry podpisał wtedy prośbę o autokefalię.

Metropolita Hilarion wyjaśnia tamtą sytuację. Otóż Filaret Denisenko, ówczesny metropolita kijowski, pozostający w składzie ruskiej prawosławnej Cerkwi, chciał zostać patriarchą moskiewskim i całej Rusi, faktycznie był już miestoblustitielom (locum tenens) patriarszego tronu. Jednak lokalny sobór nie wybrał go na patriarchę. Wrócił wtedy z bólem w sercu na Ukrainę i postanowił tu stać się „patriarchą”. Podtrzymał go ówczesny prezydent Ukrainy Krawczuk. Filaret Denisenko przekonał episkopat ukraińskiej Cerkwi, że trzeba podpisać pismo z prośbą o autokefalię. Władyka Onufry, wtedy bardzo młody biskup, podpisał je wraz ze wszystkimi innymi biskupami. Biskupi, gdy tylko zorientowali się, że wszystko to się czyni po to tylko, by oddzielić Cerkiew na Ukrainie od Cerkwi ruskiej i że wszystko odbywa się pod naciskiem świeckiej władzy, zaczęli jeden po drugim wycofywać swoje podpisy, w tym biskup Onufry, dziś metropolita kijowski i całej Ukrainy.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Omówiła Anna Radziukiewicz

Odpowiedz