Home > Artykuł > Nasza szkoła

Z dyrektorem niepublicznej szkoły św. św. Cyryla i Metodego w Białymstoku dr. MARCINEM ABIJSKIM rozmawia Anna Radziukiewicz

Anna Radziukiewicz: – Pandemia zmusiła was do zdalnego nauczania. To był trudny rok?

Marcin Abijski: – Nasi nauczyciele czują się odpowiedzialni za poziom nauczania. Przy pracy zdalnej o wiele trudniej egzekwować ten poziom. Brakuje im realnej weryfikacji postępów. Nauczyciele tęsknią za bezpośrednim kontaktem z uczniami. Szkoła to także integracja i budowanie relacji w czasie dorastania.

– Izolacja wpłynęła na uczniów?

– Na pewno zaszły zmiany w wymiarze społecznym, na poziomie emocjonalnym. Dlatego już na początku pandemii, czyli w zeszłym roku, zaproponowaliśmy uczniom i rodzicom pomoc psychologiczno-pedagogiczną on-line. Gdy dzieci pojawiają się w szkole na konkursach czy konsultacjach, u jednych widzimy wyraźną potrzebę kontaktu, u innych wyczuć można dystans, wycofanie, tak jakby przestali siebie nawzajem potrzebować. Oswoili się z zamknięciem, ułożyli życie po swojemu. Tak jak i dorośli – pierwszy lockdown wywoływał w nich szok i bunt, późniejsze ograniczenia zaczęły przeradzać się w przyzwyczajenie, być nową normą.

– To niebezpieczne. Taka izolacja może prowadzić, nazwijmy to kolokwialnie, do dziwaczenia.

– Człowiek zazwyczaj sam nie zauważa początku zmian swojej osobowości, zachowania. Aby zweryfikować taki proces, potrzebny jest drugi człowiek, relacja. Podoba mi się śródziemnomorski model kontaktów między ludźmi, gdzie więzi społeczne są dużo silniejsze. Łatwiej wtedy dostrzec problem i zareagować. Jesteśmy istotami społecznymi – jak już 2300 lat temu skonkludował Arystoteles. Żyjemy wśród innych ludzi i musimy z nimi współpracować.

– Ale są i pustelnicy w Cerkwi.

– Pustelnik wcale nie jest samotny. Praktykując nieustanną modlitwę pozostaje w mistycznej więzi i relacji z Bogiem. Błogosławieństwo na udanie się na pustynię otrzymują tylko mnisi dojrzali duchowo, mocni w wierze. Jednak i oni podlegają pokusom i wielu tę bitwę przegrywa.

– Wróćmy jednak do szkoły. Czego nie mają inne szkoły w porównaniu z waszą?

– Realizujemy wszystkie zadania szkoły publicznej, wyróżniają nas jednak pewne aspekty.

– Wiem, że duchowy, religijny.

– Tak, to nasz zasadniczy wyróżnik. Patronami szkoły są święci bracia Cyryl i Metody. W budynku szkoły mieści się kaplica poświęcona tym świętym. Lekcje zaczynamy od modlitwy. Mamy opiekuna duchowego, który przewodniczy codziennym modlitwom i który w wybrane święta odprawia w kaplicy nabożeństwa. Jednocześnie na co dzień oferuje uczniom poradę duchową, opiekę, podpowiada, uzupełniając w ten sposób zadania pedagoga i psychologa. Uczniowie klas IV-VI uczą się obowiązkowo języka cerkiewnosłowiańskiego – języka, który nie tylko jest spuścizną świętych Braci Sołuńskich, ale także głównym językiem modlitwy, liturgicznym naszej Cerkwi. Uczymy dzieci, że to Ewangelia powinna być dla nich zasadniczym punktem odniesienia w życiu, w budowaniu relacji i norm społecznych. Jesteśmy osobami wierzącymi, a szkoła dąży do tego, aby tę wiarę rozwijać.

– A inny aspekt?

– To, jak już wspomniałem, dydaktyka – główne zadanie szkoły. Zapewniamy wysoki poziom nauczania, o czym świadczą choćby wyniki naszych uczniów w konkursach przedmiotowych – zawsze jesteśmy w czołówce. Mamy wysokie notowania zarówno w mieście, jak i w województwie. Oczywiście zawsze mogłoby być lepiej i nie ukrywam, że czas pandemii zachwiał normalnym procesem dydaktycznym. To jednak zjawisko wspólne wszystkim szkołom. Staramy się jednak utrzymywać dydaktykę na wysokim poziomie. Nasza szkoła funkcjonuje na podbudowie szkoły publicznej, co oznacza, że realizujemy ten sam program, te same zadania i cele. Przygotowujemy uczniów do tego, żeby mogli odnaleźć się w realiach kolejnych poziomów edukacji. Oferujemy jednak dużo więcej niż szkoły publiczne – ponadprogramowe lekcje języków obcych, angielskiego i rosyjskiego, matematyki czy języka polskiego i wiele więcej.

– Co dajecie dzieciom, które chcą wzrastać w tradycji narodowościowej, białoruskiej i ukraińskiej?

– Dodatkowe lekcje języka białoruskiego lub ukraińskiego są dla każdego ucznia obowiązkowe. Nasi nauczyciele bardzo przykładają się do nauczania tych języków, o czym świadczą wyniki. W naszej szkole odbywa się m.in. rejonowy etap konkursu z języka białoruskiego. W tym roku większość uczestników wywodzi się z naszej szkoły. Współpracujemy z gimnazjum w Brześciu. Przed pandemią nasi uczniowie często jeździli do Brześcia i innych miejscowości na Białorusi, zacieśniając kontakty z naszymi zagranicznymi przyjaciółmi. W szkole mamy chór, w którego repertuarze znaleźć można ludowe pieśni białoruskie, ukraińskie, kolędy czy piosenkę estradową. Chór zdobył wiele nagród i wyróżnień w kraju i za granicą. W szkole organizujemy konkursy piosenki rosyjskiej i angielskiej. Nasi uczniowie zawsze zdobywają wiele nagród w dziedzinach artystycznych. Od ubiegłego roku angażujemy uczniów w zajęcia teatralne. Uczniowie przedstawiają obrzędy i scenki rodzajowe w językach mniejszości i gwarze. Teatr rozwija.

– To uczy swobody wypowiadania się przed publicznością.

– Oczywiście. To ważne, zwłaszcza dzisiaj, kiedy dzieci i młodzież mnóstwo czasu spędzają przed komputerem, a naturalne interakcje międzyludzkie są ograniczone. Teatr uczy otwartości, autoprezentacji, odwagi wypowiedzi, współpracy, dykcji, wyrażania uczuć, po prostu odważnego funkcjonowania w społeczeństwie.

– W jaki sposób dbacie o rozwój fizyczny?

– Mamy trzy godziny wychowania fizycznego tygodniowo, w tym jedną tańca. Corocznie organizujemy naszym uczniom galę tańca. Wszyscy uczniowie chodzą na zajęcia pływania. Basen mamy bardzo blisko, przy ulicy Włókienniczej. Ale to już wynika ze świetnego położenia szkoły, w samym centrum Białegostoku. Ciekawostką jest, że do naszej szkoły, kiedy mieściła się tu jeszcze szkoła publiczna, uczęszczał arcybiskup generał Miron (Chodakowski).

– Czy dzieci chętnie chodzą do waszej szkoły?

– Jestem przekonany, że czują się u nas dobrze. Staramy się stworzyć takie właśnie warunki. Ma być przyjaźnie. Kameralnie jest na pewno. To społeczność 150 uczniów, którzy się znają. Ale szkoła jest po to, by uczyć i wymagać. To trud i obowiązek, który ma procentować w przyszłości. I tego przede wszystkim od naszych uczniów oczekujemy. Pilni uczniowie chętnie chodzą nie tylko na zajęcia lekkie i przyjemne, ale także na te wymagające uwagi i dużego nakładu pracy. Wierzę, że wszyscy uczniowie tęsknią za szkołą, niezależnie od tego, który jej aspekt najbardziej się im podoba.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

fot. Anna Radziukiewicz

Odpowiedz