Home > Artykuł > Kwiecień 2021 > Łączy i wspiera

Powszechne są bractwa, ale w Warszawie działa Siestryczestwo, skupiające kobiety ze stołecznych parafii, choć i ono pozostaje częścią bractwa św. Grzegorza Peradze przy parafii metropolitalnej św. Marii Magdaleny. Powstało z inicjatywy metropolity jesienią 1998 roku, czyli zaraz po obraniu władyki Sawy na tron metropolitalny. Może dlatego, że władyka wśród parafianek widział osobę, która ze wszech miar nadawała się na funkcję przewodniczącej. Nazywał ją Pułkownikową – była żoną pułkownika. To Luba Augustynowicz, pełna energii, otwarta na każdego człowieka, szybko nawiązująca z ludźmi kontakt, zarówno z prymasem Glempem, jak i bezdomnym, zorganizowana, zawsze uśmiechnięta, elegancka – tak charakteryzują ją ci, którzy ją znali. Nie było osoby, która by jej nie lubiła. Uczyła rosyjskiego. Na emeryturze oddała się pracy społecznej. 8 października 2015 roku obchodziła 90 urodziny, ciągle przewodnicząc Siestryczestwu. Z tej okazji odwiedził ją w jej domu metropolita Sawa, nadając order II stopnia św. Marii Magdaleny, dziękując za pomoc, jaką niosła potrzebującym, niepełnosprawnym, bezdomnym. Przyniósł kosz słodyczy. Przyjechał razem z o. Mirosławem Lewczakiem, duchowym opiekunem Siestryczestwa. Dwa i pół roku później, 27 maja 2018 roku, zmarła.

Metropolita najpierw poznał ojca pani Luby. Był starostą w monasterskiej cerkwi w Jabłecznej, kiedy władyka był tam archimandrytą. Później zaprzyjaźnił się z jej całą rodziną.

Po Lubie Augustynowicz funkcję przewodniczącej przejęła Olga Charkiewicz, też nauczycielka rosyjskiego, która studia filologiczne kończyła w Moskwie, ucząc języka także w seminarium duchownym.

Siestryczestwo zapisało w swoich celach – integrowanie prawosławnego środowiska, pielęgnowanie wiary, kultywowanie tradycji i obrzędów, działalność charytatywną. Ale to chyba ostatni cel stał się zadaniem najważniejszym.

Sekcją charytatywną kieruje od 2000 roku matuszka Helena Kuprjanowicz. Panie z siestryczestwa wyszukują osoby chore, samotne, ubogie. Notują ich adresy, telefony, nazwiska, imiona – Anatol, Wiera, Luba, Zinaida, Olga, Siergiej, Stanisław, Zofia, Eugenia, uzupełniają dane – inwalida, niepełnosprawny, chora na raka, opuszczona przez rodzinę, nie wychodzi z domu, nie ma na leki. Odwiedzają te osoby w ich domach. Rozmawiają, pocieszają, pomagają. Na Paschę i na święta Narodzenia Chrystusa robią około pięćdziesięciu paczek i roznoszą je swoim podopiecznym. Pieniądze na paczki, czy leki gromadzą ze swoich składek, bywa że otrzymają wsparcie sponsora.

– Oglądamy nieraz ubóstwo, jakie trudno sobie wyobrazić – mówi matuszka Helena. – Pan Szczepan, były nauczyciel, zajmuje jeden mały pokój na czwartym piętrze, bez żadnych wygód, nie odnawiany gdzieś od trzydziestu lat. Piec węglowy zepsuty. Pełno plastikowych worków z „dobrami” wygrzebanymi ze śmietników. Z opieki społecznej otrzymuje 250 złotych. Ma dobrych sąsiadów. Często przynoszą mu zupy. Nie pije. Jest spokojny. Proponowaliśmy mu miejsce w domu opieki Betania w Stanisławowie. Ale on woli swoją wolność.

Bo Siestryczestwo nieraz pomaga załatwić innym osobom formalności związane z przeprowadzką do domu opieki i przede wszystkim znalezieniem w takim domu miejsca.

Inna wizyta, u pani Haliny. Jej mąż i syn zmarli. Ją ograbili i pobili w jej mieszkaniu narkomani. Jest jeszcze dość energiczna i sprawna, choć boi się kogokolwiek wpuszczać do mieszkania, „plącze się”.

Odwiedzali pewną matuszkę, dziewięćdziesięcioletnią, po ciężkiej operacji. Emerytura nie wystarczała jej na leki. Pomoc była niezbędna.

Jadą też do aresztu śledczego i ośrodka dla cudzoziemców koło Grójca, by wesprzeć tam obecnych dobrym słowem czy paczką. Przekazują swoją pomoc za granicę, głównie na Ukrainę do Poczajowa, korzystając z tego, że pielgrzymi tam się udający mogą zabrać zgromadzoną żywność, odzież, czy obuwie. I o potrzebujących na Białorusi pamiętają, ale także w naszych domach opieki – w Białowieży, Hajnówce, w Bieszczadach.

Uczą się, jak inni swą pomoc organizują.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz

fot. o. Mirosław Lewczak, archiwum Siestryczestwa

Odpowiedz