Home > Artykuł > Kwiecień 2021 > Szkoła modlitwy

Modlitwa wewnętrzna, nieustanna, czysta, Jezusowa, hezychastyczna, modlitwa umysłu albo umysłu w sercu – tak ją nazywali mistrzowie duchowości chrześcijańskiego Wschodu. I to o niej jest książka „Nowa Filokalia. Droga do modlitwy serca” ks. profesora Józefa Naumowicza. Rzecz ukazała się w krakowskim wydawnictwie Esprit, a jej recenzentami naukowymi są biskup profesor Michał Janocha, tegoroczny laureat Nagrody Ostrogskiego, i ks. dr Henryk Paprocki.

Dlaczego „nowa”? Ponieważ ten sam autor przed laty wybrał teksty filokaliczne i przełożył je na polski, tytułując „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”, wtedy w układzie chronologicznym, teraz problemowym. Sięgnął do bogatej i różnorodnej antologii greckiej, wciąż żywej, pomocnej przy duchowym doskonaleniu się.

Autor pisze o „Nowej Filokalii”: „Mam nadzieję, że przybliży autentyczną myśl chrześcijańskiego Wschodu, co wydaje się potrzebne zwłaszcza dziś, gdy tak wielu chrześcijan pociągają dalekowschodnie, hinduskie czy buddyjskie, metody ascezy i medytacji”.

Autor, ksiądz rzymskokatolicki i duszpasterz Ormian, jest znawcą historii wczesnego chrześcijaństwa i późnego antyku oraz historii Bizancjum i starożytnej Armenii. Pracuje na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jest wybitnym filologiem i patrologiem.

Książka jest prezentem dla wszystkich chrześcijan w Polsce, ale dla prawosławnych szczególnie, bo to do ich źródeł duchowości, stromą ścieżką wiodącą do Boga, prowadzi autor, odpowiadając przy pomocy wyboru tekstów – jaka powinna być modlitwa? Kiedy jest prawdziwa? Czy może być nieustanna? Jak zmienia ludzkie życie?

Rozsiewa, jako wytrawny znawca, po całym wydaniu swoje krótkie komentarze jako wprowadzenia do rozdziałów oraz sumując to, co zostało w rozdziale powiedziane, tworząc jakby podręcznik do nauki wewnętrznej modlitwy.

Na końcu wydania 25 stron zajmuje niezwykle przydatny dodatek – słownik duchowości oraz dane biograficzne filokalicznych autorów, cytowanych w książce. A ponieważ przytaczane są myśli i rady autorów, żyjących na przestrzeni ponad tysiąca lat, noty porządkują biogramy na osi czasu. W słowniku wyjaśniane są takie pojęcia jak rozum, umysł, uwaga, uważność, mistyka, medytacja, straż serca, hezychia. Bywa, że pod wpływem kultów dalekowschodnich, ale i mistyki zachodniej, wkłada się do tych pojęć jakieś wymieszane treści, rozmijające się z umiłowaniem piękna i prawdy. Ks. Józef Naumowicz wiedzie nas na właściwą drogę. Może więc warto zacząć lekturę od słownika?

Na początku pisze o rosyjskim pielgrzymie, czyli sławnym dziele „Szczere opowieści pielgrzyma” (I wydanie Kazań 1881). Carską Rosję przemierza wędrowiec z Biblią w ręku i Dobrotolubijem, czyli Filokalią. Szuka Boga. Praktykuje nieustanną modlitwę. Dlaczego został przywołany? Pewnie dlatego, by pokazać, że modlitwę Jezusową praktykuje zwykły człowiek, wcale nie mnich. Jest więc sygnał, że sztukę tworzenia tej modlitwy adresuje autor do szerokiego grona, ludzi, którzy nie podejmują ciężkich wyrzeczeń i umartwień, nie żyją na pustyni, a w środku miasta, „w świecie”, ale chcą się otworzyć na działanie łaski Świętego Ducha. „Ta idea przenika całą Filokalię, nawet jeśli zawiera ona głównie teksty autorów monastycznych” – czytamy.

Czym jest Filokalia jako antologia? Powstała w XVIII wieku na Atosie, największym ośrodku monastycznym w całym chrześcijaństwie, na którym w wiekach XIII i XIV najpełniej rozwinęła się modlitwa Jezusowa i była tam ciągle praktykowana, ale z różną intensywnością. Dlatego na Świętej Górze znajdowało się najwięcej tekstów źródłowych na jej temat. Makary, wygnany przez tureckich okupantów z Koryntu biskup, zaczął gromadzić na Atosie manuskrypty, przywiezione także z wysp Chios i Patmos i razem z mnichem Nikodemem Hagiorytą mógł wydać w 1782 roku w Wenecji antologię „Filokalia”, co znaczy umiłowanie piękna (lub dobra). Zawierała 60 pism 38 autorów. Stała się kopalnią duchowej myśli. Zawiera traktaty ojców pustyni i innych duchowych mistrzów z IV-VI wieku, mnichów monasterów na Synaju i w Konstantynopolu i wreszcie dzieła pochodzące z XIII-XV wieku, głównie powstające w monasterach Atosu. Doczekała się pięciu wydań i wielu przekładów na inne języki, w tym na zachodnie, nie licząc wyboru tekstów.

Na Rusi ogromne zasługi w upowszechnieniu Filokalii w postaci tłumaczeń i nowych redakcji położył Paisjusz Wieliczkowski (tłumaczenie częściowe na cerkiewnosłowiański, 1793) i wielki uczony i święty Teofan Zatwornik (na rosyjski tłumaczenie pełne i uzupełnione o kolejne teksty ascetyczne, 1866).

„Nowa Filokalia”, zredagowana przez ks. Józefa Naumowicza, zawiera teksty z antologii greckiej Nikodema i Makarego, uzupełnione tekstami dodanymi przez Teofana Zatwornika do „Filokalii” w wersji rosyjskiej.

„Nowa Filokalia” proponuje lekturę pism ascetycznych. Czytając je uważnie możemy karmić rozum i duszę świętymi myślami oraz pobudzać je do modlitwy. Świadomość pożytków z tej lektury mieli choćby ostatni autorzy filokaliczni. I tak Teoleptos z Filadelfii (1250-1322) radził: „Jeśli postrzeżesz, że twoja modlitwa się załamuje, szukaj pomocy w książce. Czytaj ją uważnie, by zrozumieć jej znaczenie”. Grzegorz z Synaju (1255-1346) dodaje: „Wciąż czytaj to, co dotyczy duchowego wyciszenia (hezychii) i modlitwy. (…) W ten sposób doznasz wewnętrznego umocnienia, nabierzesz siły, by żarliwie się modlić”.

Czytajmy i my tych, którzy otrzymali nauki poprzez doświadczenie i łaskę – zaleca Grzegorz Palamas (1296-1359) – a nie tych, którzy oddali się nauczaniu z pychy i zamiłowania do sporów o słowa.

Ach, jakże dzisiaj mamy wielu, którzy oddali się „zamiłowaniu do sporów o słowa”. Sięgajmy więc po „Nową Filokalię” jak źródło czystej wody. Tam łaska i doświadczenie.

Pierwszy rozdział, a jest ich siedem, traktuje o podstawowej modlitwie codziennej, praktykowanej przez pierwszych chrześcijan w domu, w drodze, przy pracy, przed jedzeniem, podróżą, pójściem do pracy, nawet do łaźni, o trzeciej, szóstej i dziewiątej godzinie dnia, według oczywiście czasu bizantyńskiego, a naszego około dziewiątej, dwunastej i piętnastej, także o północy. I już z tego rozdziału wynika, że prawdziwy chrześcijanin powinien pragnąć zwracać się do Boga w każdym czasie i na każdym miejscu – zachowywać pamięć o Nim i przeżywać Jego obecność.

Poprzez teksty świętych ojców uzyskujemy odpowiedź na pytanie – jakim trzeba być na modlitwie? Należy zdać sobie sprawę, że w modlitwie stajemy przed obliczem Boga, bo oznacza ona przebywanie, obcowanie, spotkanie. Przed nią więc trzeba skupić się, aby zachować uwagę i gorliwość w całej modlitwie, by nie było jakichkolwiek oznak lekceważenia Boga. Usunąć wszelkie pokusy i rozproszone myśli, także pamięć krzywd doznanych od ludzi niesprawiedliwych. Nie można przychodzić na modlitwę w gniewie. I nie może prosić w modlitwie o przebaczenie grzechów ten, kto nie odpuścił przewinień bratu swemu.

Jaka inna ważna nauka zawarta jest w pierwszym rozdziale? Jakże często nasza modlitwa to wyjawianie Bogu swoich potrzeb, a jej cel to spełnienie naszych próśb przez Boga. To postawa interesowności, zgodna z ludowym powiedzeniem: Jak trywoha to da Boha / Jak trwoga to do Boga. Tymczasem ojcowie mówią, że modlitwa jest przede wszystkim wyrazem pragnienia ciągłego bycia z Bogiem, przeżywania Jego bliskości, wyrazem uznania swojej zależności od Boga, wielbienia Go i dziękczynienia za wszystko. Klemens Aleksandryjski pisze: „Wierzący coraz ściślej przylega do Boga, zarazem staje się wzniosły i radosny we wszystkim; wzniosły – przez stałe odnoszenie się do tego, co Boskie, radosny zaś – przez uświadamianie sobie wielkości dóbr ludzkich, jakie nam darował Bóg”.

Rozdział drugi przybliża tęsknotę za modlitwą nieustanną. Jak to nieustanną? Przecież śpimy, pracujemy, jemy? – możemy wołać ze zdumieniem. Ale św. Paweł zalecał chrześcijanom z Tesalonik: „Nieustannie się módlcie”. I oto problem nieustannej modlitwy staje się jednym z głównych tematów Filokalii. Bo nieustanna modlitwa, wyjaśniają autorzy filokaliczni, to także ciągła pamięć o Bogu, kiedy nie rozdziela się czasu trwania w Jego obecności, czyli klasycznej modlitwy, od zwykłych czynności życiowych – pracy, posiłków, spotkań, odpoczynku – kiedy mamy świadomość, że Stwórca patrzy na nas, jest przed nami, a także w nas. A my wobec Jego majestatu i woli wykonujemy swoje obowiązki. Ale ciągła „pamięć o Bogu” ma być także aktem wdzięczności wobec Stwórcy, zauważaniem i odkrywaniem dobrodziejstwa i miłości Boga, dziękowaniem Mu za wszystko i sławieniem Go czynami, słowami i w swym wnętrzu. To taka modlitwa wdzięczności, także pośród porażek i przeciwności, które uczą przeżywać trudne chwile i uczą twardo stać w wierze. Bazyli Wielki zachęca do pewnego „stanu modlitwy”, czyli stałej postawy duchowej, która pozwala kierować ku Bogu wszystkie myśli, słowa i czyny, także modlitwy i każdą rzetelną pracę.

Dodam, że z doświadczenia ojców wynika, iż regularna modlitwa prowadzi do powstania „modlitewnego stanu”, a ten nieustannie kieruje myśl ku Bogu.

Chrześcijanie nie odrzucają wartości pracy. Robiła to sekta mesalian, rozwijająca się na początku V wieku, potępiona na soborze w Efezie (431), całe swe życie poświęcając modlitwie i tracąc równowagę między modlitwą i życiem czynnym. Mesalianie poszukiwali nastrojowości w życiu religijnym, co jest błądzeniem. Chrześcijanie uważają, że trzeba wykonywać jakąś pracę fizyczną, aby zapobiegać duchowemu zniechęceniu.

Kolejny rozdział traktuje o poszukiwaniu modlitwy czystej, a to poszukiwanie intensywnie rozwijało się w IV-VI wiekach, kiedy ojcowie wychodzili na pustynie Egiptu, Syrii lub Judei, aby pogłębić swą więź z Bogiem. Tak czynił między innymi Diadoch z Fotyki, Pseudo-Makary, Marek Asceta, Maksym Wyznawca, Ewagriusz z Pontu. Zadziwiające, że ich nauczanie, wynikające z doświadczenia, przetrwało tyle wieków i epok i jest nieustannie inspirujące i żywe dla nas, nieraz pogubionych we współczesnych prądach. Choćby nauczanie o „chorobach duchowych”, owych pathos, czy tłumacząc z greki na polski namiętnościach – pragnienie bogactwa, rozkoszy, sławy, uczucie złości, zazdrości, gniewu albo przygnębienia i rezygnacji, czy też pychy.

Podstawy nauki o namiętnościach i ich szkodliwości według nauczania ojców pustyni powinny znaleźć się w szkolnych podręcznikach. To dopiero byłaby praktyczna wiedza – jak usuwać z naszego serca bezużyteczne rumowisko naszych namiętności. Jak położyć fundamenty prostoty i pokory. Jakże wielu uchroniłaby to przed tragediami.

W tym rozdziale autor dobiera takie fragmenty nauczania ojców, by podpowiedzieć m.in., jak skupić myśli na modlitwie, w jaki sposób gromadzone urazy i złość przeszkadzają w modlitwie – Ewagriusz z Pontu porównuje taką modlitwę do czerpania wody dziurawym dzbanem – jak odsuwać troski i marzenia, natrętne myśli, także jak modlić się psalmami, jak uczynić umysł, by pozostawał „głuchym i niemym” na doznania zmysłowe, jak wykluczyć wyobraźnię. Chodzi o to, by czysty umysł stanął przed Bogiem, wolny od myślenia refleksyjnego, wyobrażeń, kształtów, był gotów jedynie na spotkanie ze Stwórcą.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz

Ks. Józef Naumowicz, Nowa Filokalia. Droga do modlitwy serca, Kraków 2020, ss. 376.

Odpowiedz