Home > Artykuł > Maj 2021 > Z ziarenka

Zawiązana z inicjatywy naszej redakcji, pod opieką prof. Aleksandra Naumowa, grupa prawosławnej inteligencji, stawiająca sobie za cel, poprzez wykłady, samodoskonalenie się, rozpoczęła działania od serii spotkań z naukowcami, duchownymi, ludźmi twórczymi, opowiadającymi o swojej drodze życiowej. Ponieważ takie spotkania, ze względu na pandemię, są w tej chwili niemożliwe, poprosiliśmy naszych gości, by na papier przelali to, co chcieliby powiedzieć słuchaczom. Poniżej wypowiedź Jeleny Pawinskiej z Finlandii.

Urodziłam się w 1944 roku w Helsinkach w Finlandii. Mój tata, o. Borys Pawinski, urodzony jako petersburżanin, postanowił kontynuować wielowiekową rodzinną tradycję – w jego rodzie, który nie wiadomo dokładnie kiedy przybył z Polski do Rosji, od trzynastu pokoleń trafiali się duchowni, psalmiści, nawet biskup. Dziadek na przykład przez 25 lat służył w cerkwi na Wołkowskim Cmentarzu w Petersburgu. Tata też podjął naukę w seminarium duchownym, ale rewolucja zmieniła całe jego życie. Na pierwszym roku akademii został powołany do służby wojskowej, którą odbywał w Niżnym Nowgorodzie, Saratowie i od 1918 roku w Kronsztadzie. Kiedy w 1921 roku wybuchło jedno z największych antybolszewickich powstań w Kronsztadzie, kiedy czerwoni i biali powstali przeciwko sobie, kiedy brat zabijał brata, wtedy tysiąc pięćset osób postanowiło uciec z wyspy. Wiedzieli, że w odległości dwudziestu kilometrów leży Finlandia. Z małymi walizeczkami z bielizną biegli po lodzie w jej stronę. Nie było innej drogi ratunku. Ryzykowali życiem. Z Kronsztadu strzelano im w plecy, ci, którzy wyjechali powozami, nierzadko wpadali pod lód i tonęli. W ten sposób tata stał się kronsztadzkim uchodźcą.

Zaczęło się bardzo trudne życie, znalazł się w obcym kraju, nie znał języka, całe jego mienie pozostało w Kronsztadzie. Na początku musiał przejść przez kilka obozów. Pracował jako ogrodnik, stroiciel pianina, robotnik rolny, tapicer, pracował przy wycince lasu, we młynie. W końcu został stolarzem na Starym Wałaamie.

Tam poznał mamę, która urodziła się w rosyjskiej rodzinie w należącym wtedy do Finlandii Wyborgu, a jako osoba dorosła przez trzy lata   pracowała w jadłodajni na Starym Wałaamie. Gdy w 1939 roku wojska radzieckie zaatakowały Finlandię i wybuchła wojna zimowa, obydwoje musieli ewakuować się do Helsinek, tam w 1943 roku się pobrali. W 1947 roku, po przyjeździe do Finlandii metropolity Grigorija Czukowa, tata przyjął święcenia diakońskie, w 1950 kapłańskie i został skierowany do leżącej w jurysdykcji patriarchatu moskiewskiego cerkwi św. Mikołaja w Helsinkach. Od 1953 roku służył w Pokrowskiej cerkwi, przez dziewiętnaście lat był jej proboszczem, potem także honorowym.

Prawosławny znaczy ruski – tak powszechnie sądzono w Finlandii i w powojennych latach odnoszono się do prawosławnych nie najlepiej. Wielu rosyjskich emigrantów zmieniało swoje nazwiska na fińskie, przechodziło do Kościoła luterańskiego i w tej wierze chrzciło i wychowywało dzieci. Rodzice zachowali wiarę, język, tradycję chociaż czasami nie było to łatwe.

Z dezaprobatą patrzono więc, kiedy zamiast na lekcje religii luterańskiej jeździłam do innej szkoły na religię prawosławną. Nawet nauczyciele reagowali negatywnie. Z czasem, w związku z tym, że Fińska Cerkiew Prawosławna jest obok Kościoła ewangelicko-luterańskiego drugim Kościołem narodowym (wcześniej nazywanym religią państwową) i zaczęto o niej dużo pisać, stosunek do prawosławnych stopniowo się poprawiał i teraz jest bardzo dobry. Wielu luteran przechodzi na prawosławie, nawet czynią to luterańscy pastorzy na emeryturze. Fińska Cerkiew Prawosławna od 1923 roku ma status szerokiej autonomii w Patriarchacie Ekumenicznym. Jej życie reguluje prawodawstwo Finlandii, cerkiewne regulacje pisze sama Cerkiew, a parlament jedynie zatwierdza je bądź odrzuca (do czego nigdy nie doszło) bez prawa zmiany nawet pojedynczej literki.

Tata mój zachował bardzo bliskie relacje z tymi braćmi Wałaamskiego Monasteru, którzy pozostali przy starym stylu, tak więc przyjeżdżając z Nowego Wałaamu do Helsinek, na przykład do lekarza albo w innych ważnych sprawach, często zatrzymywali się u nas w domu i obie z siostrą jeździłyśmy z nimi tramwajem (mieszkaliśmy pod miastem), pełniąc rolę tłumacza. Tak rozpoczęła się moja praca tłumacza. Nowy Wałaam po raz pierwszy odwiedziłam w 1954 roku. Muszę podkreślić, że nigdy wcześniej ani przez jeden dzień nie uczyłam się teologii (miałam za sobą jedynie lekcje religii w szkole), ani nie studiowałam lingwistyki. Nabyłam tej umiejętności dzięki staruszkom-mnichom, a później przyjeżdżającym ze ZSRR biskupom i duchownym.

Jak wyglądała moja edukacja? Najpierw ukończyłam cztery klasy rosyjskiej podstawowej parafialnej szkoły, potem dwie klasy fińskiej, a potem – pięć klas fińskiego liceum. A potem poszłam do pracy. Przez sześć lat pracowałam w Fińskim Związku Produkcji Papieru i Kartonu, przez kolejne 41 (do 2009 roku) w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Finlandii, z czego dziesięć w Generalnym Konsulacie Finlandii w Leningradzie i sześć w ambasadzie Finlandii w Moskwie.

W 1963 roku zaczęłam działać w Kole Rosyjskiej Młodzieży Prawosławnej w Helsinkach, następnie w Związku Młodzieży Prawosławnej Finlandii, w końcu w Związku Prawosławnych Studentów Finlandii. Byłam aktywnym członkiem, nikt nie wytykał mnie palcem, że należę do fińskiej Cerkwi, że jestem z pochodzenia Rosjanką i pozostaję przy „starym stylu”. Stosunki były bardzo dobre. Kierowałam niedzielną szkółką dla dzieci i zostałam wciągnięta do udziału w Syndesmosie, Światowym Związku Młodzieży Prawosławnej. Uczestniczyłam w wielu zjazdach i zgromadzeniach generalnych tej organizacji – od Helsinek w 1965 roku, przez Boston, Chambessy, Nowy Wałaam, po Kretę w 1983 roku.

W tym czasie, dokładnie w 1979 roku, poznałam pierwszego przedstawiciela Cerkwi w Polsce. Był nim o. Leoncjusz Tofiluk, który odwiedził Finlandię w ramach ekumenicznych kontaktów. Towarzyszyłam mu jako tłumacz, zapoznawałam z fińską Cerkwią, zwłaszcza z pracą z młodzieżą. O. Leoncjusz żywo interesował się tym co zobaczył i usłyszał. A i o swojej Cerkwi opowiadał.

A już rok później z małą grupą naszej młodzieży przyjechałam do Polski. Zapadł mi w pamięć także kolejny przyjazd, w stanie wojennym w 1982 roku. Samochodem o. Leoncjusza nasza trzyosobowa delegacja przejechała około 1600 kilometrów, od Bielska Podlaskiego do Zielonej Góry, odwiedzając parafie, spotykając się z młodzieżą, pokazując slajdy i opowiadając o naszej młodzieżowej działalności, dzieląc się z proboszczami doświadczeniem w organizowaniu pracy z dziećmi i młodzieżą. A że w Finlandii od 1943 roku praca z młodzieżą i studentami była bardzo dobrze rozwinięta, stała się przykładem dla młodzieży w Polsce. Na zawsze zapamiętałam spotkanie z Janem Anchimiukiem, późniejszym arcybiskupem wrocławskim i szczecińskim Jeremiaszem. Już wtedy rozmawialiśmy o współpracy. Wkrótce od słów przeszliśmy do czynów. W październiku 1983 roku za zgodą Związku Prawosławnej Młodzieży Finlandii zaczęłam tłumaczyć z fińskiego na rosyjski materiały i pomoce, wykorzystywane przy pracy z młodzieżą. A już w Polsce tłumaczono je i na polski, i na białoruski i na ukraiński. To była duża praca, ale cieszę się, że posłużyła prawosławnej młodzieży w Polsce.

Po zarejestrowaniu Bractwa Młodzieży Prawosławnej można było już oficjalnie współpracować z tą organizacją, a nie wyłącznie na poziomie prywatnych kontaktów. Bardzo w tym pomagał obecny metropolita warszawski i całej Polski Sawa.

Przed XI generalnym Zgromadzeniem Syndesmosu w sierpniu 1983 roku Eugeniusz Czykwin, ówczesny przewodniczący Bractwa, zapytał mnie o możliwość wstąpienia Bractwa do tej organizacji. Dołożyłam wszelkich starań, żeby tak się stało. I Bractwo Młodzieży Prawosławnej wtedy na Krecie do Syndesmosu zostalo przyjęte.

Już na pokładzie statku z Krety zaproponowałam utworzenie w ramach Syndesmosu triugolnika (trójstronnego forum) z udziałem młodzieży z Finlandii, Polski i ZSRR. Ten pomysł zyskał poparcie zainteresowanych stron, a spotkania, z referatami, dyskusjami i sprawozdaniami, odbywały się kolejno w trzech krajach. Spotkania wzbogaciły dotychczasowe nasze bilateralne kontakty z młodzieżą w Polsce (w 1983 roku odbył się np. obóz ikonograficzny na Grabarce). Zawsze chcieliśmy pomóc naszym nowym przyjaciołom. Wspierał nas w tym ówczesny zwierzchnik Fińskiej Cerkwi, arcybiskup Paweł, który zawsze pozytywnie odnosił się do pracy młodzieży. A poprzez niego cerkiewny zarząd Fińskiej Cerkwi przeznaczał środki i na podróże, i na pomoc dla młodzieży w Polsce.  

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

tłum. Ałła Matreńczyk

fot. Anna Radziukiewicz

archiwum Jeleny Pawinskiej

Odpowiedz