Home > Artykuł > Czerwiec 2021 > Patron który dzieli

W dwóch poprzednich kadencjach Sejmu (2007-2011 i  2011-2015) próbowałem przekonać większość posłów do uchwalenia ustawy, która umożliwiłaby sądom przyznawanie zadośćuczynienia rodzinom ofiar zbrojnego podziemia, obecnie określonych jako „żołnierze wyklęci”. O tragicznych wydarzeniach, o pacyfikacji zamieszkałych przez prawosławną ludność wsi przez oddziały dowodzone przez Romualda Rajsa „Burego” i Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę” powstało wiele opracowań i publikacji. Przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku zostało przeprowadzone śledztwo „na okoliczność pozbawienia życia 82 osób obywatelstwa polskiego wyznania prawosławnego”, zakończone uznaniem Romualda Rajsa winnym zbrodni ludobójstwa. Sąd Okręgowy w Białymstoku – sygn. akt III Kp. 297/05 z dnia 18.11.2005 r. – utrzymał postanowienie prokuratury IPN w mocy. Uznał, że „zabójstwo członków określonej grupy narodowościowej i wyznaniowej, w tym kobiet i dzieci, choćby pod pozorem osiągnięcia wyższych celów politycznych czy niepodległościowych, nie daje się usprawiedliwić żadną racją stanu i jest zbrodnią ludobójstwa”.

Ponieważ wcześniej rodzinie Romualda Rajsa z budżetu państwa zostało wypłacone zadośćuczynienie, to – byłem przekonany – bez trudu przekonam większość Sejmu do stworzenia prawnych możliwości ubiegania się o podobne zadośćuczynienie rodzinom jego ofiar. Niestety, w obu przypadkach zgłoszone projekty po pierwszym czytaniu w sejmowych komisjach zostały odesłane do „sejmowej zamrażarki” i nie były rozpatrywane na plenarnych posiedzeniach.

Pojawienie się w Sejmie projektów, wobec których ówczesne rządy, prokurator generalny i Biuro Analiz Sejmowych musiały zająć stanowisko, a nade wszystko ustalenia prokuratorskiego śledztwa IPN, wpłynęły na zaprzestanie przez przedstawicieli rządu i organów władzy publicznej propagandy, kreującej Romualda Rajsa na „bohatera” – prezydent Andrzej Duda cofnął przyznany wcześniej patronat nad organizowanymi w Hajnówce marszami, w których uczestnicy skandują m.in. hasła „Bury, Bury nasz bohater” – od marszy zdystansował się także Kościół rzymskokatolicki.

Inaczej potoczyły się sprawy dotyczące zbrodni popełnianych przez podkomendnych Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Jego podkomendny Zygmunt Błażejewicz „Zygmunt” na rozkaz „Łupaszki” spalił dwie wsie – Potokę i Wiluki, zamieszkałe przez prawosławnych. W wydanych w 2003 roku wspomnieniach Błażejewicz tak opisywał te wydarzenia: „Stanęliśmy w wiosce białoruskiej. Wziąłem pięciu zakładników, bo oni lubili postrzeliwać do nas. Ponieważ to był mój dzień, przekazałem dowództwo memu zastępcy „Wićce”. Sam z drużynowym  kapralem „Szpagatem” – jeszcze od „Kmicica” – zrobiłem zawody. Po litrze samogonu na głowę, równo. Przegralem i poszedłem spać ululany przez „Kukułkę”. A „Szpagat” zarządził zbiórkę mieszkańców wioski i wygłosił patriotyczne przemówienie. Dobry „Wićka” nie przeszkadzał”.

Kilka dni później, 11 maja 1945 roku, oddział spalił wieś Wiluki i rozstrzelał osiemnastolatka, którego pomylił z kimś innym. 16 maja szwadron zabija czterech mieszkańców białoruskiej wsi Potoka niedaleko Białegostoku. Sześć dni później powraca, by dokończyć dzieło rozpoczęte jeszcze przez nazistów – pali drugi koniec wioski.

W pożarze ginie troje dzieci Juliana i Marii Gierasimiuków – 6-letnia Eugenia, 8-letnia Nina i 10-letni Włodzimierz. Ich ojciec, żołnierz Wojska Polskiego, broniący ojczyzny w 1939 roku, dostał się do niemieckiej niewoli.

Mimo niepodważalnych dowodów – o wydanym przez „Łupaszkę” rozkazie pacyfikacji Potoki i Wiluk zaświadczał Błażejewicz i w czasie procesu sam „Łupaszka”, jego imię zostało wpisane w panteon narodowych bohaterów.

W 2018 roku Rada Miasta Białegostoku, w której większość mieli radni Prawa i Sprawiedliwości (PiS), jednej z ulic na osiedlu Skorupy nadała nazwę „mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka”. Tablice z nazwiskiem tego patrona oblewano farbą, pojawiały się napisy „zbrodniarz”.

Od tego czasu ukazały się publikacje – m. in. wydana przez IPN książka Pawła Rokickiego, potwierdzająca odpowiedzialność „Łupaszki” za zbrodnie popełnione na litewskiej ludności Wileńszczyzny, a także białoruskich historyków z Białoruskiego Towarzystwa Historycznego.

Po ostatnich wyborach samorządowych, w październiku 2019 roku, głosami większościowego Klubu Koalicji Obywatelskiej (KO), na wniosek prawosławnych radnych z Forum Mniejszości Podlasia – ulica została pozbawiona dotychczasowego patrona. Uchwałę w tej sprawie, wskazując na uchybienia proceduralne, unieważnił wojewoda podlaski z PiS Bohdan Paszkowski. Jego decyzję podtrzymał Naczelny Sąd Administracyjny.

24 maja bieżącego roku Rada Miasta ponownie rozpatrywała sprawę nazwy ulicy mjr. Zygmunta Szendzielarza. Tym razem o zmianę wystąpili (wniosek podpisało 1125 osób, w tym wszyscy zameldowani przy tej ulicy) mieszkańcy Białegostoku. W uzasadnieniu nie wspomniano o haniebnych czynach „Łupaszki”. Mieszkańcy wskazywali na zbyt długą nazwę ulicy.

Po burzliwej dyskusji, w której poseł i wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski stwierdził, że próba zmiany nazwy ulicy wpisuje się w sytuację na Białorusi i prześladowanie mniejszości polskiej, popierających radnych KO – Joannę Misiuk, Ksenię Juchimowicz, wiceprezydenta Adama Musiuka, prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, prof. Eugeniusza Mironowicza, posła Krzysztofa Truskolaskiego, ja także zabrałem głos w dyskusji – radni PiS odsądzali od czci i wiary. Zarzucali nam brak patriotyzmu, działania szkodzące Polsce, wspieranie reżimu Łukaszenki.

W głosowaniu za pozbawianiem mjr. Szendzielarza patronatu ulicy opowiedziało się jedenastu radnych (dziewięciu z KO i dwóch z Polski 2050), przeciwko było trzynastu, a czterech wstrzymało się od głosu.

Zabierając głos poprosiłem radnych, by zwrócili się do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu o wszczęcie prokuratorskiego śledztwa w sprawie pacyfikacji wsi Potoka i Wiluki, co pozwoliłoby na ustalenie okoliczności śmierci mieszkańców, w tym małych dzieci.

Przeprowadzone z największą starannością śledztwo, jak pokazała sprawa „Burego”, nie przekonało „prawicowych” patriotów, którzy winą za popełnione przez „wyklętych” zbrodnie obarczają ich ofiary. Ustalenia śledztwa byłyby pomocne w staraniach rodzin o zadośćuczynienie, a umożliwiająca te starania ustawa – jestem o tym przekonany – jeśli nie w tej, to w kolejnej kadencji zostanie uchwalona.

Niezależnie od sporów i polemik, 22 maja, w 76 rocznicę tragedii, zgromadzeni w kaplicy św. Anny mieszkańcy Potoki wraz z przybyłymi gośćmi modlili się o „miłość braterską oraz wszystkim odpuszczenie grzechów”.

Eugeniusz Czykwin

Odpowiedz