Home > Artykuł > Lipiec 2021 > Nie bój się mała trzódko

Ewangelia według św. Łukasza 12,32

Ewangelia według św. Mateusza 10,26-33

Kiedy Jezus Chrystus wypowiadał słowa „nie bójcie się”, zwracał się do jeszcze nielicznej grupy swych uczniów i zwolenników, jednak już zaszczutych przez nieprzyjazną im większość. Obecnie jest nas więcej, ale sytuacja niewiele się zmieniła. Radosna statystyka o rzekomo nieprzebranych rzeszach prawosławnych w niektórych krajach ma znaczenie co najwyżej wizerunkowe. My, prawosławni, jesteśmy tym „małym stadem”. Słowa „nie bójcie się” są więc skierowane również do nas.

Ludzie ciągle się czegoś boją. Dzieci boją się ciemności, potworów. Natomiast dorośli bezustannie przeżywają najgorszy ze strachów – obezwładniającą, trudną do nazwania trwogę. Żyjemy ciągle obawiając się przyszłości, choroby, śmierci, utraty pracy, boimy się nawet jutrzejszego dnia. Ludzie nawzajem podtrzymują się na duchu, mimo iż ludzkie słowa są słabą pociechą. Chrystus trafnie uchwycił istotę naszych lęków, mówiąc że trapi nas głównie ustawiczny, egzystencjonalny niepokój o to, co będziemy jeść, co pić i w co się ubierać i że starczy każdemu dniu swojej biedy.

W Starym Testamencie i następnie w Ewangelii wiele razy powtarza się to wezwanie „nie bójcie się”, „bądźcie odważni”. Abrahamowi Bóg mówił to w momencie, kiedy nakazał mu opuścić ojczyznę i pójść w nieznane. Również prorokom, ignorowanym i nawet prześladowanym, Bóg mówił: „Nie bójcie się. Ja jestem z wami”. Zakłopotanej, zmieszanej Marii Archanioł oznajmia: „Nie bój się. Znalazłaś łaskę u Boga”. Posyłając apostołów z misją głoszenia Dobrej Nowiny Chrystus mówi, by nie bali się „sądów i namiestników”. Do wszystkich, dawnych i obecnych uczniów Chrystus kieruje to wezwanie: „Nie bój się, mała trzódko”.

W Ewangelii są nazwane powody, dla których powinniśmy się przestać bać. Chrystus mówi:  Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet wszystkie włosy na głowie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli (Mt 10,28-31). Innymi słowy, jako dzieci Boże mamy szczególne względy u Boga. Objawienie Bożego ojcostwa i naszego synostwa, jak również życia po śmierci, jest mocną podstawą, by zaufać Chrystusowemu apelowi o wyzbycie się lęku. Każda nasza trwoga nabiera innego wymiaru, odkąd Jezus wyjawił plan, według którego powinno upływać ludzkie życie. Kiedy będziemy się go trzymać, nic nie jest w stanie nam zaszkodzić, nawet zabójca. Możecie nas zabić, lecz nie jesteście w stanie nam zaszkodzić – oznajmił św. Justyn Męczennik (1 Apologia 1,2).

Chrystus w Ewangelii dostarczył nam jeszcze mocniejszego argumentu za tym, aby wyzbyć się wszelkich obaw: Wprawdzie na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16,33). Na wyznawców Chrystusa spadną ucisk i prześladowania, lecz nie będą one wynikiem Bożego zapomnienia albo tego, że stracili już w Jego oczach jakąkolwiek wartość. O żadnym człowieku Bóg nie zapomina, zwłaszcza o uczniach Jezusa, i jeśli zechce, nie pozwoli nikomu bezkarnie tknąć nawet jednego włosa na ich głowie. Jezus nie łudził swoich uczniów obietnicami bajkowego, łatwego i spokojnego życia, aż do późnej starości. Przeciwnie, zapowiadał im ucisk i prześladowania. Będą ich ciągać do synagog, urzędów i władz (Łk 12,11). Ale nawet jeśli zostaną skazani na śmierć, to dzięki wszechmogącemu Bogu zaznają niekończącej się radości w życiu wiecznym.

Chrystus z wielką miłością radzi prześladowanym za wiarę w w Niego: Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć (Łk 12,11-12). Tymi słowami dodaje otuchy swoim uczniom, których – podobnie jak Jego – dosięgną różne prześladowania. Zachęca ich, by nie tracili ufności w godzinie próby. Powinni wierzyć, że w ciężkich chwilach Święty Duch nie pozostawi ich bez swej pomocy. 

Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?… Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? (…) Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (Rz 8, 31-37). To są słowa człowieka, który wycierpiał dla Ewangelii jak mało kto, ale ostatecznie oznajmił: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem (2 Tm 4,7). Pismo Święte wskazuje na nasze zasadnicze problemy, ale jednocześnie uczy, jak je rozwiązywać, daje nadzieję na zwycięstwo dzięki Chrystusowi, który umiłował nas i samego siebie wydał za nas (Ga 2,20).

Bóg nigdy i nikomu nie obiecywał, że Jego wybrańcy będą w większości na tym świecie. Przed potopem ziemię zamieszkiwało kilka milionów ludzi, ale tylko osiem osób żyło bogobojnie i uratowało się od śmierci. Później tylko jednemu człowiekowi, Abrahamowi, ukazał się Bóg  i nakazał opuścić ojczyznę i udać się z rodziną do Ziemi Obiecanej. Wszyscy pozostali trwali w mrokach pogaństwa. Bóg zawarł przymierze z maleńkim narodem, ale nawet wśród Izraelitów tylko nieliczni byli pobożni. Prorok Eliasz skarżył się Bogu: Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie (1 Krl 19,10). Również Chrystus skromnie oceniał liczbę swych zwolenników. Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7,13-14). Z pewnością Jezus wolałby oglądać miliony gorliwych wyznawców, a mimo to w swej wszechwiedzy, nader realistycznie i skromnie obiecał, że będzie wśród „dwóch albo trzech zebranych w Jego imię”. Św. apostoł Paweł przewidywał, że u kresu dziejów nastąpi masowa apostazja i prawdziwie wierzących będzie bardzo mało. Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów. [Stanie się to] przez takich, którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowane (1 Tm 4,1-2). Tak więc, owieczkom stada Chrystusowego sądzone jest żyć w mniejszości. Czy to normalne, że prawdziwa wiara musi pozostawać w mniejszości?

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk

Odpowiedz