We środę 21 lipca 2021 roku po długiej chorobie zasnął w Panu Jean Tchekan, współzałożyciel i redaktor jedynego do upadku komunizmu, wydawanego w Paryżu, prawosławnego serwisu prawosławnego, Service Orthodoxe de Presse (SOP). „Dla wielu prawosławnych we Francji i na całym świecie był jak latarnia, przewodnik po prawosławiu XX wieku” – podkreślano w mowach pożegnalnych nad Sekwaną. Z pewnością taką latarnią był przez wiele lat dla czytelników Przeglądu Prawosławnego. Aż do końca lat 90. większość informacji o prawosławiu na świecie czerpaliśmy właśnie z SOP, a jego redaktora, Jeana Tchekana, dla przyjaciół Anika, znaliśmy osobiście.
Jean Tchekan urodził się w 1933 roku w rodzinie rosyjskich emigrantów, o. Aleksandra Tchekana, proboszcza parafii św. Aleksandra Newskiego w Paryżu, i matuszki Marii z domu Miller. Z dyplomem w zakresie administracji podjął studia w Instytucie św. Sergiusza w Paryżu, ale ich nie ukończył. Cale życie pracował z młodzieżą. Wykładał filologię rosyjską na Uniwersytecie Języków Wschodnich w Paryżu (obecnie Inalco). Bardzo wcześnie zajął się dziennikarstwem, a to zakładając, a to redagując różne pisma, m.in. rosyjskich skautów, rosyjskojęzyczny biuletyn Le Clou czy francuskojęzyczny biuletyn Młodzieży Prawosławnej. W 1975 roku razem z o. Michelem Evdokimowem założył francuskojęzyczny prawosławny serwis prasowy, Service Orthodoxe de Presse, którego przez długie lata był jedynym redaktorem. Miesięcznik szybko zdobył uznanie nie tylko we frankofońskim świecie
Sześć, może siedem lat później kilka stronic tego pisma trafiło do mych rąk. Był początek lat 80., studiowałam handel zagraniczny, a władyka Jeremiasz, wtedy jeszcze jako pracownik świecki ChAT-u, poprosił mnie o przetłumaczenie pewnego artykułu. A w 1983 roku, podczas Zgromadzenia Ogólnego Syndesmosu na Krecie, kiedy nasze Bractwo Młodzieży Prawosławnej wstępowało do tej organizacji, poznałam Jeana Tchekana osobiście. Postawny, brodaty, pięćdziesięcioletni mężczyzna zwracał uwagę znajomością teologii i praktyki liturgicznej, umiejętnością argumentacji, bezpośredniością formułowania opinii i dużym poczuciem humoru. Przyglądał się nam z zainteresowaniem – przybyliśmy bądź co bądź zza żelaznej kurtyny, a wstępowaliśmy do Syndesmosu razem ze studentami szkół teologicznych w ZSRR. I obdarował każdego z nas reprodukcją ikony kreteńskiego ikonopisca Emanuela Lambardosa. Później i na to nazwisko, i na tę ikonę natrafię w wielu ikonograficznych albumach.
Gdy dwa lata później rozpoczęły się dyskusje nad kształtem przyszłego Przeglądu Prawosławnego, byliśmy zgodni – pismo musi dostarczać informacji o prawosławiu na całym świecie, a będziemy je opracowywać w oparciu o francuskojęzyczny SOP. Był rok 1985, o mediach elektronicznych nikt wtedy nie słyszał, na zmiany na wschodzie trzeba było jeszcze poczekać. A i nikt nie spodziewał się, że nastąpią tak szybko.
Paryż był idealnym miejscem dla powstania takiego serwisu. Tu obecni byli nie tylko przedstawiciele dwóch czy trzech fal emigracji rosyjskiej, także Serbowie, Rumuni, Arabowie, Bułgarzy, Gruzini, utrzymujący bliskie kontakty z macierzystymi krajami i doskonale zakorzenieni już nad Sekwaną. Tu był też Instytut św. Sergiusza, którego rolę w krzewieniu prawosławia na zachodzie Europy trudno przecenić.
Jean Tchelan swoje nowe zadanie umiejętnie godził z obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi (był mężem, ojcem dwóch synów, później dziadkiem). Kuchonnyj żurnał – żartobliwie nazywał swoje pismo, bo początkowo drukował go na powielaczu w swojej kuchni w podparyskim Coubervoie. Dwadzieścia kilka na początku nawet niezszytych stronic, pełnych informacji, wywiadów, rozważań teologicznych, zapowiedzi interesujących wydarzeń. I wielkich nazwisk, do SOP pisali m.in. o.o. Alexandre Schmemann, Jean Meyendorff, Boris Bobrinskoy, Atanazy (Jevtić), Dumitru Stăniloae, metropolita Gór Libanu Georges, biskup Kallistos (Ware), Dan-Ilie Ciobotea (obecny patriarcha rumuńskiej Cerkwi)…
Korzystaliśmy z SOP regularnie i coraz bardziej zacieśnialiśmy współpracę z Jeanem Tchekanem. Pomógł nam, gdy jeden z numerów w 1986 roku poświęciliśmy w całości prawosławiu we Francji – zaproponował tematy, podesłał literaturę.
Mogłam mu za to wszystko podziękować osobiście, gdy spotkaliśmy się w 1987 roku w Walbourgu na VI zjeździe Bractwa Prawosławnego w Europie Zachodniej. Siedmiuset uczestników, w wieku od sześciu miesięcy do osiemdziesięciu lat, opiekunki dla najmłodszych, wielu rdzennych Francuzów, którzy nie przyjęliby prawosławia gdyby nie nabożeństwa francuskojęzyczne, trzy referaty wiodące, dziesięć grup dyskusyjnych – jedną z nich, o modlitwie, prowadził metropolita Antoni (Bloom – ciekawe, że właśnie w tym samym roku PAX wydał jego „Szkołę modlitwy”) – równoległe profesjonalne tłumaczenie na trzy języki. Krótko mówiąc, prawdziwa manifestacja jedności w różnorodności. Nie wiem, czy to spotkanie organizował Jean Tchekan, wiem, że był jednym z założycieli Bractwa, jego aktywnym członkiem. I nie mógł zrozumieć mego zdziwienia, że VI Kongres odbywa się w budynkach Seminarium Katolickiego, ja kilka lat później nie mogłam pojąć jego irytacji, gdy niektóre wspólnoty zachodnioeuropejskiego egzarchatu parafii rosyjskich patriarchatu konstantynopolitańskiego, do którego należał, postanowiły przejść do patriarchatu moskiewskiego. Mieliśmy za sobą różny bagaż doświadczeń…
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Ałła Matreńczyk