Choć jak wiadomo Iljin dień biez groz nie stoit, takiej ulewy i takiego chłodu w dzień prichodskowo prazdnika dojlidzkiej cerkwi św. proroka Eliasza nie pamiętali nawet najstarsi parafialnie. Mimo to parafialny dzwon zebrał prawie wszystkich. Przyszli i wierni z innych parafii, by nie tylko wziąć udział w prazdnicznej Liturgii, także w wyświęceniu cerkwi, po niemal dziesięcioletnim remoncie.
Prowadziliśmy ten remont równolegle z przebudową Domu Spokojnej Starości oraz budową nowej cerkwi św. męczennika archimandryty Grzegorza Peradze z plebanią – podkreślił proboszcz o. Anatol Fiedoruk. – Nie zaprzestaliśmy tego trudu pomimo wielu trudności i pandemii. A to czego udało nam się dokonać, to niezaprzeczalne świadectwo Bożej miłości. To także owoc wiary dojlidzkiej wspólnoty i jej ofiarności.
I z radością powitał przybyłych władyków, arcybiskupa białostockiego i gdańskiego Jakuba oraz biskupa supraskiego Andrzeja, duchownych, wiernych.

– Iże twar jedinym słowom sozdawyj – rozległy się modlitwy na poświęcenie cerkwi, po nim rozpoczęła Liturgia.
– Mówić o proroku Eliaszu jest bardzo trudno, człowiek bowiem w obliczu tak wielkich cudów, tak wielkiego świętego uświadamia sobie swoją małość – podkreślił w kazaniu biskup Andrzej. Zwrócił uwagę na początek troparionu Wo płoti Angieł, prorokow osnowanije, wtoryj Predtiecza priszestwija Christowa, który można by odnieść nie tylko do proroka Eliasza, także do innego proroka, św. Jana Chrzciciela. Bo św. Jan Chrzciciel na ikonach przedstawiany jest jak Anioł, jego też Predtiecze Chrystowym nazywamy.
Prorok Eliasz żył w czasach Starego Testamentu, św. Jan Chrzciciel Nowego – dzieli ich około ośmiuset lat. Już Archanioł Gabriel, zwiastując Zachariaszowi radosną nowinę o narodzinach potomka, podkreślił, że syn będzie chodzić w obliczu Boga w sile i w duchu Eliasza.
Co jeszcze łączyło tych dwóch proroków? – Obaj nawoływali do pokajanija, metanoi, a więc duchowej przemiany człowieka – mówił władyka. – Obaj udali się do władców, by zwrócić im uwagę na złe postępowanie – Eliasz do Achaba, Jan do Heroda.
Bóg obdarzył proroka Eliasza wieloma charyzmatami. Prorok rozmawiał z Bogiem, był klucznikiem niebios, nie umarł w ciele lecz w ciele odszedł do niebios, wraz z Mojżeszem ukazał się apostołom podczas Przemienienia Chrystusa.
Władyka przypomniał, że prorok Eliasz zaznał losu uciekiniera, prześladowań za wiarę w prawdziwego Boga. Ale Bóg nie pozostawił go bez opieki, sprawił, że kruk przynosił mu pokarm. Biskup Andrzej przywołał przykład biednej wdowy z Sarepty Sydońskiej, która – choć pozostała jej zaledwie garść mąki i odrobina oleju – przyjęła proroka i odtąd jej skromne zapasy żywności w sposób cudowny się pomnażały. A gdy jej jedyny syn zmarł, Eliasz go wskrzesił.
Prorok nieustannie wypowiadał trzy słowa: „Żyje Pan Bóg”.
– Te trzy słowa dawały mu siłę i przetrwanie, i wiarę w Opatrzność Boga – podkreślał władyka. – Jeżeli będziemy nieustannie zanosić swoje modlitwy do Pana Boga i proroka Eliasza, wówczas nie tylko pokonamy obecny kryzys ekonomiczny, ale i ten bardziej niebezpieczny, duchowy.
Pięknie śpiewał dojlidzki chór, wykonując kompozycje także swego wieloletniego dyrygenta, Wiktora Krukowskiego.
Po krestnym chodzie z litiją za usopszych, bo na dojlidzkim cmentarzu pochowanych jest wielu duchownych, zwrócił się do zebranych władyka Jakub. Z dużym uznaniem wyraził się o pracach prowadzonych w dojlidzkiej wspólnocie, podkreślił duży trud proboszcza. Przypomniał wszystkich powojennych jego poprzedników – o.o. Mikołaja Pasternackiego, Aleksandra Tomkowida, Aleksego Nesterowicza, Mikołaja Borowika. Zwrócił uwagę, że tegoroczne uroczystości odbywają się w siedemdziesiątą rocznicę reaktywowania tej najstarszej, bo liczącej ponad pięćset lat, białostockiej parafii. A najaktywniejszych parafian uhonorował cerkiewnymi nagrodami.
O trwających od dziesięciu lat remontach dojlidzkiej cerkwi pisaliśmy na łamach PP niejednokrotnie. Informowaliśmy o wymianie okien, instalacji centralnego ogrzewania i elektrycznej, założeniu systemu wentylacyjnego, zmianie boazerii, remoncie przedsionka i dzwonnicy. Pisaliśmy o położeniu polichromii. Prace trwały i w ostatnim roku. Zrekonstruowano stary, pochodzący ze zburzonej cerkwi w Sawinie, ikonostas, przeprowadzono konserwację czterech dużych należących do niego ikon, zamontowano choros do głównego panikadiła, ułożono nową wykładzinę. Wstawiono drzwi do podsieni, zwiększając w ten sposób powierzchnię cerkwi.
Ale podniosła uroczystość skłaniała też do historycznych wspomnień. Równo siedemdziesiąt lat temu, też na Eliasza, w 1951 roku, podczas pierwszej po niemal czterdziestoletniej przerwie, prazdnicznej Liturgii, „wierni ze łzami radości wspominali swoją powracającą przeszłość”.
Radość była tym większa, że poprzedzały ją lata bólu i bezsilności. Gdy dojlidzcy parafianie wyjeżdżali w bieżeństwo, pozostawili swoją drewnianą ponadtrzystuletnią cerkiew w dobrym stanie. Gdy wrócili, nie wierzyli własnym oczom. Cerkiew owszem przetrwała, ale nie mogli się w niej modlić. Została odebrana z całym parafialnym majątkiem, a 6 lipca 1919 roku wyświęcona na kościół katolicki Matki Boskiej Ostrobramskiej. Tę uroczystość zapowiadał „Dziennik Białostocki”, uwieczniło okolicznościowe zdjęcie. Dojlidzkim parafianom, przyłączonym do soboru, pozostał jedynie cmentarz z kaplicą – grobowcem Krusensternów-Rüdigierów. Bolało. Druga wojna światowa nie przyniosła zmian.
Gdy nastał pokój, prawosławni postawili na cmentarzu lastrykowy krzyż wożdiam i woinam żyźń swoju na pole brani położywszym, przy nim zaczęli się modlić. A wkrótce z panichidami i akatystami przenieśli się do kaplicy grobowca Krusensternów -Rüdigierów. Na te służby przyjeżdżali duchowni z białostockiego soboru – o.o. Piotr Gutkiewicz, Józef Gruszkiewicz, często Anatol Mackiewicz. Ale dojlidzkim parafianom już to nie wystarczało, chcieli, by w kaplicy odprawiać pogrzeby z Liturgią. 8 września 1948 roku napisali w tej sprawie petycję do arcybiskupa białostockiego i bielskiego:
Była dojlidzka parafia istniała do 1919 roku, cerkiew znajdowała się w Dojlidach koło Białegostoku. Przy niej wzniesiono dom dla duchownego, dom dla cerkiewnego stróża i dla psalmisty oraz budynek, w którym mieściła się cerkiewna szkoła i mieszkanie dla nauczyciela. Przy każdym stała drewutnia i inne zabudowania gospodarcze.
Wszystkie zostały rozebrane, oprócz domu dla duchownego z budynkami gospodarczymi.
Cerkiew w 1919 roku została zabrana prawosławnym i wyświęcona na kościół katolicki.
W pobliżu cerkwi znajduje się prawosławny cmentarz. Przy cmentarzu stoi kaplica – grobowiec byłego właściciela dojlidzkiego majątku. Ta kaplica jeszcze za życia właściciela została dogrodzona do dojlidzkiego cmentarza.
Kaplica podczas wojny została otwarta i zbezczeszczona.
Prawosławni mieszkańcy Dojlid i byli parafianie z Kurian, Sobolewa, Grabówki, Ciasnego, Sowlan, Karakul i innych wsi postanowili wykorzystać znajdującą się przy cmentarzu kaplicę, żeby można było otpiewat’ swoich zmarłych na miejscu, schować się przed deszczem, śniegiem i przystąpili do remontu kaplicy, doprowadzając ją do należytego stanu.
Teraz w niej się modlimy, otpiewamy zmarłych, odprawiane są molebny, panichidy, akafisty i bardzo nam by się chciało, żeby można było otpiewat’ zmarłego razem z Liturgią. Ikonostas już mamy, potrzebny nam tylko duchowny, który służyłby w tej cerkwi i który pomógłby nam doprowadzić sprawy do końca. Prosimy o błogosławieństwo na ustanowienie ikonostasu.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Ałła Matreńczyk
fot. Agnieszka Rusak, Tomasz Bortniczuk