Home > Artykuł > Najnowszy numer > Pożegnanie Wiery Sandowicz

Pożegnanie Wiery Sandowicz

26 sierpnia zmarła Wiera Sandowicz-Bąkowska, córka o. Maksyma Sandowicza, wnuczka św. Maksyma Gorlickiego, siostra Michała. Pochowano ją 6 września w grobowcu rodzinnym na warszawskiej Woli.

Moja Najdroższa Mamusiu!

Byłaś dla mnie wszystkim – moją opoką, przyjaciółką, powierniczką, a teraz Ciebie zabrakło.

Chroniłyśmy siebie nawzajem i najbardziej traumatyczne przeżycia zachowałyśmy dla siebie.

Zawsze mogłam na Ciebie liczyć, bo Twoja miłość do mnie była bezwarunkowa, a ja niestety nie zawsze ją odwzajemniałam. Za rzadko mówiłyśmy sobie, jak bardzo się kochamy, a teraz jest za późno i nic już nie można zrobić. Tak bardzo za Tobą tęsknię, chociaż wiem, że jesteś szczęśliwa razem z Dziadkami i wujkiem Michałem. Ufam, że zaopiekowali się Tobą razem ze św. Maksymem tam na Górze, gdzie nie ma już chorób ani zmartwień.

Razem z Dziadkiem nauczyliście mnie, że najważniejsze jest to co człowiek ma w sercu i duszy, bo tego nikt nie może odebrać. Byłaś bardzo skromną osobą, nigdy się nie wywyższałaś, nie oceniałaś nikogo pochopnie, raz dane słowo było świętością, umiałaś słuchać i dochować cudzych tajemnic. Od najmłodszych lat wzorem Dziadka pomagałaś innym, siebie spychając na dalszy plan i tak postępowałaś do końca mimo ciężkiej choroby. Opowiadałaś jak jako dziecko przeżywałaś rewizje w domu przeprowadzane przez smutnych panów z SB. Stąd później wynikł Twój wybór studiów prawniczych (pomimo śmiertelnej choroby, dzięki swojej pracowitości i zdolnościom zdołałaś ukończyć Wydział Prawa na Uniwersytecie Warszawskim robiąc specjalizację z prawa karnego oraz z prawa administracyjnego) – chciałaś walczyć z niesprawiedliwością i chyba się Ci udało, bo sama mówiłaś, że pracując jako sędzia zaskarbiłaś sobie szacunek oskarżonych.

Po siedmiu latach pracy na uczelni wyższej w Białymstoku, w stanie wojennym, wyrzucono Ciebie z „wilczym biletem”, bo nie chciałaś donosić na wykładowców i niepokornych studentów, a przesłuchiwał Ciebie ten sam funkcjonariusz, który wcześniej usiłował namówić do współpracy Dziadka. Mówiłaś, że największą pochwałą było jego stwierdzenie, że jesteś tak podobna do Ojca, że tak jak i On nie ugniesz się i nie poddasz perswazji, a panowie z SB nic nie zdziałają. Za swoją odmowę musiałaś jednak ponieść konsekwencje i przez cztery lata pracowałaś jako taksówkarz, samotnie mnie wychowując. Potem stopniowo trafiały się coraz lepsze posady, ale nigdy już na uczelnię nie wróciłaś, chociaż wspominałaś, jak wielką radością była dla Ciebie praca ze studentami.

Od najmłodszych lat związana byłaś z Cerkwią i Łemkowszczyzną. Nie bałaś się otwarcie mówić o swoich korzeniach i nawet w czasach kiedy było to niewygodne, podkreślałaś, że jesteś Łemkinią. Pamiętam, jakie byłyśmy przejęte i wzruszone, uczestnicząc razem z wujkiem Michałem i jego synem Wiktorem w uroczystościach kanonizacyjnych Pradziadka (św. Maksyma Gorlickiego) w Gorlicach i w Zdyni jesienią 1994 roku. Już jako prezes Fundacji Wspierania Mniejszości Łemkowskiej Rutenika postarałaś się o dotacje z Ministerstwa Edukacji Narodowej na wydanie słowników, rozmówek i podręczników do nauki języka łemkowskiego dla uczniów wszystkich klas. W międzyczasie realizowałyśmy wspólny projekt kapliczek-dzwonnic, który upamiętniał nieistniejące wsie łemkowskie. Dwie z nich zrealizowano w Regietowie Wyżnym i Smerecznym – to piękny przykład na to, że przed Akcją Wisła ludzie różnych wyznań i narodowości mogli zgodnie żyć na wspólnej ziemi – swojej małej ojczyźnie. W czasie przygotowań do wystawy fotograficznej „Szlakiem nieistniejących wsi łemkowskich” (śp. Daniel Tworek udostępnił na potrzeby wystawy swoje archiwalne zdjęcia dokumentujące proces konserwacji starych ikon z łemkowskich cerkwi) zjeździłyśmy wzdłuż i wszerz Łemkowszczyznę. Było to trudne doświadczenie dla nas obu, ponieważ wszędzie odczuwało się dojmujący smutek, tragedie wypędzanych ludzi i ból po stracie ojcowizny. Ziemia przez tyle lat wszystko to zachowała i jeżeli jest się wrażliwym na krzywdę ludzką, to do tej pory można te wszystkie emocje wyczuć w miejscach gdzie niegdyś tętniło życie. Wystawie towarzyszyły dwie publikacje – „Łemkowski Raj Utracony. Antropologiczne studium małej ojczyzny” Beaty Wasilewskiej-Klamki oraz „Szlakiem nieistniejących wsi łemkowskich” Jerzego Starzyńskiego. Koncert na Rynku w Gorlicach „Łemkowie i ich goście dla Ziemi Gorlickiej” z udziałem 250 zagranicznych wykonawców do dzisiaj jest wspominany z nostalgią. Dzięki dotacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz ludzi dobrej woli, którzy bezinteresownie nam pomagali, mogłyśmy to wszystko zrealizować.

Nigdy nie załamywałaś rąk i nie żaliłaś się na swój los chociaż życie Ciebie nie rozpieszczało. Widocznie taki los Sandowiczów, że każde pokolenie niesie swój własny krzyż.

Dziękuję Ci za to, że pozwoliłaś mi być sobą, marzyć i rozwijać swoje pasje tak różne od Twoich. Dziękuję Ci również za cały dany nam czas, który mogłyśmy razem spędzić. Nigdy tego nie zapomnę.

Moja kochana Mamo, nie mogę się do Ciebie zwrócić słowem „żegnaj”, więc powiem – do zobaczenia. Wiecznaja pamiat’.

Twoja pogrążona w żałobie i głębokim smutku córka Margarita

fot. Krzysztof Krzyżanowski