Home > Artykuł > Najnowszy numer > Ślady przeszłości

Zadzwonił do mnie o. Andrzej Bołbot, proboszcz choroszczańskiej parafii i oznajmił, że ma niespodziankę. Po kilku minutach byłam przed plebanią. Proboszcz poprowadził mnie na cerkiewny pogost, a tam, o rety! w rowie, który wykopano, aby usunąć wystający korzeń wyciętego kiedyś drzewa, leżały równo ułożone kamienie. Pomyślałam od razu, że to fragment „fundamentu” babińca poprzedniej cerkwi. Jej ołtarz upamiętnia żelazny krzyż wystawiony po wybudowaniu w 1883 roku dzisiejszej „kamiennej świątyni”.

Jak pisali w XIX wieku proboszczowie prawosławni – o. o. Antoni Makowielski i Teodor Jaszyn, zabiegając o budowę nowej świątyni, służyli wówczas w rozwalającej się cerkwi ufundowanej w 1641 roku przez Annę Marcybellę Pacową. Cerkiew ową erygowano na miejscu pierwotnej świątyni, wzniesionej około 1507 roku staraniem Aleksandra Chodkiewicza i mnichów supraskich w centrum miasteczka, gdzie zbiegały się trakty wiodące z Suraża, Knyszyna, Tykocina i Gródka. Cerkiew otrzymała wezwanie Opieki Matki Bożej i była dziękczynnym votum za szczęśliwy powrót Aleksandra Chodkiewicza z niewoli tatarskiej (to właśnie 1 października 1481 roku Tatarzy napadli na Kijów i uprowadzili rodzinę wojewody kijowskiego Iwana Chodkiewicza). Drewnianą cerkiew Anny Marcybelli, za Branickiego jedynie odremontowano …dachówką czerwoną pokryto, otynkowano wapnem, tudzież podmurowano cegłami, przystawiono nowy babiniec, na którym kopuła wspaniała, żelazną blachą obita z krzyżem żelaznym sporym…, a teraz mam szczęście oglądać ten kamienny ślad.

Ziemia wokół cerkwi od strony północnej i częściowo wschodniej od wieku XV po wiek XVIII skrywa groby zmarłych parafian. Cerkiewny pogost to cmentarz, który funkcjonował prawdopodobnie do pierwszych lat XIX wieku. Zmarłym tu przodkom wznoszony jest na pogoście pomnik, który zostanie wkrótce wyświęcony.

Na odsłonięte kamienie dawnego babińca patrzyłam z radością, bo to materialny ślad naszej duchowej ciągłości. Po radości przyszła refleksja, bo skromne było oblicze tych dawnych cerkiewek, a życie prostego ludu było niezwykle ciężkie.

Wielki magnat Jan Klemens Branicki, właściciel dóbr białostockich, brańskich, choroskich i pobliskiego Tykocina, początkowo zajmował się budową letniej rezydencji oddalonej o kilometr od centrum Choroszczy.

Wkrótce zainteresował się miasteczkiem, które miało stanowić godną oprawę jego dóbr. Strawione pożarami, dawało duże możliwości stworzenia nowego układu przestrzennego.

Jeszcze wówczas okolica dzisiejszej cerkwi stanowiła centrum Choroszczy, miejscem styku dróg wiodących do sąsiednich dóbr. Branicki polecił kosztem placów ojców dominikanów i działki należącej do cerkwi (o którą u JJ wb. ks. Jmci, że jest funduszem nadany paroch dopominać się jest obowiązany) stworzyć nowy rynek miejski, przy którym wzniesiono okazałe, murowane budowle kościoła i klasztoru dominikańskiego. Zapewne zmiany tej dokonano także kosztem obszaru dawnego Chodkiewiczowskiego dworu, który po wybudowaniu letniej rezydencji stracił rację bytu.

W ten sposób został całkowicie zmieniony układ przestrzenny. Zmiany te spowodowały degradację dawnego placu miejskiego usytuowanego przy cerkwi i stopniowe jego zabudowywanie. Nie ulega wątpliwości, że celem tych zmian było przeniesienie punktu ciężkości, który był odbiciem stosunków wyznaniowych i społecznych panujących tu od XVI wieku i stworzenie takiego rozplanowania, aby cerkiew znalazła się na uboczu.

Przedsięwzięcia budowlane białostockiego magnata dodały Podlasiu splendoru, ale pochłonęły ogromne środki finansowe. Sprowadzano znakomitych architektów, rzemieślników i artystów, którzy wykonywali projekty budowli, wystrój wnętrz, rzeźby, kolumny, pilastry, lichtarze, obrazy… Znane są nazwiska wielu mistrzów, nieliczne przekazy mówią nam o bezimiennych robotnikach, którzy kopali fundamenty, murowali, tynkowali i wykonywali wszelkie niezbędne dodatkowe prace. Byli nimi pańszczyźniani chłopi. Czasami obiecywano im odrobienie w ten sposób pańszczyzny. Jednak nie zawsze obietnice były dotrzymywane. Zdarzało się, że zmuszano ich później do zapłacenia czynszu ze swego gruntu, a zimą nakazywano odbywać różne powinności. Niezadowoleni „robotnicy” odwoływali się do Izabelli Branickiej. Jan Glinka, porównując wymiar pańszczyzny we wsiach dóbr białostockich z 1559 roku, stwierdził dwunastokrotny jej wzrost w roku 1772. Większość robotników była obrządku wschodniego, a dowodzą tego sprawozdania z robót prowadzonych w Białymstoku i w Choroszczy. 22 kwietnia 1750 roku kierujący pracami Józef Sękowski pisał Branickiemu, iż …musiał do roboty nająć ludzi za pieniądze, a na przyszły tydzień (…) żadnego nie będziemy mieli, ponieważ święta ruskie.

Z czasem topniała liczba wiernych obrządku wschodniego. Problem ten dotyczył również parafii unickiej w Choroszczy, która powoli umierała. Świadczył o tym stan świątyni, w której nie sposób było się modlić. Wierni, którzy nie wiedzieli, kiedy posty ruskie i święta, …bo msza rzadko kiedy bywa, a do tego okna powybijane, czyli przez księdza wybrane do plebanii jak jest informacje świadka. Tamże sowy zastałem, gdzie ołtarze tak szkaradne spaskudzone znalazłem, iż wyrazić trudno, a na ostatnią posługę wierni zmuszeni byli prosić ojca dominikana, bo ich pasterz nie dbał o nich, i …po kościołach w rzymskich ornatach mszę odprawował – pisał dziekan unicki dekanatu podlaskiego ksiądz Bazyli Benedykt Guttorski w wizytacji cerkwi choroskiej w 1773 roku. W 1788 roku wiernych parafii unickiej było 288 dusz, a dwa lata później 162 dusze. Biskup supraski Teodozjusz Wisłocki 26 maja 1800 roku złożył skargę do Królewskiej Kamery na działalność zakonników z Tykocina, Siemiatycz i innych zgromadzeń zakonnych, którzy prowadząc parafie rzymskokatolickie w sąsiedztwie parafii unickich prowadzili opiekę duszpasterską wśród unitów, nawracając ich na obrządek łaciński, udzielając sakramentów. Gdy …ks. Leon w rzymskich ornatach mszę odprawował po różnych kościołach, jego parochianka (…) Marianna Jarosławska, że nie miała księdza do siebie chorej prosiła księdza dominikana i obrządek odmieniła. W skardze biskup powoływał się na bulle papieskie i przywileje królewskie, w których zakazywano przyjmowania unitów do kościoła rzymskokatolickiego.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Halina Surynowicz, fot. autorka