Home > Artykuł > Listopad 2021 > Ćwierć wieku służby

15 września 1996 roku pozostanie w świadomości mieszkańców dzielnicy Nowe Miasto w Białymstoku. Wtedy arcybiskup białostocki i gdański Sawa, obecny metropolita Cerkwi w Polsce powołał do życia nową parafię prawosławną.

W okresie międzywojennym, w latach dwudziestych XX wieku, około dwóch kilometrów na południe od miejsca gdzie dziś stoi cerkiew św. Jerzego, stała cerkiew świętych Zachariasza i Elżbiety. Po zdjęciu krzyży i kopuł przekształcono ją w rzymskokatolicki kościół św. Stanisława. Nowo powołanej parafii przypadło w udziale przywrócenie do życia tego, co ongiś zostało ofiarowane Bogu przez wyznawców wschodniej ortodoksji.

Kamień węgielny pod budowę poświęcił patriarcha Konstantynopola Bartłomiej. Proboszczem od samego początku aż do dziś jest o. Grzegorz Misijuk. Pytam duchownego, jak to się stało, że się tego podjął? Nie miał wątpliwości, nie miał obaw?

– Pewien młody chłopak – odpowiada proboszcz – jako ofiarę przed maturą sam jeden wykopał cały rów pod fundament ściany apsydy. Wtedy pomyślałem sobie: jeśli w nim jest tyle wiary, to czyż i ja nie podołam swemu zadaniu?! I zdecydowałem się budować.

Najpierw parafię, dodam, a wkrótce i olbrzymią cerkiew. Warto również podkreślić, że wszystko co się wówczas działo, odbywało się rękoma garstki tylko parafian, w porównaniu ze stanem dzisiejszym. Ćwierć wieku temu było 460 rodzin, dziś jest ponad tysiąc.

Dwudzieste stulecie parafia zakończyła swoistym początkiem, czyli przystąpieniem do budowy nowej (2000) dwupoziomowej cerkwi św. Jerzego Zwycięzcy, której architektem został światowej klasy specjalista, prof. Jerzy Uścinowicz. W XXI wiek parafia weszła wielkim i bardzo podniosłym wydarzeniem. Wiosną 2001 odbyła się bowiem peregrynacja z Grabarki Iwerskiej Ikony Matki Bożej. Chodziło o to, by cudotwórcza ikona Bogarodzicy pobłogosławiła budowę nowej cerkwi. Udało się. Ludzie przychodzili po Jej błogosławieństwo przez całą dobę, gdyż nabożeństwa służono niemal nieustannie. Na zmianę śpiewały wszystkie chóry działające w parafii, wspomagane zaprzyjaźnionymi. Kolejka do ikony sięgała kilkuset metrów. O. Grzegorz twierdzi niezmiennie, że to właśnie dzięki temu błogosławieństwu, ikony, którą napisano na Atosie, parafia była w stanie przetrwać wszystkie późniejsze burze i zawieruchy.

Zadanie rozmalowania cerkwi zostało powierzone Jarosławowi Wiszence z Mielnika, który był już znany z pięknego wykonania carskich wrót dolnej cerkwi. Prace trwały ponad pięć lat i zostały uwieńczone powodzeniem.

W 2016 parafię odwiedza patriarcha antiocheński Jan X. Metropolita Sawa zadecydował bowiem, iż będąc na Podlasiu odwiedzi on białostockie cerkwie – Świętego Ducha i św. Jerzego. Dostojny gość był bardzo poruszony dowiedziawszy się, że budowa finansowana jest przede wszystkim ze składek wiernych. Z radością błogosławił więc wszystkich, po molebniu odsłużonym w jego intencji.

Dosłownie kilka dni wcześniej pewien białoruski przedsiębiorca, który podarował już parafii ikonę św. starca Paisjusza, daruje teraz ikonę św. Spirydona wraz z cegłami, które leżały na starym prestole cerkwi w Korfu, a jesienią odwiedzają parafię relikwie św. Łukasza Krymskiego. Widać więc jak na dłoni, że i o budowę, i o parafię, troszczyli się wtedy nie tylko wierni wraz ze swym klerem – niebiosa także.

Oficjalnie oddanie cerkwi do użytku nastąpiło wiosną 2020, a rok później, w dniu parafialnego święta, doszło do poświęcenia ormiańskiego krzyża, zwanego chaczkarem. Nie ma co ukrywać, że wydarzenie to niecodzienne, gdyż Ormian niekatolików w naszym kraju niewielu (a i tamtych tylko garstka), stąd i ich krzyży także jak na lekarstwo.

Według tradycji Ormiańskiej Cerkwi Apostolskiej, gdy krew Chrystusa spłynęła po Krzyżu, zakwitł on, świadcząc po wsze czasy o boskości Ofiary. I od wieków taki krzyż właśnie towarzyszy Ormianom wszędzie, gdzie się osiedlają. Jest nie tylko ich znakiem rozpoznawczym, ale czymś więcej iż godło. Chaczkar bowiem to świętość. I jeszcze jedna rzecz niezwykle ważna. Zawsze wykonuje się go z wulkanicznego tufu, czyli zastygłej w skałę wulkanicznej lawy, z której rzec można obrazowo zbudowana jest cała Armenia. I zawsze ten tuf, tylko z Armenii, musi być przywieziony. Wiele jest w stanie ścierpieć Ormianin, ale zbezczeszczenia chaczkara nie daruje nigdy.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Paweł Krysa

fot. autor, Jan Smyk, Anna Radziukiewicz

Wyjątkowo uroczyście obchodzono 14 października w cerkwi na Nowym Mieście w Białymstoku święto Opieki Matki Bożej – dolna cerkiew jest pod wezwaniem Opieki Bogarodzicy. Obchodzono 25 lat utworzenia parafii św. Jerzego.

Liturgię w dolnej cerkwi celebrował arcybiskup białostocki i gdański Jakub wraz z biskupem supraskim Andrzejem i wieloma duchownymi. Ludziom, którzy po brzegi wypełnili cerkiew, władyka Jakub przybliżył historyczny aspekt święta, ustanowionego w X wieku, a które komasuje w sobie i wydarzenia roku 626, kiedy dzięki wstawiennictwu Bogarodzicy Konstantynopol w cudowny sposób został zachowany od napaści wrogów, i roku 860, gdy okrążony przez wrogich Rusów, po zanurzeniu szalu Bogarodzicy w wodach, napastnicy zostali zmuszeni do zaniechania oblężenia, bo rozszalała się burza. I trzeci fakt historyczny, najbardziej znany z 910 roku, kiedy w dzielnicy Konstantynopola, Blachernach, ludzie zgromadzeni w cerkwi modlili się o zachowanie ich miasta przed atakiem wrogów. Wtedy św. Andrzej ze swoim uczniem Epifaniuszem zobaczyli Bogarodzicę, która rozpostarła swój omofor nad wiernymi, ocalając miasto.

Władyka mówił, że orędownictwo Matki Bożej trwa nieustannie, że każdy cierpiący, potrzebujący pomocy i proszący o wstawiennictwo Bogarodzicę, otrzymuje je.

Przestrzegał, że orędownictwa Matki Bożej nie można zagarniać na wyłączność, na przykład dla jednego narodu.

Matka Boża patrzy w serce każdego konkretnego człowieka, a nie w zbiorowe serce narodu. Każdy, kto ze szczerego serca czci Jej Syna, żyje zgodnie z Ewangelią, jest pod Jej opieką. Każdy z nas doświadczył Jej wstawiennictwa i pomocy, dlatego to święto jest tak uroczyście obchodzone.

Po krestnym chodzie arcybiskup Jakub podziękował proboszczowi parafii, o. Grzegorzowi Misijukowi, za trud budowy cerkwi i parafii, za pokonanie przeciwności, poczynając od walki o plac, na którym miała stanąć cerkiew, bo mnóstwo ludzi wolało widzieć tu park, włącznie z wysokim urzędnikiem szczebla wojewódzkiego, który zamieszkał w bloku sąsiadującym z cerkiewną działką. Wspomniał też o wielu życzliwych katolikach, którzy wspierali radą i finansowo budowaną cerkiew.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz, fot. autorka