Home > Artykuł > Listopad 2021 > Na święcie patronów Czech

Na zaproszenie mojego długoletniego przyjaciela, o. protoijereja dr. Piotra Nowaka udałem się do Litomierzyc w Czechach na święto patrona Czech, a także tamtejszej parafii prawosławnej. O. Piotr przeniósł się z diecezji ołomunieckiej do praskiej, gdzie mieszka samotnie jego staruszek ojciec, nad którym sprawuje opiekę. Można powiedzieć, że wrócił do rodzinnej parafii – tu się urodził, został ochrzczony, dorastał, uczył się i wychowywał.

Królewskie Litomierzyce leżą u zbiegu rzek Łaby i Ohrzy, w malowniczej krainie znanej jako Średniogórze Czeskie, ponad sześćdziesiąt kilometrów od Pragi. O jego dawnej świetności przypominają gotyckie, renesansowe i barokowe budowle w centrum, otoczonym gotyckim murem obronnym. Kamienice, historyczne piwnice, świątynie, muzea, galerie nadają mu pełen uroku klimat. Miasto datuje powstanie na początek XIII wieku, lecz już w 1057 roku istniała tam kapituła z kościołem. Charakterystyczną budowlą jest wieża obserwacyjna w kształcie kielicha, z której można podziwiać ten okazały (teraz z około 25 tysiącami mieszkańców) gród. Zwraca uwagę stojąca na wzniesieniu katedra rzymskokatolicka św. Szczepana z przepiękną rezydencją biskupią. To budowla z XVII stulecia, wzniesiona na miejscu, gdzie wcześniej, bo w XI wieku, stała świątynia w stylu romańskim. Głównym jednak kościołem katolickim jest kościół Wszystkich Świętych, ze względu na swoją barwę nazwany „białym kościołem”, wspomniany w dokumentach z 1235 roku. Ponadto zwracają uwagę osiemnastowieczne kościoły św. Jakuba i Zwiastowania Marii Panny. Wnętrze tego ostatniego służy jako galeria sztuk pięknych, gdzie organizowane są wystawy sztuki współczesnej, które – niestety – często nie licują z sakralnym charakterem obiektu. Dzieje się tak, gdyż w Czechach milowymi krokami postępuje sekularyzacja społeczeństwa katolickiego. O ile w latach 70. ubiegłego stulecia Kościół rzymskokatolicki liczył około trzech milionów wyznawców, o tyle obecnie w całych Czechach jest ich milion, a na nabożeństwa uczęszcza regularnie połowa. Jak powtarzają czeskie media, Kościół rzymskokatolicki jest tu „w odwrocie” – świątynie powszechnie są sprzedawane lub wynajmowane na galerie sztuki, sale koncertowe, itp.

Parafia prawosławna w Litomierzycach istnieje od 1947 roku. W okolice miasta w tym okresie przyjechało w ramach repatriacji z ZSRR kilka tysięcy wołyńskich Czechów, licząc że umkną przed komunizmem, który usiłował im odebrać ziemię, młyny, warsztaty. Jakież było ich rozczarowanie, gdy komunizm przygalopował za nimi. Spora ich część była prawosławna. Władze miasta dały repatriantom w użytkowanie perełkę architektury, barokowy kościół św. Wacława, należący wcześniej do rzymskich katolików. Ta piękna budowla została wzniesiona w 1740 roku przez znanego włoskiego architekta Octavio Braggio. W owym czasie, jeszcze na fali kontrreformacji, do Litomierzyc i okolicznych miejscowości przybyło wielu Włochów, a jeszcze więcej Niemców, tak że miasto stało się faktycznie niemieckie. Nie byli to protestanci, uciekający przed prześladowaniami, a rzymscy katolicy, którzy przez swoją działalność w różnych dziedzinach mieli za zadanie wyplenić reformację z ziem należących wówczas do monarchii austriackiej, rządzonej przez arcykatolicką dynastię Habsburgów. W XVIII wieku istniały jeszcze na tamtych ziemiach poszczególne ogniska protestantyzmu, reprezentowane głównie przez czeską szlachtę. Zaraz po wojnie było bardzo trudno o wyposażenie prawosławnej świątyni, więc wierni nieśli co kto mógł. W krótkim czasie świątynia zapełniła się obrazami i obrazkami o treści religijnej, nie mającymi prawie nic wspólnego z prawosławną ikoną, a prezbiterium od nawy głównej odgradzał nie mniej prymitywny ikonostas. Taki stan dotrwał niemal do naszych dni. Sytuacja zmieniła się, kiedy proboszczem został tragicznie zmarły przed kilku laty w katastrofie samochodowej śp. o. archimandryta Marek Krupica, który podczas swojej posługi nie pozostawił w cerkwi nic nieprawosławnego. Malowidła o treści religijnej zamienił na kanoniczne prawosławne ikony, ikonostas na misternie wykonany nowy, a w części ołtarzowej pojawiła się na ścianach piękna polichromia. Te niewątpliwie dość kosztowne inwestycje proboszcz mógł przeprowadzić dzięki temu, że właścicielem budynku jest miasto, które dba o zewnętrzny stan świątyni, zatem wszystkie pozyskane przez duchownego środki można było przeznaczyć na wyposażenie jej wnętrza.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. mitrat Stanisław (Eustachy) Strach, fot. z archiwum autora