Z dr. hab. Pawłem Boreckim, prawnikiem, wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego rozmawia Anna Radziukiewicz
Anna Radziukiewicz: – Panie Profesorze uczynił Pan wiele w kwestii legislacyjnej Kościoła prawosławnego, broniąc go także w różnych trudnych okolicznościach. Takich ludzi jak Pan jest niewielu. Skąd taka postawa?
Paweł Borecki: – Myślę, że z wychowania. Moi rodzice są katolikami, również zostałem ochrzczony w tym Kościele. Ojciec, niestety, już odszedł z tego świata, miał wiele sentymentu do kultury Wschodu, szeroko rozumianej. W ogóle szanował mniejszości wyznaniowe w naszym kraju. Nie chcę o sobie mówić, że jestem rusofilem, ale chyba po ojcu odziedziczyłem ten szacunek do wschodniej kultury, której rdzeniem jest prawosławie, pod którego urokiem pozostaję.
– Żeby szanować jakąś kulturę, trzeba zwykle ze swojej strony sporo wysiłku, by ją poznać.
– A może jest to po prostu łaska Boża. Jestem pod wrażeniem dorobku cywilizacyjnego i kulturalnego prawosławia. Fascynuje mnie zwłaszcza ikona. Poza tym spotkałem na swojej drodze bardzo wartościowych prawosławnych ludzi. Poza hierarchami Cerkwi, mogę wymienić rektora seminarium duchownego ks. Jerzego Tofiluka i jego ojca ks. Leoncjusza, dyrektora Bielskiej Szkoły Ikonograficznej. Wywarli na mnie bardzo pozytywny wpływ, stali się moimi przyjaciółmi. Okazali mi wsparcie w czasie moich życiowych zawirowań. I za to jestem im bardzo wdzięczny. Kolejną osobą, która przyczyniła się do mojej wrażliwości na prawosławie był prawnik, prof. Michał Pietrzak, który wychowywał swoich magistrantów, wśród których byłem i ja, we wrażliwości na potrzeby mniejszości religijnych i narodowościowych, który wspierał prawosławnych swą prawniczą wiedzą.
– Obecne tendencje zmierzają raczej ku temu, by budować państwo jednolite – narodowościowo, religijnie i kulturowo.
– Ja natomiast życzę, by prawosławie w Polsce rozwijało się jak najpomyślniej, bo ono wzbogaca polską kulturę narodową, nadaje jej specyficzny indywidualny szlif, niepowtarzalny. A druga sprawa, to im większe i silniejsze w Polsce będą mniejszości wyznaniowe, tym większy będzie pluralizm i gwarancje dla wolności sumienia i wyznania ale także i innych wolności – słowa, uprawiania nauki.
– Wspomniał Pan o fascynacji ikoną.
– Mam w swoim mieszkaniu ikonę Nierukotwornego Spasa. Modlę się przed nią codziennie. I może to jest transcendentalne oddziaływanie tej ikony, że jestem uwrażliwiony na kulturę prawosławną i potrzeby Cerkwi.
– Jak ocenia Pan ustawę o stosunku państwa do Cerkwi prawosławnej?
– Pod względem prawnym jest dobra. A jest to zwłaszcza zasługa hierarchów Cerkwi, duchownych i osób świeckich, wśród nich posła Eugeniusza Czykwina. I trzeba pokładać nadzieję w opatrzności, że ten stan prawny się utrzyma. Powiem tyle – zrobiono dla Cerkwi, zwłaszcza za sprawą jej liderów, bardzo dużo.
Gdybyśmy stworzyli piramidę z ustaw, regulujących stosunki państwa wobec Kościołów i związków wyznaniowy w Polsce, a jest ich piętnaście, to na jej wierzchołku znalazłaby się ustawa, z której korzysta Kościół rzymskokatolicki, ale od razu pod nią ta, która reguluje życie Cerkwi. Jest to bardzo prestiżowa sytuacja dla Cerkwi.
– Co między innymi daje ta ustawa?
– Najważniejsze, moim zdaniem, jest to, że chroni Cerkiew przed ingerencją państwa w jej wewnętrzne sprawy, o co bardzo zabiegali twórcy ustawy. Przewiduje też drogę zwrotu nieruchomości odebranych Cerkwi przez państwo. Ważną sprawą jest to, że tylko trzy Kościoły – katolicki, prawosławny i ewangelicko-augsburski mają zorganizowane duszpasterstwo w Wojsku Polskim, działające w formie ordynariatu polowego, funkcjonujące w strukturze ministerstwa obrony narodowej. Ustawa zapewnia najkorzystniejsze obok Kościoła katolickiego, warunki realizacji inwestycji sakralnych, kościelnych oraz tworzenia cmentarzy i taki sam jak w Kościele większościowym reżim podatkowy – darowizny na kościelną działalność charytatywną są zwolnione z opodatkowania podatkiem dochodowym od osób fizycznych i prawnych. Cerkiew wyróżnia i to, że tak jak w Kościele katolickim, zawierane w niej od 1998 roku małżeństwa, są uznawane przez państwo. Ma to charakter prestiżowy i świadczy o randze Cerkwi. Osoby prawosławne mają prawo obchodzić najważniejsze święta w roku liturgicznym także według kalendarza juliańskiego. Ustawa zapewnia, że Prawosławne Seminarium Duchowne w Warszawie jest uznawane przez państwo jako wyższa szkoła, uprawniona do nadawania tytułu zawodowego licencjata teologii, co zrównuje ją w tej kwestii z państwowymi wyższymi szkołami zawodowymi. Poza tym tylko Prawosławne Seminarium Duchowne – mówię tu o wyższych szkołach nierzymskokatolickich – otrzymuje od 2011 roku środki z budżetu państwa, wspomagające jej funkcjonowanie. By finansowanie było możliwe, uchwalono w Sejmie specjalną ustawę, o którą tak zabiegał poseł Eugeniusz Czykwin.
– Eugeniusz Czykwin, obserwując obecną scenę polityczną, mówi, że w tej chwili uchwalenie takiej ustawy byłoby niemożliwe.
– Zgadzam się. Obserwujemy powracanie do stereotypu katolickiego państwa narodu polskiego. To bardzo negatywny stereotyp, z nim trzeba walczyć. Ale trzeba zacząć od tego, że w sytuacji posiadania takiej ustawy, zmiany na gorsze w położeniu prawosławia w Polsce, nie są możliwe bez zgody Cerkwi. Konstytucja gwarantuje obecny status Cerkwi.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
fot. Anna Radziukiewicz