Home > Artykuł > Najnowszy numer > Mniejszościom mniej, ale nie wszystkim

Mniejszościom mniej, ale nie wszystkim

Jedną z najważniejszych ustaw, które każdego roku uchwala Sejm, jest ustawa budżetowa na następny rok. W przeszłości, gdy scena polityczna nie była tak spolaryzowana, w dyskusji nad budżetem nawet posłom z opozycji niekiedy udawało się przekonać sejmową większość do poparcia ich poprawek – tak było, gdy zgłaszałem poprawki dotyczące finansowania remontu budynków supraskiej ławry.

Jeszcze dwa lata temu, gdy nad każdą poprawką, zgłaszaną jako wniosek mniejszości, głosowano oddzielnie, istniała choć niewielka, szansa jej przyjęcia. Przy niewielkiej przewadze koalicji rządzącej o wyniku mógł decydować jeden głos i o ten głos często prosiłem posłów z naszego województwa, by któryś „przez nieuwagę” albo „pomyłkę” nacisnął nie ten przycisk.

By dać Panu Bogu i kolegom posłom z prawej strony sali szanse, kupiłem przysłowiowy los na loterii i do projektu wraz z posłami Krzysztofem Truskolaskim i Robertem Tyszkiewiczem zgłosiliśmy 27 poprawek. Wśród nich była propozycja przeznaczenia 50 milionów złotych na program wsparcia finansowego dziewiętnastu gmin naszego województwa, objętych w całości lub w części stanem wyjątkowym, a także – o co szczególnie zabiegałem – wydzielenia środków na zakup rezonansu magnetycznego dla szpitala w Hajnówce (5 mln zł) i rozpoczęcie prac renowacyjnych zabytkowej synagogi w Orli (2 mln zł).

W ubiegłym roku, nie zważając na protesty opozycji, posłowie Zjednoczonej Prawicy przegłosowali szczególny tryb uchwalania budżetu państwa. Zgłoszone poprawki podzielono na „popierane” przez Komisję Finansów, w której rządzący mają większość i takie (do tej grupy trafiły wszystkie zgłoszone przez opozycję), które otrzymały negatywną opinię komisji. Pozwoliło to posłom Zjednoczonej Prawicy, wspieranym przez trzech posłów z koła Kukiz’15 i „niezrzeszonego” Łukasza Mejzę, przegłosować budżet w ciągu kilku minut.

Niespodziewanie w czasie debaty nad budżetem pojawił się wątek dotyczący finansowania mniejszości narodowych, konkretnie nauczania języka mniejszości niemieckiej.

Dyskusję wywołał poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, który zgłosił poprawkę, przewidującą zmniejszenie o 39,8 mln złotych subwencji oświatowej, przekazywanej na nauczanie w szkołach języków mniejszościowych i języka regionalnego. Zmniejszając dofinansowanie nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości – grzmiał poseł Kowalski z trybuny – przywracamy symetrię w polsko-niemieckich relacjach. Na prośbę reprezentującego mniejszość niemiecką posła Ryszarda Gali, by posłowie odrzucili tę szkodliwą, niekonstytucyjną poprawkę, zareagował minister Przemysław Czarnek. Minister przywrócenie dofinansowania uzależnił od decyzji rządu federalnego, który dla „2,2 mln Polaków w Niemczech nie ma ani jednego euro”. Poprawkę w pakiecie popieranych przez Komisję Finansów przegłosowano.

Jeszcze przed głosowaniem ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven zamieścił na Twitterze wpis, w którym informował, że „Landy niemieckie wspierają i finansują nauczanie w szkołach niemieckich języka polskiego” i na ten cel w 2020 roku przeznaczono 202,3 mln euro, w przeliczeniu 937 mln złotych (na dofinansowanie nauki języka niemieckiego w Polsce w 2021 roku przeznaczono 236 mln złotych).

Dwa dni temu stanowisko dotyczące tej właśnie poprawki przedstawiła strona mniejszościowa Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych.

„Poprawka ta godzi w obywateli polskich należących do mniejszości białoruskiej, litewskiej, łemkowskiej, niemieckiej, ormiańskiej, słowackiej, romskiej, rosyjskiej, ukraińskiej, żydowskiej i społeczności posługującej się językiem regionalnym – kaszubskim. Jej przyjęcie przez parlament RP przy uchwalaniu budżetu na 2022 r. bardzo negatywnie wpłynie na realizację zadań szkół i placówek oświatowych, które mają m.in. na celu podtrzymywanie tożsamości narodowej, etnicznej i językowej obywateli polskich należących do mniejszości. Przyjęcie tej poprawki przez parlament RP oznaczać będzie zmianę w zakresie polityki mniejszościowej państwa, której skutki mogą być bardzo dalekosiężne, bo przecież właśnie systemowa edukacja stanowi najważniejszy element działań na rzecz podtrzymywania tożsamości językowej i kulturowej mniejszości” – czytamy w dokumencie.

Członkowie komisji podkreślali także, że poprawka jest niekonstytucyjna, w art. 35 ust. 1 Konstytucji RP zapisano, że: „Rzeczpospolita Polska zapewnia obywatelom polskim należącym do mniejszości narodowych i etnicznych wolność zachowania i rozwoju własnego języka, zachowania obyczajów i tradycji oraz rozwoju własnej kultury”.

Dokument strony mniejszościowej kończy się natomiast stwierdzeniem: „Ograniczenie środków na nauczanie języków mniejszościowych i języka regionalnego będzie szkodliwe dla interesów państwa polskiego i będzie godzić w dobro reprezentowanych przez nas społeczności, które od wieków zamieszkują Rzeczpospolitą”.

Gdyby w Sejmie była możliwość normalnej debaty, w tej sprawie zabrałbym głos, który być może powstrzymałby posłów od decyzji, z której w moim przekonaniu, i to już na etapie prac w Senacie, będą musieli się wycofywać. I nie chodzi tu o blisko czterokrotnie większe środki przeznaczone na naukę języka polskiego w Niemczech. Rzecz w tym, że rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki o zwiększonej subwencji dotyczy wszystkich szkół, w których nauczany jest jako ojczysty język mniejszości. Zmniejszenie subwencji tylko mniejszości niemieckiej, a pozostawienie dofinansowania – co deklarują posłowie Zjednoczonej Prawicy – pozostałym mniejszościom na dotychczasowym poziomie oznaczać będzie ewidentne złamanie konstytucyjnej zasady równości wszystkich obywateli.

Reprezentujący województwo opolskie poseł Kowalski zapowiedział dalsze, „służące przywracaniu symetrii”, działania. Następnym krokiem ma być nowelizacja kodeksu wyborczego, polegająca na usunięciu zapisu zwalniającego komitety mniejszości narodowych z konieczności przekraczania pięciu procent w skali całego kraju (liczba obywateli, należących do wszystkich, uwzględnionych w ustawie – a jest ich trzynaście – mniejszości według spisu powszechnego z 2011 roku nie przekracza 1,5 procenta).

Jak dotychczas rządząca większość zasadę symetrii wprowadza wobec mniejszości niemieckiej. Aż strach pomyśleć, że podobne działania mogą być podjęte wobec innych, zamieszkujących w Polsce, mniejszości. Na moje pytanie poseł Kowalski stanowczo zapewnił, że mniejszość białoruską i ukraińską, o innych nie wspominał żadne ograniczenia nie spotkają.

Znalazło to potwierdzenie w przegłosowaniu poprawki, zwiększającej środki pozostające w dyspozycji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, przeznaczone na finansowanie działań służących zachowaniu i rozwojowi kulturalnej mniejszości narodowych i etnicznych. W porównaniu do ubiegłego roku środki te zostaną zwiększone o dwa miliony złotych. Rodzi to nadzieję, że realizowana wobec mniejszości niemieckiej zasada symetrii, czyli mówiąc wprost czynienia własnych obywateli zakładnikami polityki innego państwa, to tylko chwilowe patriotyczne wzmożenie obecnie rządzącej większości.

Eugeniusz Czykwin