Home > Artykuł > Luty 2022 > Sprawiedliwość i miłosierdzie

Sprawiedliwość i miłosierdzie

20 lutego, dwa tygodnie przed początkiem Wielkiego Postu, przypada niedziela przygotowawcza, zwana „o synu marnotrawnym”. W ślad za podkreśleniem, jak ważna jest w oczach Bożych każda zabłąkana owieczka i każda zgubiona drachma, św. Łukasz, jako jedyny ewangelista, przedstawia fascynujący opis zdarzenia, które pokazuje, jak dalece cenne jest w oczach Bożych każde nawrócenie grzesznika. Mimo iż w nazwie przypowieści pierwszoplanową postacią jest skruszony „marnotrawny” syn, to w istocie najwspanialsza, kluczowa i najbardziej godna uznania jest postawa „miłosiernego ojca”.

Dziś w mowie potocznej mianem „syna marnotrawnego” określamy człowieka, który zbłądził, pogubił się w życiu, postąpił nierozważnie, nielojalnie, niemoralnie, nagannie, jednak z czasem boleśnie odczuł skutek swej lekkomyślności, zrozumiał swój błąd, opamiętał się i chce odpokutować swoje błędy i naprawić poczynione szkody. Z kolei jego kochający ojciec jest alegorią Boga – wybacza swemu dziecku każdą winę, przyjmuje go do siebie z otwartymi ramionami, ciesząc się, że go odzyskał. Ewangeliczna przypowieść to w żadnym razie nie jest sytuacja typowa w życiu codziennym. „Marnotrawnych synów” rzadko albo raczej nigdy nie wita się z otwartymi ramionami. Wyobraźmy sobie sytuację, że dorosły syn mówi do zamożnego ojca: „Daj mi moją część majątku, chcę pójść na swoje”. Dostaje samochód, duże pieniądze, wyjeżdża jak najdalej od ojcowskiej kurateli. Po pewnym czasie rozbija wóz, przepija wszystko lub przegrywa w karty, sponiewierany wraca do domu, a ojciec z radością go wita, wyprawia ucztę, sprasza sąsiadów, bo syn wrócił. Wszyscy uznaliby takie postępowanie za naiwne, niepedagogiczne i niesprawiedliwe. Po pierwsze – uważamy, że sprawiedliwość wymaga, aby zło zostało ukarane, a nie nagrodzone, bo tylko będzie się rozzuchwalało, utrwalało i prowadziło do recydywy. Po drugie – grzech wymaga rzeczywistej pokuty, kary, zadośćuczynienia. W rzeczywistości, gdy tacy „marnotrawni synowie” wracają na łono rodziny (Cerkwi, przedsiębiorstwa, społeczności, dowolnej organizacji lub instytucji), to ich uczynek może być tylko z grubsza wybaczony, ale nie zapomniany. Tu dochodzi do głosu urażona duma i autorytet „ojca”, więc skruszonych „marnotrawnych synów” raczej publicznie upokorzą, przeczołgają, każą pełzać, kajać się i nigdy nie przywrócą do poprzedniej godności. Dzieje się tak, gdyż tylko „Bóg wiele przebacza, ludzie nigdy” (Józef Ignacy Kraszewski). „Przebaczaj swoim wrogom, ale nie zapominaj ich nazwisk” (John F. Kennedy). Nie miejmy pretensji o tę małostkowość, że realni ojcowie czy przełożeni nie są tak wspaniałomyślni i miłosierni, jak ewangeliczny ojciec, bo są to Boże, nie ludzkie cnoty i przymioty. Bóg jest miłosierny, więc przebacza tym, którzy żałują i chcą się poprawić. Inaczej niż ludzie, którzy najchętniej ukaraliby jak najszybciej każde wykroczenie, Pan Bóg daje czas na poprawę, bo nie zależy Mu na śmierci człowieka, ale na przemianie jego życia.

Praźródłem przypowieści Chrystusa „o synu marnotrawnym” jest judaistyczne wyobrażenie, że Bóg to Sędzia sprawiedliwy (…) codziennie pałający gniewem (Ps 7,12), ale także, że Pan jest łaskawy i sprawiedliwy i Bóg nasz jest miłosierny (Ps 116,5). Skrucha i nawrócenie są miłe Bogu. Stąd posty (Sdz 20,26; 1 Krl 21,9,12), rozdzieranie szat, przywdziewanie worów pokutnych (2 Krl 6,30; 19,1-2; Iz 22,19; Jon 3,5-8), Dzień Przebłagania i składanie ofiar (Kpł 16). Sam Bóg, zarówno sprawiedliwy jak i miłosierny, nakazuje swemu ludowi odwrócenie się od zła. Każdy szczery akt pokuty dosięga Tronu Bożego, przedłuża życie człowieka, wybawia od wyrzutów sumienia. Bóg skłaniał Izrael, by zerwał z grzechem, nie wstydził się swego upadku i śmiało wracał do Boga jak ewangeliczny syn wrócił do kochającego ojca. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobru! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!…Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna. Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać (Iz 1,16-19)

Obaj synowie nie są bez winy

W przypowieści młodszy syn za życia ojca prosi i otrzymuje przed czasem należną mu, zapewne jedną trzecią, część spadku. Stęskniony mirażami życia „na luzie” wyrusza w świat, smakuje życia i szybko trwoni wszystko, co wyniósł z domu. Spada nań nieuchronna nędza, upokorzenia, przychodzi świadomość straszliwej pomyłki. Młody człowiek, który wyruszył na poszukiwanie osobistej wolności, staje się niewolnikiem. Aby przeżyć, zatrudnia się u obcego człowieka, do tego, o zgrozo, przy świniach. W ten sposób traci godność, kontakt z ojcem, więź z Prawem, z Bogiem, ze swoim narodem. Jest nie tylko kompletnie zależny od innego, jest także sam.

Kiedy dosięga dna, pojawia się refleksja, że w rodzinnym domu, u ojca, nawet słudzy nie głodowali, więc i on gotów jest wrócić, przeprosić ojca i prosić go, aby przyjął go przynajmniej w charakterze najemnego robotnika. Na więcej nie liczy i to się ceni. Syn bez wątpienia zmienia się, ale jego myślenie o ojcu nadal pozostaje dalekie od prawdy. Wcześniej nadużył jego dobroci, teraz jej nie docenia i nie domyśla się, jak ojciec kocha go i jak bardzo tęsknił za nim. Jego skruchę i opamiętanie wysoko cenimy i stawiamy za wzór w okresie przed Wielkim Postem, tylko pomniejszamy znaczenie tego, że to Bóg poprzez okoliczności życia „dopomógł” mu dojrzeć do podjęcia mądrej decyzji. Bóg poprzez okoliczności życia stopniowo odbierał mu wszystko, na czym lekkomyślny młodzian opierał swe nieodpowiedzialne życie – pieniądze, samowystarczalność, godność. Marnotrawny syn nie doznał olśnienia, gdy jeszcze miał pieniądze, wśród hucznego, wystawnego ucztowania, lecz dopiero wtedy, gdy został sprowadzony do statusu świń, które pasał. To pomniejsza wartość jego nawrócenia.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk