Home > Artykuł > Marzec 2022 > Młodej dziewczynie swą moc objawiła…

Młodej dziewczynie swą moc objawiła…

Bogarodzica szczodrze obdarza swymi łaskami. Przypominają o tym historie związane z Jej ikonami. Tak jak opowieść o młodej dziewczynie i Kozielszczańskiej Ikonie Matki Bożej, czczonej właśnie wczesną wiosną, 5 (nowy styl) marca w roku przestępnym, 6 marca w roku nieprzestępnym.

Bogarodzica na ikonie trzyma Chrystusa, sama ma spuszczony wzrok. Nawet mniej wprawne oko zauważy delikatność rysunku twarzy Bogarodzicy i Dzieciątka. Ikona powstała we Włoszech i właśnie stamtąd w osiemnastym wieku trafiła do Rosji wraz z jedną z dam dworu Elżbiety Pietrownej, rosyjskiej carycy w latach 1741-1761, młodszej córki Piotra Wielkiego. Właścicielka ikony wyszła za mąż za pisarza w armii zaporożskiej, Siromachę. Tak ikona trafiła na ziemie obecnej Ukrainy, do wsi Kozielszczyzna w guberni połtawskiej. Tam żył pobożny ród Kapnistów, ikona stanowiła ich rodzinną świętość. Na maslenicę 1880 roku, w tygodniu poprzedzającym rozpoczęcie Wielkiego Postu, Maria, córka państwa Kapnistów zachorowała. Lekarz stwierdził lekkie zwichnięcie nogi i zlecił nałożenie gipsu. Noga bolała. Po jakimś czasie w Charkowie chirurg potwierdził zwichnięcie i nakazał nałożenie specjalnego buta z systemem sprężyn. Minął Wielki Post, rodzina odświętowała Wielkanoc, ale sytuacja zdrowotna Marii się nie polepszyła. Przeciwnie. Zaczęła też dokuczać druga, lewa noga. Podobnie zalecono but ze sprężynami i wyjazd na Kaukaz w celu zażywania leczniczych kąpieli. I to nie pomogło. Podobnie jak nie pomogli najlepsi lekarze w Moskwie. Siły opuściły młodą dziewczynę zupełnie, nie tylko w nogach, ale też w rękach, ból był coraz większy. Po pewnym czasie chora straciła czucie, nie czuła zastrzyków, dotknięć, kręgosłup zesztywniał. Lekarze załamali ręce, ale rodzice, choć przygnieceni diagnozą, a właściwie jej brakiem, stojąc na granicy rozpaczy, nadal szukali ratunku. Pojawiła się informacja, że do Moskwy przyjedzie zagraniczny profesor. Nadzieje odżyły. Jako że lekarz miał dotrzeć dopiero za jakiś czas, zdecydowano, że chora Masza, wróci do domu, do Kozielszczyzny.

Kiedy przyszedł telegram potwierdzający, że profesor przyjeżdża, pojawiło się też wspomnienie zawodu, ile razy już przecież Maria i jej rodzice usłyszeli, że nikt nie umie pomóc. Mimo wszystko tliła się nadzieja, a wraz z nią wiara, że dla Maszy wciąż jest szansa na życie w zdrowiu. Decyzja o wyjeździe do Moskwy zapadła szybko, ale tym razem matka Maszy przykazała: „Jutro jedziemy do Moskwy. Weź nasz rodzinny obraz Matki Bożej, wyczyść ryzę, obejmij, i módl się gorąco, najmocniej jak potrafisz”.

Maria modliła się żarliwie, gdy matka pomagała jej „przyłożyć się” do ikony. Dziewczyna powierzyła Bogarodzicy swe troski, swą bezsilność. W medycynę już nie wierzyła. Tylko ta nadzieja, ostatni jej promień, gdzieś jeszcze w głębi duszy się tlił. Po modlitwie poczuła spokój. Chwilę się cieszyła tym stanem, gdy poczuła, że nogi i ręce odzyskują czucie. Głośno krzyknęła: „Mamo! Mamo! Czuję nogi! Mamo, czuję ręce”. Zerwała metalowe urządzenia podtrzymujące nogi i samodzielnie zaczęła chodzić po pokoju, trzymając obraz Matki Bożej.

Zaproszono duchownego. Odprawiono dziękczynny molebień. Wieść szeroko rozniosła się po okolicznych wsiach. Potem matka z córką i cudowną ikoną pojechały do Moskwy. Tu też wieść rozniosła się szeroko, ludzie zaczęli się zbierać w hotelu, potem w cerkwi, gdzie ikonę przeniesiono. Następowały kolejne uzdrowienia.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Natalia Klimuk

fot. Wikipedia.org