Home > Artykuł > Czerwiec 2022 > Wędrująca Panagija

Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych dane mi było pokłonić się mirrotoczącej Hawajskiej Montrealskiej Iwierskiej Ikonie Bogarodzicy. W czasie mojej wizyty w Nowym Jorku przywieziono tę unikalną ikonę z miejscowości Kailua w hrabstwie Honolulu na Hawajach do cerkwi na Brooklynie, gdzie na nabożeństwo sprawowane przez prawosławnego biskupa Manhattanu Mikołaja przybyło mnóstwo wiernych. Wszyscy byli świadkami mirrotoczenia ikony, po czym każdy otrzymał watkę
z pachnącym mirrem. Spotkałem tam diakona Nektariosa Yangsona, który z życzliwością i otwartością opowiedział o ikonie Matki Bożej, a także o prawosławiu na Hawajach.

Andrzej Charyło: – Znajdujemy się w cerkwi przed Hawajską Montrealską Iwierską Ikoną Bogarodzicy, która na co dzień przebywa na Hawajach. Kiedy prawosławie pojawiło się w tej części świata?

O. Nektarios Yangson: – Archipelag Hawajski o długości ponad dwóch tysięcy kilometrów położony jest w Polinezji na Oceanie Spokojnym. W wyniku referendum w połowie XX wieku został dołączony do Stanów Zjednoczonych jako pięćdziesiąty stan, którego stolicą jest Honolulu. Na przestrzeni stuleci do archipelagu docierali żeglarze i kupcy z różnych krajów, w tym także wyznawcy prawosławia. W 1815 roku na wyspie Kaua’i wzniesiono pierwszą cerkiew. W 1884 roku przy rosyjskim przedstawicielstwie dyplomatycznym utworzono prawosławną świątynię. W drugiej połowie XX wieku na Hawajach istniały cztery parafie należące do jurysdykcji: Greckiej Prawosławnej Archidiecezji Ameryki, Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej w Ameryce, Serbskiej Cerkwi Prawosławnej w Ameryce i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za Granicą. Obecnie na Hawajach istnieje sześć prawosławnych cerkwi.

Szczególne znaczenie w życiu prawosławnych mieszkańców Hawajów odgrywa rosyjska parafia Iwierskiej Ikony Matki Bożej w miejscowości Kailua w pobliżu Honolulu, gdyż to właśnie tam znajduje się ikona, która nieustannie od piętnastu lat samoistnie wydziela pachnące mirro.

– Tak, to prawda. Nasza niewielka wspólnota powstała na początku lat 80. ubiegłego wieku. Naszą wielką świętością jest ikona, którą otrzymałem w 1997 roku od proboszcza parafii o. Anatola Lyovina z okazji imienin. Została kupiona w rosyjskiej cerkwi Świętej Trójcy w Toronto w Kanadzie. Uznano, że jest zbyt ciemna, więc sprzedano ją za niewielką kwotę. Jest to współczesna reprodukcja Montrealskiej Iwierskiej Ikony Matki Bożej naklejona na desce, o wysokości 23 cm, szerokości 18 cm i grubości 2,5 cm. Przechowywałem ją w swoim domu, gdzie w 2007 roku zaczęła wydzielać intensywnie pachnące mirro.

W jaki sposób zauważono moment pojawienia się mirra?

– Dokładnie to pamiętam i często o tym opowiadam. Otóż, 6 października w pokoju, gdzie znajduje się półka z wieloma ikonami, poczułem przyjemny zapach, który był tak silny, jakby tysiące róż nagle wypełniły całe pomieszczenie. Byłem zdumiony, gdyż nigdy w swoim życiu nie czułem tak intensywnego zapachu. Przeżegnałem się i odmówiłem modlitwę Jezusową. Zawołałem swoją matuszkę, która również była bardzo zaskoczona. Spojrzałem na święte wizerunki i zauważyłem, że Montrealska Iwierska ikona Bogarodzicy oraz krzyż są całkowicie mokre. Dotknąłem ich i poczułem wilgotne mirro. Wraz z żoną byliśmy zdziwieni i przejęci, gdyż różany zapach stawał się coraz bardziej intensywny. Przeczytałem akatyst ku czci Iwierskiej Ikony Matki Bożej i poszedłem spać. Następnego dnia, w niedzielę, udaliśmy się razem do cerkwi na Liturgię i opowiedzieliśmy proboszczowi o wszystkim, co się stało. Po trzech dniach przynieśliśmy ikonę, a także krzyż do świątyni i umieściliśmy je na anałoju. Cała cerkiew wypełniła się zapachem róż od mirra, które obficie wypływało. 14 października, w święto Opieki Matki Bożej, duchowny powiadomił parafian o mirrotoczeniu. Rozdawaliśmy w świątyni waciki z mirrem, którego wystarczyło wszystkim.

Zapewne od tego uroczystego dnia wielu ludzi przybywa do cerkwi, aby pokłonić się ikonie.

– Naszą świątynię odwiedzają prawosławni z całego świata, a także rzymscy katolicy i protestanci. Wszyscy odczuwają szczególną łaskę Bożą. To naprawdę wielki cud! Czasem zastanawiam się, czy to nie jest dla nas pewne ostrzeżenie i przestroga. Trzeba zachowywać duchową rozwagę i czujność. Niekiedy myślałem, że nasza mała, niezamożna parafia na Hawajach, na środku wielkiego Oceanu Spokojnego, była zapomniana przez prawosławnych, mieszkających na kontynencie. Niewielka cerkiew, w której modliliśmy się, znajdowała się w wynajmowanym pomieszczeniu, gdyż sami nie byliśmy w stanie wznieść wolnostojącej świątyni. Teraz czujemy, że Najświętsza Bogarodzica, którą po grecku określa się mianem Panagija, o nas nie zapomniała i nie zostawiła nas bez swojej pomocy i opieki.

W czerwcu 2008 roku Rosyjska Cerkiew Prawosławna za Granicą oficjalnie potwierdziła i uznała cudowne mirrotoczenie Hawajskiej Ikony, a także błogosławiła na jej podróże do prawosławnych cerkwi i monasterów na całym świecie.

– Tak, zostałem wyznaczony na strażnika i opiekuna cudownej ikony, która odwiedziła już mnóstwo cerkwi w Ameryce, Europie i Azji, należących do poszczególnych kanonicznych jurysdykcji prawosławnych. Hawajska Montrealska Iwierska Ikona Bogarodzicy jest czczona przez miliony wiernych na całym świecie i stanowi źródło wielu łask Bożych. W 2014 roku na prośbę patriarchy gruzińskiego Eliasza II udaliśmy się z nią w podróż do Gruzji, gdzie ponad milion osób oddało jej pokłon. Po wizycie zgłoszono liczne przypadki uzdrowień ludzkich dusz i ciał, w tym również z chorób nowotworowych. Podczas pobytu ikony na wyspie Kodiak na Alasce położyliśmy ją wieczorem na relikwiach św. Germana z Alaski. Nad ranem przed Liturgią ujrzeliśmy ogromną ilość mirra, które w niewytłumaczalny dla ludzkiego rozumu sposób popłynęło także do góry w stronę wieka relikwiarza, czyli wbrew zasadom grawitacji. Wierni określają Hawajską Montrealską Iwierską Ikonę Bogarodzicy mianem wędrująca Panagija. Każdy kto z wiarą wznosi ku niej swoje modlitwy i prośby zostaje wysłuchany.

Hawajska Ikona Bogarodzicy jest współczesną reprodukcją Montrealskiej Iwierskiej Ikony Matki Bożej, napisanej na Świętej Górze Atos, która została podarowana prawosławnemu Chilijczykowi pochodzenia hiszpańskiego. Jakie były tego okoliczności?

– José Muñoz-Cortes w czasie swego pobytu na Atosie w 1982 roku otrzymał ikonę napisaną na desce o wysokości 50 cm i szerokości 38 cm, która była kopią Iwierskiej Ikony Matki Bożej, znajdującej się w monasterze Iwiron. Po powrocie z pielgrzymki umieścił ją w swoim domu w Montrealu w Kanadzie. 24 listopada tego samego roku zaczęła ona w cudowny sposób wydzielać pachnące mirro. Na prośbę wiernych przez piętnaście lat odwiedzał on z ikoną prawosławne parafie w wielu państwach na świecie m.in. w USA, Kanadzie, Francji, Niemczech, Australii, Argentynie, Brazylii, Bułgarii. Każda tego rodzaju wizyta związana była z licznymi cudami, uzdrowieniami. Opiekun ikony wiódł skromne życie, przepełnione modlitwą i duchowymi zmaganiami. Podczas jednego z wyjazdów na Atos w tajemnicy przyjął postrzyżyny mnisze z imieniem Ambroży, w cześć św. Ambrożego z Optiny. Brat José wielokrotnie stwierdzał, że nigdy nie należy i nie można przyzwyczajać się do świętości, lecz zawsze trzeba w sobie pielęgnować bojaźń Bożą. Tak samo, jak sprawowanie przez duchownego Eucharystii nie powinno być rutynowym, formalnym działaniem. Osoba, która rzeczywiście, w pełni rozumie czym jest świętość, nigdy nie będzie w stanie przyzwyczaić się do niej. Z żalem trzeba stwierdzić, że opiekun mirrotoczącej ikony doświadczył wiele przykrości i zła ze strony zawistnych ludzi ze środowiska cerkiewnego. Pomimo licznych nieuzasadnionych oszczerstw i fałszywych zarzutów z oddaniem i pokorą niósł duchowe wsparcie i otuchę ludziom. Starał się nie zwracać uwagi na nieprawdziwe, krzywdzące pomówienia i nieustannie się modlił. José Muñoz-Cortés został okrutnie zamordowany w nocy z 30 na 31 października 1997 roku w hotelu w Atenach, podczas podróży na Świętą Górę Atos. Złoczyńcy przywiązali go do łóżka, brutalnie pobili, zadali wiele ran, które okazały się śmiertelne. Mirrotocząca Montrealska Iwierska Ikona Bogarodzicy zaginęła. Opiekun ikony został pochowany na prawosławnym cmentarzu przy monasterze Świętej Trójcy w Jordanville, w stanie Nowy Jork, gdzie nad jego grobem do dziś gromadzą się licznie przybywający pielgrzymi.

W 2012 roku metropolita wschodnioamerykański i nowojorski Hilarion (Kapral) powołał specjalną komisję do spraw kanonizacji José Muñoza-Cortesa, której zadaniem jest zbieranie informacji dotyczących jego działalności. W tym roku mija dwadzieścia pięć lat od jego tragicznej, męczeńskiej śmierci.

– Brat José to święty człowiek, który oddał swe życie za Chrystusa. Poświęcił własny spokój, siły, zdrowie, aby swe życie przepełnić zamętem, nieustannymi prośbami, łzami i bólem tysięcy ludzi. Jednocześnie doświadczył wiele zła, zawiści i przykrości. Szatan na różne sposoby stara się przeszkadzać tym, którzy są w stanie okazać duchową pomoc innym i wspierać ich na drodze wiodącej do zbawienia. José Muñoz-Cortés został zamęczony za Chrystusa, zatem należy o tym pamiętać i nie zapominać o nim, gdyż zapominając o świętych, zapominamy o Bogu, a nie szanując świętych, nie szanujemy Boga. Montrealska Iwierska Ikona Matki Bożej, którą przewoził po świecie, nigdy nie dotarła na Hawaje. Opiekun ikony chciał odwiedzić archipelag, ale nie udało mu się zrealizować tego zamierzenia. Obecnie prawosławni wierni czują głęboki duchowy związek z tą ikoną poprzez jej reprodukcję nazywaną Hawajską Montrealską Iwierską Ikoną Bogarodzicy. Ludzie spędzają wiele czasu stojąc przed nią, modląc się i obserwując mirro wypływające z ikony. Wiele parafii zwraca się z prośbą, aby przywieźć do nich ikonę i zawsze staram się to czynić.

Jak wiele podróży udało się odbyć z ikoną?

– W tym roku mija piętnaście lat od kiedy podróżuję z Hawajską Ikoną, czyli dokładnie tyle samo ile brat José pielgrzymował z Montrealską Ikoną. Samochodem przejeżdżam ponad sto sześćdziesiąt tysięcy kilometrów rocznie, nie licząc lotów z Hawajów na kontynent i z powrotem. Z ikoną odwiedziliśmy ponad tysiąc siedemset prawosławnych cerkwi na całym świecie, w tym tysiąc dwieście w Kanadzie i USA w prawie wszystkich stanach. W każdej świątyni, gdzie przybywa ikona spotyka ją liczne grono pielgrzymów. Zauważyliśmy, że kiedy wznoszona jest gorliwa modlitwa przed ikoną, zaczyna ona wtedy intensywniej wydzielać mirro. Spływa ono w dół ikony, gdzie umieszczamy kawałki czystej waty, które później rozdajemy wszystkim wiernym.

Czy Ojciec pochodzi z prawosławnej rodziny?

– Nie, urodziłem się w rodzinie rzymskokatolickiej. Moi przodkowie to rodowici Hawajczycy, mieszkający od dawna na wyspie Oʻahu. Mój prapradziadek pochodził z Chin, poślubił Filipinkę, natomiast mój pradziadek ożenił się z portorykańską kobietą pochodzenia hiszpańskiego. W naszej rodzinie przeplata się wiele przynależności etnicznych, m.in. portugalska, hiszpańska, francuska, filipińska, japońska, chińska, a nawet rosyjska i gruzińska. Jako pierwszy z całego mojego rodu w wieku dwunastu lat przyjąłem prawosławie. Pewnego dnia moja kuzynka pojechała na grecki festiwal do Honolulu i kupiła tam książkę metropolity Kalistosa (Ware) „Prawosławna droga”. Wkrótce potem została parafianką greckiej cerkwi św. św. Konstantyna i Heleny. Zaprosiła mnie na nabożeństwa, na które zacząłem regularnie uczęszczać. Posługę duszpasterską pełnił tam wspaniały duchowny o. Peter Salmas, który miał mnie ochrzcić. Jednak w 1988 roku został przeniesiony do parafii Świętego Krzyża w Belmont w Kalifornii, gdzie służy do dziś. Potem zacząłem chodzić do parafii Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za Granicą. Była to wówczas niewielka wspólnota, która wynajmowała skromne pomieszczenie do celów liturgicznych. Kiedy po raz pierwszy poszedłem tam na nabożeństwo, wydawało mi się, że śpiewają anioły, chociaż na klirosie były wtedy tylko dwie osoby. Urzekła mnie szczera, spokojna modlitwa, ogólna miła atmosfera i życzliwość parafian.

Tam Ojciec przyjął chrzest?

– Tak, wtedy proboszczem był o. Serafin Rollman, który zgodził się mnie ochrzcić. Zaproponował, aby sakrament odbył się w najbliższy piątek. Zapytał, jakie imię chciałbym otrzymać na chrzcie. Odpowiedziałem, że czytałem książkę o wspaniałym człowieku, św. Nektariuszu z Eginy, zatem chciałbym, aby to właśnie ten grecki hierarcha został moim niebiańskim patronem. Kapłan ze zdumieniem i entuzjazmem stwierdził, że właśnie w wyznaczony piątek Cerkiew wspomina go liturgicznie. Było to dla mnie potwierdzenie, że dokonałem właściwego wyboru, a moje serce napełniło się ogromną duchową radością. Zostałem ochrzczony w dniu święta według kalendarza juliańskiego, a w niedzielę przyjąłem Eucharystię.

W jaki sposób funkcjonowała wasza hawajska parafia?

– Nasz duchowny został wyznaczony do pracy duszpasterskiej na parafii w stanie Montana, przy granicy z Kanadą, a my przez pewien czas zostaliśmy bez kapłana. Mając wtedy dwanaście lat, w każdą niedzielę jeździłem na rowerze do cerkwi, gdzie czytałem teksty nabożeństw, które mogą być recytowane przez osoby świeckie. Świątynia była prawie pusta, przychodziło tylko kilka osób, gdyż nie było duchownego. Wówczas nikt nie wiedział, czy kiedykolwiek przybędzie kapłan. Po pewnym czasie przyjechał z monasteru Świętej Trójcy w Jordanville, w stanie Nowy Jork, hieromnich Awerkiusz (Moreno), który przez kilka lat okresowo sprawował nabożeństwa. W 1984 roku naszą parafię odwiedził arcybiskup Los Angeles Antoni (Sinkiewicz). Hierarcha powiedział, że w Montrealu zaczęła wydzielać mirro Iwierska Ikona Bogarodzicy i podarował nam jej kopię. Zaproponował, aby nasza parafia nosiła nazwę Montrealskiej Iwierskiej Ikony Matki Bożej. Nasza wspólnota przyjęła tę sugestię z entuzjazmem i w ten sposób staliśmy się pierwszą na świecie parafią ku czci tej ikony. Od 1986 roku przez pięć lat funkcję proboszcza pełnił hieromnich Thomas (Delano), były aktor hollywoodzki, który w 1978 roku został mnichem. Potem znów przez prawie dziesięć lat w naszej wspólnocie nie było stałego kapłana. Zwracano się z prośbą do sumiennego, oddanego parafianina, profesora Uniwersytetu w Honolulu, aby po przejściu na emeryturę zgodził się przyjąć święcenia kapłańskie za zgodą jego japońskiej małżonki. Ku zadowoleniu wspólnoty wyświęcono o. Anatola, po czym rozpoczęło się prawdziwe, regularne życie liturgiczne. Nabożeństwa sprawowano wówczas w zaadaptowanym pomieszczeniu o powierzchni jedynie osiemnastu metrów kwadratowych. Atmosfera w parafii była radosna, życzliwa, przyjacielska i nasza wspólnota stopniowo się rozrastała. Po dziesięciu latach wynajęliśmy lokal o większej powierzchni w centrum Honolulu. W 2016 roku nasz wieloletni proboszcz ze względu na zaawansowany wiek poprosił, aby wyznaczono kogoś młodszego na jego miejsce. W tamtym czasie pojechałem z Hawajską Ikoną do cerkwi na Alasce, gdzie poznałem o. Atanazego Kona, który mieszkał ze swoją rodziną od wielu lat na wyspie Kodiak. Uznaliśmy, że byłby dobrym następcą naszego proboszcza, tym bardziej, że miał również mentalność wyspiarza. Do naszej wielonarodowej parafii należą Rosjanie, Serbowie, Bułgarzy, Ukraińcy, Palestyńczycy, Hawajczycy, wierni z Alaski, zatem potrzebowaliśmy duchownego misjonarza, który w przyszłości mógłby szerzyć prawosławie na wyspie, prowadzić ludzi do wiary, aby szukali Chrystusa i za Chrystusem zmierzali do świątyni. Arcybiskup San Francisco i zachodniej Ameryki Cyryl (Dmitrijew) uznał o. Atanazego za godnego kandydata i skierował go do naszej wspólnoty. Nowy proboszcz znakomicie i z oddaniem kontynuuje pracę duszpasterską swego poprzednika.

Od postawy proboszcza w dużej mierze zależy ogólna atmosfera na parafii. Często duchowny swoim zachowaniem może przybliżać lub też niestety oddalać ludzi od Chrystusa i Jego Cerkwi. To wspaniale, że w hawajskiej parafii nieśli i niosą posługę kapłani oddani swemu dziełu.

– Bóg posyłał nam proboszczów, świadomych swej kapłańskiej ogromnej odpowiedzialności za powierzonych im wiernych. Dzięki temu parafia ciągle rozwija się i dlatego kilka lat temu znów potrzebowaliśmy większego pomieszczenia. W 2018 roku zaczęliśmy szukać nowego miejsca.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Dziękuję za rozmowę.

fot. archiwum o. Nektariosa Yangsona, Andrzej Charyło