Home > Artykuł > Lipiec 2022 > Małe, wielkie święto

Dąbrówki już prawie stykają się z Wasilkowem. Od głównej ulicy, teraz zwanej Starowiejską, odchodzą kolejne. Część z nich kiedyś prowadziła do pól, teraz do jednorodzinnych domków. Na krańcach miejscowości stoją krzyże. Cztery. Pod jednym z nich, przyozdobionym brzozami, ogrodowymi kwiatami, schronieni pod parasolami, zebrali się ludzie. W oczekiwaniu na batiuszkę, śpiewają pieśni z Bohohłaśnika. Bo w tutejszej tradycji środa po święcie Pięćdziesiątnicy, w niektórych rejonach Podlasia nazywana hradawą, to dzień modlitwy, tutejsze święto. Niby małe, wioskowe, zmieniające się, mniej ludne, ale jednak wielkie, nieprzerwanie trwające od dawien dawna.

ano w wasilkowskiej cerkwi służono Liturgię, modlono się za

żywych i zmarłych. Kiedyś wyruszał krestnyj chod. Teraz po południu odmawiana jest modlitwa przy krzyżu. Cztery czytania z Ewangelii, święcenie, modlenie się o to co najważniejsze. – Spotkaliśmy się, żeby prosić Boga o błogosławieństwo dla tej wsi i jej mieszkańców – mówił proboszcz, o. Anatol Hajduczenia. – Prosiliśmy o zesłanie błogosławieństwa na pola, które znajdują się wokół waszej wsi. Teraz mało kto uprawia ziemię, ale nadal nam wszystkim potrzebny jest chleb. Potrzebne jest jedzenie, które daje nam ziemia. Ufajmy Bogu tak, jak nasi przodkowie. Jak oni wierzmy, że Bóg się nami zaopiekuje.

– To nasze święto od zawsze – opowiadają z ożywieniem Nadzieja Radziszewska, Walentyna Kopciewska, Leoniła Onichimiuk. – Kiedyś wychodziliśmy z naszą dużą Wasilkowską Ikoną Matki Bożej z cerkwi, obchodziliśmy całą wieś, pola, zatrzymując się na modlitwę przy krzyżach. Ikona wracała do cerkwi dopiero w najbliższą niedzielę. – Niesienie ikony było wielkim zaszczytem – na wdechu mówi Barbara Sańczyk. I choć przeprasza, że nie wszystko szczegółowo pamięta, widać, że na samo wspomnienie ożywają prawdziwe emocje.

Tradycja obchodów w niektórych miejscach jest nadal żywa. Wasilkowski wikariusz, o. Paweł Łapiński, opowiadał o swoich doświadczeniach w parafii Puchły: – Ikonę odnoszono do cerkwi dopiero w niedzielę, bo obchód był po prostu męczący, ale przede wszystkim z powodu ogromnego szacunku. Ikonę niesiono uroczyście, batiuszka z krzyżem wychodził z cerkwi na spotkanie.

O. Paweł opowiada też o tym, jak ważne jest to, by nie przerywać modlitewnych zwyczajów. W puchłowskiej parafii krótką modlitwę odmawia się przy każdym gospodarstwie, teraz wiele już niezamieszkanych, ale potomkowie w dzień obchodu w danej wsi przyjeżdżają. Jest komu się modlić.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Natalia Klimuk, fot. autorka

Dziękuję Pani Barbarze Sańczyk za zaproszenie na święto rodzinnej wsi mojej Babci, Aleksandry Grycuk, Aleśki, z domu Kownackiej.