Home > Artykuł > Najnowszy numer > Pod Paryżem

Z o. Siergiejem Sołłogubem proboszczem parafii prawosławnej św. Jana Teologa w podparyskim Meudon rozmawiają Anna Radziukiewicz i Eugeniusz Czykwin

Redakcja: – Jesteście Ojcze w Polsce po raz trzeci.

O. Siergiej Sołłogub: – Po raz pierwszy odwiedziłem wasz kraj w 1992 roku. Pielgrzymowałem na Świętą Górę Grabarkę. Wtedy ogromne wrażenie robiło na mnie to, że wszędzie widziałem budowane cerkwie. U nas we Francji przez całe moje życie tylko trzy razy uczestniczyłem w wyświęceniu nowej cerkwi. A u was jeszcze Supraśl! Wspaniała cerkiew Zwiastowania Bogarodzicy podniesiona z ruin! Pierwszy raz widziałem jej ruiny, drugi w budowie, ale jeszcze bez dachu i teraz całą wspaniałą świątynię, i w dodatku z wnętrzem pokrytym pięknymi freskami.

Jak rosyjska emigracja radziła sobie z miejscami modlitwy, przybywając po rewolucji do dalekiego i obcego kraju?

– Cerkwie urządzano na początku tam, gdzie się dało – w garażach, w prywatnych mieszkaniach, domkach. Teraz jest inaczej. Rzymscy katolicy oddają nam swoje puste świątynie. Katolicy są zadowoleni, że w nich nadal trwa modlitwa i nie są burzone albo zamieniane na mieszkania, kluby, domy kultury. Nasza parafia, założona w 1984 roku, swoją cerkiew urządziła już w trzecim kościele, mam nadzieję ostatnim. W ostatnim właśnie niewielkim kościółku, który przejęliśmy, i jest na nasz „rozmiar”, służył starszy ksiądz i kiedy przeszedł na emeryturę, nie było komu go zastąpić. Świątynia stała pusta.

Nie chcieliście zbudować swojej cerkwi?

– W Paryżu i pod stolicą Francji jest to wręcz niemożliwe. Ceny gruntów są tak wysokie, że nie udźwignie tego chyba żadna parafialna wspólnota. Chodziłem do mera swojej miejscowości z pytaniem o działkę, ale nic nie uzyskałem.

A jednak w Paryżu powstała niedawno piękna nowa cerkiew.

– Dlatego, że koszt zakupu gruntu, ale i jej budowy, pokrył budżet Federacji Rosyjskiej.

Jak doszło do powstania waszej parafii?

– Pokolenie moich rodziców stanęło przed koniecznością utworzenia francuskojęzycznej prawosławnej parafii, czyli przekazania wiary dzieciom i wnukom nawet za cenę utraty mowy ojczystej. Francuskojęzyczna dotychczas funkcjonowała jedynie w krypcie soboru św. Aleksandra Newskiego w Paryżu. Kolejne pokolenia, otoczone szczelnie językiem francuskim, nie używały już rosyjskiego i miały duże problemy z rozumieniem cerkiewnosłowiańskiego, podobnego do rosyjskiego. To zupełnie inaczej niż w Polsce. Wy poruszacie się w grupie języków słowiańskich, podobnych do siebie, cerkiewnosłowiańskiego nie możecie więc nazwać obcym. My mamy romański.

Ale Ojciec mówi biegle po rosyjsku.

– Szczęśliwie udało mi się zachować ojczysty język. Ale spośród naszych pięciorga dzieci tylko najstarszy syn mówi po rosyjsku, pozostałe już nie. Najstarszy, kiedy szedł do szkoły, w ogóle nie umiał po francusku, ponieważ w domu rozmawialiśmy z nim po rosyjsku. Potem miał do nas pretensje o trudny start we francuskiej szkole. Ale jesteśmy szczęśliwi, że nasze dzieci zachowały wiarę. W cerkwi śpiewają, czytają, przysługują. Zresztą jak najwięcej dzieci w parafii wprowadzamy do aktywnego życia, by nauczyć je odpowiedzialności za ład i piękno w cerkwi.

Kto tworzy waszą parafię?

– Potomkowie pierwszej porewolucyjnej emigracji, do których i ja należę, tak zwani nowi Ruscy, nasi dwaj diakoni należą do tej fali – przyjechali na studia do Paryża i zostali. Są Rumuni, Libańczycy, rodowici Francuzi.

Francuzi to dawniej rzymscy katolicy?

– Tak, ale głównie byli ateiści, którzy wcześniej nie słyszeli słowa o Chrystusie.

Co więc powoduje tymi ludźmi, że jednak zaczynają szukać Chrystusa?

– Pustka. Bezsens życia. Dusza pragnie czegoś wyższego, niż tylko codziennego życia z jego podstawową troską o zarabianie pieniędzy i płacenie podatków i wszelkich należności.

A Kościół katolicki?

– Dla tych, który przychodzą do nas, to przeszłość, rozdział zamknięty. Odeszli od niego i nie zamierzają wracać.

A Cerkiew? Co im daje?

– Nasze służby to otkrowienije Królestwa Bożego. Tak to odbieram i myślę, że tak czuje każda dusza. Liturgiczny krąg pokazuje drogę do zbawienia, nadaje sens życiu, pozwala dotknąć czegoś wyższego już nawet tu, na ziemi. Cała nasza służba już jest wysoką teologiczną szkołą. Ci, którzy przychodzą po raz pierwszy, zwracają uwagę na piękno śpiewu, ikon, szat liturgicznych, zapach kadzidła. Potem wchodzą w sens teologiczny Liturgii.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

fot. Anna Radziukiewicz