Jeden z najbardziej utalentowanych prawosławnych duchownych Białorusi – protoijerej Sierhij Hardun – odszedł do Pana. Strata jest niewyobrażalnie wielka, niepojęta dla umysłu i jakże bolesna dla serca!
Sierhij Hardun czytał Biblię już w szóstej klasie szkoły podstawowej. W klasach starszych regularnie słuchał religijnych audycji BBC i innych zachodnich stacji radiowych, rozmyślał i analizował to, co usłyszał. W tamtych czasach prawie nie było literatury cerkiewnej, ale pewna jego znajoma, śpiewająca w chórze cerkiewnym, miała w domu kilka nowych numerów pisma Журнал Московской Патриархии. Sierhij poprosił o pożyczenie ich na jakiś czas, czytał tam o odrodzeniu życia cerkiewnego, tworzeniu nowych parafii, święceniach biskupich. Nosił cenne czasopisma w teczce nawet do szkoły. A kiedy nauczycielka zaczęła mówić o wymieraniu religii w ZSRR, wykrzyknął: „Jak tak można! W czasopiśmie jest na odwrót: rozwija się życie zakonne! Może pani pożyczyć Żurnał?”. Nauczycielka była zaskoczona, ale nie odważyła się zabrać pisma do domu…
W tym samym czasie ujawnił się także talent filologiczny Sierhija. Biegle czytał i mówił po polsku i ukraińsku. Polskiego uczył się samodzielnie w szóstej klasie, aby pisać listy do ciotki, kuzynów i sióstr mieszkających w Polsce. Zanim Sierhij poszedł do szkoły, w jego rodzinnej wsi Dywin w rejonie kobryńskim istniała już szkoła. Uczył się w niej wszystkich przedmiotów od pierwszej do dziesiątej klasy w języku rosyjskim. Kiedy zaczął uczyć się języka białoruskiego, od razu bardzo mu się spodobał. Nawiasem mówiąc, jego matka bardzo lubiła język białoruski, który usłyszała po raz pierwszy po wojnie, kiedy do pracy w Dywinie zaczęli przyjeżdżać specjaliści z innych regionów Białorusi. Rodzina z pewnością mówiła w rodzimym lokalnym dialekcie.
W 1976 roku Sierhij zdał egzamin i został przyjęty do mińskiego Instytutu Języków Obcych, jednej z najbardziej elitarnych instytucji edukacyjnych w stolicy, gdzie specjalizował się w języku angielskim i francuskim.
Od początku studiów w Mińsku w każdą niedzielę uczęszczał na nabożeństwa w katedrze Świętego Ducha. Metropolita Filaret zauważył go i zaprosił do siebie. Od tego momentu rozpoczęła się działalność cerkiewna przyszłego kapłana Sierhija.
Nie tylko metropolita zauważył pobożnego młodzieńca. Organy bezpieczeństwa państwa dowiedziały się, że student pierwszego roku Sierhij Hardun odwiedza „kościół” w każdą niedzielę (prawdopodobnie ci studenci, którzy mieszkali z Sierhijem w internacie instytutu, niezupełnie rozróżniali pojęcia „sobór” i „kościół”). Później ojciec Sierhij opowiadał, jaki incydent miał miejsce w związku z takimi informacjami o nim, jaki niepokój odczuwał, obawiając się że zostanie wydalony z instytutu. Ale to osobna historia. W ogóle ojciec Sierhij był wspaniałym rozmówcą, można było go słuchać godzinami. Szkoda, że nigdy nie napisał wspomnień. Może z czasem zrobi to jego rodzina i przyjaciele…
Po ukończeniu instytutu z doskonałym dyplomem Sierhij przez rok pracował jako nauczyciel języka angielskiego w wiejskiej szkole we wsi Powić w rejonie kobryńskim. Nawet tutaj jako człowiek jawnie wierzący pozostawał pod czujnym okiem organów bezpieczeństwa – do szkoły stale wysyłano komisje z zaleceniem wykrycia niedociągnięć w jego pracy, które jednak nigdy nie zostały wyjawione. Potem zwolnił się z pracy, zamierzając wstąpić do Moskiewskiego Seminarium Duchownego. Tu, jak opowiadał Sierhij, nie obyło się bez przeszkód. Przewidując je, metropolita Filaret poradził, aby Sierhij sam zaniósł dokumenty do seminarium na miesiąc przed egzaminami, ponieważ po prostu mogą nie dotrzeć pocztą, „zgubią się”. Radził też, aby nie informować rodziców o złożeniu dokumentów i nie wracać do domu do czasu przyjęcia. Sierhij zrobił tak, jak sugerował władyka. I nie pomylił się. Okazało się, że miesiąc przed egzaminami przedstawiciele komendy wojskowej poszukiwali go, aby wezwać na szkolenie wojskowe i tym samym uniemożliwić mu wstąpienie do seminarium. Przychodzili do rodziców i tak bardzo zastraszyli matkę, że była gotowa powiedzieć, gdzie jest syn, gdyby o tym wiedziała…
W ten sposób, z błogosławieństwem i rekomendacją metropolity Filareta, wstąpił do Moskiewskiego Seminarium Duchownego, a następnie do Moskiewskiej Akademii Duchownej. Tutaj też zajaśniał jego talent teologiczny – esej studenta Sierhija Harduna Почему я верю в Бога imponował głębią, spójnością myśli i wniosków. Przez długi czas był rozpowszechniany w formie przepisywanych odręcznie kartek, a później został wydrukowany jako osobna broszura w serii библиотекa Журналa Московской Патриархии i to bez wiedzy samego ojca Sierhija. Broszura dotarła do niego dopiero kilka lat później. Powiedział, że chciałby napisać kontynuację tego eseju, a dokładniej jego drugą i trzecią część, zatytułowaną odpowiednio Чаму вера мая хрысціянская і Чаму я праваслаўны хрысціянін. Chciałoby się mieć nadzieję, że ten pomysł ojca Sierhija zostanie w przyszłości zrealizowany przez jednego z jego wielu uczniów…
Ojciec Sierhij poświęcił, można powiedzieć, całe życie swoim uczniom. W tym ujawnił się jego talent nauczycielski. Zaczął nauczać w Moskiewskim Seminarium Duchownym będąc jeszcze studentem Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego. Po otwarciu Mińskiego Seminarium Duchownego w Żyrowicach w 1989 roku metropolita Filaret zaprosił tam o. Sierhija jako wykładowcę. Ojciec Sierhij pełnił posługę nauczycielską do ostatnich dni swojego życia. Nawet mieszkając w Mińsku od 1994 roku, jeździł do Żyrowic w każdą środę o 6 rano, prowadził tam zajęcia i wracał do Mińska wieczorem. Tylko w rzadkich przypadkach, gdy był chory, pozwalał sobie na opuszczenie zajęć w Żyrowicach, ale po wyzdrowieniu zawsze je odrabiał, jeśli żaden z kolegów nauczycieli nie mógł go zastąpić. Pod koniec stycznia 2022 roku ojciec Sierhij złamał rękę, ale nawet to nie powstrzymało go od jeżdżenia w każdą środę na wykłady w Żyrowickim Seminarium Duchownym. Ojciec Sierhij był chyba jedynym wykładowcą w seminarium, który wygłaszał wszystkie wykłady po białorusku. Uważał to za fundamentalnie ważne i nigdy od tego nie odstępował.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Tatiana Matrunczyk
sekretarz-koordynator Komisji Biblijnej
tłum. Mirosława Łuksza
fot. archiwum rodzinne