Home > Artykuł > Najnowszy numer > Unia a sztuka

Unia nie stworzyła żadnego stylu w sztuce – stwierdza o. Dariusz Ciołka w książce „Latynizacja Kościoła unickiego w Rzeczypospolitej po synodzie zamojskim” i dodaje: „unia kradła ale nie tworzyła”, mając na myśli i to, że jedynie do 1621 roku „ukradła”, inaczej przejęła, 2169 cerkwi, a w ciągu pięciu lat, w okresie, kiedy rozpoczynały się rozbiory, odebrała ich około tysiąca. Wybitny znawca białoruskiej sztuki unickiej, Iwan Riekuc, twierdzi, że unia nie mogła stworzyć własnego, oryginalnego stylu artystycznego z symbolem i kanonem, bo nie wyrażała jedności w podstawowych zasadach wiary, będąc wewnętrznie rozdarta, nie mogła stworzyć żadnego oryginalnego dzieła artystycznego.

Ona tylko skłaniała się to w stronę prawosławia, to łacinnictwa. Próbowała dokonać symbiozy artystycznych form o antagonistycznym charakterze, co prowadziło do eklektyzmu i pomieszania stylów.

W ikonie unici usiłowali połączyć stary styl ikonopisania z obrazem. Nie dało to ani harmonii, ani jedności. Nie stało się też nową drogą do poznania Prawdy Bożej, a winna być tą drogą sztuka sakralna.

Unici ulegli też praktykom, które można nazwać obrazoburczymi – powszechnie wynoszono z ich cerkwi ikonostasy, ze ścian zdejmowano stare ikony, pisane na desce, zastępując je obrazami na tematy religijne, malowanymi na płótnie, a nawet na papierze. Wprowadzano do nich naturalizm ludzkich przeżyć, ornamenty, wzory. Jawnie naruszano bizantyńską tradycję, krocząc ku barokowi, stylowi, w którym forma zdominowała treść.

Usunięcie ikonostasu powodowało zmianę symboliki świątyni – odsłoniło ołtarz, miejsce odbywającej się tajemnicy, zniszczono trójdzielność świątyni.

Ikona

Unicka sztuka sakralna zaczęła nabierać od połowy XVII wieku świeckiego charakteru. W codzienności szukała źródła natchnienia. Kanony łamała. Jedność dzieła naruszała. Sztuka bez kanonu stała się wolna. Chciała być zrozumiała dla „prostego ludu”. Chrześcijańskich świętych na obrazach przedstawiano jak wziętych z ludu. Nigdy wcześniej twarze proroków, świętych, a także Bogarodzicy nie miały tak pospolitych, czasem nawet prostackich rysów – zauważa autor książki. Bizantyński kanon w ikonie, czy w ogóle w sztuce, kształtowany do XIV wieku, stał się dla ludowych malarzy cerkiewnych obrazów niezrozumiały, przeszkadzał im we wprowadzaniu do cerkwi codzienności. Poza tym sięgali oni po zachodnie wzorce, zamieniając na przykład mistyczną grotę w szopkę betlejemską, św. Józefa ze starca w Oblubieńca Maryi i opiekuna Rodziny, Matkę Bożą usadawiając na tronie z podnóżkiem na ikonie Narodzenia Chrystusa.

Rzeźba

Do unickiej cerkwi wprowadzono rzeźbę. Rzeźbiarz stał się głównym artystą. Rzeźba, umieszczana w ołtarzu głównym i bocznych, zwłaszcza ta pokryta złotem, miała symbolizować przepych i bogactwo i upodabniać cerkiew do kościoła. W wielu unickich cerkwiach ustawiano rzeźby beatyfikowanego w 1643 roku Jozafata Kuncewicza, który w latach 1617-1623 był arcybiskupem witebskim. Przy nim ta prawosławna diecezja stała się twierdzą unii, bo Kuncewicz kazał zamknąć wszystkie cerkwie i Spaski Monaster oraz wstrzymał budowę Bogojawleńskiego, prawosławnych prześladował, co wywołało bunt mieszczan i zabójstwo arcybiskupa.

Architektura i uroczystości

Unici chętnie przejmowali w architekturze styl baroku wileńskiego. Najlepszym tego przykładem jest przebudowana w połowie XVIII wieku cerkiew w Połocku – Hagia Sophia, na miejscu starej prawosławnej z XI wieku, częściowo zburzonej w czasie wojny północnej. W Białyniczach, miasteczku dziś leżącym na wschodzie Białorusi, Lew Sapieha, wojewoda wileński i kanclerz wielki litewski, ufundował w 1624 roku ogromny kościół, zdolny pomieścić półtora tysiąca wiernych i jeszcze klasztor zbudował. Dlaczego tam, w okręgu orszańskim, w którym wszyscy wyznawali wyłącznie prawosławie? W celu prowadzenia misji wśród prawosławnych guberni mohylewskiej, witebskiej, orszańskiej i mińskiej. Żadna cerkiew w okręgu nie mogła konkurować z tym kościołem ani pod względem położenia, ani wielkości, ani wspaniałości. W kościele służyło wielu kapłanów, uroczyste nabożeństwa odbywały się codziennie, grały organy, biły dzwony. W kościele znajdowała się wielka świętość – Białynicka Ikona Bogarodzicy, od połowy XIII wieku należąca do prawosławnych. Ten kościół miał kształtować wśród ludu przekonanie, że wiara katolicka jest pańska, a prawosławna i unicka – chłopska. Pojawiało się więc wśród niektórych Rusinów pragnienie, by wyznawać wiarę panów, razem z panem modlić się w kościele. By nie mówiono o nim – jak zapisano w XVIII-wiecznym akcie sądowym: „Wszelki Rusin – pies, a jego wiara – pieska wiara”. Nieobce były Rusinom i postawy lokaja – chodzić do kościoła, by przypodobać się panu.

Rusini w Białyniczach chodzili więc do kościoła, bo szli przede wszystkim do swojej wielkiej świętości – ikony Bogarodzicy, teraz znajdującej się w kościele, ale i słuchali kazań księży, czcili łacińskich świętych, pamiętali o wszystkich łacińskich świętach, modlili się po polsku, składali ofiary w kościele, do domów przynosili łacińskie obrazy i krzyże, nie pościli przed Teofanią (w Białyniczach prawosławny monaster założono w 1877 roku i w nim wtedy umieszczono cudotwórczą Ikonę.)

Zresztą prawosławni i tak mieli obowiązek uczestniczenia w niedziele i święta w obrzędach Kościoła łacińskiego lub unickiego. Obowiązkiem objęto nawet mieszczan, bojarów i ziemian. Za trzykrotne naruszenie tej zasady karano w kapitule wileńskiej więzieniem.

Katolicką wiarę starano się rozpowszechnić poprzez huczne i długie jubileusze lub inne wydarzenia. Tak było z koronacją Chełmskiej Ikony Matki Bożej we wrześniu 1765 roku. Koronę przysłał papież. Trzy dni przed koronacją we wszystkich cerkwiach dzwoniły dzwony, grała muzyka, wojsko wystrzeliwało salwy. Święto trwało cały tydzień. Na uroczystości zwołano mnóstwo duchownych. Biskup unicki Ryłło, z pochodzenia polski rzymski katolik, przywdział ich w setki sutann jedwabnych, atłasowych i innych, ostrzygł im włosy (duchowni, którzy temu się sprzeciwili, wyjechali przed koronacją, ale do powrotu zmusiły ich żony).

Również w monsterze w Żyrowicach, dziś na zachodniej Białorusi, w którym znajdowała się cudotwórcza Żyrowicka Ikona Bogarodzicy, święto trwało tydzień. Nabożeństwom towarzyszyła orkiestra, głos trąb, salwy z broni. Pielgrzymi tłumnie oddawali cześć Ikonie w unickim monasterze, który stał się forpocztą w rozpowszechnianiu wpływów łacińskich.

Takim uroczystościom towarzyszyła sztuka, głównie w postaci muzyki.

Muzyka

W jaki sposób zmieniała się w Cerkwi unickiej muzyka pod wpływem Kościoła łacińskiego? Z dużym znawstwem i głębią pisze o tym procesie o. Dariusz Ciołka. Pogłębiał się wpływ zachodnich kompozytorów, nie znających wschodniej duchowości. Położono nacisk na stronę muzyczną, a nie na doniesienie słowa Liturgii do wiernego. Słowo zeszło na drugi plan. Muzyka, fakt często wykonywana po mistrzowsku, przyćmiewała je.

Unici wprowadzili muzykę instrumentalną – organy, instrumenty strunowe, dęte i perkusję. Cerkiew unicka przekształciła się w salę koncertową. W utworach pojawiło się dużo polskiej muzyki w stylu tanecznym oraz polskie i ukraiński kanty. Elementy słodkiego brzmienia i wyszukana wirtuozeria zbliżyła śpiew cerkiewny do ówczesnej muzyki świeckiej.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Na podst. pracy o. Dariusza Ciołka Latynizacja Kościoła unickiego w Rzeczypospolitej po synodzie zamojskim opracowała

Anna Radziukiewicz