Home > Artykuł > Najnowszy numer > Wysłuchana modlitwa Jabesa

W 1 Księdze Kronik (1Krn 4,10) pośród wielości wymienianych rodowodów, autor nagle wtrącił jedno imię i zatrzymał się na chwilę na tej postaci, jako godnej szczególnej uwagi. To Jabes, mężczyzna, który dołączył do plemienia Judy. Jego osoba jest tajemnicza i fascynująca, a krótka modlitwa godna przemyślenia, zapamiętania i przyswojenia jako własna, choćby z tego powodu, że została wysłuchana. „A Jabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice, oby ręka Twoja była ze mną i obyś zachował mnie od złego, aby ból mnie nie dotknął. I Bóg spełnił jego prośbę”.

Obyś mi prawdziwie błogosławił

I poszerzył moje granice

Oby ręka twoja była ze mną

I obyś zachował mnie od złego

Aby ból mnie nie dotknął.

Stary Testament zawiera wiele pięknych modlitw, jak też postaci je zanoszących. Znamy wołanie Hioba, Koheleta, Ezechiela, Tobiasza, Dawida i innych autorów psalmów. Do tego grona obowiązkowo trzeba dodać Jabesa i jego krótką, ale pełną tajemnej mocy modlitwę.

Prawdopodobnie nie był on „prawdziwym” Izraelitą, ale potomkiem Kenitów, którzy później stali się częścią plemienia Judy. Gdy w I Księdze Kronik słyszymy około czterdziestu nieznanych nam imion z plemienia Judy, nagle pojawia się wpis: „Lecz Jabes był znakomitszy niż jego bracia i jego matka nazwała go «Jabes», gdyż pomyślała: „w bólu rodziłam”. Jabes po hebrajsku znaczy „ból”. Poród zawsze jest bolesny, ale ten musiał być dla matki wyjątkowo ciężki, bo tym imieniem niejako wykrzyczała swe cierpienie i przeklęła dziecko. W ówczesnej kulturze hebrajskiej imię było tożsame z osobą i przepowiedało życie, toteż człowiek z takim imieniem musiał czuć się jak trędowaty, samotny, wzgardzony, przeklęty, odrzucony, potępiony. A jednak biblijny autor pisze o nim, że był „znakomitszy”, „bardziej poważany” od swoich braci, naczelników rodów. Dlaczego? Być może miał jakieś inne dokonania, ale wiemy o jednym. W wielkiej desperacji, dość zuchwale, ten człowiek przełamał stereotyp, znalazł właściwe słowa, bez niczyjego pośrednictwa ośmielił się zwrócić bezpośrednio do Boga „i Bóg spełnił jego prośbę”.

Obyś mi prawdziwie błogosławił

Podwójne hebrajskie barak-barak (błogosławić-błogosławić) oznacza „prawdziwe, efektywne, skuteczne, odczuwalne błogosławieństwo”. Innymi słowy: „Błogosław mi, Boże, najhojniej jak potrafisz! Najlepiej. Z całych swoich sił!”. Błogosławieństwo to pojemne, wieloznaczne słowo, bo zawiera w sobie przychylność, upodobanie, przyzwolenie, uwielbienie, pochwałę, gratulacje i pozdrowienie. Bóg błogosławił swe stworzenia, aby były płodne, rozmnażały się, a ludzie panowali nad pozostałymi stworzeniami (Rdz 1,28). Gdy Bóg powołał Abrahama do Ziemi Obiecanej (Rdz 12.1-3), obiecał go błogosławić, uczynić jego imię wielkim i poprzez niego błogosławić wszystkie plemiona na ziemi. Błogosławieństwa tutaj są wyraźnie kojarzone ze szczęściem i dobrobytem zarówno dla Adama, jak i innych. Błogosławić mogą również ludzie, jak to widzimy chociażby w przypadku Izaaka i jego syna Jakuba (Rdz 27,28-29). Inne hebrajskie słowo bliskie błogosławieństwu to eszer (szczęście; Hi 5,17; Ps 1,1-3). Nowotestamentowe makarios i eulegeo oznaczają szczęśliwy stan tych, którzy znajdują cel i spełnienie w Bogu oraz dobre świadectwo o innych i życzenie, aby coś posłużyło dobru. Bóg pragnie, aby całe stworzenie, na czele z ludźmi, doświadczyło szczęścia, pomyślności, dobrobytu, pokoju i spełnienia, mimo iż to założenie zostało przyćmione przez grzech.

Wielcy ludzie, na czele z Dawidem, zanosili do Boga swe prośby dotyczące własnych, bieżących potrzeb, włącznie z ukaraniem wrogów, ale nie wszystkie one były spełniane. Ludzie przedstawiają Bogu listę potrzeb niczym spis towarów, niejako „koncert życzeń”, jakby lepiej od Boga wiedzieli, co jest dla nich najlepsze. Tymczasem, ignorując niektóre prośby, „dobro, które Bóg wyprowadza z bolesnych zdarzeń, jakie człowiek przezwycięża, jest większe, niż gdyby nie dopuścił do ich zaistnienia” (bł. Augustyn). Prosicie, a nie otrzymujecie, dlatego że źle prosicie, chcąc tym zaspokoić wasze żądze (Jk 4,3). Tymczasem Jabes prosi o „prawdziwe”, „skuteczne” błogosławieństwo, takie, które przyniesie rzeczywiste dobro. Bóg zna stan jego ducha i jego wytęsknione potrzeby. Jabes całkowicie zaufał Bogu w kwestii, czym to błogosławieństwo konkretnie ma być. Nie prosił o spełnienie swoich szczegółowych oczekiwań, lecz aby Bóg wypełnił swój plan odnośnie jego osoby. Wprawdzie nie ma nic złego w przedkładaniu Bogu swych próśb i pragnień, ale Jabes modlił się lepiej, o rzeczy prawdziwie ważne.

I poszerzył moje granice

Granice odnoszą się do wielu rzeczy – terytorium, przestrzeni, możliwości, posiadania, relacji, wizji, służby, mądrości i poznania, odwagi, osobowości i charakteru, umiejętności, namaszczenia, autorytetu, itp. Jesteśmy istotami pod wieloma względami ograniczonymi, ale dobra nowina jest taka, że można pragnąć poszerzenia naszych granic i z Bożej Łaski mogą one być rozszerzone. Apostoł Paweł trzykrotnie prosił, aby Bóg usunął jakiś tajemniczy cierń z jego ciała, prawdopodobnie wadę wzroku, Bóg nie uczynił tego, nie ulżył mu, natomiast oznajmił: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12,9). Przestrzeń naszego życia, aktywności, odpowiedzialności i służby może się powiększyć. Niewykluczone, że Jabesowi mogło chodzić o zwyczajny, uczciwy podział ziem Kanaanu pomiędzy synów Izraela. Uwzględniając kontekst historyczny i czasowy, czas, kiedy temat nieba i zbawienia był niejasny, wręcz nieznany, istotnie mogło chodzić o poszerzenie terytorium, powiększenie majątku, bo przez całe wieki oznaką powodzenia, czyli błogosławieństwa, był stan posiadania. Żydzi rozmawiali z Bogiem to wystawiając Go na próbę, to drocząc się z Nim, to nawet targując, jak Abraham (Rdz 18,28). Stary Testament obfituje w przykłady istnego „wymuszania” błogosławieństwa: Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz! (Rdz 32,27).

Jednak prośbę Jabesa o poszerzenie granic rozumiemy szerzej i głębiej. Boże błogosławieństwo poszerza granice tak fizyczne, jak i emocjonalne. Niewątpliwie Jabes pragnął większego wpływu, większej odpowiedzialności i więcej sposobności, aby jego życie było bardziej owocne. Prawdopodobnie rozumował: „Orzeł nie urodził się po to, aby latać w klatce, choćby obszernej, lecz potrzebuje otwartych przestworzy. Ufam, Boże, że urodziłem się dla czegoś większego, niż to co mam i czego doświadczam. Dlatego proszę cię, Panie, weź wszystko, co powierzyłeś mojej trosce i powiększ to, abym mógł z większym rozmachem pracować dla dobra ludzi i na Twoją chwałę. Panie, wskaż mi obszar działania stosowny do Twego zamysłu”.

Jeśli uczciwie prowadzę firmę, daję ludziom zatrudnienie, produkuję jakościowe, bardzo potrzebne towary, to modlitwa o rozrost biznesu jest jak najbardziej na miejscu. Aktor pragnie większej widowni, pisarz więcej czytelników, duszpasterz większej duchowej owczarni. Kiedy ktoś jest szeregowym mnichem, ale dąży do biskupstwa, to apostoł stwierdza, że „pragnie dobrego zadania” (1 Tm 2,15). Napoleonowi przypisuje się znane powiedzenie: „każdy żołnierz nosi w plecaku buławę marszałkowską”. Aleksander Pogosski (1816-1874) miał podobno powiedzieć: „zły to żołnierz, który nie marzy, by stać się generałem”. Potencjalnie żołnierz może awansować od najniższego do najwyższego stopnia i zgadzamy się, że jest to nie tylko możliwe, ale wskazane i słuszne w każdym innym zawodzie. Wzrastanie ku nowym godnościom to poszerzanie granic, wraz z większymi obowiązkami i odpowiedzialnością.

Każda zmiana niesie pewne nowe niedogodności i kłopoty. Ludzie przeważnie są konformistami, cenią spokój, stabilność, przewidywalność. Jabes nie chce stagnacji z jej powtarzalnością i niezmiennością, ale zmian i rozwoju. Jeżeli Bóg obdarzy nas zdolnościami, środkami i wolą postępu, nasze możliwości wzrastają. Bóg zna nasze intencje, stan ducha i ciała, nasze uzdolnienia i słabości; wie, w jaki sposób można je spożytkować dla większego dobra. Nie powierzy nam większego, nawet żadnego pola, bez możliwości jego uprawy. Nasza gotowość do wytężonej pracy wraz z Bożym błogosławieństwem łaski i wsparcia, są warunkiem poszerzenia terytorium. Jabes rozumiał, że zdobycie zaszczytu zawsze oznacza pozostawienie za sobą miernych oczekiwań i wygodnych stereotypów. On chciał działać na poziomie niewyobrażalnym dla większości ludzi, nawet współczesnych. Miał w sercu mocne pragnienie, aby jego życie nabrało rozmachu i… tak się stało!

Oby ręka twoja była ze mną!

Biblia często posługuje się metaforą ręki. Najczęściej w sensie zdolności działania, rozporządzania i decydowania. W ten sposób staje się obrazem mocy – może to być zbawienny wpływ Boga, ale może też wyrażać potęgę nieprzyjaciół. W momencie powołania Ezechiela na proroka „była nad nim ręka Pańska” (Ez 1,3). Ja jestem twoim Bogiem i nadal nim będę, a nie ma nikogo, kto by mógł wyrwać z mojej ręki (Iz 43,13). Później Zachariasz powie, że poprzez narodziny Jana Chrzciciela Bóg nas wybawił… z ręki (!) wszystkich, którzy nas nienawidzą (Łk 1,71). „Ręka Boża” to symbol opieki, kontroli i dozoru. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili
(1 P 5,6). W czasach pierwszych chrześcijan Ręka Pańska była z nimi, wielka też była liczba tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana (Dz 11,21). Jabes prosi o obecność „ręki Bożej”, aby mógł przezwyciężyć wszystkie własne, ludzkie słabości, utrzymać i kontynuować te wspaniałe rzeczy, jakie Bóg „błogosławił” mu rozpocząć. Bóg zgodził się poszerzyć granice jego działania i wywyższył do większych godności, ale Jabes wie, że „bez Boga ani do proga”, że bez Niego człowiek niczego nie zdziała (por. J 15,5).

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk