Home > Artykuł > Grudzień 2022 > Czas jest krótki

Zbliżający się koniec roku kalendarzowego skłania do szczególnej refleksji i zadumy. Rokrocznie, na wszelkich możliwych szczeblach, od świata i państw po rodziny i po-szczególne osoby, dokonuje się podsumowania „starego” i prognozuje, jaki będzie „nowy” rok. Niewątpliwie 2022 rok zostanie uznany za niepomyślny, zły, nieudany. Niedaleko naszych granic trwa brutalna wojna. Naruszony został względny dobrostan, spokój i stabilizacja w świecie, natomiast ludzi ogarnął strach i niepewność o jutro. Jednak wierzący człowiek nie powinien popadać w panikę ani ulegać katastroficznym wizjom końca świata. Raczej powinien uświadomić sobie nieuchronny upływ czasu, że zostało mu go coraz mniej, a jego podstawową troską powinna być gotowość na swój koniec i spotkanie z Bogiem.

Według Pisma Świętego ulotność życia na ziemi i nieuchronność przemijania są naturalną konsekwencją utraty raju. Człowiek zrodzony z niewiasty ma krótkie i bolesne życie – płacze Hiob. – Wyrasta i więdnie jak kwiat, przemija jak cień chwilowy (Hi 14). Oto wymierzyłeś moje dni tylko na kilka piędzi – wtóruje mu psalmista – i życie moje jak nicość przed Tobą. …Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi; gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze (Ps 39). Prorok Izajasz pisze, że Bóg zdecydował, że niebo i ziemia przeminą, nasze ludzkie życie jest kruche i tylko w Stwórcy należy pokładać ostateczną nadzieję: Zaiste, niebo jak dym się rozwieje i ziemia zwiotczeje jak szata, a jej mieszkańcy wyginą jak komary. Lecz moje zbawienie będzie wieczne, a sprawiedliwość moja zmierzchu nie zazna (Iz 51,6). Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem… Wszystko, co czyni Bóg, na wieki będzie trwało: do tego nic dodać nie można, ani od tego coś odjąć (Koh 3,1.14). Godne podkreślenia jest to, że w znanych nam współczesnych językach słowiańskich nie wymyślono żadnego innego porównania lub metafory na temat przemijania.

We wszystkich przysłowiach i porzekadłach są biblijne porównania: Wszystko na świecie przemija jak sen (Hi 20,8), jak dym (Ps 102,4), jak cień (Ps 102,12), jak para (Jk 4,14), jak trawa (Ps 103,15), jak kwiat polny (Hi 14,2).

Realny czas jest wielkością, na którą człowiek nie ma wpływu, podobnie jak nie mamy wpływu na naszą przyszłość, bo kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? (Mt 6,27). Nie wiecie nawet, co jutro będzie (Jk 4,14), natomiast przeszłość może być nauką i przestrogą (1 Kor 10,11). Do nas należy tylko chwila zwana „dzisiaj” lub „teraz”. Biblia mówi: Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2 Kor 6,2), moment, w którym możemy podejmować decyzje i działać. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,25-26.31-34). Według Biblii, dzięki umiłowaniu Boga i pełnieniu Jego woli możemy jedynie wpłynąć na naszą przyszłość, na przedłużenie naszego życia o wieczność. Wszystko bowiem jest wasze… czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze (1 Kor 3,21-22).

Upragnione przemijanie

Przemijanie było dla pierwszych chrześcijan czymś pozytywnym i upragnionym. Apostoł Piotr pisał, że należy zabiegać się o przyśpieszenie końca świata. Starajcie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy bowiem, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość (2 P 3,12-13). W Didache (około 100 roku) znajdujemy słowa: „Niechaj przyjdzie Twa łaska i niech przeminie ten świat!”. Znawcy biblijnej greki wskazują na to, że greckie paragein znaczy również „odchodzić” (Mt 9,9 i 27; J 8,59), „przechodzić” (Mk 1,6; 2,14), „mijać” (J 9,1). Ludziom kultury greckiej odejście lub mijanie nie mogło się kojarzyć z przemijaniem w naszym obecnym rozumieniu. Raczej chodziło o coś bliższego pragnieniu dziecka: „Kiedyż wreszcie przeminie moje dzieciństwo i stanę się dorosłym” albo o marzenie więźnia: „Obym wreszcie miał już za sobą ten czas mego uwięzienia”. Św. Ireneusz, uczeń Polikarpa, który z kolei był bezpośrednim uczniem apostoła Jana, wręcz cieszył się, że przeminie postać tego świata. Marzył o tym, podobnie jak rodząca kobieta marzy o chwili, gdy usłyszy głos swojego dziecka i skończą się jej bóle porodowe, podobnie jak żołnierz, który nie może się doczekać końca uciążliwych manewrów. Przemijająca postać tego świata ustąpi miejsca jego postaci ostatecznej. Św. Ireneusz był absolutnie pewien, że ziemia zostanie przemieniona w niebieskie Jeruzalem, a wszyscy Boży przyjaciele dostąpią chwalebnego zmartwychwstania.

Pierwsi chrześcijanie żyli w przeświadczeniu o rychłym, powtórnym przyjściu Chrystusa. To przekonanie wynikało z dosłownego odczytania słów Jezusa, że niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w królestwie swoim (Mt 16,27). Niektórzy, jak mieszkańcy Tesaloniki, wskutek błędnego wyobrażenia o Dniu Pańskim i Paruzji, całkiem zarzucili normalne zajęcia. Apostoł Paweł surowo upomniał ich, pisząc: Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli (2 Tes 3,11-12). O zniecierpliwieniu przedłużającym się przyjściem Chrystusa zaświadczył św. apostoł Piotr, ale zalecał cierpliwość, bo ta zwłoka jest częścią Bożego planu: Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione (2 P 3,9-10).

Przemija postać tego świata

Św. apostoł Paweł bardzo pragnął połączyć się z Chrystusem, ale rozumiał, że jeszcze jest potrzebny tu, na ziemi, więc pisał: Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele, to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne (Flp 1,21-24). W Liście do Koryntian pisał: Mówię [wam], bracia, czas jest krótki…. chciałbym aby ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata. A ja chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień (1 Kor 7,29-32). Zdaniem biblistów, pisząc „krótki czas” apostoł nie miał na myśli rychłego końca świata. Raczej miał na uwadze w ogóle krótkość ludzkiego życia. W tej sytuacji, w jak największym stopniu, należy się zajmować się sprawami życia wiecznego.

Apostoł chciał, aby jego uczniowie nie przywiązywali się zbytnio do złudnych powabów życia doczesnego, bo świat pogrążony w grzechu i oszpecony przezeń, przemija. W ogóle nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy przyszłego (Hbr 13,14). Sens pouczenia apostoła jest taki, że wobec faktu przemijania tego świata, nasze pragnienia są bezprzedmiotowe i nasze namiętności nierozumne. Mamy korzystać z uroków tego świata jakbyśmy z nich nie korzystali. Nie pokładajmy nadziei ani ufności w rzeczach tego świata. Korzystajmy z nich, ale tak, jak gdyby mogły dla nas nie istnieć.

Nie warto się spalać i mocno angażować w coś, czego jutro już nie będzie. Gdy w końcu zaakceptujemy fakt, że jesteśmy w drodze ku śmierci i oswoimy się z tą myślą, wówczas odczujemy zupełnie nową jakość życia. Bez śmierci życie jest niepełne. To dlatego Cerkiew nigdy nie ogłasza świętymi tych, którzy autentycznie są święci, ale jeszcze nie umarli. Po prostu ich życie jeszcze jest niespełnione i niekompletne. Dopóki nie umarliśmy, jesteśmy w pewnym sensie ułomni. Dopóki nie przeszliśmy przez bramę śmierci, nie jesteśmy w całej pełni ludźmi. To dlatego św. Ignacy Antiocheński pisał: „Kiedy tam przybędę, będę w pełni człowiekiem. Bóg naprawdę przygotował nam nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka szczęście i sprawiedliwość”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk