Home > Artykuł > Grudzień 2022 > Iluzja zjednoczenia chrześcijan

Iluzja zjednoczenia chrześcijan

Zwodniczą iluzją zjednoczenia chrześcijan Wschodu i Zachodu nazwano unię brzeską z 1596 roku już w tytule międzynarodowej konferencji naukowej, poświęconej brzeskiemu aktowi sprzed ponad czterech wieków. Konferencja miała miejsce 28 i 29 października w Lublinie w gmachu Uniwersytetu Marii Curie-Składowskiej (UMCS). Jej główni organizatorzy to prawosławna diecezja lubelsko-chełmska, Chrześcijańska Akademia Teologiczna i UMCS. Komitet honorowy konferencji stanowili arcybiskupi – lubelski i chełmski Abel, wrocławski i szczeciński Jerzy, rektor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, prof. Iwona Hofman, dyrektor Instytutu Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach UMCS i o. doc. Štefan Pružinský ze Słowacji, organizacyjny tworzyli przedstawiciele lubelsko-chełmskiej diecezji, naukowy – profesorowie: Włodzimierz Wołosiuk, Antoni Mironowicz, Grzegorz Janusz i o. Ján šafin ze Słowacji oraz dr hab. Jerzy Sojka.

Konferencję dofinansowało Ministerstwo Edukacji i Nauki.

Podczas czterech sesji poruszono problem jedności chrześcijan i dróg prowadzących ku ich zbliżeniu, obrony tożsamości eklezjalnej, zmagań Cerkwi z uniatyzmem oraz neounią jako nieudaną międzywojenną próbą odbudowy Kościoła unickiego.

Kilkudziesięciu naukowców z Polski, Ukrainy, Słowacji, Rumunii, Serbii i USA, prawosławnych i rzymskich katolików, także przedstawiciel Kościoła kalwińskiego, reprezentowało nauki teologiczne, historyczne i prawnicze.

Konferencja, wzbogacona koncertem cerkiewnych śpiewów w katedralnej cerkwi w Lublinie, dała niezwykle szeroką i historycznie głęboką panoramę problemu unii.

Wszyscy badacze problemu sformułowali zgodną odpowiedź, że unia kościelna nie jest drogą ku jedności chrześcijan. Ku jedności prowadzi wzajemny szacunek i pomoc w trudnych dla danego Kościoła sytuacjach oraz dialog między Kościołami.

26 października, podczas konferencji dla mediów arcybiskup Abel mówił, że unie kościelne nie wynikają z działania Ducha Bożego, bo zamiast zrozumienia, zgody i szacunku, niestety przyczyniają się do nieporozumień, agresji, lekceważenia siebie nawzajem i wręcz przelewu krwi. Próbom wprowadzania modelu uniatyzmu przyświecały cele świeckie, a nie duchowe. Dodał, że konferencja jest „jedyną tego rodzaju inicjatywą naukową w skali światowej”, niezbędną dla ułożenia relacji między Kościołami prawosławnym i rzymskokatolickim, właśnie jako szczera, pogłębiona naukowa refleksja nad uniatyzmem.

Po uważnym wysłuchaniu wszystkich referatów, zaprezentowanych na konferencji, arcybiskup Abel sumował: – Unia kościelna jest złożonym procesem, który każda ze stron stara się pokazać ze swojego punku widzenia. Dla nas prawosławnych jest ona niezagojoną do dziś raną. Żyjemy w społeczeństwie katolickim, w którym unia pozostaje symbolem dzieła zjednoczenia, przy czym zapomina się, że to dzieło spowodowało przelanie niewinnej krwi. Na niej cudem Bożym powstają nowe cerkwie, nowe wspólnoty i my powinniśmy badać tę wielką historyczną tragedię, żeby młode pokolenie znało prawdę.

Władyka zauważył, że niewinną krew podczas męczeńskiej śmierci przelał w 1648 roku święty Atanazy Brzeski, duchowy opiekun diecezji lubelsko-chełmskiej, broniąc, również przed monarchą i na Sejmie, prawosławia przed unią. Uznał, że środowisko prawosławne w Polsce dojrzało do tego, by otwarcie mówić o unii i jej następstwach. Mówić należy i dlatego, by zrozumieć, dlaczego prawosławni w Polsce pozostają w stanie szczątkowym i że na ogromne zredukowanie liczby naszych wiernych miały wpływ wydarzenia z poprzedniego stulecia, z Akcją Wisła na czele, prowadzoną w tonacji odśpiewania dla prawosławnych wiecznaja pamiat’, ale i wydarzenia sprzed niemal 430 laty, czyli z czasów zawarcia unii brzeskiej.

– Trzeba o tym mówić, jak nasi przodkowie bronili swojej wiary, bo to lekcja dla naszego pokolenia. Gdyby nie obrona, mielibyśmy prawo nie istnieć. W naszej diecezji lubelsko-chełmskiej miało nas nie być, szczególnie po ostatnim ataku na prawosławie – Akcji Wisła, kiedy rozproszono prawosławnych na wielkim obszarze ziem, włączonych do Polski po wojnie (40 proc. terytorium obecnej Polski), zmuszając niejako młode pokolenia do wchodzenia w związki z katolikami i przechodzenia do Kościoła rzymskokatolickiego. Ale człowiek planuje, a Bóg zarządza. Wyszło inaczej. Chwała Bogu za wszystko!

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz

fot. autorka