Home > Artykuł > Grudzień 2022 > Obowiązek pomnażania darów

9 grudnia w piątek, już po wielkim święcie Ofiarowania (Wwiedienija) Najświętszej Bogarodzicy, odczytywany jest fragment Ewangelii św. Łukasza (Łk 19,12-28). Jest to przypowieść o minach, analogiczna do przypowieści o talentach (Mt 25,14-30), odczytywanej w XVI niedzielę po Pięćdziesiątnicy. Zarówno talent jak i mina to pewna, konkretna suma pieniędzy. Pan powierza je sługom, aby ci, pod nieobecność właściciela, mądrze i z pożytkiem nimi dysponowali. Jednak zarówno w jednej, jak w drugiej przypowieści nie chodzi o zwyczajne, przedsiębiorcze pomnażanie zasobów. Jest to uniwersalne pouczenie o właściwym stosunku do innych dóbr – darów duchowych.

Przypowieść o minach została opowiedziana w drodze do Jerozolimy, w Jerycho, prawdopodobnie jeszcze w domu przełożonego celników, Zacheusza. Jezus odwiedził go i oznajmił: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19,9-10). Apostołowie, uczniowie i Żydzi odczuwali, że zaczyna się dziać coś niezwykłego. Wzmogło się oczekiwanie, że oto spełnią się ich nadzieje mesjańskie, Chrystus wkroczy do Jerozolimy, obali władzę rzymskich okupantów i sam zasiądzie na tronie. Jednak Jezus skorygował ich oczekiwania, odwołując się do historii – wszak z domu Zacheusza widać było pałac tetrarchy Samarii, Judei i Idumei Archelaosa, syna Heroda Wielkiego, który razem z dwoma braćmi rządził Izraelem. Około 6 roku n.e. wyjechał do Rzymu, aby z rąk cezara otrzymać władzę królewską nad częścią Izraela. Ponieważ był człowiekiem złym, Żydzi wysłali do cezara poselstwo, żeby nie dopuścić do nominacji tyrana. Mimo to cezar nadał mu pewną władzę.

Przed wyjazdem do Rzymu tetrarcha istotnie mógł powierzyć sługom pieniądze, aby ci pod jego nieobecność dobrze je spożytkowali. Potem, już z cesarskim dekretem, dobrym i obrotnym zarządcom mógł przydzielić władzę nad miastami w Judei i okolicach, natomiast złych ukarać. Jest już faktem historycznym, że po powrocie z Rzymu Archelaos wymordował swoich przeciwników, podobno trzy tysiące ludzi, co znalazło swe odbicie w przypowieści.

Powołując się na realną postać, Jezus chciał jasno dać do zrozumienia, że jest przeciwieństwem okrutnego tetrarchy. Królestwo Boże nie objawi się natychmiast, gdy On i uczniowie wejdą do Jerozolimy. Jezus nikomu nie odbierze życia, nie przejmie władzy ziemskiej, nie zaprowadzi „porządku” niczym despotyczny rzymski wasal. Chce „odszukać i zbawić” ludzi upadłych, takich jak Zacheusz. Teraz idzie do Jerozolimy, by oddać swe życie i uwolnić lud swój – Izraela – od jego grzechów (Mt 1,21). To była Jego misja, której sensu uczniowie ciągle nie rozumieli. Ewangelia św. Łukasza została napisana mniej więcej czterdzieści lat po Wniebowstąpieniu Chrystusa. Wówczas zniecierpliwieni chrześcijanie coraz natarczywiej zaczynali zadawać pytania: dlaczego opóźnia się powtórne przyjście Zbawiciela w chwale? Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem ojcowie zasnęli, wszystko jednakowo trwa od początku świata (2 P 3,4). W odpowiedzi na te głosy apostołowie zalecali dalszą cierpliwość i apelowali, aby zamiast ponaglania wydarzeń, ten dłuższy czas oczekiwania wykorzystać na godne, duchowe przygotowanie się na spotkanie z Panem. Tak oto fakt historyczny sprzed kilkudziesięciu lat został połączony z ideą pomnażania darów duchowych.

W przypowieści o minach, w odróżnieniu od tej o talentach (Mt 25,14-30), występuje nie troje, lecz dziesięcioro sług i każdy z nich otrzymuje jedną minę, czyli sumę wielokrotnie mniejszą niż talent. Jednak zasadniczy sens przypowieści jest identyczny. Pierwszy ze sług zyskał dziesięć min, drugi pięć i obaj usłyszeli od pana pochwałę za swą przedsiębiorczość. Natomiast trzeci sługa zawinął swoją minę w chustę i zwrócił panu dokładnie tyle, ile otrzymał. Swą postawę wytłumaczył podłym charakterem swego pana: „Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał”. Reakcja pana była gniewna. Zbeształ sługę nie tyle za zniewagę, co raczej za jego lenistwo, asekuranctwo, gnuśność i złą wolę. Następnie kazał oddać tę minę temu, który zarobił najwięcej.

Biblia potępia wyzysk i niesprawiedliwość

Jest rzeczą wprost zdumiewającą, że Pismo Święte tak wiele mówi o czymś, co traktujemy jako przyziemne. Bibliści skrupulatnie policzyli, że w Ewangelii szesnaście z czterdziestu przypowieści bezpośrednio dotyczy zarządzania pieniędzmi i własnością. W ogóle Chrystus mówił na temat pieniędzy i posiadania więcej, niż na jakikolwiek inny temat. Jak to wytłumaczyć? Bo uważał, że do ludzi trzeba przemawiać obrazowo, stosownie do ich zdolności pojęciowych, nie górnolotnie i abstrakcyjnie, lecz w zrozumiałym dla nich języku, na podstawie przykładów z życia codziennego. To co widzialne, namacalne, odczuwalne, może najlepiej zobrazować inną, duchową rzeczywistość. Taki w ogóle był sens przypowieści ewangelicznych.

Pomimo tylu „materialnych” odniesień Biblia nie jest podręcznikiem ekonomii. Nie promuje też żadnego, idealnego ustroju. Raczej stwierdza, że Bóg jest sprawiedliwy i wobec tego maksymalnie sprawiedliwe powinny być relacje międzyludzkie. Posługując się współczesną terminologią, Pismo Święte propaguje „kapitalizm z ludzką twarzą”. Nic nie mówi o bezwzględnej równości, tzw. urawniłowce, bo nawet drzewa w lesie nie są równe. Ubogich i tak zawsze będziecie mieć u siebie (J 12,7). Sankcjonuje jako nienaruszalną własność prywatną: Czyż nie wolno mi zrobić, co chcę, z tym, co jest moje? (Mt 20,15), solidną pracę, zaradność (Prz 31,10-31), uczciwość w handlu (Syr 42,1.3-5), przedsiębiorczość (por. 1 Krl 9,26-28; 10,28-29; Prz 31,10-31; Syr 42,1-5; Mt 25,14-30). Bierne przejadanie zasobów jest przedmiotem surowej krytyki. Zamożność, jako oznaka Bożego błogosławieństwa, to także bezpośredni skutek aktywności człowieka, owoc jego pracowitości (Prz 10,4). Ręka leniwa sprowadza ubóstwo, ręka zaś pilnych wzbogaca (Prz 14,23). Każdy trud przynosi zyski (Prz 28,19). Praca, najlepiej „własnymi rękami” jest obowiązkiem człowieka (por. 2 Tes 3,10-12; 1 Tes 4,11). Biblia nakazuje troskę i opiekę nad wdowami, sierotami, biednymi, wędrowcami i nawet niewolnikami (por. Pwt 10,18; 24,17; 27,19).

Nakreślenie ogólnych ram przyzwoitości nie może zapobiec nadużyciom. Wielu zgrzeszyło ze względu na zysk. (…) Między dopasowane kamienie wbity będzie kołek, a między sprzedaż a kupno wedrze się grzech (Syr 27,1-2). Zysk bywa brudny i zwodniczy (por. Tt 1,7.11; Jk 4, 13). Król Salomon umiał zdobywać środki na swoje wielkie projekty, ale wydawał je rozrzutnie. Podatki i roboty przymusowe po części spowodowały po jego śmierci rozpad państwa. Biblia wspomina również o bogatych, którzy zdobyli swe majątki nieuczciwie. Według niej, bogactwo może uczynić z człowieka chciwca i egoistę, choć z drugiej strony również bieda nie uszlachetnia, bo może popchnąć do złodziejstwa (por. Prz 30,8-9). Św. apostoł Paweł pisał, że sam umie zarówno cierpieć biedę, jak i opływać w dostatki (Flp 4,12), ale nie zawsze i nie każdemu się to udaje. Bogaty musi mieć się na baczności. W Piśmie Świętym znajdujemy też potępienie rozrzutności i nadmiernej konsumpcji w czasach dobrobytu (np. Księga Amosa i Apokalipsa 18). W sumie wszystko przemawia za tym, że najwłaściwszym sposobem spożytkowania pieniędzy jest ich zainwestowanie. Wtedy służą one ludziom – i właścicielowi z rodziną, i pracownikom, i klientom. Biblia zaleca uczciwe pomnażanie i rozumne korzystanie z dóbr materialnych. Potępia kradzież, chciwość, wyzysk. Daje szereg konkretnych wskazówek, jak uczynić moralnym to, co materialne. Moralna jest własność i wolność. Moralna jest uczciwa praca, najlepiej „własnymi rękami”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk