Home > Artykuł > Luty 2023 > Nie dla uniatyzmu i prozelityzmu

Nie dla uniatyzmu i prozelityzmu

Zbliżamy się do końca pierwszego ćwierćwiecza trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa i przyznać musimy, że dziś chrześcijaństwo zderza się z drapieżnym murem laicyzacji, z konsumpcjonizmem i relatywizmem. Do tego dochodzą jeszcze trudności wewnętrzne Kościołów i te z obszaru międzykościelnych relacji. Źródłem jednych są doświadczenia historyczne, inne wynikają ze współczesnych napięć wewnątrzkonfesyjnych. Problemem implikującym obydwa komponenty jest kwestia uniatyzmu jako metody jednoczenia Kościołów, stosowanej przez kilka wieków przede wszystkim przez Kościół rzymskokatolicki. Na przestrzeni stuleci sprawa ta wniosła w życie Kościołów wiele niepokojów, a nawet wrogości. Przyznać należy, że podstawową przyczyną uniatyzmu był eklezjologia o podłożu ekskluzywistycznym, dzieląca Kościoły na właściwe i te nie do końca właściwe, na bardziej pewne i mniej pewne zbawczo. Zmiana eklezjologicznego myślenia nastąpiła dopiero w drugiej połowie dwudziestego stulecia i wiąże się z ponownym odkrywaniem pierwotnych siostrzano-braterskich więzów między Kościołami Wschodu i Zachodu, otwierających na dialog i stwarzających zupełnie nową perspektywę. Na nowo zaczęto odbudowywać międzykościelne relacje oparte na zasadach wzajemnego szacunku i partnerstwa, bez podporządkowywania jednych drugim.

Problem uniatyzmu odżył przede wszystkim w kontekście zmieniającej się sytuacji społeczno-politycznej w krajach byłego Związku Radzieckiego, zwłaszcza na zachodniej Ukrainie. Stąd Kościół prawosławny postawił kwestię uniatyzmu jako priorytetową w relacjach rzymskokatolicko-prawosławnych i domagającą się najszybszego rozwiązania w ramach komisji mieszanej do spraw dialogu teologicznego na forum światowym. Problem ten zdominował na kilkanaście lat tematykę rozmów w komisji mieszanej.

Problem uniatyzmu wskrzesił demony przeszłości w relacjach rzymskokatolicko-prawosławnych. Wzajemne zaufanie, tak misternie odbudowywane od połowy XX wieku, zostało poważnie nadszarpnięte. Wręcz dramatyczny przebieg miała szósta sesja rzymkokatolicko-prawosławnej komisji mieszanej w bawarskim Freising w 1990 roku, w całości poświęcona sprawie uniatyzmu, choć tematyka przygotowana i ustalona na to spotkanie była inna. W dokumencie końcowym czytamy: „Ze względu na konfliktową sytuację, jaka panuje w niektórych regionach pomiędzy katolickimi Kościołami wschodnimi obrządku bizantyńskiego oraz Kościołem prawosławnym, problem uniatyzmu jest pilny i powinien mieć pierwszeństwo przed innymi tematami”.

Temat uniatyzmu okazał się być jedną z najważniejszych przeszkód w relacjach rzymskokatolicko-prawosławnych. Zdominował także obrady komisji mieszanej w Arricia w 1991 roku i w Balamand w 1993 roku. Stał się bez wątpienia przyczyną nieformalnego zawieszenia prac komisji mieszanej w latach 1993-2000. W dokumencie z Freising dokonano sprecyzowania pojęcia uniatyzm, co stanowi bardzo ważny krok prowadzący do rozwiązania problemu. Komisja mieszana doszła do wspólnego wniosku, że eklezjologiczne skutki uniatyzmu są negatywne, co dobitnie wyraziła we wszystkich trzech dokumentach poświęconych tylko i wyłącznie tej problematyce. Można to stanowisko skonkludować stwierdzeniem, że po raz kolejny w historii sprawdziła się reguła, iż cel nie uświęca środków.

Należy stwierdzić, że w istocie rzeczy nie osiągnięto zamierzonego celu, a podział między Kościołem Wschodnim i Zachodnim został jeszcze bardziej pogłębiony. Uniatyzm doprowadził do nowych konfliktów i cierpień, które odcisnęły głębokie piętno w zbiorowej pamięci i świadomości obydwu Kościołów. Ważny w omawianej materii jest głos synodu biskupów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej z 1990 roku, który z całą stanowczością podkreślił, że unia zorientowana była na prozelityzm i okazało się, że stała się przyczyną oderwania prawosławnych od ich Kościoła. Niezbędnym warunkiem prowadzenia dialogu winno być całkowite i szczere wyrzeczenie się, zarówno w teorii, jak i w praktyce, skompromitowanych w historii metod jednoczenia Kościołów połączonych z unią, prozelityzmem, przemocą, tłumieniem praw i swobód osoby.

Zarówno Kościół rzymskokatolicki, jak i prawosławny odrzucają zdecydowanie uniatyzm jako metodę apostolatu misyjnego, pojmowaną w znaczeniu usiłowania nawracania innych chrześcijan indywidualnie lub grupowo, aby sprowadzić ich do własnego Kościoła. Tak pojęty uniatyzm utożsamia się wręcz z prozelityzmem, określanym jako błędna forma ewangelizacji, polegająca na nawracaniu z chrześcijaństwa na chrześcijaństwo. Taka metoda może być jedynie przyczyną niezgody i nowych podziałów wśród chrześcijan. Historia pokazała, że uniatyzm należy traktować jako metodę zjednoczeniową przeszłości, od której należy zdecydowanie odstąpić.

ks. prof. dr hab. Zygfryd Glaeser

wysłuchał Andrzej Charyło

Wykład wygłoszony podczas konferencji „Unia brzeska. Zwodnicza iluzja zjednoczenia chrześcijan Wschodu i Zachodu” (Lublin 28-29 X 2022)