Home > Artykuł > Lipiec 2023 > Sacrum w ruinie

Polska jest wielkim terenem pogranicza, miejscem spotkania wielu kultur i religii. Tu stoją wspaniałe – dawne i współczesne – świątynie będące pomnikami historii, ale i tragedii.

Istnienie tych pograniczy to zjawisko fascynujące. Inspirujące, prowokujące wręcz do refleksji. Czasami i bardzo groźne, przywołujące dawne spory i uprzedzenia.

Konflikty religijne mają miejsce nadal i w jakimś sensie uczestniczy w nich również architektura. Poświadczają o tym w historii zarówno akty wzajemnego burzenia świątyń i sprzeciwy wobec ich wznoszenia, jak i przypadki wzajemnych inwersji i konwersji, wzajemnych adaptacji – kościołów, zborów, cerkwi, meczetów i synagog. Są one dowodami panującego powszechnie religijnego ekskluzywizmu – religijnej misji i walki z religią, prozelityzmu, a nawet religijnych wojen.

Historia zna takich przypadków tysiące. Wystarczy wspomnieć o tych powstałych na pograniczu wpływów trzech wielkich religii monoteistycznych – judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, z ich symbolicznymi przykładami Jerozolimy, Betlejem, Efezu, Damaszku czy Konstantynopola, którego niemal wszystkie najważniejsze świątynie ortodoksyjne zostały po 1453 roku zburzone lub przerobione na meczety. Meczetami stały się także żydowskie i chrześcijańskie seminaria, budowane na grobach postaci biblijnych, uznawanych za proroków przez islam. Ale z drugiej strony, meczety bywały też przerabiane na świątynie innych religii, w szczególności po rekonkwiście w 1492 roku w Hiszpanii, gdzie wiele z nich zamieniono na kościoły chrześcijańskie. W Indiach zamieniono niektóre meczety na świątynie bogów hinduskich. Dochodziło też wreszcie do wielu konwersji, a nawet wzajemnego burzenia świątyń w łonie samego chrześcijaństwa.

Tak jest na całym świecie i tak jest też w samym chrześcijaństwie – od Skandynawii po Bałkany. Tak było na Litwie i na Rusi, tak było na Węgrzech i w Rumunii. Tak jest na Bałkanach, w Turcji, Syrii czy Egipcie do dziś. My również w Polsce, od zarania dziejów aż po czasy najnowsze, w tym procesie zawłaszczania i ekskluzywizmu uczestniczyliśmy. Nie byliśmy w tym ani lepsi, ani gorsi od innych.

Dziś jednak w świecie wartości duchowych człowieka coś się zmieniło. Jak dawniej burzy się świątynie w Afryce czy na Bliskim Wschodzie lub przekształca je, zamieniając w przybytki swojej religii. Ale burzy się je także na geograficznie bliskim nam Zachodzie. W szalonej sekularyzacji znosi się je lub zamienia w przybytki niegodne ich dawnego, religijnego statusu. Silna eskalacja agresji wobec świętości postępuje. Od całkowitej negacji duchowości i zeświecczenia – do religijnego prozetelizmu i religijnej wojny.

Jaskrawym tego przykładem jest sprofanowany, a później zburzony w 2013 roku, przepiękny, XIX-wieczny, neogotycki kościół Saint-Jacques d’Abbeville we Francji. W czasie rozbiórki świątyni doszło do bolesnych aktów świętokradztwa – niszczenia świętych rzeźb i obrazów. Wielki krzyż Chrystusowy został okrutnie sprofanowany. Wyrzucono go, wraz z gruzem, na śmietnik.

Nie można dziś tego przemilczeć.

Dane i prognozy są bardzo zatrważające. Weźmy choćby bliską nam Francję, na której wielokrotnie się wzorowaliśmy, marzyliśmy o niej, do niej tęskniliśmy. To tu właśnie dziś – według oficjalnych prognoz „Observatoire du Patrimoine Religieux” – przy istnieniu około 100 tysięcy chrześcijańskich obiektów kultu religijnego, w tym 45 tysięcy świątyń parafialnych, przewiduje się do roku 2030 zburzenie około 5-10 procent wszystkich świątyń. To około pięciu-dziesięciu tysięcy świątyń będących w zarządzie gmin. Mało?

Dzieje się tak w Holandii. Holenderski arcybiskup Utrechtu, kardynał Willem Eijk, przewodniczący tamtejszego episkopatu, już zapowiedział publicznie, że wkrótce zamknąć trzeba będzie tysiąc kościołów. Jak informuje holenderska gazeta „Trouw”, zainteresowanie obiektami kościelnymi, przeznaczonymi do adaptacji na cele niesakralne, jest bardzo duże. Organizacja „Reliplan”, dokonująca kupna i sprzedaży budynków sakralnych, poinformowała, że w ciągu ostatnich 25 lat przekształcono w Holandii 900 kościołów na muzea, przedszkola, centra lecznicze, przychodnie stomatologiczne, domy seniora oraz ośrodki jogi.

Dzieje się tak również w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Austrii, czy nawet silnie powiązanej z religią Italii. W krajach zachodnich Europy – jak nie tak dawno jeszcze w krajach komunistycznego totalitaryzmu, zwłaszcza w ZSRR, gdzie w okresie komunistycznym zburzono 70 tysięcy świątyń – dziś znowu się je brutalnie burzy lub zamienia na restauracje, dyskoteki, magazyny, hotele i sklepy, samochodowe warsztaty i garaże, a nawet na publiczne domy i toalety.

Również i my w Polsce – od zarania dziejów, aż po czasy najnowsze – w tym procesie zawłaszczania, ekskluzywizmu i profanowania świętości uczestniczymy. Mamy wiele grzechów na sumieniu. Nie jesteśmy w tym ani lepsi, ani gorsi od innych. Tolerancji za bardzo u nas nie było. W dawnej historii dokonywało się to u nas często i gwałtownie. Konwertowano wzajemnie kościoły i cerkwie, ewangelickie kirchy i synagogi. Pozostałe dziesiątki zniknęły z ziemi na zawsze lub stoją nadal w ruinie.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Jerzy Uścinowicz

Jerzy Uścinowicz, profesor architektury, przewodniczy w ramach Światowej Unii Architektów programowi „Miejsca święte”