„Nie wierzgać przeciwko ościeniowi” to w potocznym rozumieniu „porzucić bezowocny opór, zaniechać sprzeciwu, gdy nieuchronnie skazany jest on na niepowodzenie”. W sytuacji bez wyjścia należy zdać się na bieg wydarzeń, na los. Synonimami są pojęcia „płynąć pod prąd”, „walić głową w mur”, „kopać się z koniem”, „porywać się z motyką na słońce”. Każde z tych działań jest nieskuteczne i daremne, toteż rozsądek podpowiada, aby na próżno nie tracić sił. Ogólnie cytat ten odnosi się do licznych sytuacji w naszym życiu, kiedy już wyczerpały się pomysły, nie ma żadnego dobrego wyjścia, gdy znikąd nie można liczyć na wsparcie, kiedy jesteśmy całkowicie bezsilni i bezradni. W sprawach wiary i relacji z Bogiem najlepszą rzeczą jest przestać „wierzgać”, zrezygnować z własnego „widzimisię”, przyjąć Boże przewodnictwo i pozwolić działać Bogu, czy jak kto woli – losowi. Wtedy, w takich chwilach, kiedy już nic nie możemy zdziałać, paradoksalnie dzieje się najwięcej – głównie w nas samych – bo dokonuje się nasza przemiana wewnętrzna.
Jednak powiedzenie „wierzgać przeciwko ościeniowi” pochodzi z Biblii i jest związane z nawróceniem Szawła, późniejszego apostoła Pawła. Oto w Dziejach Apostolskich czytamy, że Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?”. „Kto jesteś, Panie?” – powiedział. A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić” (Dz 9,1-6). W tym miejscu autor Dziejów Apostolskich nic nie wspomina o „wierzganiu” i „ościeniu”. Dopiero później przytoczył te słowa sam apostoł, gdy opowiadał o swoim zeznaniu przed królem Herodem Agryppą II. Tak, jechałem do Damaszku z upoważnienia i z polecenia najwyższych kapłanów. W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światło z nieba, jaśniejsze od słońca, które ogarnęło mnie i moich towarzyszy podróży. Kiedyśmy wszyscy upadli na ziemię, usłyszałem głos, który mówił do mnie po hebrajsku: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Trudno ci wierzgać przeciwko ościeniowi”. „Kto jesteś, Panie?” – zapytałem. A Pan odpowiedział: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Ale podnieś się i stań na nogi, bo ukazałem się tobie po to, aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego co zobaczyłeś i tego co ci objawię. Obronię cię przed ludem i przed poganami, do których cię posyłam, abyś otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi”. Temu widzeniu z nieba nie mogłem się sprzeciwić, królu Agryppo! (Dz 26,12-19).
Świadectwo Pawła zrobiło ogromne wrażenie na słuchaczach. Mowa była niezwykle sugestywna i przekonująca. Paweł dosadnie i prawdziwie opisał swe nawrócenie niedaleko Damaszku. Słuchacze w duchu musieli się z nim zgodzić, że „takiemu widzeniu nie mógł się oprzeć”. Jednak oficjalnie przyznać mu rację wręcz nie wypadało. W tej sytuacji przesłuchanie zakończyło się bez jednoznacznego osądu, natomiast Paweł jako obywatel rzymski odwołał się do swego prawa, by stanąć przed obliczem samego cezara.
Biblijny oścień
Intrygująca jest przenośnia użyta w słowach skierowanych do Szawła. „Oścień” jest tłumaczeniem greckiego słowa kentron. Tym terminem określano szpikulec lub żądło w przypadku pszczół czy skorpiona. Rybacy do dzisiaj powszechnie używają ościenia do łowienia ryb. Oścień przebija rybę na wylot, ta szamocze się, ale w żaden sposób nie może się uwolnić. W Biblii oścień to głównie długi, zaostrzony kij, czasem okuty metalem, używany przez pasterzy i rolników do popędzania bydła lub zwierzęcia zaprzęganego do orki. Uparte zwierzę, które wierzgając sprzeciwiało się poleceniom, nie znajdowało ulgi, jedynie się kaleczyło i doznawało bólu. Podobnie Paweł nie odnosił pożytku z prześladowania tych, którzy mieli uznanie u Boga. Jego starania w tym względzie były równie bezowocne, jak wysiłki zwierzęcia pociągowego, stawiającego opór ukłuciom ościenia. Chrystus oznajmił Szawłowi, by przestał opierać się, wierzgać i kopać Pana, który szturcha go, aby ruszył do przodu. Wydaje się, że Szaweł zastanawiał się nad wierzeniami chrześcijan, w duchu analizował je, ale trwał w swym uporze. Pismo Święte wskazuje, że w pewnym sensie słowa mądrości są niczym ostre szpikulce, bo odwołują się do faktów, dowodów i czyjegoś sumienia i tak czyniąc, pobudzają myśl w kierunku prawdy, sprawiedliwości i świętości. Słowa mędrców są jak ościenie, a zdania zbiorów przysłów – jak [mocno] wbite gwoździe (Koh 12,11). Oścień mógł być też skuteczną bronią. Oto bowiem Szamgar, syn Anata (…) pobił on ościeniem na woły Filistynów w liczbie sześciuset ludzi – i on także wybawił Izraela (Sdz 3,31). Natomiast słowo „wierzgać” zostało przetłumaczone z greckiego słowa laktizo i znaczy wykazywać uporczywy sprzeciw i opierać się czyjejś władzy lub przewodnictwu.
Jezus cytuje tekst Eurypidesa?
Dociekliwi bibliści znaleźli wytłumaczenie dla tej nieoczekiwanej wzmianki o ościeniu. Przecież nie jest jasne, czy apostoł Paweł wiernie przekazał słowa Chrystusa, czy może sam dodał coś od siebie, albo może scenę nawrócenia „ubarwił” jego uczeń, autor „Dziejów Apostolskich” – św. Łukasz. Okazuje się, że słów o „wierzganiu” i „ościeniu” użył grecki dramatopisarz Eurypides z IV p.n.e. W jego sztuce „Bachantki” Dionizos oznajmia: „Nie lepiej przyjść z ofiarą do boga potęgi, niż wierzgać, ty – człowieku! przeciw ościeniowi?”. U tego antycznego pisarza widzimy jeszcze więcej zbieżności dramatu Eurypidesa z Dziejami Apostolskimi. W obu dziełach użyta jest grecka nazwa ościenia, kentron. Dionizos jest nazwany „synem bożym”. Grecki tragik wprowadził w swych utworach „boga z maszyny” – deux ex machina. W swoich sztukach stosował zabieg opuszczania z wysoka na scenę wizerunku boga, który ingerował w akcję sztuki i doprowadzał do zwrotu akcji o 180 stopni. To wyrażenie stało się symbolem boskiej ingerencji w ludzkie życie. Z czasem to sformułowanie z pewnością stało się przysłowiowe, nie mogło być inaczej, jeśli było ono symbolem sporu człowieka z bogiem, wielokrotnie powtarzanym w słynnych greckich tragediach. Cała sytuacja w drodze do Damaszku zdaje się być żywą ilustracją tego, jak sam Bóg interweniuje, wkracza w ludzkie życie i odwraca bieg wydarzeń. Prawda, św. Paweł relacjonuje, że Chrystus przemówił po hebrajsku, więc mogła to być co najwyżej parafraza znanego powiedzenia.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
o. Konstanty Bondaruk