Krzysztof Tur – postać niezwykła. Kim był? Kniżnikiem – najbardziej pasuje do niego to cerkiewnosłowiańskie określenie. Język polski takiego pojęcia nie wypracował. Mamy: wydawca, grafik książkowy, ilustrator, korektor, adiustator, tłumacz, pisarz.
A Krzysztof Tur był wszystkim naraz! I to w jakim wymiarze!
„Drogi Panie, Wielki Artysto, widziałem projekty naszej wspólnej książki. Jestem zachwycony” – to były ostanie słowa, jakie napisał wybitny poeta ks. Jan Twardowski, skierowane do Krzysztofa Tura w przeddzień swojej śmierci 17 stycznia 2006 roku.
Mistrz słowa, ks. Twardowski, spotkał się we wspólnym dziele z mistrzem grafiki, Krzysztofem Turem w antologii poezji ks. Jana Twardowskiego „Bóg czyta wiersze”, w tamtym dniu już gotowej do druku, bliźniaczej w stosunku do poprzedniego tomu tegoż poety „Wiersze największej nadziei”, oba z posłowiem Waldemara Smaszcza i jego wyborem wierszy.
– Mój przyjaciel, ksiądz Jan Twardowski, odchodził z tego świata zachwycony – mówił podczas pogrzebu Krzysztofa Tura 5 sierpnia w małym kościółku przy białostockiej farze Waldemar Smaszcz, jeden z najwybitniejszych polskich krytyków i znawców literatury, który przez dziesięciolecia współpracował z Turem jako z wydawcą, czy lepiej powiedzieć kniżnikiem.
– Najbardziej poruszyły mnie słowa „Wielki Artysta” – kontynuował krytyk. – Papież Jan Paweł II skierował list do artystów. Pisał w nim, że wy artyści wszystkich czasów nosicie w sobie dar od Boga. Otrzymaliście możliwość tworzenia. To wy możecie odczuwać cząstkę tego, co odczuwał Bóg, kiedy stwarzał świat. Wy twórcy uczestniczycie w dziele Stwórcy.
– Jestem przekonany, że pan Krzysztof Tur był artystą wielkiej miary – kończył Waldemar Smaszcz. I pokazał wspólne dzieło z 2000 roku – piękną bibliofilską dwutomową „Rzecz o Franciszku Karpińskim. Obsypany Twymi dary” Waldemara Smaszcza i „Pieśni nabożne i patriotyczne. Sielanki” Karpińskiego. Współtwórcami obu wydań byli Waldemar Smaszcz i Krzysztof Tur.
Krzysztof Tur przez dwadzieścia lat współpracował z wydawnictwem Bratczyk. Marek Jakimiuk, jego założyciel i szef mówi:
– W Piśmie Świętym czytamy, że włos z głowy człowieka nie spadnie bez woli Bożej. I oczywiście to Bóg posłał do naszego wydawnictwa pana Krzysztofa. Poznałem go poprzez moją koleżankę ze szkoły podstawowej, która wręczyła mi tom wierszy ks. Jana Twardowskiego, opracowany przez Krzysztofa Tura i nalegała, bym podjął z nim współpracę. Pierwsza książka, jako owoc tejże współpracy, ukazała się dokładnie dwadzieścia lat temu i przybliżała postać św. Łukasza Wojno-Jasienieckiego. Pan Krzysztof, którego ta postać fascynowała, przełożył rzecz z rosyjskiego. Przez te lata przetłumaczył nam ponad czterdzieści książek, zaproponował wiele opracowań graficznych wydań i ilustracji do książek, broszur i płyt. Stał się nauczycielem moim i córki Niki, której przekazał fundamentalne wskazówki edytorskie, ale także dotyczące sztuki tłumaczenia. Żywił głęboką nadzieję, że Nika będzie jego godną następczynią.
Dziełem fundamentalnym, jakie wspólnie wykonał z ks. Henrykiem Paprockim jest Synaksarion – trzynastotomowe wydanie, przybliżające żywoty świętych na każdy dzień.
Zdążył jeszcze przygotować do druku ostatni tom.
Fascynowała go głównie literatura rosyjska. Nie wiem, czy jest w Polsce ktoś, kto dorównuje mu wiedzą w tym względzie. Ostanie jego dzieło, „Mit Rasputina. Koszmar”, wydane przez stowarzyszenie Sąsiedzi, powstawało kilkanaście lat, na bazie mnóstwa literatury, głównie rosyjskojęzycznej, przeczytanej przez pana Tura. Rzuca światło na ostatnie dziesięciolecia istnienia Imperium Romanowych. Szuka przyczyn rozpadu cesarstwa i kryzysu w Cerkwi. Obala stereotypy. Za tym dziełem stoi tytaniczna praca, podobnie jak i za inną jego opasłą książką „Kronika życia Michała Bułgakowa”.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Anna Radziukiewicz
fot. autorka